Tajemnicze i makabryczne wydarzenia, które rozgrywają się w tytułowym Instytucie, czyli mieszkaniu głównej bohaterki powieści, Agnieszki, to jedynie rama. Owszem, mocna, niemniej jednak sam obraz przedstawia sprawy znacznie prostsze i codzienne. Poczucie porzucenia. Samotność. Brak pieniędzy. Zdradę. Upadek młodzieńczych ideałów. Choćbyśmy się zaklinali, że tak nie jest, życiem większości z nas nie rządzą żadne reguły, ale przypadek i – właśnie tak! – banał. Jakub Żulczyk w Instytucie przedstawił tę prawdę w poruszający, mistrzowski sposób.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2016-04-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 240
Agnieszka mieszka ze znajomymi w mieszkaniu po babci, które wszyscy nazywają Instytutem. Pewnego dnia ktoś zamyka kratę na piętro, odcina windę, kable. Nikt nie może wejść, ani wyjść. Telefony nie mają zasięgu... Agnieszka i jej znajomi coraz trudniej radzą sobie z tą sytuacją. W książce jest również opisywana sytuacja rodzinna i malżeńska Agnieszki oraz walka o dziecko. Książka trzyma w napięciu, bardzo mi się podobała.
Sam pomysł intrygujący i mający ogromny potencjał. Problemem wydaje mi się rzeczywistość w której żyją bohaterzy książki. Z jednej strony aspiruje do naszej codzienności, z drugiej przenika przez nią spora irracjonalność. Sama zagadka jest ciekawsza niż jej rozwiązanie. Postacie i ich wybory nie zawsze są zrozumiałe, ale czy tak nie jest w życiu?
Nie jest to książka nudna i czuć w niej prawdziwą pasję autora. Agnieszka i jej losy ( te tragiczne rzecz jasna), próba ułożenia sobie życia, opisy Krakowa choć rzadkie nie powodowały we mnie odruchu do rozstania się z książką
Wciągnęła mnie nie sama fabuła ksiązki, która jest tylko ramą opowieści, ale historia głównej bohaterki, która jest bardzo fascynująca i świetnie napisana. Po lekturze "Ślepnąc od świateł", którą dobrze się czyta, ale nic po za tym - "Instytut" znacznie poprawił moje oceny dla autora. Minus książki to niezbyt udane i trochę na siłę wymyślone zakończenie. Ogólnie polecam!