Mówią, że to miasto „jest niczym miłość brzydkiej kobiety, namiętne i rozgorączkowane”. Że mężczyźni wciąż są tu ostentacyjnie męscy, a kobiety o rozłożystych biodrach – najbardziej kobiece na świecie. Mówią, że powietrze drży tutaj jak w delirium, kołysze się tanecznymi rytmami granej na żywo muzyki, że nawet chodzi się tu w rytmie sonu. Nakręcono o niej setki filmów, choć wciąż najlepiej wypada w stylu noir. Kiedyś miasto-występek, dziś miasto-upadek – Hawana.
Mark Kurlansky, dziennikarz „New York Timesa”, zapuszczał się w wąskie uliczki „żółtego miasta” przez blisko trzydzieści lat. Podążał śladami Hemingwaya, Greena, Carpentiera, czytał wielbionego przez habaneros Lorcę, spędzał noce w legendarnych kawiarniach i sam sprawdził prawdziwość zdania, które Errol Flynn nabazgrał na ścianie jednej z nich: „Najlepsze miejsce, żeby się upić”. Bo przecież tu powstały popularne drinki: cuba libre, daiquiri, mojito.
Jednak Hawana to nie tylko miasto słońca, zabawy i tańca. Nie można jej zrozumieć bez poznania jej tragicznej, burzliwej historii: kolonializmu, protektoratu USA, reżimu Batisty, rewolucji Fidela Castro i dominacji Związku Radzieckiego. Jej ulice wielokrotnie nasiąkały krwią niewolników i więźniów politycznych.
Ta książka to wyznanie nieskrywanych uczuć Kurlansky’ego do tego niezwykłego miasta. Bo – jak sam pisze – Hawana, ze wszystkimi swoimi zapachami, rozsypującymi się murami, izolacją i trudną historią, jest najbardziej romantycznym miastem na świecie. Napisano o niej niezliczone pieśni miłosne. To miasto zawsze oczarowuje
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 192
Tytuł oryginału: Havana: A Subtropical Delirium
Język oryginału: angielski
Przeczytane:2018-02-20, Ocena: 6, Przeczytałam,
„Hawana. Podzwrotnikowe delirium” Marka Kurlansky’ego nie jest zwyczajną, tradycyjną historią miasta. To błyskotliwa monografia, pobudzająca wszystkie zmysły czytelnika, gdyż autor wiele miejsca poświęca barwom, zapachom i odgłosom stolicy Kuby.
Mark Kurlansky spędził w Hawanie wiele lat. Bywał tam często jako reporter z prawdziwego zdarzenia - taki, który nie ogląda ludzi z daleka, lecz ich poznaje, rozmawia z nimi i wprasza się do ich domów, taki, który musi wszystko sprawdzić, dotknąć, posmakować…
Uwielbiam i szanuję takich dziennikarzy-podróżników, gdyż skupiają się oni na opisywanym świecie, a nie na sobie (co w ostatnich latach, niestety, należy do rzadkości).
Hawana w ujęciu Marka Kurlansky’ego urasta do rangi kultowej metropolii, która trwale zapisała się w wielu literackich i filmowych dziełach. I nic dziwnego – wszak to miasto wydało wielkiego rodzimego poetę, José Martíego, i jest bardzo związane z takimi światowymi pisarskimi sławami jak: Ernest Hemingway, Anaïs Nin, Alejo Carpentier, Zoé Valdés, a nawet Anthony Trollope.
Co ciekawe, noblista Hemingway, mimo iż spędził w tym miejscu niemal dwadzieścia lat, obsadził tu akcję tylko jednej, ale za to głośnej, zekranizowanej w 1944 roku powieści „Mieć i nie mieć”.
Wystarczy prześledzić nazwiska artystów odwiedzających Hawanę czy inspirujących się nią, by stwierdzić jednoznacznie, że to miasto wielokulturowe.
Na tę właśnie kwestię Kurlansky kładzie szczególny nacisk, skupiając się na obyczajowości, religii, kuchni, architekturze, muzyce, tańcu, literaturze…
Autor pokazuje, że Hawana – i na przestrzeni wieków, i dziś – to metropolia, w której przenikają się wpływy europejskie, amerykańskie, afrykańskie.
Hawana to również miasto kontrastów. Mimo iż dominuje w niej bieda, co wiąże się ze skutkami rewolucji przeprowadzonej przez Fidela Castro, obok nędzy można dostrzec symbole świetności i bogactwa.
Niemal pięćdziesiąt lat rządów Castro doprowadziło cały kraj do gospodarczego upadku, którego skutki odczuła (i długo jeszcze będzie odczuwać) także Hawana.
Światełkiem w tunelu wydaje się być turystyka, która przyciąga mieszkańców różnych zakątków świata, nie da się jednak ukryć, że wielu spośród nich wcale nie przyjeżdża do Hawany po to, by zwiedzać zabytkowe klasztory, zamki i muzea. Spora część urlopowiczów szuka w mieście taniej rozrywki, głównie seksualnych usług. A te oferowane są przez wiele ulicznych lokali i pałętających się wokół nich stręczycieli.
Prostytucja, przestępczość i brak perspektyw to czarne karty historii i współczesności Hawany. Kurlansky nie ucieka jednak przed tymi niewygodnymi tematami – z reporterskim zacięciem i bolesną szczerością obnaża prawdę o mieście, w którym pokutują duchy niewolnictwa.
W stolicy Kuby wciąż żywa jest pamięć o kolonializmie europejskim i o aneksjonistach, którzy chcieli przyłączyć wyspiarski kraj do Stanów Zjednoczonych. Wielość ras zamieszkujących Hawanę tworzy niesamowitą mozaikę kulturową, ale sprzyja też rasistowskim zachowaniom, uprzedzeniom i stereotypom.
Książka Kurlansky’ego aż kipi od emocji oraz synestezyjnych opisów, które oddziałują na wszystkie zmysły odbiorcy. Jest tu mnóstwo zapachów (i pięknych aromatów, i – częściej – smrodu wydobywającego się np. z portu i slumsów). Są różne kolory i ich odcienie, które zmieniają się wraz z porami dnia i roku. Są odgłosy wielkiego miasta, w którym jest miejsce i na ciężką pracę, i na odpoczynek.
Reporterska relacja jest tak sugestywna, że odbiorca niemal fizycznie odczuwa wszystkie blaski i cienie tętniącej życiem Hawany.
Nie zawsze jest to świat piękny i pociągający, czasem wręcz odpycha, ale to właśnie największy plus książki Marka Kurlansky’ego, który pisze barwnie, plastycznie, żywiołowo, ale przede wszystkim prawdziwie.
„Hawana” to lektura dla ludzi ciekawych świata, lubiących poznawać nieznane, ceniących reporterską rzetelność i połączenie dziennikarskiego kunsztu z prostotą oraz prawdziwością przekazu.
Polecam z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA