Piekielny urząd ds. Rekrutacji nie robi najlepszego pierwszego wrażenia. Nieuprzejmy demon za biurkiem, mnóstwo papierkowej roboty i tandetne obrazki na ścianach. Do tego jeszcze te kolejki! Jednak, aby stać się pełnoprawną diablicą należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Podpisać czerwonym atramentem cyrograf i... umrzeć. A tego Wiktoria z pewnością nie planowała! To miał być kolejny wieczór w warszawskim klubie, spędzony na robieniu maślanych oczu do Piotrka, kolegi z roku. Tragiczny zbieg okoliczności? Zaplanowana intryga? Ostatnie, co Wiktoria pamięta to kilka pchnięć nożem w ciemnym parku. Na szczęście nie takie piekło straszne, jakim je malują: Los Diablos, miasto potępionych, kusi grzeszników ofertą wiecznych wakacji w śródziemnomorskim klimacie i nieziemskimi imprezami u samego Szatana. Nawet Śmierć jest całkiem sympatyczna. Jednak znudzone demony planują wywołać rewolucję w krainie Lucyfera, i niczym u Bułhakowa, zrobić trochę zamieszania wśród śmiertelników. Jaka w tym rola Wiktorii? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy pojawia się uwodzicielski, złotooki i diablo przystojny upadły anioł Beleth, a młoda adeptka Piekieł postanawia wrócić na ziemię, aby rozwiązać zagadkę swojej śmierci. W końcu... gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.
Rewelacyjna, dynamiczna, pełna humoru i trafnych obserwacji powieść, która bez wątpienia zahipnotyzuje szerokie grono Czytelników! Książka genialna (to mało powiedziane)! Bohaterów z miejsca pokochałam. Dużo osób mówi, że to jest podobne do Zmierzchu, a ja powiem tak: TO JEST LEPSZE!
Z recenzji czytelnika:
Powieść Katarzyny Miszczuk z pewnością może sprawić niemałą satysfakcję każdemu młodemu czytelnikowi, który po nią sięgnie. Autorka posługuje się lekkim językiem, swobodnie balansując na pograniczu różnych stylów - od romansu po horror, a środowisko, które opisuje, doskonale zna z własnego doświadczenia. Wielką zaletą tej prozy jest świeżość i niewymuszoność stylu, radość opowiadania historii. Szukamy talentów, a Katarzyna Miszczuk jest nim niewątpliwie obdarzona.
Poczucie humoru, którym dzieli się Katarzyna Berenika Miszczuk sprawia, że Ja, diablica to powieść lekka, wciągająca, w sam raz na poprawę nastroju. Autorka obala stereotyp Piekła i Nieba, wysnuwa teorie, że zmarli sami decydują o swoim wiecznym losie.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-09-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
To miał być dla Wiktorii tylko kolejny wypad do warszawskiego klubu i robienie maślanych oczu do Piotrusia. A jednak nie, dziewczyna nagle trafia do biura do spraw Rekrutacji w piekle, gdzie dowiaduje się, że ma zostać diablicą. Jak do tego doszło? Tam poznaje intrygującego demona Beretha, który ma jej pomóc i wprowadzić do Los Diablos. Jaka jest nowa rola Wiktorii? Dlaczego umarła? Co się za tym kryje?
Niedawno w filmiku z podsumowaniem miesiąca wspominałam, że przeczytałam wszystkie książki pani Miszczuk. Zrobiłam niezłą wtopę, ponieważ zapomniałam o tej serii jak i o książkach Wilk i Wilczyca. dlatego musiałam to naprawić. Dzięki temu, że Wydawnictwo wznowiło serię o Wiktorii, w nowych okładkach, nadarzyła się ku temu świetna okazja, której nie mogłam przegapić.
Wiktoria to młoda studentka po uszy zakochana w Piotrku, która nie myśli o przyszłości, bo do śmierci jej jeszcze daleko. A jednak w jednej chwili idzie do domu z imprezy, a zaraz ląduje w piekle i dowiaduje się, że umarła. Jako osoba spełniająca kryteria dostała propozycję zostania diablicą, co w tym miejscu jest prestiżowym zajęciem. Bereth wyjaśnia jej zasady i pokazuje jakie życie w piekle jest ciekawe i ile znanych zmarłych można spotkać. To było świetne. Autorka wspominała o naprawdę znanych osobach, które według nas powinny być w niebie a wybrali piekło.
Wiktoria jako główna bohaterka była naprawdę interesująca. Potrafiła szybko dostosować się do sytuacji, ale nie pozwalała sobą rządzić. To jedna z tych myślących bohaterek, a nie że wszystko uzależnia od faceta. Miała niewyparzony język, co dawało dużo okazji do komizmów sytuacyjnych i słownych. To dziewczyna, która da się lubić, mimo że czasami spowodowała niemałe zamieszanie. Beretha na początku też polubiłam, za jego dwuznaczne zdania i śmieszne zachowania, ale im dalej, tym bardziej mi podpadał i powodował, że miałam wobec niego mieszane uczucia. No i jest jeszcze Azazel, ten to jest fenomen! To postać istnie szalona. Co chwila robi co innego, miesza, manipuluje i myli bohaterów. Trudno przewidzieć co za chwile wykombinuje.
Podsumowując, Ja diablica to naprawdę dobre rozpoczęcie serii. Nie dziwię się, że dzięki tej serii autorka zyskała większą popularność, a niedawno ta seria znalazła się w zagranicznych księgarniach (czego autorce serdecznie gratuluję!). Jeżeli macie ochotę na książkę, która Was pochłonie, przy której będziecie się śmiać i przeżywać z bohaterami wzloty i upadki, to gorąco polecam. Zwłaszcza dla tego zakończenia, przez które od razu musiałam sięgnąć po kontynuację! Naprawdę Wam ją polecam, bo to świetna polska fantastyka z zabawnym wątkiem, a może nawet trójkątem miłosnym!
Bardzo spodobał mi się też styl autorki. Był lekki, przyjemny i wciągający. Książkę czytało mi się bardzo szybko. Pani Miszczuk sprawiła, że sama wkręciłam się w fabułę i razem z Wiktorią próbowałam rozwiązać zagadkę jej śmierci i inne problemy. Nie każdy pisarz to potrafi, a tutaj to się udało. Może to nie jest literatura najwyższych lotów, ale można z nią spędzić kilka fajnych godzin w iście piekielnym stylu i zapomnieć o osobistych problemach.
Dokładnie dwa lata temu, miałam okazję przeczytać duologię pani Miszczuk, tj. „Wilk” i „Wilczyca”. Autorka napisała tą historię będąc jeszcze nastolatką. Być może przez wzgląd na młody wiek autorki, znalazłam wiele mankamentów w jej powieściach, przez co wypadły one dość średnio.
O cyklu opowiadającym przygody diablicy Wiktorii, słyszałam już bardzo wiele dobrych opinii, dlatego też, gdy nadarzyła się taka okazja, postanowiłam po nią sięgnąć.
Piekielny urząd ds. Rekrutacji nie robi najlepszego pierwszego wrażenia. Nieuprzejmy demon za biurkiem, mnóstwo papierkowej roboty i tandetne obrazki na ścianach. Do tego jeszcze te kolejki! Jednak, aby stać się pełnoprawną diablicą należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Podpisać czerwonym atramentem cyrograf i... umrzeć. A tego Wiktoria z pewnością nie planowała! To miał być kolejny wieczór w warszawskim klubie, spędzony na robieniu maślanych oczu do Piotrka, kolegi z roku. Tragiczny zbieg okoliczności? Zaplanowana intryga? Ostatnie, co Wiktoria pamięta to kilka pchnięć nożem w ciemnym parku. Na szczęście nie takie piekło straszne, jakim je malują: Los Diablos, miasto potępionych, kusi grzeszników ofertą wiecznych wakacji w śródziemnomorskim klimacie i nieziemskimi imprezami u samego Szatana. Nawet Śmierć jest całkiem sympatyczna. Jednak znudzone demony planują wywołać rewolucję w krainie Lucyfera, i niczym u Bułhakowa, zrobić trochę zamieszania wśród śmiertelników. Jaka w tym rola Wiktorii? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy pojawia się uwodzicielski, złotooki i diablo przystojny upadły anioł Beleth, a młoda adeptka Piekieł postanawia wrócić na ziemię, aby rozwiązać zagadkę swojej śmierci. W końcu... gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.
Być może i nie jest to literatura górnych lotów, nie mniej jednak ja się przy niej świetnie bawiłam. Bardzo spodobała mi się wizja autorki dotycząca piekła. Pani Miszczuk wyzbyła się wszelkich stereotypów i z ognistego, pełnego jęków i lamentów miejsca, stworzyła nietuzinkowe Piekło, w którym diabły podróżują ekskluzywnymi samochodami, nie pracują, chodzą na imprezy i „żyją” pełną parą.
Postacie diabelskie bardzo mi się spodobały. Co prawda mam zastrzeżenie do głównej bohaterki, która momentami była prawdziwą życiową niedojdą. Nie mniej jednak trzeba przyznać, że gdy wchodziła w rolę diablicy Wiktorii, to była zdecydowanie bardziej przekonywująca. Jedyną postacią, której kompletnie nie mogłam rozgryźć jest Piotruś. Swoją drogą, dlaczego Piotruś a nie Piotrek?
Fabuła była ciekawa, wydarzenia odpowiednio dawkowane. Wątek romantyczny niestety kompletnie mi się nie podobał. Nie potrafiłam zrozumieć co takiego bohaterka widzi w swoim obiekcie westchnień. Dodatkowo jej niezaradność w kwestiach miłosnych momentami była irytująca.
Oczekiwałam jakiegoś efektu „Wow” na koniec, ale niestety autorka nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Już w trakcie lektury domyśliłam się, że historia ta, może iść w takim kierunku. Nie mniej jednak pod względem całości, książkę tę uważam za jak najbardziej udaną.
Katarzyna Berenika Miszczuk ma bardzo lekki i przyjemny do czytania styl. Dodatkowo umiejętnie przelewa na papier swoje poczucie humoru, dzięki czemu podczas lektury nie raz na mojej twarzy gościł uśmiech.
„Ja, diablica” skierowana jest głównie do młodzieży, lubiącej zaczytywać się w fantastyce. Być może i czytałam lepsze historie z tego gatunku, nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że książka mi się spodobała i spędziłam z nią kilka przyjemnych godzin. Na mojej półce czeka już „Ja, anielica”, czyli kolejny tom serii, po który niebawem sięgnę.
Moja ocena: 7/10
"Ja, diablica" Katarzyna Berenika Miszczuk to pierwszy tom z serii "Wiktoria Biankowska". Powieść należy do fantastyki. I opowiada historię dwudziestoletniej Wiktorii, która zostaje zamordowana i zaczyna nowe życie. I to dosłownie. Trafia do piekielnego Los Diablos gdzie dostaje posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o duszę zmarłych czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Jednak Wiktoria nie może się pogodzić ze swoją śmiercią i dlatego też ciągle wraca na ziemię.
Książka napisana jest bardzo dobrze i przyjemnie się ją czyta. Jednak główna bohaterka jest trochę irytująca. W każdym razie jest to powieść godna polecenia i przeczytania.
Nie mogę się doczekać dalszych losów Wiktorii. Jestem ciekawa co wymyśliła autorka.
Katarzynę Berenikę Miszczuk znam już z jej poprzednich powieści, które miałam przyjemność czytać i jej twórczość przypadła mi do gustu. Jednak ta książka jest trochę inna. Właśnie ze względu na trochę irytującą bohaterkę. Przynajmniej dla mnie taka jest. Mam nadzieję, że w następnym tomie nie będzie się to tak rzucało w oczy.
Katarzyna Berenika Miszczuk zaczęła tworzyć bardzo wcześnie. Pierwsza swoją książkę wydała w wieku 15 lat. Nie miałam jednak przyjemności przeczytania „Wilka” ani jego kontynuacji „Wilczycy”. Późniejsza seria „Ja diablica” po pierwszym tomie jak najbardziej zaczyna przypadać mi do gustu.
Przyznam, że na początku sceptycznie podeszłam do tej książki. Romansów z aniołami, czy diabłami (podobnie jak wampirami i wilkołakami) jest nasianych tak dużo, że ciężko wyłapać perełki wśród słabego podążania za modą. Wzmianka z tyłu okładki zwraca uwagę na parlandowany watek romantyczny „Kogo wybierze? Seksowny diabeł. Przystojny śmiertelnik.
Jeśli miałbym wymienić słabe strony książki to na pierwszym miejscy byłby właśnie wątek romantyczny. Oklepany motyw, że dziewczyna nie może się zdecydować to jedno ale jeden z jej wybranków (na dodatek ten który jest jej bliższy) po prostu strasznie irytuje. Choć nie aż tak bardzo jak głupiutko zakochana bohaterka. Przewracałam oczami za każdym razem gdy w książce padało hasło „Piotruś” Ku memu nieszczęściu padało co chwilę. Drugi mega przystojny, mega bogaty, na dodatek diabeł i świata poza nią nie widzi (chyba gdzieś to już było). Jedyne co staje w obronie tej postaci to jego zabójcze, rozbrajające teksty mające na celu skłonić bohaterkę aby w końcu uległa pokusie.
Co więc sprawiło, że mimo tak oklepanego wątku od książki trudno się oderwać i czyta ją się z nieustannym uśmiechem na ustach. Autorka ma świetne poczucie humoru (można powitać ją w gronie polskich pisarzy fantasy – oni chyba wszyscy mają poczucie humoru). Podczas czytania co chwilę parskałam śmiechem a i ogółem fabuła jest całkiem zabawna.
Do sięgnięcia po książkę zachęciła mnie zamieszczona z tyłu „umowa o pracę na stanowisku diablicy”. Pomyślałam, że może być zabawnie i miałam rację. Nasza bohaterka Wiktoria zostaje zamordowana na imprezie przerywa swoje cudowne studenckie życie i trafia do piekła. Straszne? Ani trochę. Do piekła wykreowanego w tej książce każdy by chciał trafić (oprócz tych strasznie cnotliwych ludzi których czekają sandałki jezuski, białe skarpetki i granie na harfie). W królestwie Lucyfera mają najlepsze kluby, luksusowe domy i samochody, imprezy na plaży (oczywiście jest zawsze ciepło w przeciwieństwie do raju) wszelkiego rodzaju używki.
Można powiedzieć, że naszej bohaterce się poszczęściło ale to jeszcze nic. Dostaje ona bowiem ofertę pracy nie do odrzucenia. Zadaniem diablicy jest namawianie ludzi by po śmierci wybrali piekło (tak można sobie wybrać) w zamian za to otrzymuje moc. Wiktoria może stworzyć sobie rzeczy o których marzy. Na dodatek pewien przystojny diabeł mocno się w niej zadurza.
Wszystko jest cudowne jednak ona tęskni za powrotem do swojego życia, za „Piotrsiem” u którego wkopała się w frienzone. Pragnie tez poznać tajemnice dlaczego musiała umrzeć. Kto był jej mordercą i dlaczego to zrobił? Tu już zaczynają się schodki głównej fabuły. Może nie jest ona jakaś porywająca ale całkiem przyjemnie się czyta.
Główni bohaterowie czasem irytują za to wszystkie postacie poboczne są znakomite. Kleopatra ze swoją wyniosłością i kompleksem księżniczki. Azazel, który pragnie być Szatanem. Śmierć wydaje mi się po prostu urocza. Oprócz tego w książce pojawia się wiele postaci historycznych, które trafiły do piekła a także najróżniejsze demony Goecji.
Wiele ciekawych nawiązań historycznych, a także do typowych polskich realiów (mammy nawet typowy moherowy beret). Trochę podróży po całym świecie. Wszystko to w klimacie oczywiście dobrego humoru.
Wiktoria doprowadza bowiem do niezłego zmieszania w piekle. Z ta książka na pewno nie można się nudzić. Można naprawdę wyłapać dużo zabawnych i ciekawych szczegółów.
Może zakończenie w pełni mnie nie usatysfakcjonowało, ale nie narzekam bowiem są jeszcze dwie kolejne części po które z pewnością sięgnę.
Czasem warto oderwać się od codzienności i przeczytać jakąś lekką książkę, dla rozrywki i śmiechu. Taką powieścią jest "Ja, diablica" polskiej autorki, Katarzyny Bereniki Miszczuk. To historia oparta na dość ciekawym pomyśle, która swoją wizją zaświatów z pewnością może przyciągnąć masę czytelników.
Dwudziestoletnia Wiktoria, wracając z imprezy u znajomych, zostaje zamordowana. Trafia do Piekła, gdzie przydzielono jej posadę diablicy. Tam poznaje diabła Beletha, który wyraźnie jest nią zainteresowany. Dziewczyna nie może jednak zapomnieć o Piotrusiu, swojej studenckiej miłości. Kiedy okazuje się, że może odwiedzać Ziemię, postanawia nie rezygnować z dawnego życia. Tylko jak ukryć przed wszystkimi fakt, że jest martwa i przybywa z Piekła?
"Ja, diablica" to ogromna dawka humoru, naprawdę świetna komedia, która rozbawi każdego. Historia Wiktorii jest tak szalona i zwariowana, potwornie wciąga. Mnóstwo komicznych zdarzeń, zabawne dialogi i postacie, to wszystko sprawia, że czytając tę powieść można się nieźle bawić. Z pewnością nikt nie będzie narzekał na nudę, bo wątków w tej książce znajdziecie sporo. Wiktoria np. próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o swojej śmierci, a rezultaty tych badań są zaskakujące. Oczywiście "Ja, diablica" ma również trochę niedociągnięć, autorka mogła ją bardziej dopracować, gdyż niektóre sceny wydają się nieco sztuczne i naciągane, ale to jeszcze młoda i początkująca pisarka.
Czytelników na pewno zaskoczy wizja Piekła. To jedna wielka imprezowania, pełna używek i rozpusty. Jego centrum to Los Diablos, szalone miasto, które nazwą nawiązuje do Los Angeles. Będziecie świadkami balu u Szatana, przeżyjecie wycieczkę po Piekle, traficie nawet do gabinetu Lucyfera. Oprócz tego możecie uczestniczyć w piekielnej rewolucji. W tej książce dzieje się naprawdę dużo, a poza tym autorka wszystko ciekawie opisała. Okazuje się np., że najgorsi złoczyńcy trafiają zupełnie gdzie indziej... Interesująca jest też posada diablicy, która daje specjalne moce i możliwości. Polega głównie na targowaniu się o dusze. Godne uwagi jest również to przechodzenie akcji, raz do Piekła, raz na Ziemię.
Nie mogłabym zapomnieć o bohaterach, którzy są chyba największym plusem tej powieści. Taka Śmierć jest np. całkiem sympatyczna i pełna czarnego humoru, prosi by zwracano się do niej w rodzaju nijakim. Mamy także dwóch diabłów - Azazela i Beletha. Z tego pierwszego jest rzeczywiście drań i krętacz, któremu nie można ufać, uwielbia intrygi i władzę. Zaś Beleth, choć daje się wciągnąć w różne gierki, cierpi na samotność i pragnie miłości. Na uwagę zasługuje także zwariowana Kleopatra, urocza staruszka Anna Kowalska, która chce nawrócić Piekło i tajemniczy kot, zwany Behemotem, na cześć tego z "Mistrza i Małgorzaty". Jest jeszcze Belfegor, sekretarka Szatana, który kiedyś był diablicą. Sam Piotruś strasznie denerwuje, jak to powiedziała Kleopatra - "ciepła klucha", ale on musi taki być, żeby było jeszcze śmieszniej.
"Ja diablica" to powieść, którą polecam osobom poszukującym czegoś zabawnego, pełnego humoru (niekiedy czarnego), zaskakującego. To historia, którą trzeba traktować z przymrużeniem oka, ale pozwala zapomnieć o wszystkich zmartwieniach. Pomimo wszelkich niedoskonałości, oceniam ją pozytywnie, pozwoliła mi się pośmiać.
Bardzo często zastanawiamy się, co nas czeka po śmierci. Jedni wierzą, że dusza może trafić do Nieba za dobre uczynki, a do Piekła, jeżeli człowiek prawie przez całe życie łamał słowa zawarte w Dekalogu. Drudzy natomiast wierzą w reinkarnację. I to również jest zależne od tego, jak zachowywaliśmy się od narodzin aż do pożegnania się z tym światem. Mogłabym tak wymieniać bez końca, bo to dość obszerny temat. I właśnie dlatego staje się jednym z wielu celów pisarskich, przy którym można zaszaleć w każdą stronę.
Katarzyna Berenika Miszczuk nie mogła przepuścić takiej okazji!
Wyobrażacie sobie życie w Boskich Zastępach, gdzie jedyną rozrywką są zabawy nieprzekraczające danej normy? Bezalkoholowe drinki, zasady savoir vivre działającej o każdej porze dnia i nocy, pilnowanie się pod kątem ciszy nocnej... Wróćmy jednak na ziemię i zejdźmy parę warstw niżej, do Piekła. To właśnie tam zbiera się najlepsza elita, która kiedyś królowała za życia. Poza tym tutaj można imprezować do woli, alkohol leje się strumieniami, a procenty uderzają do głowy. Wszelkie zakazy i nakazy są praktycznie olewane! Macie już to wszystko w głowie?
Wiktoria Biankowska nie spodziewała się, że tak szybko opuści swoje ciało i zawita w miejscu, gdzie Anioły i Diabły targują się o ludzką duszę. Dziewczyna nic z tego nie pamięta. Odkrywa swoje nowe miejsce zamieszkania, gdy chodzi z pokoju do pokoju, podpisując dokumenty. Lada moment zostanie diablicą. Otrzyma niewiarygodne moce godne jej stanowiska. Zostanie jedną z istot na usługach samego Lucyfera. Tylko czy takiego (nie)życia chciała?
Wiki zostawiła na ziemi niezakończone sprawy. Nie zdołała pożegnać się z bratem, nie zdążyła powiedzieć Piotrusiowi, że go kocha. Dziewczyna pragnie odzyskać swoje życie, jednak to nie jest łatwe. Ktoś wyżej postawiony nie mógł pozwolić na to, żeby uciekła mu ona sprzed nosa.
Czemu to właśnie Wiktoria musiała zostać diablicą? Przecież jest ona zwyczajną dziewczyną. A może posiada ona coś niezwykłego, że to właśnie ona musiała umrzeć? I właśnie - czy to był naturalny zgon? A może ktoś jej pomógł opuścić ludzkie ciało?
Tajemnica goni tajemnicę. Tylko żeby nie dostały zadyszki.
Długo polowałam na tę książkę. Wielu recenzentów kusiło mnie pozytywnymi opiniami, a moja ciekawość prawie mnie przerastała. Dlatego też nie mogłam zaprzepaścić okazji, jaką była wyprzedaż pewnej księgarni internetowej. Z jej pomocą udało mi się zdobyć całą trylogię za śmiesznie niską cenę.
[Ja, diablica] stała na półce i prawie puszczała swoje korzenie, aż zawyrokowałam: najwyższy czas cię przeczytać! Czy po skończonej lekturze chciałam zostać diablicą? A może miałam ochotę złożyć reklamację?
,,Teraz jesteś istotą wieczną. Czas już nie ma na ciebie wpływu. Gdy umarłaś, pojawiły się przy tobie dwie postacie: anioł i diabeł. Następnie rozpoczęły targ o twoją duszę. Wyliczały twoje dobre uczynki, ile grzechów głównych popełniłaś, ile przykazań złamałaś."
Katarzyna Berenika Miszczuk próbowała przekupić mnie swoją wizją Piekła, gdzie ludzie nie są wrzucani do rozgrzanego mułu w ogromnych kotłach. Starała się jak mogła, jednak jej wysiłki poszły na marne.
W tej książce królują restauracyjne opisy. Autorka próbowała zasypać mnie kilkunastoma informacjami, serwując je w dość spłyconej wersji. Starałam się robić dobrą minę do złej gry z nadzieją, że za jakiś czas otrzymam solidną porcję słów, które zadowolą moje czytelnicze kubki smakowe. Na próżno. To właśnie dzięki temu akcja leciała tak szybko, a to powodowało, że nie umiałam za tym nadążyć. W jednym momencie przebywałam z główną bohaterką w Piekle, a już po chwili wylądowałyśmy na ziemi. Mrugnęłam tylko raz i znowu byłyśmy gdzie indziej. To powodowało dezorientację i za nic nie pomagało wczuć się w całą fabułę. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć momenty, przy których zaczytywałam się i nie mogłam doczekać się dalszego rozwoju akcji i... Pudło. W tej sekundzie przychodziły denne przemyślenia Wiktorii oraz niesmaczne żarty (które były śmieszne dekadę temu). Wiem - książka nie jest pierwszej świeżości, ale autor powinien myśleć przyszłościowo. Jeżeli tego nie zrobi to powstaje właśnie taka przykra niespodzianka.
Wiktoria Biankowska miała dwadzieścia lat, jednak jej umysł zatrzymał się na okresie gimnazjalnym i nie dał rady starzeć się ze swoją właścicielką. Jakimś cudem znosiłam wieczne wzdychanie głównej bohaterki do pewnego Piotrusia, ale gdy tylko o nim wspominała to wywoływała u mnie odruchy wymiotne. Widziała u tego chłopaka (na miano mężczyzny nie zasługuje, więc tak go nie nazwę) same pozytywne cechy, gdy ja ich nie dostrzegałam. Poza tym sama postać diablicy wydawała mi się zbyt idealna! Nie mogę powiedzieć, że pech omijał ją niczym wegetarianin mięso, bo bym tutaj skłamała. Zastanawiał mnie fakt, że gdy coś szło nie po jej myśli i pakowała się w tarapaty, to szybko się z tego wykręcała. Nie kupuję takich postaci. Jak dla mnie zabrakło tutaj odrobiny człowieczeństwa w tej nieżywej istocie. Do tej chwili mam ochotę wyrzucić Wiktorię przez okno. Z ostatniego piętra. Najwyższego wieżowca na świecie. Szkoda tylko, że ona już nie żyje...
Jeżeli mowa o pozbyciu się kogokolwiek to miałabym ochotę zrobić to samo ze słynnym Piotrusiem, który również mnie irytował. Tak naprawdę nie widzę nic specjalnego w jego osobie. Za to moje serce zostało zdobyte przez Beletha, chociaż jego szowinistyczne zachowanie momentami doprowadzało mnie do szału. Tak właściwie to nie umiem znaleźć kogokolwiek, kto nie próbował napsuć mi krwi. To tak, jakby wszyscy spiskowali ze sobą, abym opuściła ten świat i... nie... Jeżeli chcą, abym została diablicą to mają pecha. Ja już nią jestem i nikt nie musi podsuwać mi urzędowych papierków do podpisania. Może moje umiejętności są nikłe, jednak jakieś są.
Jako że [Ja, diablica] należy do grupy literatury młodzieżowej, to nie mogło tutaj zabraknąć przereklamowanego schematu, jakim jest trójkąt miłosny. Beleth kocha Wiktorię. Wiktoria kocha Piotrusia, ale Beleth nie jest jej obojętny. Piotruś to ogromny znak zapytania. Diabeł robił śmiałe próby podboju serca głównej bohaterki, które nieraz były tak nachalne, że aż głowa pęka. Były też takie momenty, że już się w tym wszystkim gubiłam, ale nie prosiłam o dobrą mapę. Chciałam zostać pożarta przez dzikie zwierzęta, byle tylko nie znosić tej słodyczy i ,,namiętności".
,,Dla nas nie ma szarości. Jest tylko czerń i biel."
Nie potrafię zarzucić pani Miszczuk tego, że nie ma wyobraźni. To właśnie ona jest znana z dość wielkiej kreatywności, jeżeli chodzi o książki. Jednak tym razem zabrakło mi tego czegoś, co pozwoli mi korzystniej ocenić tę powieść. Moim zdaniem autorka chciała przebić swój debiut, jednak to on wypada lepiej w tej bitwie. Tam nie wyczuwałam sztuczności w dialogach, a opisy były bardziej rozbudowane. Poza tym w [Ja, diablica] mamy ogromny misz-masz, który wywołuje u czytelnika zgagę. Fani tej serii mogą mnie teraz zakrzyczeć za te przykre słowa, ale ja nie będę owijać w bawełnę. Gdybym to ja miała oceniać, czy książka nadaje się do druku... powiedziałabym: nie. Poleciłabym rozwinąć parę wątków potraktowanych po macoszemu, te zbędne pousuwałabym z prędkością światła. No i poprosiłabym o popracowanie nad kreacją bohaterów, bo to też leży i kwiczy. No i te śmieszne kwestie... Już wolę dowcipy pewnego pana z programu telewizyjnego.
Podsumowując:
[Ja, diablica] nie powaliła mnie na kolana, nie wywołała czytelniczego kaca ani nie zmusiła do szybkiego sięgnięcia po kolejny tom. Do tej chwili nie umiem zrozumieć tych zachwytów nad tą książką, bo jak dla mnie pani Miszczuk tutaj się nie popisała. Irytująca główna bohaterka, zdawkowe opisy czy przereklamowane młodzieżowe teksty (zwane przeze mnie nieudolnym sarkazmem) - to nie dla mnie. Wolę wizję tego straszniejszego Piekła.
Pewnego wieczoru Wiktoria poszła do klubu, a wylądowała w piekle. Niewiele pamięta z tego wieczoru i stara się dowiedzieć, jak do tego doszło. Świetny pomysł na przedstawienie piekła ! Los diablos jest miejscem, które bardzo mi się podoba. Książka jest ciekawa i trzyma w napięciu. Ciekawe zwroty akcji. Polecam!
Ciekawa seria o oryginalnej fabule, niestety między nami nie zaiskrzyło.
Czy piekło może być atrakcyjne i zwykły śmiertelnik znalazłby tam ukojenie i radość? Według Katarzyny Bereniki Miszczuk - tak. Właśnie taki nietuzinkowy obraz tego świata przedstawiła w swojej powieści Ja, diablica.
Wiki umiera i trafia do piekła. To na pierwszy rzut oka wygląda jak każdy urząd, zniechęcająco, a w katach stoją pousychane paprotki. Dziewczyna dzięki swojej urodzie dostaje posadę diablicy - ma werbować ludzi w szeregi piekielne. Okazuje się nader pojętną uczennicą, dość szybko zaczyna panować nad swoimi mocami. Wiktoria jednak jest idealnie obrazuje przysłowie: gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Wobec tego postępuje nierozważnie i pod uwagę bierze właściwie jedynie swoje upodobania. W taki sposób przysparza (nie tylko sobie) wielu problemów i kłopotów.
Co tu dużo pisać, książka Ja, diablica jest diabelnie zabawna. Z niedowierzaniem śledziłam losy Wiki, jej ziemskich i piekielnych znajomych. Obraz piekła ukazany przez autorkę jest bardzo zaskakujący i zupełnie nietuzinkowy. Wiktoria nie jest najmądrzejsza i nie raz jej postępowanie kazało pukać mi się w głowę, co nie zmieniło faktu, że uśmiałam się z tej opowieści nieziemsko. Całość podkręciła mnogość dialogów i szybka akcja, nie sposób się przy tej powieści nudzić.
Katarzyna Berenika Miszczuk ma lekkie i bardzo plastyczne pióro. W książce nie ma dłużyzn, a opisy ograniczają się jedynie do najważniejszych kwestii. Co ciekawe w książce pojawiają się też postaci z mitologii i historii egipskiej. W lekkiej formie można się zapoznać z taką wiedzą.
Ja, diablica to świetny początek intrygującego cyklu. Książka jest lekka i przyjemna, czyta się migiem, bo fabuła wciąga od pierwszej strony i niesamowicie bawi.
Świetna lekka lektura pełna humoru i popkulturowych nawiązań. Kapitalnie opisane Piekło, aż chciałoby sie tam zamieszkać, wiele dobrych pomysłów, cudowny kociak, kapitalne i seksowne diabły ;) Jest parę irytujących szczegółów jak skarpety pod sandałami u aniołów, pie* głównej bohaterki jaka to tragedia, że nigdy nie będzie mieć dzieci skoro zmarła i jej zauroczenie facetem co najmniej żadnym w momencie, kiedy mogłaby mieć u boku niesamowitego Diabła, jednak nawet mimo to - książka warta przeczytania.
Wiktoria została zamordowana i trafia do Piekła! Jak się szybko przekonuje, nie jest tam wcale tak, jak sobie ludzie wyorażają. Co więcej, dostaje pracę, dzięki której może wracać na ziemię, odwiedzając znajomych. Pragnie też jednak dowiedziec się, czemu morderca ją zabił. Bardzo zabawna historia, trochę o miłości, trochę o walce w obronie życia ludzkiego. Plus diabeł Beleth (zakochany w Wiktorii), który dla jej dobra gotów jest na wszystko.
Porywająca, świetnie napisana powieść, w której XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały czas żywe. A wszystko przez...
Ponure korytarze szpitalnego oddziału psychiatrii i niepokojące listy od tajemniczego wielbiciela. Wygląda na to, że doktor Joanna Skoczek znalazła się...
Przeczytane:2021-04-11,
Pamiętam, że już kilka lat temu w oko wpadły mi książki Katarzyny Bereniki Miszczuk z serii o Wiktorii Biankowskiej. Kiedy dowiedziałam się, że wydawane będzie wznowienie serii, bardzo się ucieszyłam. Ładna oprawa graficzna, możliwość zdobycia tych książek nie za miliony monet... Czego chcieć więcej? Za mną lektura właśnie pierwszego tomu. Jak myślicie, Ja, diablica przypadła mi do gustu?
Życie studentki jest naprawdę fajne, chyba że przypadkowo ktoś postanowi odebrać Ci życie, a ty trafisz do piekła. Tak skończyła Wiktoria Biankowska, dla której pobyt w zaświatach okazał się ciekawym doświadczeniem (szkoda, że już nie tym życiowym...). Dziewczyna uczy się w Piekle wszystkiego, co prawdziwa Diablica wiedzieć powinna, a pomagać jej w tym ma piekielnie (dosłownie) przystojny Beleth. Sprawy jednak zaczynają się komplikować: znudzony diabły chcą wywołać rewolucję, a Wiktoria wraca na ziemię, by rozwiązać zagadkę swojej śmierci. A to wszystko dopiero początek...
Główna bohaterka, czyli Wiktoria właśnie, to młoda kobieta chcąca korzystać ze swojego młodego życia i uroków bycia studentką. Wiem, że nie wszystkich czytelników ta postać zachwyca, jednak mnie ona bardzo przypadła do gustu – choć nie obyło się bez momentów mojej irytacji, wywołanych jej zachowaniem. Mimo wszystko Wiktoria zdobyła moją sympatię i uważam ją za ciekawie wykreowaną postać.
Autorka w sposób niezwykle interesujący i wciągający przedstawiła wizję Piekła, które z miejsca pochłoniętego przez ogień stało się stolicą wiecznego szczęścia, imprez i świetnej zabawy. Oczywiście jest to trochę wyidealizowana wizja tego świata, lecz nie ulega wątpliwości, że jest ona naprawdę ciekawa. Postawienie Beletha na drodze głównej bohaterki było udanym krokiem, choć bywały chwile, gdy i ta postać doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Jego pewność siebie, przesadne przekonanie o tym, że może mieć on wszystko i wszystkie kobiety, nie przypadła mi do gustu, ale niewątpliwie nadała książce charakteru.
Pióro Katarzyny Bereniki Miszczuk bardzo lubię i przy lekturze tej pozycji tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu. Historia Wiktorii bardzo mnie wciągnęła, a książkę czytało mi się niezwykle przyjemnie, lekko i szybko. Bywały również zwroty akcji, które dosłownie mnie zszokowały i przez nie musiałem zbierać czasem szczękę z podłogi. Wiem też, że są dwa obozy, jeśli chodzi o tę książkę i całą serię: obóz zwolenników i obóz zdecydowanych przeciwników. Ja całą sobą zaliczam się do miłośników tej pozycji i nie mogę doczekać się lektury kontynuacji. Zakończenie Ja, diablica wprawiło mnie w osłupienie i właśnie przez to muszę sięgnąć po drugi tom jak najszybciej.
Jeżeli lubicie powieści lekkie, zabawne, trochę romantyczne, a trochę fantastyczne – historia Wiktorii Biankowskiej może zdecydowanie przypaść Wam do gustu i pochłonąć na długie godziny. Gorąco polecam!