"Hajer na kole" to kontynuacja „rowerowej serii” rozpoczętej książką "Hajer jedzie do Soczi". I podobnie jak w przypadku tej wcześniejszej, czytelnik również będzie mógł posmakować posowieckich klimatów, tyle że tym razem do pokonania będą wysokie góry, pustynie, rwące rzeki i ciągnące się setkami kilometrów oceany traw. Z pewnością ta włóczęga po drogach i bezdrożach Kirgistanu i Kazachstanu ma swoisty urok – spotkać tam można ludzi, którzy wciąż żyją tak, jak żyli niegdyś, choć wokół wszystko się zmieniło, lekarzy niosących pomoc w siermiężnych warunkach, byłych górników mocno potarganych przez los, a także… Rosjan i Polaków. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie koń wciąż jest głównym środkiem lokomocji, ludzie utrzymują się z pasterstwa, a ich jedyną oazą bezpieczeństwa jest jurta i sąsiedzi. Hajer jak zwykle niczego nie planuje, więc albo pakuje się w kłopoty, albo coraz to bardziej zaskakujące przygody. Poznaje wielu ludzi, którzy zwierzają mu się ze swoich problemów albo… są dla niego ostatnią deską ratunku. Warto sięgnąć po tę lekturę, by poznać z bliska społeczność, która wciąż ma bliski kontakt z przyrodą, wiodąc skromne, ale godziwe życie, ciesząc się wolnością, pięknem natury i mocnymi więzami z rodziną.
Wydawnictwo: Annapurna
Data wydania: 2018-11-21
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 378
To nie jest książka ani całkiem dobra, ani całkiem dobra. Powstała w przerwach pomiędzy szpitalnymi wojażami autora, gdy był w stanie pisać (ze szczegółami sam Hajer opisał wszystko we wstępie). Dlatego choćbym nawet chciała, nie jestem w stanie ocenić jej jako złej. Jest jednak inna od poprzednich. Tutaj już prawie nie ma gwary (a może mnie się po prostu tak wydaje?). Nie ma tak dużo opowieści z przeszłości. A bardzo przyjemnie się to czytało.
Przygody Hajera są dzikie i fascynujące. Sam region, po którym wyruszył na rowerową wyprawę jest dziki i jeszcze nie do końca odkryty, a ludzie niezwykle fascynujący. Ciekawe przygody, szalone historie, wspaniali ludzi. Choćby dlatego książka jest warta, by ją przeczytać. Pomimo kilku(nastu) niedociągnięć.
Recenzja pod linkiem
http://swiatwslowachiobrazach.pl/index.php/2019/01/15/hajer-na-kole/
Hajer długo kazał mi czekać na kolejną opowieść z podróży.
Juz po przeczytaniu wstępu zrozumiałem dlaczego tak się stało- nie przypuszczałem, że ten przebojowy podróznik rodem ze Śląska miał takie kłopoty ze zdrowiem.
Kiedy jednak "wrócił do żywych" dał mi kolejną porcję swietnej zabawy i wiary w to, że w podróży wszystko jest możliwe.
Z pewnością nasz Autor nie jest mistrzem literackiej polszczyzny. Wyraża się w sposób przaśny i dosadny, tak jak na prawdziwego górnika przystało...
Barwny opis kilkumiesięcznej śmiałej podróży przed siebie przez andyjskie kraje, bogato ilustrowany sugestywnymi zdjęciami autora. Cennym dodatkiem...