Góra Tajget

Ocena: 5 (13 głosów)
Inne wydania:

Bestsellerowa powieść Anny Dziewit-Meller w nowym wydaniu!

Czasy współczesne. Po narodzinach córki Sebastian nieustannie odczuwa irracjonalny lęk przed stratą dziecka. Strach potęguje informacja o mrocznej historii szpitala, w którym prowadzi aptekę.

II wojna światowa. Mały Rysiu trafia do miejsca, do którego nikt nie chciałby trafić. Jemu jednemu jest dane przeżyć.

Profesor Luben w przeszłości prowadziła eksperymenty medyczne na bezbronnych ofiarach. Sąd nigdy jej nie skazał, sprawiedliwości nie stało się zadość. Teraz kobieta rozkoszuje się dźwiękami muzyki operowej, którą uwielbia. Jej serce wciąż skuwa lód.

Losy bohaterów - kobiet, mężczyzn, dzieci i osób z niepełnosprawnościami - splatają się w poruszającą powieść o cierpieniu, lęku i demonach przeszłości.

Góra Tajget to wciągająca, wielopoziomowa historia wojennej zawieruchy oraz związanych z nią dramatów. Wyrazista, w wielu miejscach mocna, a jednocześnie opowiedziana z empatią.

,,Ile bólu może znieść człowiek? Co czuje, gdy umiera? Ulgę? Złość? Strach?"

Informacje dodatkowe o Góra Tajget:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-05-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308084137
Liczba stron: 216

Tagi: Proza literacka

więcej

Kup książkę Góra Tajget

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Góra Tajget - opinie o książce

Autorka porusza bardzo trudny temat, akcji T4 przeprowadzonej przez nazistowskich Niemców na dzieciach w czasie II wojny światowej. Przyglądamy się tematowi z różnych perspektyw, które dla mnie były raczej trudne emocjonalnie. Szczególnie opis doświadczenia polskiego chłopca, który otrzymywał dawki luminalu w szpitalu, w którym zabijano dzieci, przede wszystkim dzieci z niepełnosprawnościami. Książkę czyta się bardzo szybko, jednak moje myśli nadal są w tym świecie, który powstał w wyobraźni podczas czytania.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ivy
Ivy
Przeczytane:2017-05-27,
Nie potrafię dać wyższej oceny tej książce , gdyż czuję się zawiedziona , kiedy skończyłam ją czytać , to co poczułam w pierwszej kolejności , to niedosyt , czegoś zabrakło , coś dostałam , nie takiego jak się spodziewałam . Spodziewałam się przejmującej książki na temat dość omijany w literaturze , (chociaż nie pominięty całkowicie ) mianowicie , faktu prowadzonej w szpitalach psychiatrycznych Akcji T4 , która była jak pisze autorka w '' od autora '' '' straszliwym preludium do Holocaustu , swego rodzaju ćwiczeniem gotowości bojowej , próbą generalną do Ostatecznego Rozwiązania '' . Spodziewałam się może opowieści tych dzieci którym udało się ocaleć , tym bardziej kiedy przekartkowawszy książkę zobaczyłam że każdy rozdział jest imieniem . Jest o ludziach noszących te imiona , aczkolwiek , nie są to , prócz jednego , imiona dzieci ocalałych z pogromu T4 . Autorka co prawda zaznacza że książka nie jest literaturą faktu tylko : '' fikcyjną historią osób , które pojawiły się pewnego dnia w mojej głowie '' . Ale i tak poczułam się trochę oszukana . Imiona osób i same osoby (prócz Ryszarda) są różne i tylko mniej lub bardziej związane z T4 i właściwie to ich historię opowiada autorka w każdym rozdziale . Dużo w tej pozycji Śląska tak współczesnego jak i tego z przed wojny i wojennego , kiedy nie do końca wiadomo było gdzie Ślązaków zaliczyć , czy to Niemcy , czy Polacy . Właściwie rzekłabym nawet że Ślązacy i ich historie zdominowały w tej książce całą akcję T4. która jest tutaj tylko '' liźnięta '' , a cała reszta to , to co dookoła niej . A więc mamy tu Sebastiana , młodego tatusia , który mimo że mieszka na Śląsku , obiecał sobie że nigdy przenigdy nie zostanie górnikiem i nie musi , odziedziczy po ojcu aptekę , czysta biała robota . Mamy Gertrudę , która nie czuje się winna , chociaż fałszowała karty chorobowe wpisując nieprawdziwe dane , by nadal móc '' leczyć '' . Uwielbia operę i nie ma snów , ani złych , ani dobrych , sypia spokojnie . Mamy wspomnianego wcześniej Rysia , którego matka oddała , bo jej nowy kochaś esesman nie mógł ścierpieć tyle bajtlów . Rysio jedyny wspomniany , ocalały Mamy jeszcze kilka innych ciekawych postaci , jak na przykład Adik.... Polecam mimo niedosytu jaki zostawiła we mnie ta książka .
Link do opinii
Miałam fałszywe przekonanie, że to historia na wzór przerażającej, bo prawdziwej, opowieści o małej Madzi z Sosnowca. I tak mogłoby się zaczynać. A potem, jak do pokładów węgla pod zwałami ziemi, dokopujemy się do głębszych znaczeń. Odkrywamy je jak górnicy fedrujący chodniki na śląskiej ziemi, wgryzając się w słowa pełne bólu i strachu. Kilka opowieści, kilku narratorów, a wszystkie spięte wspólną klamrą historii dzieci, poddawanych eksperymentom medycznym w lublinieckim szpitalu dla umysłowo chorych, podczas drugiej wojny światowej. Zwieńczeniem jest opowieść o małym Adiku, który po latach zamiast zbawić świat za swoje cudowne uratowanie, stał się przyczyną jego zagłady. Żywa ciągle w mojej pamięci komórkowej i słownej śląska gwara jest tu przysłowiowa kropką nad "i", creme de la creme. Mieszkając 20 km od książkowego Lublińca (którym straszyliśmy się jako dzieci), w mieście z ambicjami pielgrzymkowej stolicy Polski, uważałam, że to nie Śląsk; ale ludzie, zwłaszcza ci niewykształceni, mówili tak nawet na mojej wsi. Znam ten akcent i słowa. To pogłębia odbiór opowieści o ludziach, którzy dla Rosjan byli Niemcami, o dzieciach oddawanych samoistnie lub zabieranych rodzicom. Poddawanych piekłu medycznych testów pod pozorem badań i uwalniania społeczeństwa od chorób. Humanitaryzm iście spartański, stąd mistrzowski tytuł książki. Ogarnia mnie zwierzęcy lęk, bo widzę pośród tych wychudłych twarzy słodką twarzyczkę mojego synka. Czy zostałby zakwalifikowany do akcji T4 przez swoje społeczne niedostosowanie? "Gdybyś do nas przyszła, skłamałabym, że wyszedłeś, że na świat nie przyszedłeś, kłamałabym jak popadnie, choć kłamać syneńku nieładnie..." Bardzo ważna książka; należy pamiętać i w obliczu rosnącej nietolerancji przypominać, jakie zebrała żniwo.
Link do opinii

Książek o wojnie powstało już wiele. Jedne są zapewne gorsze, drugie dużo lepsze. Trudno jest zaskoczyć czytelnika tym tematem tudzież wzruszyć go. Czasy wojenne i tragedie z nimi związane, poruszają ludzi, jednak należy potrafić o nich pisać. Zdecydowanie potrafi to robić Anna Dziewit-Meller, która w swoim dziele Góra Tajget, rusza wrażliwymi strunami człowieka.

 

W powyższym tytule nie ma jednego bohatera, jest ich kilku. Łączy ich jedno: pochodzenie śląskie. W Górze Tajget ukazane są siła, wola przetrwania czy też zdecydowane działanie bohaterów. Ślązacy to twardziele i autorka pragnie czytelnika o tym przekonać. Mamy ojca, który chce chronić swoją córkę i walczyć o zapomnianą historię swojego miasta – a jest o co walczyć. Jest też chłopczyk oddany na leczenie bez powodu i teoretycznie skazany na śmierć. Jednak tylko obserwuje jak kostucha zabiera jego kolegów i koleżanki ze szpitalnej sali. Wojna, to straty, zarówno te materialne jak i w ludziach. O tym dowiedziała się aż za dobrze jedna z bohaterek owej książki. Po tym co ją spotkało, nie mogła mieć już dzieci.

 

Anna Dziewit-Meller pisze bardzo lekko i przyjemnie pomimo tak trudnej tematyki. Tę książkę chce się czytać i poznawać kolejne losy wykreowanych przez autorkę postaci. Poszczególne części są pisane z różnych punktów widzenia oraz różnym językiem, gdyż na kartach tej powieści znajduje się gwara śląska, która może okazać się niemałą przeszkodą w poznaniu treści. Ale można do niej przywyknąć i można też zrozumieć o czym się czyta. ;) Jest tu kilka rozdziałów, których bohaterowie postawieni są w trudnych sytuacjach, wszystkie jednak przedstawiają oblicze wojny. Bo teraźniejszość przeplata się z przeszłością, z pamięcią, z historią. Wszystko jest takie smutne, ale bardzo dobrze napisane, świetnie wykreowane i przemyślane.

 

Nie będę przedłużać, bo nie chcę Wam za dużo zdradzać. Nie mogę Wam streścić więcej z książki, pozostawiam tę opinię nieco enigmatyczną. Zachęcam Was do sięgnięcia po Górę Tajget, do wejścia w jej klimat i poznania oblicza wojny przedstawionej przez Dziewit-Meller. Polecam, bo naprawdę warto!

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - sulii
sulii
Przeczytane:2016-05-16,
Holocaust, eksterminacja, obozy pracy, obozy śmierci, masowa zagłada. Tematyka ta powraca dość często w dzisiejszym świecie. Najgoręcej w polityce, przy okazji błędów popełnianych w przemówieniach, wypowiedziach (np. " polskie obozy koncentracyjne"), obarczaniu się wzajemną odpowiedzialnością, "przeciąganiu liny", na to kto bardziej zawinił. I choć dzięki taki wpadkom temat jest obecny, jest medialny, to sedno sprawy jakby zanikało. Ludzie skupiają się na kłótniach, a zapominają, o tym, że trzeba przekazywać historię następnym pokoleniom i zadbać o to by do takiej sytuacji nigdy więcej nie doszło. I tu pojawia się literatura. Literatura przypomina i przestrzega, czego doskonałym przykładem jest nowa książka Anny Dziewit- Meller "Góra Tajget". Autorka opowiada nam o preludium Holocaustu, czyli o akcji T4. Ten proces miał na celu usunięcie ze społeczeństwa najsłabszych jednostek- chorych i niepełnosprawnych dzieci. I tak jak Spartanie pozbywali się niemowląt niespełniających wymagań do życia w górach Tajgetu, tak niemieccy lekarze zabijali chore dzieci, aby zapewnić sobie materiał do badań. Choć autorka używa języka dosyć dosadnego, to mimo wszystko, tę straszną historię opowiada nam niezwykle delikatnie. Pokazuje ją z bardzo różnych perspektyw. Jest wizja człowieka współczesnego, Sebastiana, który troszczy się o los swojej nowo narodzonej córki i który nie może uwierzyć, że kiedyś miała miejsce taka tragedia. Mamy też wersję dr Gertrudy Luben, lekarki dokonującej zbrodni na niewinnych dzieciach. Jest opowieść o małej Zefce, która doznała koszmaru wojny najboleśniej jak tylko może kobieta. I wreszcie mały Rysio, który był ofiarą akcji T4. Te wszystkie historie łączy ze sobą los małego Adika, opisany jako ostatni rozdział książki. Anna Dziewit-Meller wie jak trafić do czytelnika, jak mu przypomnieć i go przestrzec. Robi to przez pryzmat dzieci. Większość z nas jest rodzicami. Kto zostanie matką albo ojcem wie, że od tej chwili życie już toczy się inaczej. Nagle ktoś inny staje się od nas ważniejszy. I tak jak Sebastian cierpi katusze na myśl o niebezpieczeństwach jakie mogą spotkać jego córkę, tak każdy z nas próbuje przepędzić z głowy czarne scenariusze dotyczące naszych dzieci. Kiedy czyta się historie życia Zefki czy Rysia, nasze serca truchleją na myśl, że gdyby człowiek miał pecha i urodził się ok. sto lat wcześniej to, to mogło spotkać jego dziecko. Nie wyobrażam sobie dosadniejszej przestrogi. Niestety w obecnych czasach nie lubimy sobie psuć humorów. Jesteśmy raczej nastawieni na przeżywanie radości życia, niedawanie się smutkom. Dlatego literatura odnosząca się do tak bolesnych spraw może nas odpychać. Przyznaje szczerze, że choć byłam ciekawa nowej powieści autorki, i choć miałam ją od marca, to odkładałam w czasie tę lekturę. "To nie ten moment", "nie mam siły na tak "ciężką" książkę", "i tak miałam trudny dzień, po co go sobie psuć". Wymówki, wymówki, wymówki. Tymczasem powinniśmy czytać, poznawać i przypominać sobie wszystko bo: "Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie." George Santayana Mając na sercu los naszych dzieci i przyszłych pokoleń, pamiętajmy, a to potwierdza fakt, że warto przeczytać książkę Anny Dziewit-Meller.
Link do opinii
Książka, o której będę myślała jeszcze długo po jej przeczytaniu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - mirand
mirand
Przeczytane:2018-05-04, Ocena: 5, Przeczytałam,

Dla mnie jest to książka bardzo ciężka ale wiele wnosząca. Na pewno będzie zapamiętana przez każdego kto przeczyta. Początek wciąga zwykłą codziennością a im dalej jest czytelnik tym bardziej cofamy się do przeszłości aż do czasów wojny. Porusza tu wszystko ale chyba najbardziej tak bardzo rzeczywiste opisy , brutalność ludzi, prawda bijąca z każdej strony tej książki, każdej opowieści. Autorka stworzyła dzieło sztuki, które wryje się głęboko . Podziwiam za język, który mimo trudności jaka wiążę się z gwarą śląską , to ani przez moment, nie stanowił on dla mnie zadnego problemu. Czytało się do samego końca tak samo dobrze co więcej, śląski dodaje charakteru. Polecam szczególnie!

Link do opinii
Avatar użytkownika - planka1981
planka1981
Przeczytane:2022-01-03, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - telimena
telimena
Przeczytane:2018-11-26, Ocena: 6, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - danutka
danutka
Przeczytane:2017-12-15, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2017-09-09, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Góra Tajget
Anna Dziewit-Meller0
Okładka ksiązki - Góra Tajget

Dawno nie było w polskiej literaturze powieści, która poruszając temat wojny wybrzmiewa głosem tak s?wiez?ym i przejmującym. Anna Dziewit-Meller...

Od jednego Lucypera
Anna Dziewit-Meller0
Okładka ksiązki - Od jednego Lucypera

Kopalnia przeszłości i hałda niedomówień Opowieść o historii małej, wielkiej i tej niesłusznie pomijanej Powieść o rodzinie, Śląsku i kobietach ...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy