Legenda jazzu, buntownik i outsider, niewidomy geniusz fortepianu w pełnej dźwięków i kolorów powieści
inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami.
Ta publikacja to zaproszenie do świata Mietka Kosza z jego bardzo osobistej, wręcz intymnej perspektywy. Znakomity muzyk mógłby opowiedzieć nam właśnie taką historię swojego życia, gdyby nie przerwał go brutalnie tragiczny finał, gdy miał zaledwie 29 lat. Przeszedł wyboistą drogę pełną emocjonalnych zakrętów, wzlotów i upadków, chwil smutnych i wypełnionych śmiechem, by znaleźć się na szczycie kariery muzycznej.
Maciej Pieprzyca z charakterystyczną dla niego nostalgią i poczuciem humoru, opisuje to, co kryło się za sukcesami Kosza i jego muzycznym geniuszem: samotność, niespełnione i spełnione miłości, dzieciństwo naznaczone piętnem choroby, ale przede wszystkim ogromną determinację, by rzucić wyzwanie losowi i walczyć o swoje marzenia. Ograniczenia, z którymi Kosz całe życie musiał się zmagać, stały się jego siłą.
Na kanwie tej historii powstał także film ,,Ikar. Legenda Mietka Kosza" w reżyserii Macieja Pieprzycy, wyróżniony NAGRODĄ ,,SREBRNE LWY" na 44. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Nagroda za najlepszą pierwszoplanową rolę męską trafiła do Dawida Ogrodnika, który wcielił się w postać Mietka Kosza. Zwycięzcą za najlepszą muzykę do filmu został Leszek Możdżer. Film został nagrodzony również za najlepszą charakteryzację, zdjęcia i kostiumy.
Powieść Macieja Pieprzycy jest doskonałym rozwinięciem fabuły filmu, bowiem ukazuje także to, czego nie zdołamy zobaczyć w kinie.
Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2019-10-16
Kategoria: Muzyka, film
ISBN:
Liczba stron: 350
Pasja, która dodaje skrzydeł
Frida Kahlo powiedziała kiedyś: “Po co mi stopy, skoro mam skrzydła?”. Jakie pytanie zadałby Mietek Kosz? Czy brzmiałoby ono: po co mi oczy, skoro mam muzykę? Biorąc pod uwagę jego życiowe wybory, jest to bardzo prawdopodobne. "Ikar" jest opowieścią o pasji, która uskrzydla. Jednak im wyższy lot, tym większa samotność…
Maciej Pieprzyca postanowił opowiedzieć historię zapomnianej już nieco postaci jaką był Mieczysław Kosz – genialny muzyk, jazzman, kompozytor. Ta zbeletryzowana biografia otwiera przed czytelnikiem świat człowieka niezwykle wrażliwego. Świat pełen dźwięków i kolorów (!). Z książki wyłania się niezwykle ciekawa i barwna postać – wrażliwa i arogancka, zdolna, lecz trudna we współpracy, otoczona tłumem fanów, a jednak boleśnie samotna. Wciągająca historia jest niezwykle zrównoważona – przeraźliwy smutek, przygnębienie przeplatają się z szorstkim i nieco ironicznym poczuciem humoru.
"Ikar" to przede wszystkim biografia Mieczysława Kosza, ale również opowieść o wyobcowaniu, poświęceniu oraz niepełnosprawności, która sprawia, że nie można z nikim być naprawdę do końca. To opowieść o wykluczeniu pomimo budzenia podziwu tłumów. I nawet jeśli smutek jest siłą napędową, nawet kiedy jest głównym paliwem do tworzenia rzeczy zachwycających, to czy to wszystko jest tego warte? Sława, talent, pieniądze – czy to wszystko jest w stanie złagodzić dojmującą samotność?
Jestem pod wrażeniem tego, jak w tak niewielkiej książce udało się autorowi zawrzeć pełną historię tak skomplikowanej osoby jaką niewątpliwie był Mieczysław Kosz. Choć opowieść jest dość oszczędna w słowa, to jednak pod względem literackim niczego jej nie brakuje. Wręcz przeciwnie – ten minimalizm nie przysłania tego, co najważniejsze – osobowości bohatera. "Ikar" to opowieść o wielkich marzeniach i jeszcze większej determinacji, zatopiona w realiach polskiej sceny muzycznej lat sześćdziesiątych (i realiach tej epoki w ogóle) – podziemiu jazzowym, przygrywaniu do kotleta, klubach tonących w dymie papierosowym i oparach alkoholu, szarej rzeczywistości barwnych ludzi.
Chce się żyć to wzorowana na prawdziwych wydarzeniach, niepokorna opowieść o ogromnej woli życia osoby skazanej przez świat na milczenie, przez straszna...
Przeczytane:2021-10-22, Ocena: 6, Przeczytałam,
'' I tylko złoty kasztan mi został, mały talizman szczęśliwych dni. ''
Autobiografia ma to do siebie że czytając ją , mam wrażenie że wchodzę w buty osobiste tejże opisanej osoby o której czytam, przeważnie stanowią wspomnienia od chwili urodzin aż po sam grób, chronologiczne ścieżki tworzą opowieść, w tym przypadku mam przed oczami Mietka Kosza, fortepianistę światowej sławy, utalentowanego człowieka, i wszystko byłoby dobrze i normalne, gdyby ten talent nie był wynikiem geniuszu osoby niewidomej. Autor Maciej Pieprzyca brawurowo poprowadził narrację, tak że śmiało podany obraz zaczął tworzyć niesamowite losy bohatera. trzeba przyznać że ten nie był łaskawy dla Mietka, od początku walczył o wyznaczone cele, by ziścić marzenia, rzucił rękawice losowi, a kiedy począł się spełniać, stał się wielkiej światowej sławy kompozytorem muzyki poważnej, grając na fortepianie, nie na próżno muzyk twierdził: ; Kiedy gram, widzę ; gdyż swoim improwizowaniem, wzbijał się ponad muzykę, czując ją doznawał katharsis, leciał, pikował, uciekał w głąb dźwięków, w obraz, nadając tempo i wprawiając publiczność w zachwyt. Pomimo iż błagany przez nauczycielkę w szkole muzycznej z internatem by jego gra była muzyką Chopina, Bacha czy innych klasyków, ten kiedy po raz pierwszy usłyszał płytę Billa Evansa, w zapomnienie odeszły słowa profesor Anieli: ; Ten, kto gra jazz, nigdy nie będzie dobrym pianistą.; jedna z hipotez głosiła,: ; Ktoś, kto gra jazz, nabiera złych nawyków. ; Kiedy kończył szkołę z egzaminem końcowym, wszystkich nie tyle zadziwił, co zszokował, bo kiedy grał Etiudę c- moll op.10 nr.12 czyli Rewolucyjną, mieszało się mu z idolem którego miał przed oczami, Bill Evans walczył z Fryderykiem Chopinem, tym samym doprowadzając do rozpaczy wszystkich zgromadzonych. Czy życzyli mu dobrze? czy wierzyli że Mietek wystąpi na Jazz Jamboree? A od tego momentu droga do sławy będzie otwarta, zachęcająco - kusząca? Wiemy o tym, że lata sześćdziesiąte i późniejsze a zwłaszcza Zachód, były dla muzyków z Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ziemią obiecaną. Ameryka to był raj. Mietek w raz ze swoim menagerem, tworząc trio, udali się do Wiednia na festiwal gdzie tam zagrał swoje utwory. Potem był Montreux, gdzie przy okazji trafił na koncert Niny Simone oraz występ New York Jazz Quartet, a trzeba przypomnieć że były to czasy dzieci kwiatów. I on skromny, wstydliwy, małomówny, schowany za swoich czarnych okularów, posiadał kwieciste koszule z dzwonami włącznie. Możecie sobie tylko wyobrazić jak to musiało wyglądać na scenie, muzyka poważna i ferajna barw, ale dziś byśmy na ten wizerunek Mietka odpowiedzieli, a kto bogatemu zabroni, nie był w Polsce okutanej komunizmem, mógł zaszaleć, tym bardziej że było mu de facto wszystko jedno, skoro nie widział. Kiedy tam grał płynąc po swoich utworach, dowiedział się że jego idol, bóg, słucha i podziwia, mało tego! zaprosił do restauracji, ten omal nie uciekł na ojcowiznę. Nagrody, Grand Prix, koncerty, sława, zespół utworzony z wokalistką w której się zakochał, jednak bez wzajemności, i tak jak konkurował Chopin z Evansem, tak Mietek rywalizował z misterem jazzu Bogdanem Danowiczem. Ci mając koncert na żywo w radio, postanowili wspólnie dać czadu. Danowicz jednogłośnie oddał swój honor, pierwsze miejsce Mietkowi, utwierdzając wszystkich przed ekranami o słusznym wyborze. Za nim powstała płyta, nastąpił zwrot akcji: czy to sława, czy stanie się osobą publiczną doprowadziło do tak karkołomnej zmiany w Mietku? Ten wycofany, małomówny chłopak który nie władał zbytnio językiem, który zawsze gdzieś siedział, był, uczestniczył jako osoba postronna, niezauważona, począł szukać przyjaciół w lampce wina, to go rozluźniało, relaksowało, potrafił się bawić, rozmawiać - popłynął. Jego płyta która miała dać mu sukces, okazała się zamkniętymi drzwiami, na jego oczywistą prośbę, bo kto chce oglądać alkoholika który fałszuje, który jest nieprzytomny, bełkocze, jeszcze za to płaci, koncerty porażka, nie dostosowanie się do terminów, odwołane występy, obietnice... i Izi, drobny menel który trzyma go na powierzchni. Od sławy po upadek, jak zakończyłaby się historia Mietka, Ikara który pragnął latać bez trzymanki, a co by było gdyby raz posłuchał serca? niestety nałóg okazał się silnym orężem, rozwalił kilka zespołów, związek, karierę. A ci wszyscy co przy nim byli? Dla mnie Mietek był wyspą samotności, niby w koło ludzi pełno, a kiedy przyszło co do czego, trzaskały drzwi, usprawiedliwienia dla braku czasu, innych zajęć, spotkań, nauczył się i pokochał samotność wierząc że i ta jest piękna, grał nawet kiedy już nie mógł, oddał swoje serce dla dźwięku, tonacji, muzyka i jego Summertime, odpływał nad łąki, nad miasta, pokonywał bariery, widział to co nie jeden patrzy i nie dostrzega. Na kanwie tej historii powstał film.
Smutna opowieść człowieka sukcesu, który pomimo intymnego akcentu, przenosi nas w świat zaczarowany, muzyki, pomimo niepełnosprawności - ślepy, marzeń i celów, co za tym idzie Mietek jest dowodem na to że wszystko jest możliwe, jeśli tylko chcesz, pragniesz tak bardzo mocno, gwiazdy będą przychylne, los się uśmiechnie, a ciężką pracą, potem jako w nagrodę, pozbiera się plon.
Wydawnictwo: Agora.