Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 280
Gawęda prostego człowieka
Nigdy nie pomyślałabym, że przedśmiertne zapiski pastora (dedykowane jego synowi) mogą okazać się tak kojącą lekturą. Trudną, wymagającą, ale kojącą. "Gilead" to opowieść o małym amerykańskim miasteczku oraz jego mieszkańcach przesycona religijnymi przemyśleniami, wspomnieniami oraz pożegnalnym przesłaniem.
"Gilead" Marilynne Robinson wymaga od czytelnika skupienia i cierpliwości. Powieść jest właściwie pozbawiona akcji (pod wieloma względami przypomina mi "Sagę Barr?y" Roya Jacobsena, chociaż tam, w porównaniu z "Gilead", fabularnie działo się dość sporo), a nie każdy lubi taki niespieszny sposób prowadzenia fabuły. Codziennie sytuacje z życia ludzi z małego miasteczka nie wszystkich mogą zainteresować, zwłaszcza jeśli są naszpikowane religijnymi dygresjami (co w sumie dziwić nie powinno, skoro główny bohater i narrator jest pastorem).
Powieść Robinson jest wymagająca, ale to nie oznacza, że czytelnik nie dostanie nic w zamian. Z "Gilead" tchnie spokój. Spokój człowieka, który przez całe życie żył w zgodzie z sobą i własnymi przekonaniami - nawet jeśli to nie było łatwe. Pozornie sielankowe opisy i wspominki, czasami tracą swój idylliczny nastrój, ale nawet wówczas główny bohater wydaje się być pogodzony z losem. Jego pełna miłości i wdzięczności relacja z rodziną (zwłaszcza z synem) działa bardzo kojąco w zestawieniu z trudną, często bezwzględną rzeczywistością. Czy sięgnę po następne części sagi? Na pewno. Nawet jeśli w momentach czytelniczego kryzysu będę musiała ratować się audiobookiem.
Jakże to nużąca książka była. Głównie przez teologiczne rozważania, które po pierwsze są mi kompletnie obce, a po drugie podane zostały w takiej formie, że naprawdę nie zasypiałam przy nich tylko dzięki sile woli. Gdyby te fragmenty skrócić, a może jakoś ożywić myślę, że ten przydługi list do siedmioletniego syna (ale chyba bardziej do siebie samego) miałby szansę wzbudzić we mnie jakiekolwiek emocje. Na szczęście był dziadek ze swoimi dziwactwami i młody Boughton ze swoją historią. Gdyby nie te opowieści z pewnością pozostawiłabym lekturę niedokończoną, co zdarza mi się niezwykle rzadko.
Jednak wbrew temu, co do tej pory napisałam jakoś przywiązałam się do tych niezbyt pasjonujących postaci i mimo zastrzeżeń sięgnę po tom następny. Na szczęście narratorem nie będzie ten nudny pastor.
Pastor John Ames umiera. ,,Gilead" to jego pożegnalny list do syna, w którym opowiada wszystko to, czego jeszcze nie może mu powiedzieć. Kreśli historię trzech pokoleń Amerykanów, których życie kręci się wokół widma Wojny Secesyjnej, religii czy konfliktów rodzinnych. Wiele w tym przemyśleń na temat boga czy relacji ludzi, ale nie brakuje też rozważań o szczęściu i miłości. Jest w tym szczerość otulona czułością i pogodzona z tym, co przeminęło. Ames mówi o sprawach codziennych, a w ich cieniu odbija się sytuacja polityczna oraz społeczna Stanów Zjednoczonych. Są wzmianki o rasizmie, walce o swoje przekonania czy podziałach religijnych. Są fragmenty o poszukiwaniu siebie i gubieniu się w codzienności.
Marilynne Robinson to Autorka przez duże ,,A". Opisała sprawy codzienne w sposób tak urokliwy, że nie mogłam się oderwać od lektury. Zwykle przyjemnie mnie rozleniwiała, a akurat czegoś takiego potrzebowałam w momencie, gdy ,,Gilead" czytałam -- szukałam rozważań nad życiem, które spokojnie płynie do przodu i nie można ciągu wydarzeń powstrzymać. Pisarka skupia się na małej społeczności, szczególnie na jednej rodzinie, ale przez opisanie ich życia odbija sytuację w Stanach Zjednoczonych w czasach sprzed Wojny Secesyjnej do jej długo idących następstw. Pokazała konflikty na tle rasowym i religijnych, ale najchętniej skupiała się na trudnych relacjach między ludźmi. Na żalu, nieufności i bólu. Na szczęściu, beztrosce i miłości.
,,Gilead" to początek czterotomowej sagi, która rozleniwia i zachwyca. Która wprawia w melancholijny nastrój i zostawia czytelnika z ogromem myśli. Może jest trochę zbyt spokojna i trochę zbyt religijna na moje standardy, ale wciąż jestem pełna uznania dla tej powieści.
przekł. Witold Kurylak
Nagrodzona Pulitzerem i National Book Critics Circle Award.
Chcę przeczytać, Chcę przeczytać,