"Woda była chłodna i rześka. Cora zanurkowała, a gdy toń zamknęła się nad jej głową, przeszedł ją przyjemny dreszcz.
Podobno utopił się tu kiedyś jakiś mężczyzna, jego ciała nigdy nie znaleziono. Nie wiedziała, czy to prawda. Jeśli tak, to mężczyzna nadal musiał leżeć na dnie. Mogłaby z nim zamieszkać wśród ryb i wodorostów. W tym wodnym świecie z pewnością było pięknie, nie istniały melodie ani czarne sny. Tylko lekki szmer, tylko uderzenia własnego serca, tylko szum krwi w uszach."
Chwilę później Cora zabija nieznajomego opalającego się na piaszczystej plaży. Zwyczajna, niepozorna kobieta, spełniona żona i matka zostaje uznana za niepoczytalną. Czy prawda jest tak banalnie prosta? Czy szaleństwo popchnęło Corę do zbrodni? A może prawda jest zupełnie inna. Kłamstwa czają się na każdym kroku.
"Grzesznica" – mroczna i fascynująca powieść psychologiczna, na podstawie której powstał serial z Jessicą Biel w roli głównej.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2018-01-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 394
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Tarnas Barbara
„ Chociaż płyną ostre nuty
W żyłach płonie krew
Nigdy żadne z nas do tańca
Nie poderwie się."
Rozpoczynam moją opinię „ Grzesznicy „ cytatem z piosenki „ Takie tango „ – Budki Suflera, bo jakoś tak automatycznie nasunęły mi się po przeczytaniu tej książki, która zawiera interesującą historię, ale sponiewierała mnie psychicznie i emocjonalnie a lektura nie od razu mnie wciągnęła. Do zachwytów nad tym dziełem też mi daleko. Sięgając po tę powieść spodziewałam się rasowego kryminału, może thrillera a dostałam trudną w odbiorze mroczną opowieść psychologiczną o kobiecie, która zabiła. Nie jest to ten rodzaj literatury, który lubię.
„ Grzesznica „ to trudna historia pełna niewiadomych i nie należy do książek, które można przeczytać jednym tchem. Trzeba to robić uważnie, bo tu znaczenie ma wszystko, każde słowo, gest, kłamstwo.
Historia zaczyna się przewrotnie, bo od morderstwa. Młoda kobieta, której życie pozornie biegnie spokojne, ale od początku już wiadomo, że coś ja dręczy, morduje w napadzie szału przypadkowego człowieka na plaży. Nie jest to klasyczny kryminał, bo tożsamość mordercy od początku jest znana, wiedziałam kto zabił, ale dlaczego? Może pomysł na takie rozwiązanie nie jest nowatorski, ale z całą mocą zadziałał na moją wyobraźnię. Dlaczego zwykła kobieta morduje przypadkowego człowieka? A może nie był przypadkowy? Co popchnęło Corę Bender do takiego czynu? Odpowiedź otrzymałam na końcu książki, ale wcześniej męczyłam się niemiłosiernie. Lektura tej książki nie jest dla każdego, jest opowieścią dla ludzi o mocnych nerwach, bo trudno ją przeczytać bez angażowania się. Skomplikowana główna bohaterka, jej wielowątkowa historia pełna kłamstw i matactw spowodowała, że nie potrafiłam jej polubić. Cały czas zastanawiałam się, jakim człowiekiem jest autorka, aby napisać coś takiego, gdzie skala mrocznych grzechów wręcz przeraża. Niespełna rozumu matka, która przez chorobliwy wręcz fanatyzm religijny uczyniła z życia dziecka horror, odrażający ojciec, obawiający się żony i niepotrafiący się jej przeciwstawić oraz przykuta do łóżka siostra, która moim zdaniem nie jest tylko chora fizycznie. Wydaje mi się, że autorka nie była już w stanie wymyślić więcej nieszczęść dotykających jedną osobę. Zmęczyły mnie te wszystkie kłamstwa i pomimo, że chciałam poznać zakończenie chwilami miałam już dość tego brudu, który oblepiał mnie niczym błoto, a otchłań ludzkiej psychiki była coraz bardziej przerażająca. Momentami czułam wręcz obrzydzenie. Wymęczyłam się jak nigdy dotąd, bo autorka próbowała mieszać w mojej głowie, co chwilę zmieniać zeznania tak, że w końcu miałam dość rozszyfrowywania, co jest prawdą a co kłamstwem. Dobrze jak lektura książki zmusza czytelnika do myślenia, ale do myślenia, które umila czas, jednak w momencie gdy zmienia się w psychiczną torturę to taka rozrywka mija się z celem. Po całym dniu wytężonej pracy szukam raczej wytchnienia a niestety zafundowałam sobie na własne życzenie literaturę ciężkiego kalibru. Jedynie postać Rudolfa Goviana jawi mi się pozytywnie, bo występuje w roli opiekuna, powiedziałabym wręcz ojca, któremu nie zależało na skazaniu Cory, ale za wszelką cenę szuka dla niej usprawiedliwienia i doszukuje się drugiego dna. Trochę to mało realne, w rzeczywistości stróże prawa nie analizują pobudek oskarżonych popychających ich do zbrodni. Jest wina, jest kara.
„ Grzesznica „ to jedna z takich książek, które można cenić za wkład pracy autora, ale niestety polubić jej nie sposób. Mocna psychologiczna opowieść o traumie, jak i doświadczeniu z dzieciństwa wpływającego na nasze dorosłe życie. Tak na marginesie dodam, iż odniosłam wrażenie, że autorka ma jakiś problem z wiarą, bo kwestie religijne są tu bardzo przerysowane, przedstawione jako fanatyzm religijny odpowiedzialny w większości za całe zło, które spotkało bohaterkę.
Niewiarygodne jak ekranizacje potrafią rozsławić każdą książkę. Wydanie „ Grzesznicy„ w 2004 r. przeszło bez echa dopiero serial wyemitowany w Canal + spowodował, że została wznowiona z okładką filmową i zrobiło się o niej głośno. O pozostałych książkach autorki nie wiele wiadomo i niezbyt liczne grono czytelników się z nimi zapoznało. Świadczy to o tym, że nie jest zbyt popularna i nie należy do grona pisarzy, których twórczość trzeba koniecznie znać.
Przeczytanie książki pozostawiam każdemu do indywidualnej decyzji. Mnie nie przypadła do gustu, co nie oznacza, że ktoś inny nie znajdzie tu coś dla siebie. Nie wiem czy zdecyduję się na oglądanie serialu na razie nie mam na to ochoty.
„Było to ciągłe potykanie się o odłamki, zbieranie sił i dalsze błądzenie po gruzowisku, które niegdyś było podzielonym przez mur umysłem. „
Tej książki byłam ciekawa od samego początku. Przeczytałam raz opis i oczywiście pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to kobieta zabijająca nagle randomowego mężczyznę – no super. Nie ukrywam, że wykonania byłam bardzo ciekawa i po przeczytaniu w ogóle nie jestem zawiedziona.
Cora Bender jest dorosłą, zamężną kobietą, mającą malutkiego synka oraz nieciekawe blizny w zgięcia łokci i na czole. Cora wiedzie może aż nazbyt normalne życie, pracuje w rodzinnej firmie, gdzie ma niewiele do gadania, teściowie jej zbytnio nie lubią, mąż zaś robi wszystko co chcą, a ona przez ostatnie lata okłamuje zarówno jego, jak i siebie. Pewnego dnia postanawia ze sobą skończyć, ma perfekcyjnie ułożony plan, jednak pech chciał, że na plaży obok nich rozłożyła się grupka znajomych, a przy tym puścili piosenkę, która z niewiadomych powodów działa na Corę jak płachta na byka. Dlatego kobieta, zamiast zabić siebie, rzuca się na nieznajomego mężczyznę. Nie czuje skrupułów, ma wrażenie, że właśnie to powinna zrobić, choć sama nie wie dlaczego. Zaczyna się śledztwo, w trakcie którego policja próbuje ustalić, co kierowało kobietą, jednak ona sama nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Czy na pewno prowodyrem była muzyka? Czy mężczyzna rzeczywiście był dla Cory nieznajomy?
Nie wiem, czego się spodziewałam, właściwie nie wiedziałam, jak to by mogło zostać pociągnięte, ale się nie zawiodłam. Wciągnęła mnie całkowicie i bez reszty, wzbudziła dreszcz niepokoju i potrafiła namotać, co bardzo lubię w thrillerach. Narracja była prowadzona z różnych perspektyw, co chyba miało na celu nam co nieco rozjaśnić i myślę, że faktycznie to pomogło. W dodatku narracja Cory była podzielona na trzecioosobową, gdy prowadzone było śledztwo i pierwszoosobową, gdy wspominała swoją przeszłość i obłąkaną matkę. Ponieważ matka Cory była fanatyczką, chorobliwie wierzącą, która opierała wszystko na Biblii, odmawiała słodyczy, zabawek, telewizora, kazała chodzić spać bez kolacji i uznawała to jako „ofiarę”, nie chciała kochać się z mężem, bo uważała, że to jest tylko dla poczęcia dziecka, a całe siły z niej zabrała, jak uważała, Cora. Ponieważ młodsza siostra Cory, Magdalena, urodziła się śmiertelnie chora, jej życie wisiało na włosku i ograniczało się do domu oraz szpitala, a za to wszystko matka obwiniła naszą Grzesznicę – Corę.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak w książce gubiłam. Ponieważ właściwie większość historii to prowadzone śledztwo, pojawia się wiele pytań, często podchwytliwych, na które Cora odpowiada raz tak, a raz inaczej. Kłamie jak z nut, zarzeka się, że nie zna mężczyzny, następnie zmienia zeznania, a potem wraca do pierwotnej wersji, jakoby zamordowany był tylko przypadkowym mężczyzną. Raz jej się wydawało, że kłamie, choć mówiła prawdę, a raz, że mówi prawdę, choć kłamała. Jak się okazywało, Cora sama nie wiedziała, czy obrazy w jej głowie były prawdziwe, czy jedynie je sobie wyobraziła. Sama nie była pewna co mówić i co robić, ani my nie byliśmy pewni, kiedy kłamie, co potrafiło nieźle namieszać. Mimo to postać Cory została nakreślona świetnie – kobieta, która działała z pełną świadomością, ale niekoniecznie w tym celu, jakim chciała. Mówiła trzeźwo, rozmawiała z policjantami jak kobieta, która w ogóle nie postradała zmysłów, choć właśnie za taką ją uważali. I ja podczas czytania nie byłam pewna, czy ona ześwirowała, czy dalej myśli jasno, za to ja już zaczynam myśleć, że wszystko to jest podchwytliwe.
Takiej końcówki się nie spodziewałam, nic na nią nie nakierowywało, choć wcześniej niektóre z pozoru nieistotne fakty stały się nagle bardzo ważne. Nie mówię, że nie dało się domyślić, bo myślę, że te bardziej spostrzegawcze osoby odnalazły znaki, ale ja akurat byłam bardzo zaskoczona. Tak się wciągnęłam, że po drodze nie potrafiłam się zatrzymać i pomyśleć, czy coś aby nie jest ważne. Nie twierdzę też, że książka ta jest niesamowita pod każdym względem, bo niektóre momenty i dialogi mogły wydawać się naciągane, a coś mogłoby też być bardziej dopracowane. Ale uważam, że tym razem pochlebne opinie nie były przesadzone i książka zasługuje na wysoką ocenę.
"Istnieją rzeczy zbyt potworne, by je sobie uświadomić."
Ależ niesamowity thriller psychologiczny, całkowicie mnie pochłonął, cudowne uczucie, kiedy przez kilka godzin czytania nie liczy się rzeczywistość, a jedynie historia przybliżana w książce. Wyjątkowo intrygująca fabuła, nie zliczę ile autorka przeprowadza nagłych zwrotów akcji, jak wiele podrzuca fałszywych tropów i lustrzanych odbić do snucia przypuszczeń i domysłów. Mocno dałam się wciągnąć w prowadzoną na wysokim poziomie grę interpretacji zdarzeń, zmieniania punktów widzenia, przeformowywania opinii o kluczowych bohaterach. Potężnie rozbudzona sfera emocjonalna, nieprzewidywalne skrajne przeżycia, pragnienie dotarcia do prawdy kryjącej się za licznymi zmyślnie wykreowanymi tajemnicami, matactwami i kłamstwami.
Mamy wrażenie ciągłego wciskania przycisku rewersu podczas odsłuchiwania taśmy wspomnień głównej bohaterki, nakładania kolejnych warstw półprawd i krętactw mających uniemożliwić dosięgnięcie właściwego sedna sprawy. Z każdym bliższym spojrzeniem pojawiają się nieznane dotąd odcienie okoliczności, mniej lub bardziej wiarygodne, dające się łatwo podważyć lub nie. Kiedy już wydaje się, że łapiemy trwały punkt zaczepienia w opowieści, wówczas autorka sprytnie zmienia kierunek dochodzenia, coś, co przed chwilą było fundamentem, staje się jedynie wypełnieniem, zaś inne elementy, wcześniej pozornie niegodne uwagi, zaczynają wieść prym.
Nie ukrywam, jestem zachwycona powieścią, rewelacyjnie mi się ją czytało, sam fakt, że nie oderwałam się od stron książki nawet na chwilę, świadczy o przeżyciu fascynującej przygody czytelniczej. Jestem pełna uznania dla umiejętności angażowania czytelnika, sugestywnej narracji, która nie tłamsi szczegółami, ale mnóstwo podrzuca do przetworzenia, czyli dostajemy to, co najbardziej fascynuje w thrillerze psychologicznym. Nie możemy wręcz doczekać się, kiedy jeszcze więcej zostanie ujawnione, tak aby wzbogacił się materiał do wielotorowych przemyśleń i poplątanych interpretacji. Zakończenie potwierdza kunszt oddziaływania na wyobraźnię czytelnika, skala mrocznych grzechów przeraża, dla jednych znajdujemy uzasadnienie, dla pozostałych nie.
Cora Bender to młoda kobieta, matka dwuletniego chłopczyka, oddana życiu rodzinnemu, aktywna zawodowo. Jednak już pierwsze wrażenie podpowiada nam, że jest w niej coś niepokojącego i alarmującego. To intuicyjne przeświadczenie potwierdzają tragiczne wydarzenia rozgrywające się podczas słonecznego dnia na rekreacyjnej nadjeziornej plaży. Niespodziewanie, z niewiadomych przyczyn, kobieta rzuca się z nożem na nieznanego wypoczywającego mężczyznę i zabija go. Szaleństwo, obłąkanie, niepoczytalność, wściekłość, furia, amok, co tak naprawdę kryje się za jej przerażającym czynem? Dlaczego sprawiająca wrażenie spełniona matka i żona zachowuje w tak gwałtowny i brutalny sposób? Czemu nie zważa na to, że dziecko staje się świadkiem zbrodni?
bookendorfina.pl
Moje dzisiejsze przemyślenia płyną w stronę książek, które zmuszają nas do maksymalnego skupienia. Takiego stuprocentowego, bez najmniejszego rozproszenia, bez choćby małej przerwy na kawę. Książek, które od samego początku mają jedno przesłanie: albo oddasz mi całego siebie albo się nie zrozumiemy. Myślę sobie, że na pewno takie przesłanie niosły wszystkie licealne podręczniki z „fizyką” w tytule, łącznie z „Fizyką dla opornych”.
Do rzeczy: co z beletrystyką, która wymaga zdecydowanie więcej naszej uwagi? Czy czytelnik może czerpać przyjemność z czytania książki, która wymaga od jego umysłu pracy na pełnych obrotach? Pewnie zależy od czytelnika. Oczywiście odezwie się tłum ludzi, którzy przytakną, powiedzą, że to najlepsza literatura – taka, która pobudza nas do ciągłego myślenia, do analizowania, czasami zmusza do cofnięcia się o kilka stron, by zrozumieć pewne zdarzenia lepiej. Mnie kojarzy się to z podręcznikiem i już z tego powodu napawa sporą dozą nieufności. Ja chcę przy książce odpocząć. Po ośmiogodzinnym trybie pracy i kilkugodzinnym wymyślaniu zabaw dla dzieci chciałabym, żeby moja głowa odpoczęła. Już o tym gdzieś pisałam. Wiecie, to taki moment, w którym jak dostanę do rozwiązania krzyżówkę panoramiczną z babskiej gazety to jeszcze podołam, ale jak mi podsuną pod nos tzw. „jolkę”, to już średnio. Dlatego lektura ma mnie odprężać. Nie znaczy to, że nie lubię „myśleć” przy czytaniu – wręcz przeciwnie: dopóty jestem szczęśliwa, dopóki to myślenie sprawia mi radość. Dlatego mimo wszystko lubię thrillery psychologiczne i dlatego sięgnęłam po „Grzesznicę” Petry Hammesfahr. Jako serialowy laik, ignorant i człek stroniący od telewizora (którego nie posiadam) i długich serii (dobra, poza „Grą o tron” – przyznaję), nie zostałam zachęcona opiniami zwolenników serialowej adaptacji. Po prostu czułam, że ta książka coś w sobie ma i należy ją przeczytać.
Cora Bender to dwudziestokilkuletnia matka i żona, idealny pracownik, całkowicie uzależniony zawodowo od okrutnego teścia i podległej mu żony. Poznajemy ją w momencie, gdy między nią a jej mężem zaczyna się coś psuć – kobieta nabiera obrzydzenia do zbliżeń, w jej głowie zaczynają pojawiać się dziwne skojarzenia pomieszane ze wspomnieniami, a jej zachowanie w alkowie bliskie jest histerii. Nie mogąc poradzić sobie ze sobą, postanawia popełnić samobójstwo. Jej plan nie dochodzi jednak do skutku, bowiem zanim zdąży oddać swoje życie wodzie, w ataku szału zabija na plaży przypadkowego mężczyznę. Zaskoczenie? Tak, ta książka jest pełna zwrotów akcji, momentów, w których wstrzymujemy oddech. Absolutnie każda strona tej lektury zmienia nasz punkt widzenia, myli trop, wystawia naszą cierpliwość na próbę. Hammesfahr próbuje dać nam jakieś wskazówki, więżąc czytelnika w głowie Cory niczym król Minos Minotaura w labiryncie kreteńskim. Kluczymy, staramy się znaleźć wyjście, ale trudne to niesamowicie, bo sama Cora nie potrafi w żaden sposób nam pomóc. Pytamy, dlaczego popełniła tę zbrodnię, podczas gdy ona sama wydaje się nie wiedzieć, co pchnęło ją do tego czynu. Ta podróż po labiryncie pełna jest skrajnych emocji – dowiadujemy się o dramatycznym dzieciństwie kobiety, jej pozbawionym normalności domu i ogromnej chęci bycia zwykłym dzieckiem, a potem nastolatką. Nabieramy współczucia dla biednej kobiety, by za chwilę potępić ją za mataczenie i bezwstydne kłamstwa.
Nie sposób zaprzeczyć – to naprawdę thriller psychologiczny. Momentami nawet psychodeliczny. Autorka zrobiła wszystko, byśmy przez czterysta stron zachodzili w głowę, o co tak naprawdę chodzi, co jest prawdą, a co tylko wymysłem bohaterki. Czy jej to wyszło? Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak można tę historię rozpisać, by nie pogubić się w faktach. Ja niestety zgubiłam rytm w połowie. Odpadłam przy kolejnych próbach zrozumienia tytułowej grzesznicy. Mimo że fabuła naprawdę jest wciągająca, to układanie puzzli z domysłów pozbawiło mnie pełnej radości z czytania i odkrywania kolejnych smaczków. Lekko chaotyczna fabuła, przeskakiwanie między teraźniejszością a wspomnieniami, istotne szczegóły, które momentami były nie do uchwycenia przyczyniły się do tego, że mimo naprawdę dobrej i rzeczywiście godnej nakręcenia serialu historii, poczułam się nieco zmęczona Corą. Niemniej jestem przekonana, że ta plątanina faktów, motywów, podejrzeń znajdzie swoich fanów, podobnie jak serial, który został niezwykle wysoko oceniony przez widzów.
www.spadlomizregala.pl
Intrygujący thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Podczas czytania nieustannie zastanawialam się czy Cora jest chorą psychicznie kobietą, a może bezwzględną morderczynią? Czy wszystkie zdarzenia mają początek w przeszłości kobiety?
Autorka w bardzo ciekawy sposób wplatała wspomnienia w aktualne przemyślenia bohaterki, przez co często nie było wiadomo czy są to prawdziwe wspomnienia czy urojenia wywołane opowiadanymi przez nią kłamstwami.
Zdecydowanie dla osób, które lubią książki trzymające w napięciu do ostatniej strony i oczekują zaskakującego zaskoczenia.
Historia niesamowicie wciąga do tego stopnia,że zarwałam nockę aby dotrzeć do końca i dotrzeć do prawdy,tylko czy ta prawda jest tak na prawdę oczywista?Jak ja odszukać pośród mnóstwa kłamstw,pośród ogromu blefów i ściem..Muszę przyznać,że autorka ma na prawdę niesamowita wyobraźnię ale dobrze przemyślaną :-)Jest to powieść,w której ogromne znaczenie ma motyw religijny,który ma wg mnie znaczenie symboliczne.
Książkę początkowo trudno było mi czytać ze względu na ogrom kłamstw ,a które musiałam jakoś uporządkować,jednak po tym jak pomału karty się odkrywały książkę czytało się wyśmienicie.
Teraz mogę porównać książkę z serialową ekranizacją.
Oryginalny , obsypany nagrodami kryminał, będący jednocześnie wnikliwym studium życia solidnej, mieszczańskiej rodziny, skrywającej niejedną bolesną tajemnicę...
Pewnego lata w małej letniskowej wiosce przepada bez śladu pięć nastolatek. Podejrzenia padają na 22-letniego Bena, wiejskiego głupka o ilorazie inteligencji...
" - Niech Pan posłucha, nawet jeśli jestem nieco nerwowa, nie musi panze mną rozmawiać jak z upośledzeną umysłowo. Oczywiście wiedzialam, co się stanie, jak wbije ten nóż w człowieka. Zrobię go, zabiję. Uderzyłam go tak, że rany musiały spowodować śmierć. I wiedziałam o tym, robiąc to. Czy wyczerpująco odpowiedziałam na pańskie pytanie?
Szef nie dał po sobie poznać, jakie wrażenia wywarły na nim jej słowa. Spytał tylko?
- Jeśli zadała Pani te ciosy świadomie, Pani Bender, to czy przypomina sobie Pani, gdzie trafił pierwszy?
Wciąż się uśmiechała. Czy sobie przypomina? Nie zapomni tego nigdy w życiu - wszystko inne może, ale to nie!
- W kark - powiedziała. - Potem się przekręcił. Celowałam w szyję. To mały nóż. Pomyślałam, że jak uderzę w klatkę piersiową, to pewnie nie dosięgnę serca. Ale na szyi znajduje się tętnicai krtań. W nie celowałam. I cel osiągnęłam. Krwawił tak bardzo, że na pewno trafiłam to w tętnicę. W inne miejsca też. W twarz. A raz nóż się ześliznął i zranił go w ramię.
Szef skinął głową.
- Z jakiego powodu zabiła Pani tego mężczyznę? Bo chyba dobrze zrozumiałem, że chciała go Pani zabić?
- Tak, chciałam - powiedziała zdecydowanie.
I w tym momencie zrozumiała, że chciała to zrobić już od dłuższego czasu. Zabić tego mężczyznę, nie innego, lecz właśnie tego."
Więcej