Najważniejszy polski tytuł New Adult w 2019 roku! Książka, która zwyciężyła w konkursie na najlepszą nadesłaną do wydawnictwa powieść. Okładka, którą zna już cała książkowa blogosfera, i najbardziej wyczekiwany tytuł tej wiosny! Początek serii, która zagości w Waszych sercach na długo.
Co pomyśli twój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, z którym łączą cię już tylko wspomnienia, gdy on nagle zjawia się po dziesięciu latach rozłąki, a ty stoisz przed domem z dwuletnim chłopcem przytulonym do nogi?
Lena, została samotną matką w wieku szesnastu lat i postanowiła nigdy nie wyjawiać prawdy o tym, kim jest ojciec jej synka. Zamknięta w sobie, odizolowana od rówieśników, poraniona przez wydarzenia z przeszłości każdego dnia uczy się być lepsza nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla swojego dziecka.
Alan od urodzenia był skazany na sukces. Bogaci rodzice, najlepsze szkoły, luksusowe życie w wielkim mieście stanowiły jego codzienność. Spełniał swoje kolejne marzenia bez większego trudu. Wszystko posypało się jak domek z kart, gdy zakończył czteroletni związek z dziewczyną, nakrywając ją na zdradzie.
Czy Lena, mimo zadanych w przeszłości ran, dopuści do siebie choć odrobinę miłości? Czy Alan pozna jej tajemnicę i poradzi sobie z demonami, które zostawił w wielkim mieście? Czy sama chęć wystarczy, żeby wszystko się ułożyło? Czy dom pod lasem to jedyne takie miejsce, w którym wszyscy będą szczęśliwi?
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
O tej książce było bardzo głośno jeszcze przed jej premierą w maju. Wynikło to z tego, że każdy chciał dowiedzieć się, jaka jest ta powieść, która wygrała konkurs literacki zorganizowany przez wydawnictwo. Przyznaję się, że mnie samą zżerała ciekawość. Także teraz przedstawię Wam moją opinię na temat tej pozycji.
Główną bohaterką jest 18-letnia Lena, która mieszka w małym domku pod lasem z babcią i synkiem. Wielu może powiedzieć, że jest to dziewczyn zwyczajnie głupia, skoro dała się wrobić w pieluchy. Mnie jednak ta bohaterka zaimponowała swoją odwagą i siłą. W końcu zawsze mogła, kolokwialnie mówiąc, pozbyć się dziecka (choć dla mnie taka możliwość to najzwyklejsza w świecie okropność). Jednak przejęła całą odpowiedzialność i postanowiła wychowywać Marcela tylko z pomocą babci i pana Tadeusza.
Alan, czyli drugi główny bohater, to młody mężczyzna, który w życiu miał wszystko. Z początku myślałam, że będzie on kolejnym egoistycznym chłopakiem, patrzącym na wszystkich z góry. Na szczęście autorka tworząc jego postać, zrezygnowała z tego schematu. Alan więc jest wrażliwym, dobrym i pracowitym chłopakiem, którego pieniądze i duże miasto nie zmieniło w żaden sposób.
Na uwagę zasługują również babcia Leny, dziadek Alana i oczywiście mały Marcel. Dla mnie jest to trio przeurocze, kochane, no i co tu dużo mówić. Pokochałam tych bohaterów całym sercem.
Wiele osób pisało i mówiło o tej książce, że to najbardziej wzruszająca historia, jaką czytali kiedykolwiek. No i w pewnym stopniu muszę się z tymi osobami zgodzić i przybić im internetową piątkę. Choć dla mnie może nie jest to najbardziej wzruszająca powieść w życiu, to nie mogę powiedzieć, że Jedyne takie miejscenie wyciska z oczu łez. Jestem kompletnie zakochana w tej historii i pod ogromnym wrażeniem umiejętności pisarskich Klaudii.
Wszystko tutaj naładowane jest bólem, żalem i mnóstwem innych emocji, które w jakiś sposób przechodzą na czytelnika. Nie byłam w stanie odłożyć tej książki i o niej nie myśleć. Wciąż powracałam myślami do relacji głównych bohaterów oraz Marcela, który totalnie zawładnął moim sercem.
Pochłonęłam ją w kilka godzin. Myślę, że to już mówi samo za siebie. Sądzę, że jest to jedna z lepszych, a nawet najlepszych powieści, jakie przeczytałam w tym roku. Książka ta liczy sobie blisko 360 stron przepełnionych różnymi emocjami i sytuacjami z życia wziętymi. Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. Ponadto z niecierpliwością czekam na kolejne książki Klaudii i mam szczerą nadzieję, że pojawią się one na rynku już niedługo.
Szukasz wzruszającej powieści New Adult? W takim razie Jedyne takie miejsce autorstwa Klaudii Bianekjest właśnie dla ciebie.
Wyobraź sobie, że jesteś dziewczyną koło dwudziestki i masz syna. Dodatkowo mieszkasz na wsi, z babcią i nie masz przyjaciół. Jesteś sama. W wakacje do dziadka - dom obok, przyjeżdża wakacyjny przyjaciel z dzieciństwa, który nagle przestał odwiedzać te tereny. Znów się zaprzyjaźniacie, ale szybko zaczyna między wami iskrzyć. Co więcej, Twój syn również szybko zawiera przyjaźń z Alanem. Ale... coś przeszkadza Ci z nim być. Nie chcesz, by Twoje ukochane dziecko zostało zranione, kiedy ten już wyjedzie. Nie chcesz też przyznać, kto jest ojcem... Aż pewnego dnia wszystko się wydaje... Co robisz? Dajesz szansę miłości, której się boisz? Czy jednak na pierwszym i jedynym miejscu pozostaje Twój syn?
Klaudia Bianek bardzo mnie zaskoczyła. Może nie była to fenomenalna młodzieżówka, a ze względu na polski klimat odnalazłam w niej elementy obyczajówki, ale jestem zdecydowanie na tak. Podejrzewam, że przeczytam wszystko, co wyjdzie spod pióra tej debiutującej autorki. Polecam!
O tej książce już przed premierą słyszała chyba cała blogosfera. Każdy kto miał okazję wcześniej ją przeczytać, wychwalał twórczość Klaudii Bianek niemal pod niebiosa. Jednak dopiero po premierze nastało prawdziwe szaleństwo. W zatrważającym tempie bookstagram zaczęła zalewać fala pozytywnych opinii, a po negatywnych wciąż nie było nawet śladu. Przyznam szczerze, że trochę mnie to zaniepokoiło. Na początku z wielką chęcią chciałam sama również przeczytać tą książkę, lecz brak negatywnych recenzji sprawił, że zaczęłam się zastanawiać czy na pewno powinnam to zrobić. Przecież nie byłby to pierwszy raz, gdy tak zachwalana powieść srogo by mnie rozczarowała. Jednak dni upływały, a opinia czytelników w ogóle się nie zmieniała. Wtedy uznałam, że muszę przeczytać „Jedyne takie miejsce” i przekonać się na własnej skórze jak to jest z twórczością Klaudii Bianek. Czyżby naprawdę była, aż tak wspaniała, jak wszyscy piszą?
„Jesteśmy stworzeni do przeżywania dobrych i złych dni. Dobre są po to, by dać nam siłę. Zaś źle uczą pokory i wytrwałości.”
„Jedyne takie miejsce” to jedna z tych książkę, które mimo swojej prostoty i braku oryginalności zachwycają czytelnika. Nie wiem jak udało się to Klaudii Bianek, ale naprawdę trudno nie polubić tej historii. Jest mądra, ciepła, wrażliwa oraz pełna emocji, a przy tym tajemnicza i niezwykle autentyczna. W przeciwieństwie do wielu innych książek z literatury romantycznej nie ma tutaj szumu dużego miasta, wielkich pieniędzy ani typowego playboya. Wręcz przeciwnie. Autorka za pomocą historii nastoletniej Leny i Alana pokazuje czytelnikowi, że spokojna polska wieś i zwyczajne, codzienne problemy, z jakimi muszą borykać się normalni ludzie też mogą być interesujące. Zwłaszcza gdy wykreowani bohaterowie to postacie z krwi i kości, które popełniają błędy, jak każdy z nas. To sprawia, że kiedy już raz sięgnie się po tą książkę to nie sposób jej odłożyć na bok, aż do ostatniej strony. Klaudia Bianek operując prostym językiem stworzyła niesamowicie wciągającą historię, która swój fenomen zawdzięcza wspaniałemu klimatowi oraz swej autentyczności.
„,,Nigdy" to było takie duże, kategoryczne słowo. Czasem używało się go w odniesieniu do tego co pozytywne, ale częściej po prostu odbierało nadzieję, zamykało pewne rozdziały w życiu...”
„Jedyne takie miejsce” autorstwa Klaudii Bianek to naprawdę udany debiut literacki, z którym można miło i przyjemnie spędzić czas. Myślę, że ta ciepła historia o przyjaźni, miłości i trudach codziennego życia podbije serce niejednego czytelnika, tak jak podbiła moje. Osobiście z niecierpliwością czekam na kolejne książki tej autorki, a tymczasem gorąco polecam Wam „Jedyne takie miejsce”. Ta lektura na pewno rozgrzeje Wasze serca i sprawi, że mile spędzicie z nią czas.
Aleksandra
Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Jedyne takie miejsce” autorstwa Klaudia Bianek.
Więcej na :
Nie od wczoraj słyszy się, że przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest czymś niemożliwym. Najczęstszym argumentem padającym na potwierdzenie tych słów bywa, że prędzej czy później któraś ze stron poczuje coś znacznie więcej. A wtedy sprawy mogą się lekko skomplikować. Nastanie moment, gdy widok ukochanej osoby z kimś innym zacznie dogłębnie ranić, a zazdrość zaślepiać. Walka z tym zacznie tłamsić, ale też przybędzie obawa, zasiewająca ziarnko niepewności. Przecież w przyjaźni nie ma sekretów, prawda? Lepiej nie ukrywać swych uczuć, być szczerym, jak zawsze. Kto wie, może ta druga strona czuje to samo? Tylko czy warto zaryzykować utratę tego, co budowało się przez lata?
MOŻE WIELKIE MIASTA OFERUJĄ MULTUM MOŻLIWOŚCI, ALE NIGDY NIE DADZĄ TEGO, CO MAŁA WIEŚ: ODPOCZYNKU
Przykro mi to mówić, ale nie tak od razu dałam się porwać stworzonej przez Klaudię Bianek historii. Po wielu pieśniach pochwalnych, znaczy się pozytywnych rekomendacjach osób, które lekturę „Jedynego takiego miejsca” miały już za sobą, wyczekiwałam już na starcie bomby emocjonalnej, gotowej zmieść mnie z powierzchni Ziemi. Czegoś, co będzie działać niczym cukier: pobudzająco. Siedziałam jak na szpilkach, bacznie wyczekując tego momentu, który... bezczelnie nie chciał nadejść.
Zdarzenia w urokliwych Groszkowicach, a raczej w samych lasach Groszkowickich toczyły się swoim miarowym, niewymuszonym rytmem. Raz były przepełnione feerią barw, gdzie wielu mogłoby pozazdrościć tak przyjemnie spędzonych chwil, gdzie za chwilę przybierały bezwzględne odcienie szarości. Choć ociupinkę zawiedziona, nie byłam w stanie odmówić temu uroku. Swojskie, pozbawione wygód, w pełni naturalne życie miało w sobie to coś, co sprawiło, że nawet się nie spostrzegłam, a zostałam pochłonięta. I to do takiego stopnia, że potrafiłam sięgnąć po książkę zaraz po obudzeniu, byle tylko przeczytać te parę zdań i lepiej rozpocząć dzień. Pozorna idylla odeszła w kąt, kiedy fabularna burza postanowiła przejść nad bohaterami. Z duszą na ramieniu obserwowałam, jak wiele błahych spraw coraz bardziej się komplikuje, a natłok sekretów wydziela truciznę, niszcząc to, co dotąd posiadało pozornie solidną konstrukcję. Przeskakiwałam ze strony na stronę, jak w jakimś transie, by nic nie umknęło mojej uwadze. A wtedy… wtedy przybyło TO. W tamtym momencie obiecałam sobie, że się nie wzruszę. Nadal lekko obrażona, chciałam być twarda jak skała. I jak poszło? Cóż… Klaudia Bianek jednak sprawiła, że moje przyrzeczenie poszło w las! Siedziałam zapłakana, pociągałam nosem, starając się nie trząść od nadmiaru emocji, jakie we mnie buzowały. Co więcej, pozwalałam na to, aby dalej wbijała mi nóż (a nawet tasak!) w serce, w międzyczasie próbując opatrywać rany. Kochałam ją za to, a zarazem nienawidziłam. Te sprzeczne uczucia towarzyszyły mi aż do samego końca, gdzie wtedy podsumowałam wszystko jednym zdanie: „Czyli ta bomba emocjonalna była, ale z opóźnionym zapłonem!”.
„ŁĄCZY NAS WIELE SPRAW, JESZCZE WIĘCEJ DZIELI...”*
Już na swoim Instagramie wspominałam, że relacja Leny i Alana kojarzy mi się z refrenem piosenki „Karuzela” od Sylwii Grzeszczak, a każdy kolejny rozdział dobitnie mi to uświadamiał. Ta dwójka pochodziła z dwóch różnych świat! Na dodatek długa rozłąka sprawiła, że musieli nadrobić sporo zaległości, gdzie zdobyte przez te lata nieobecności jednego w życiu drugiego również mocno oddziaływały na ich relację. Alan zapamiętał Lenę jako niepewną siebie i swojej urody dziewczynkę, która, kiedyś się przed kimś otworzy, jest gotowa przełamać swoją nieśmiałość i dzielnie towarzyszyć temu, komu zaufała. Za to dziewczyna zachowała w pamięci obraz pewnego siebie, gotowego na przeżywanie licznych przygód chłopca. Zmieleni przez rzeczywistość, starali się wyłapać w sobie te charakterystyczne cechy, co… wcale nie było trudne. Ale, wraz z rozdzieleniem przybyły też inne elementy relacyjnej układanki, które raz ich do siebie przyciągały, a następnie odpychały. Zdarzało się, że marzyłam o wzięciu patelni w dłoń i przyłożeniu każdemu z nich po tych pustych łbach. Wiem, że każde z nich próbowało zaleczyć zadane przez innych rany, jednak to, co wyczyniali… Rozumiałam, że Alan potrzebował jakoś zagłuszyć płonące uczucia, jakie żywił do Leny, ale czy droga, którą obrał, musiała się wyłonić zza mgły? Nie mógł wtedy zupełnie inaczej działać? A jego przyjaciółka wcale nie była lepsza! Wiem, ujawnienie sekretu wiązało się z pewnym ryzykiem, mimo wszystko lepiej podzielić się czymś, gdzie napięcie jeszcze nie osiągnęło zenitu, nim dusić to w sobie do końca...
Marcelek. Wystarczyło, że się pojawiał, a uśmiech nie schodził z twarzy. I wcale się temu nie dziwiłam. Każdy, kto spotykał go na swojej drodze, charakteryzował się utratą serca, gdyż… ten chłopiec je im bezpowrotnie skradał. Chłopiec był dla Leny całym światem. To dla niego starała się walczyć każdego dnia, by zapewnić mu jak najlepszą przyszłość. Alan także nie oparł się jego urokowi i bez wahania zapragnął się z nim zaprzyjaźnić. Nie da się jednak ukryć, że matce Marcelka nie byłoby tak łatwo, gdyby nie dwie ważne osoby w jej życiu: babcia Teresa i pan Tadeusz. Bogaci w życiowe doświadczeni, przeprawieni w boju, najpierw oddali skrawek siebie, wychowując Lenę, by później to samo uczynić z jej szkrabem. Chętni do pomocy, zawsze wspierali młodą mamę, nie oczekując nic w zamian. Ich bezinteresowność rozczuliłaby niejednego człowieka! Zdarzało się też, że ich rady wydawały się od czapy, jednak kiedy usiadło się i je przemyślało, nabierały one więcej barw oraz wskazywały, że nie są aż tak pokręcone, jak się wcześniej myślało. Za to ten, który ofiarował cząstkę siebie, by pojawił się Marcelek… Jak ja marzyłam o tym, aby stanąć naprzeciw niego i z wielką satysfakcją wygarnąć mu wszystko, co leżało mi na języku. To, co sobą reprezentował… Wróć! Nic sobą nie reprezentował! Totalny dupek! Gdzie moja patelnia, kiedy jej potrzebuję? Agh!
Klaudia Bianek zaprezentowała tutaj wiele charakterystycznych schematów, jakich niemało w gatunku young adult, ale lekkie pióro i sam zamysł całej historii sprawiają, że całkowicie zapomina się o tych elementach. Wyraźnie widać, że autorka nie tworzy na siłę. Co więcej, kieruje się ona emocjami, zasłyszanymi historiami, a to pozwala wczuć się i dać się ponieść chwili. Dobitnie pokazała, że kiedy dwójka ludzi jest sobie przeznaczona, wszelkie przeciwności nie są w stanie przerwać łączących ich nici. Tego mogą dokonać tylko ci, którzy są nią związani. To od nich zależy, czy pragną wykorzystać szansę od losu i połączyć się na wieczność, czy pozwolą miłości odejść bokiem. Aż czasami zapominałam, że mam do czynienia z debiutem literackim! Skoro przy nim tak żongluje słowami, że niemal samemu przeżywa się to, co bohaterowie, to co będzie, jak stworzy kolejne powieści?
Podsumowując. „Jedyne takie miejsce” to książka, która nie od razu pozwoli ci się lepiej poznać. Będziesz musiał dać jej czas, aby – niczym Lena – zaufała ci, odkrywając wszystko to, co ma w sobie najpiękniejszego. A naprawdę warto się starać, bo ta historia dostarcza wiele wrażeń, niemal uzależniając od nich.
Nie jestem zdziwiona, że „Jedyne takie miejsce” zwyciężyło w konkursie na najlepszą powieść. Klaudia Bianek zasłużyła na to olbrzymie wyróżnienie. Już nie mogę się doczekać jej kolejnych tworów.
* Fragment utworu „Karuzela” Sylwii Grzeszczak
To moja pierwsza książka pani Klaudii. Chce więcej teraz zaraz ! C U D O W N A opowieść. Chwyci za serce nie jednego twardziela. Serdecznie polecam.
Moje kolejne zetknięcie z tą autorką i bardzo pozytywne odczucia.
Młodzi ludzie, którzy mają swoje marzenia, nie zawsze wszystko im wychodzi, jednak wiara w ludzi i życzliwość najbliższych pozwalaja przetrwać i spełnić marzenia. Polecam
Jest to książka, która wciąga od pierwszej strony aż do ostatniej. Opisując losy młodej bohaterki przekazuje nam relacje łączące trzy pokolenia. Książka ta jest przepełniona miłością osób mieszkających w lesie z daleka od terenów zamieszkałych. Każda osoba będąca bohaterem ma swoją własną ciekawą historię. Ważnym wątkiem jest sekret głównej bohaterki, dotyczący tożsamości ojca jej dziecka. Książka ta kojarzy mi się z ciepłymi wakacjami u kochanej babci, gdzie przeżywa się fascynującą przygodę. Powieść ta nie raz mnie wzruszyła. Pozycję tą polecam zarówno młodzieży jak i dorosłym.
Jak dla mnie książka nudna jak flaki z olejem. Przez 300 stron czytamy o tym, że dziewczę "przeprasza że żyje", a chłopak "nie jest taki jak inni" a jednak się tak zachowuje mimo zapewnień. Główna bohaterka denerwuje swoim brakiem pewności siebie i totalną dewocją, a jej synek mający dwa latka jest rozwojowo 4-5 latkiem (może autorka jest mamą geniusza albo nie wie o czym pisze). Alan natomiast chce zjeść ciastko i mieć ciastko, typowy pies ogrodnika, który z jedną się prześpi, a inną będzie terroryzował że nie odda jej nikomu po czym gdy dowiaduje się prawdy (którą powinien się zająć kurator i prourator) obraża się na amen i łamie serce swoje, Leny i Marcelka. Jedynym plusem tej powieści jest moment zaskoczenia gdy dowiadujemy się kto i w jakich okolicznościach stał się ojcem Marcela. Przereklamowane romasidło dla starszej młodzieży.
Poznaj Zośkę, która nie ma w życiu łatwo, ale nie zamierza się poddać. Zośka właśnie dowiedziała się, że zaszła w ciążę i jest z tego powodu szczęśliwa...
Czy wakacyjna miłość zawsze kończy się wraz z początkiem września? Ona – zwyczajna dziewczyna. On – sławny wokalista.Dwa kompletnie różne...
Przeczytane:2022-01-08, Ocena: 5, Przeczytałem,
”Jedyne takie miejsce “
Nie wiem jak Wy ale ja bardzo polubiłam książki tej autorki . Tworzy takich normalnych , życiowych bohaterów , zwykłych ludzi jakich znamy na co dzień. A mimo to w jej dziełach nie brakuje emocji i łatwo przywiązać się do nie jednej z postaci w nich występujących.
To pierwszy tom serii ale drugi i trzeci już za mną, bo czytałam nie po kolei , jednak nie czułam się przez to zagubiona. Każdy z tomów jest o innej parze bohaterów , choć ich losy przeplatają się z pozostałymi . Bohaterowie z tego , pojawią się w kolejnych , a tu poznajemy , już Klarę - bohaterkę drugiej części i jej brata Antka, który będzie wiódł prym w trzecim tomie.
Kto stoi na czele tej książki ? Antek oraz Lena.
Poznali się w dzieciństwie . Lenę jako dziecko, jej ojciec zostawił pod opieką babci. Zmarła jej mama, a on uznał , że nie podoła roli rodzica. Z kolei Alan przyjeżdzał na wieś do dziadka - pana Tadka, będącego sąsiadem Leny i jej babci . Jednak przestał przyjeżdżać…
Lena była w szkole prześladowana. Śliczna rudowłosa i piegowata dziewczyna, bez rodziców , z babcią żyły skromnie, więc rówieśnicy uznali , że można ją traktować jak kogoś gorszego. Przeraża fakt ile podłości w sobie mogą mieć już tak młodzi ludzie. Gdy dla odmiany poczuła się akceptowana, chciana , zauroczyła się i w efekcie została młodą matką Marcela. Uparła się , że nikt nie dowie się kim jest ojciec tego uroczego chłopca . Wychowuje go z babcią i Panem Tadziem. Bez wątpienia jest fantastyczną matką.
Alan po latach postanawia odwiedzić dziadka , spędzić u niego wakacje jak za dawnych czasów. Liczy na to , że zaleczy rany po tym jak jego dziewczyna zdradziła go z najlepszym przyjacielem. Jest mile zaskoczony tym, że zostaje przyjęty jakby nie było go zaledwie chwilę , a nie kilka lat. Jakby nic się nie zmieniło . A jednak… Lena już nie jest małą dziewczynką , a piękną kobietą , nie świadomą swojej urody i matką…
Tych dwoje od początku coś do siebie ciągnie . Lena nieufna, niepewna siebie , boi się wierzyć w to , że ma szansę być dla Alana kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Ale serce nie pyta czy jesteśmy gotowi na miłość, po prostu bije innym rytmem…
Alan akceptuje Lene taką jaka jest i także Marcel szybko znajduje miejsce w jego sercu . Czy da radę zaakceptować także prawdę o ojcu Marcela , tak zawzięcie skrywaną przez Lenę ?
Wspaniała książka. Bohaterowie to ludzie o tak wielkim sercu jakich mało. Lena to cudowna dziewczyna , bardzo wrażliwa, wyjątkowa . Alana w pewnym momencie miałam ochotę natrząsnąć ale dobrze , że dał radę jednak sam się opamiętać.
Po raz kolejny autorka zaserwowała dużą dawkę emocji i pozwoliła pokochać bohaterów przez nią stworzonych. Tutejsi chyba nawet spodobali mi się najbardziej. Uważam ,że zdecydowanie warto poznać ich historię i serdecznie Wam ją polecam .