Charles Bukowski w nowym wydaniu!
Pod koniec życia Charles Bukowski dał się namówić na spisywanie dziennika. Wiedział, że jest nieuleczalnie chory i zbliża się jego czas. W nieregularnie prowadzonych zapisach dokumentuje codzienne wydarzenia i dzieli się refleksjami na temat swojego życia, pisania, sławy oraz ogólnymi spostrzeżeniami społecznymi i egzystencjalnymi. W tym ,,boksowaniu się ze śmiercią" - jak sam mawiał - jest szczery, bezpośredni i całkowicie wolny, bo już niczego nie musi. Znakomitym dopełnieniem tekstu są rysunki Roberta Crumba, znanego amerykańskiego twórcy komiksów, który po latach wspominał Bukowskiego: ,,To był bardzo trudny człowiek na żywo, ale na papierze wypadał świetnie".
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-04-19
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 220
Tytuł oryginału: The captain is out to lunch and the sailors have taken over the ship
Pod koniec życia Charles Bukowski dał się namówić na spisywanie dziennika. Wiedział, że jest nieuleczalnie chory i zbliża się jego czas. W nieregularnie prowadzonych zapisach dokumentuje codzienne wydarzenia i dzieli się refleksjami na temat swojego życia, pisania, sławy oraz ogólnymi spostrzeżeniami społecznymi i egzystencjalnymi. W tym ,,boksowaniu się ze śmiercią" - jak sam mawiał - jest szczery, bezpośredni i całkowicie wolny, bo już niczego nie musi. Znakomitym dopełnieniem tekstu są rysunki Roberta Crumba, znanego amerykańskiego twórcy komiksów, który po latach wspominał Bukowskiego: ,,To był bardzo trudny człowiek na żywo, ale na papierze wypadał świetnie".
To jest krótka historia wyjęta z życia autora. Ma tylko 136 stron, ale nie da się przez nią przepłynąć w ciągu chwili.
Na pewno nie jest to książka dla każdego. Jest to dziennik, pamiętnik samego autora, ale nie byle jaki. Pisze on bardzo bezpośrednio, czasem wręcz prymitywnym językiem, z mnóstwem wulgaryzmów.
Poznajemy Charlesa Bukowskiego, który jest już po siedemdziesiątce, kocha wyścigi konne, które opisuje kilkukrotnie w tak krótkiej książce.
Nie polubiłam go. Wydaje mi się bardzo arogancki, dosadnie komentuje poezje innych poetów, przez co wydał mi się zwyczajnie pyszny. Osobiście nie zauważyłam, żeby był on jakiś wybitny, ale wtedy czasy były inne, ludzie inaczej patrzyli na książki. Chętnie poznam jeszcze jakąś lekturę autora, bo tą ciężko jest mi ocenić, w końcu bardzo rzadko sięgam po takie pozycje.
Najbardziej nie spodobał mi się ten moment:
,,Szedłem przed siebie i zauważyłam nadbiegającego dzieciaka. Już wiedziałem, co się wydarzy. Zablokował mi drogę.
- Przepraszam pana - rzekł. - To pan, pan Charles Bukowski?
- Charles Darwin. - rzuciłem i ominąłem go.
Nie chciałem tego słuchać, cokolwiek miał mi do powiedzenia."
To tylko pokazuje, jakim był człowiekiem i jaki miał stosunek do innych osób.
Polecam samemu zapoznać się z książką, bo co człowiek, to opinia. Wiem, że wielu z was zaciekawi.
Charles Bukowski w nowym wydaniu! Na południe od nigdzie to zbiór dwudziestu siedmiu opowiadań. Ich podtytuł - Zapiski żywcem pogrzebanego - nie tylko...
Surowe, a zarazem czułe i zabawne spojrzenie na relacje między kotami i ludźmi jednego z najważniejszych amerykańskich pisarzy. ,,Kot to piękny diabeł"...
Przeczytane:2023-06-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Egzemplarz recenzencki, 52 książki 2023, czytam regularnie, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
06.06.2023 23:57
Na zewnątrz widzę coraz mniej rozświetlonych energooszczędnymi żarówkami okien, prawie wszyscy poszli już spać, blokowisko cichnie powoli. A ja siadam do klawiatury i zaczynam pisać, a słowa jedno po drugim wyskakują spod palców i chociaż nie grają jak te, które wprawiał w szaleńczy taniec Charles Bukowski, to i tak jest w tym swoista magia albo fenomen. Gdy kota nie ma, myszy harcują jest jak inne książki starego świntucha - nieprawda, wcale nie, to zupełnie coś nowego. Obie myśli są tak samo prawdziwe, jak fałszywe, ale przecież nie to się liczy, tak jak nie liczy się, co zostanie napisane w tej opinii ani czy ktokolwiek ją przeczyta. Liczy się pisanie i życie, chęć życia, czerpanie z niego i nierezygnowanie z walki, boksowanie się ze śmiercią.
Ten dość krótki dziennik Bukowskiego, spisywany w ostatnich latach jego życia, z czego sam zainteresowany zdawał sobie sprawę, w tej formie został wydany już pośmiertnie, z ilustracjami Roberta Crumba. Podobno kiedyś tam dawno temu Crumb, młody i mało znany wtedy rysownik, i Buk, już wtedy nie legenda podziemia pisarskiego, spotkali się na imprezie i wymienili kilka zdań. To mógłby być koniec historii, gdyby nie John Martin, wieloletni wydawca Bukowskiego, który zaproponował mu spisywanie dziennika ilustrowanego grafikami Crumba – te rysunki naprawdę dobrze pasują do surowej, brudnej i często wulgarnej prozy Bukowskiego.
Z dawnego życia pisarzowi zostało już niewiele, dzięki czemu prawdopodobnie w ogóle mógł cokolwiek jeszcze napisać. Chociaż w samych zapiskach trochę sobie dodaje animuszu, wiadomo, że prawie całkowicie odpuścił sobie picie - musiał, bo by umarł dawno – szalonych ludzi starał się już też trzymać na dystans, więc wszelkiego rodzaju bijatyki, burdy i traktowanie domu jak meliny i domu publicznego się skończyły - musiały, bo by umarł dawno. Zostały wyścigi konne i pisanie, no bo już nie maszyna do pisania; stara leży w kącie, by wrócić na chwilę do łask, podczas gdy Bukowski nawala w klawiaturę nowiutkiego komputera. Zapomniałem o muzyce klasycznej, bez niej całe to pisanie na nic by się zdało. Żona Linda trzyma go przy życiu, opiekuje się nim i towarzyszy mu, tak samo jeszcze koty, bez Lindy i kotów by umarł już dawno.
Teksty nie mają już takiego pazura, jak te wcześniejsze - nie są tak buntownicze i agresywne. Zamiast tego więcej miejsca pisarz poświęcił codziennym historiom. Oczywiście, nadal w pisaniu czerpie garściami ze swojego życia, ale widać, że łapie trochę zadyszkę, zwalnia, podsumowuje. Nie znaczy to wcale, że jest gorszy – nawet na chwilę nie opuszcza gardy, doświadczenie robi swoje. W dzienniku nie wyczuwa się świadomości kresu, jakby każda kolejna strona była jak wygrana przez naszego konia gonitwa albo przynajmniej przetrwana runda. Bukowski nie złożył broni.