Powiesć ukazuje wstrząsający obraz Stanów Zjednoczonych, które zaatakowane zostają przez tajemniczy wirus niszczący uprawy zboża. W przerażającym, apokaliptycznym krajobrazie ginącej z głodu Ameryki poruszają się bohaterowie powiesci. Ich losy stają się pretekstem do pokazania wstrząsającego opisu najnikczemniejszych ludzkich zachowań. W obliczu nieuchronnej zagłady ludzie tracą wszelkie hamulce moralne, oprócz zwykłych "chorób" toczących społeczeństwo amerykańskie - wszechwładnej przemocy, obłudy i korupcji - coraz powszechniejsze stają się wyuzdane praktyki seksualne i kanibalizm. W tej przerażającej rzeczywistosci bohaterowie muszą walczyć o przetrwanie i zachowanie ludzkiej godnosci.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2005-09-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Famine
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Twórczość Grahama Mastertona cenię i uwielbiam od lat. Choć nie każda jego książka wywiera na mnie tak samo dobre wrażenie, bowiem ma on w swoim dorobku nieco gorsze pozycje, tak „Głód” z pewnością się do nich nie zalicza. W tej książce jest wszystko to, z czego słynie Masterton: dobry pomysł, świetne wykonanie, desperacja, realistyczni bohaterowie, spisek i tajemnica. Dodajcie do tego nieco apokalipsy, a otrzymacie historię, która pochłonie Was bez reszty.
W USA zaczynają gnić całe plantacje zbóż. Jeden z właścicieli największych farm w Stanach, Ed Hardesty, dostrzega na swoim polu dziwną, do tej pory niespotykaną zarazę. O ile co roku część plonów zostaje spisana na straty, tak w tym przypadku sprawa wygląda o wiele gorzej. Wszystkie pola uprawne zostały zaatakowane przez dziwnego wirusa, trudnego w identyfikacji, który w zastraszającym tempie niszczy zboże i zaczyna atakować inne rośliny uprawne. Zaczyna to grozić całkowitą klęską, podstawowe produkty służące do wyżywienia ludności zostają skażone. Najpotężniejszy naród świata z dnia na dzień stacza się na dno. Ludzie zapominają o człowieczeństwie, a uruchamia się w nich jedynie zwierzęcy instynkt przetrwania.
Apokalipsy w wykonaniu Mastertona jeszcze nigdy nie doświadczyłam, ale wiedziałam, że może to być coś mocnego. I faktycznie, Graham Masterton poruszył temat dosyć chwytliwy, który może być nie tylko fikcją literacką. Podoba mi się to, że skorzystał z wizji dość realistycznej, nawet wręcz prawdopodobnej. W dzisiejszych czasach stworzenie w warunkach laboratoryjnych odpowiedniego wirusa, który przyczyniłby się do klęski głodowej, nie jest aż tak skomplikowane, jak było niegdyś. Broń biologiczna stanowi poważne zagrożenie, o czym należy zawsze pamiętać. Przypadek opisany w tej książce na szczęście jest tylko wymysłem wyobraźni autora, ale czy możemy mieć pewność, że jest to czysta fikcja? Niestety nie. Choć jest to nieco przerażające, to podoba mi się realizm tej powieści.
Masterton słynie z tego, że potrafi w bardzo dosadny sposób opisywać pewne wydarzenia. Relacje międzyludzkie, zbliżenia, seks, morderstwa. Oczywiście również w tej książce nie mogło zabraknąć tych elementów. Po raz kolejny autor udowadnia, że wie, jak wpleść pewne wątki w główną historię. Choć skupiamy się na apokaliptycznej wizji świata, to pojawiają się tutaj różne motywy: rodziny, korupcji, polityki, religii. Przerażająca wizja zyskuje jeszcze wyższy level, gdy społeczeństwo zaczyna tracić rozum. To niesamowite, że w tak patowych sytuacjach potrafimy zapomnieć o człowieczeństwie, a władzę nad nami przejmuje gadzia część naszego umysłu. Autor pokazuje, że posuwamy się wtedy do czynów brutalnych, obrzydliwych i przerażających. Dodatkowo łatwo tu zauważyć, że Ci, którzy są wysoko postawieni i mają pieniądze, mogą przejść przez katastrofę niewzruszeni, zgodnie z zasadą: „każdy dba o siebie”.
Graham Masterton za każdym razem naprawdę porządnie kreuje swoich bohaterów, choć na dłuższą metę można zauważyć w ich kreacji pewną powtarzalność. Ed Hardesty przypomina nieco innych głównych bohaterów powieści tego autora, nawet jego relacja z rodziną wydaje się być znana. Również pojawiające się tutaj postaci kobiece czy też politycy i biznesmani mają w sobie coś znajomego, ale mimo wszystko nie jest to wada tej książki. Ciekawe, że dopiero w trakcie tej lektury zauważyłam pewną schematyczność i zaczęłam nad tym myśleć, ale naprawdę zupełnie mi to nie przeszkadza. Jest to w moim odczuciu po prostu coś dosyć charakterystycznego dla całego stylu Mastertona, a poza tym tworzy on naprawdę dobrych bohaterów.
„Głód” to książka, którą czyta się z wielkim zaangażowaniem. Autor stopniowo rozbudza ciekawość czytelnika, odpowiednio dawkuje napięcie i informacje dotyczące obecnej sytuacji Stanów Zjednoczonych. Nie da się ukryć, że zaprezentował on wizję dosyć makabryczną i przerażającą, postawił swoich bohaterów przed trudnymi decyzjami, w obliczu prawdziwego, wręcz namacalnego zagrożenia. Powieść wciąga i intryguje na każdym kroku, jest to jedna z tych historii, od których ciężko się oderwać, dlatego serdecznie polecam, nie tylko fanom Mastertona.
www.bookeaterreality.blogspot.com
DLA GŁODNYCH MASTERTONA
Graham Masterton nie jest mistrzem autorski fabuł. Większość jego najsłynniejszych dzieł to nic innego, jak wariacje na temat dokonań innych autorów – weźmy choćby „Zwierciadło piekieł” będące horrorową interpretacją „Alicji po drugiej stronie lustra” czy „Drapieżców”, którzy byli powieściowym rozwinięciem opowiadania „Sny w domu wiedźmy” H. P. Lovecrafta. Nie inaczej jest z „Głodem”, stanowiącym nic innego, jak mastertonowską wersję „Bastionu” Stephena Kinga, krwawszą, brutalniejszą i mocno erotyczną. Ale mimo tak wyraźnej inspiracji kultowym przecież dziełem, „Głód” to całkiem udane postapo, które spodoba się miłośnikom gatunku i, oczywiście, twórczości brytyjskiego autora.
W USA dochodzi do największej klęski w dziejach tego kraju. Zaczyna gnić wszelkie zboże, drzewa owocowe, warzywa... Tajemnicza plaga niszczy wszelką tego typu żywność i nikt nie ma pojęcia co ją wywołuje ani tym bardziej jak można temu zaradzić. Farmer Ed Hardesty, który do tej pory żył przecież właśnie z plonów, stara się przetrwać w tym nowym nie tylko dla niego świecie i zrozumieć, co się właściwie dzieje. Jednak jego zaangażowanie doprowadza do ogólnokrajowej paniki, kiedy ostatecznie okazuje się, że skażona jest żywność w puszkach i zapasy zboża w całym kraju...
Kiedy przed laty po raz pierwszy miałem styczność z „Głodem”, nie byłem szczególnie zachwycony tą powieścią. Dlaczego? Choć klimatyczny, pomysł był przecież wtórny, aż nazbyt kojarzący się ze wspomnianym „Bastionem”, na dodatek w rozwiązaniu kilku wątków zabrakło odpowiedniej dozy logiki: czemu ludzie wpadają w aż taką panikę kiedy psują się plony, skoro nie brak im innej żywności? dlaczego zakończenie sprawia wrażenie nieprzemyślanego? Jednakże po latach (i po wielu różnych powieściach z gatunku postapo) mogę śmiało powiedzieć, że to tytuł, po który mimo wszystko warto sięgnąć. Dlaczego?
Zacznijmy od samego klimatu. Coraz trudniej o książki, które miałyby tak przemawiającą do wyobraźni wizję, nawet jeśli ta ma wiele minusów. Masterton zdołał jednak stworzyć coś intrygującego, brudnego i nastrojowego. Nawet kiedy przesadza ze scenami seksu, któremu bliżej do pornograficznego wyżycia się nastolatka niż erotyki, robi to z talentem. Podobnie rzecz ma się z dosadną brutalnością. „Głód” jest krwawy, jest drastyczny, opisy są naturalistyczne, autor, jak i przy scenach seksu, nie stroni od najdrobniejszych szczegółów. Ale taki już jest jego urok – można to kochać, można nienawidzić, ja Mastertona lubię i zawsze chętnie sięgam po jego powieści. Pisze przecież znakomicie, lekko, przyjemnie i sposób, który przemawia do wyobraźni.
Kto więc lubi autora, po „Głód” powinien sięgnąć koniecznie, tak samo jak miłośnicy postapo. Bo mimo pewnych wpadek, jest to niezła powieść, lepsza od tak chwalonych dzieł, jak „Metro 2033” Glukhovsky’ego czy „Obrońca” G.X. Todd. I chce się do niej wrócić. Dlatego polecam.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/06/glod-graham-masterton/
Każdego roku robię sobie wakacje z Mastertonem. W ciągu roku kupuję, a na wyjazdach czytam. "Głód" zaczyna zabawę...
Poprawny, ale nie porywający thriller. Przede wszystkim dziś musiałby zostać napisany inaczej. W dobie dostępu do Internetu nie dałoby się długo utrzymać tajemnicy i to chyba raziło najbardziej.
Jak to u Mastertona - dużo seksu (nawet za dużo) miałem wrażenie, że czytam film klasy B, gdzie braki w scenariuszu zapełnia się golizną. Ale znając autora, przyjąłem to jako normę.
Na pewno nie poleciłbym tej pozycji, jako reklamę Mastertona, ale dla miłośników pisarza jest całkiem w porządku...
Jak zaczęłam czytać " Głód" to skojarzyłam sobie, że już kiedyś ją czytałam. Ale przeczytałam ponownie aby sobie przypomnieć i utrwalić, dlaczego nie przepadam za polityką i politykami. Sama fabuła wydaje mi się trochę naciągana ale nie niemożliwa, niestety. Rzeczywiście to thriller katastroficzny z elementami sensacyjnymi, psychologicznymi. Gdy głód zagląda do oczu to wyzwala w ludziach najgorsze instynkty i zachowania. Aby przeżyć ludzie zachowują się jak wściekłe zwierzęta. Nie chciałabym aby taka wizja świata spełniła się w żadnym jego zakątku. Rozczarowało mnie jednak trochę zakończenie, którego według mnie po prostu brakuje. To , które jest niczego nie wyjaśnia. Książka dla osób o sinych nerwach.
Tengu to jeden z najstraszliwszych demonów znanych Japończykom. Obdarza opętanych nadnaturalnymi mocami, które mogą przydać się w walce na...
Pewnego pięknego letniego poranka doktor Leonard Petie dostaje wezwanie do chorego dziecka. Chłopiec w stanie krytycznym trafia do szpitala. Niestety lekarze...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Ed Hardesty, bohater powieści Grahama Mastertona pt. „Głód”, jest właścicielem wielkiej farmy. Zajmuje się uprawą pszenicy. Najbliższe plony nie zapowiadają się dobrze. Zboże na polach zaczyna gnić. Zaraza rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie i szybko okazuje się, że dotknęła również innych rolników. Ba, z rożnych zakątków kraju docierają informacje o chorujących owocach i warzywach. Co zrobią ludzie, kiedy zasoby jedzenia będą mocno ograniczone?
Przyznam, że sięgając po tę powieść spodziewałam się historii przesyconej prymitywizmem. Czegoś w stylu: Kończy się żarcie, a ludzie odczłowieczają się, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby. Generalnie sieczka, sieczka i więcej sieczki. Dostałam natomiast całkiem przyzwoity thriller katastroficzno-polityczny.
Zacznijmy od przymiotnika „polityczny”. Klęska nieurodzaju to nie tylko straty dla plantatorów. To tragedia dla wszystkich ludzi. Nic dziwnego, że w sprawę szybko angażują się rządzący. Czy okażą się mężami stanu i zadbają o kraj, a może zaczną od zabezpieczenia własnych potrzeb? Czy znajdziemy wśród nich wyjątkowych cwaniaków? Jak zachowają się wpływowi ludzie podczas widma klęski głodu? W tym miejscu powinnam dodać, że Graham Masterton lubi wplatać w swoje powieści wątki seksualne, więc w towarzystwie prominentów znajdzie się i cycasta dama.
Zastanawiałam się, czy określenie „katastroficzna” pasuje do tej książki. Nie wiem dlaczego kojarzy mi się ono raczej z jakiegoś typu wypadkiem w ruchu. Chyba za dużo filmów o awariach w samolotach. W „Głodzie” mamy innego rodzaju katastrofę – żywieniową, ale to w końcu też katastrofa. Można chyba stwierdzić, że powieść zahacza o apokaliptyczne klimaty. Brak jedzenia, to w pewnym sensie koniec świata. 21 dni, które rzekomo człowiek może przeżyć bez pożywienia to niewiele, żeby znaleźć jakiś zamiennik dla upraw rolniczych, a gdzie jeszcze produkcja i dystrybucja. Czy ludzkość przetrwa mastertonowską klęskę głodu? Jak będzie z nią walczyć? Czy uda się zachować spokój w społeczeństwie?
Jestem ciekawa, czy wam tez nazwisko głównego bohatera, Hardesty, kojarzy się z angielskim słowem „harvest” (żniwa, zbiory). Bardzo chciałabym się zapytać autora, czy do tego chciał nawiązać. Przyznacie, że taka analogia miałaby sens.
„Tam jest tylko pszenica i niebo, nic więcej.”* Mówi jedna z bohaterek, która jest znudzona życiem na farmie. Pragnie blichtru wielkiego miasta. Szybko przekona się, że „tylko pszenica” jest więcej warta niż koncerty, zakupy, błyskotki. Wydawnictwo Replika wybrało dobry moment na kolejne wydanie „Głodu”. Pandemia, wojna za naszą wschodnią granicą, inflacja itp. zmieniły świat i ludzi. Mogliśmy na własne oczy zobaczyć, jak niewiele trzeba, żeby opustoszały półki w supermarketach. W takich „okolicznościach przyrody ”czytanie tej powieści było bardzo niepokojącym doświadczeniem.
* Graham Masterton, "Głód", tłum. Piotr Kuś, wyd. Replika, Poznań 2022, s. 125.