Ewa, niedoceniana przez szefa fotograficzka, dostaje atrakcyjne zlecenie, które może wykonać tylko kobieta. Wiąże się ono z wyjazdem do malowniczej Prowansji oraz przygotowaniem zdjęć reklamowych ekskluzywnej kwiaciarni. Na miejscu bohaterka poznaje wyjątkową rodzinę, dla której tradycja była od wieków ostoją porządku i życiowym drogowskazem. Nestorce rodu, Konstancji, nie podobają się nowatorskie pomysły młodszego pokolenia. Kobieta chce pozostać wierna zasadom, którymi kierowały się wszystkie jej przodkinie, a jednocześnie próbuje zrozumieć siłę młodości. Jednak bolesna tajemnica odbiera jej trzeźwość osądu. Stare mury rodowej rezydencji skrywają zresztą znacznie więcej sekretów... Niespodziewanie dla samej siebie Ewa znajdzie się w centrum niezwykłych wydarzeń, których korzenie tkwią w odległej przeszłości.
Ta debiutancka powieść Anny J. Szepielak ukazała się kilka lat temu pod tytułem ,,Zamówienie z Francji". W aktualnym wydaniu autorka dokonała licznych zmian, decydując się także na nowy tytuł. Jak sama mówi: ,,Historia napisana piętnaście lat temu spotkała się z tak ciepłym przyjęciem czytelników, że zasługiwała na nową odsłonę".
Anna J. Szepielak - Małopolanka z urodzenia, Kobieta Zaściankowa z wyboru.
Uważa, że codzienność w szeroko pojętym stylu slow life, z dala od wielkiego świata, to najlepszy sposób na smakowanie życia. Lubi prawdziwą gorzką czekoladę, słodką kawę i literaturę, przy której "dusza się śmieje". Z zawodu jest nauczycielką i bibliotekarką, choć kiedyś marzyła, by studiować w Wyższej Szkole Teatralnej. Przed debiutem literackim (w 2010 roku) publikowała głównie teksty z zakresu oświaty, a następnie artykuły na jednym z portali internetowych; współpracowała także z regionalnym tygodnikiem, w którym ukazywały się jej artykuły i recenzje nowości wydawniczych. Prowadzi blog autorski ,,Zaściankowe pisanie" oraz blog ,,Zaściankowe slow life, czyli o tym i owym".
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2016-07-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Niestety w tym roku nie dane mi było pojechać gdzieś w odlegle miejsce na urlop, dlatego gdy zobaczyłam uzupełnione wydanie „ Francuskiego zlecenia”, pamiętając co nieco z wcześniejszej jego lektury, zapragnęłam przeczytać go na nowo. I był to zdecydowanie jeden z moich lepszych pomysłów. Ewa, dziewczyna pracująca jako fotograf, zostaje przez szefa wysłana w urokliwe miejsce w Prowansji. Ma tam zrobić zdjęcia do folderu reklamowego kwiaciarni „U Flory”. Przyszła jej właścicielka, Eliza zabiera ją w rodzinne strony, przedstawia nestorce rodu, babci Konstancji i stara się, aby Ewa poznała całą rodzinę i ich zwyczaje, bo być może właśnie to pomoże stworzyć taki cykl zdjęć, który przyciągnąłby potencjalnych klientów. Ewa zauroczona miejscem, rodziną, poznaję historię rodu, która niezwykle barwna, pełna niesamowitych dziedziczek tak ją pochłania, że dziewczyna zaczyna analizować również własne drzewo genealogiczne. Wielopokoleniowa familia u której przebywa, pielęgnująca tradycję i otoczona dużym szacunkiem, wzbudza ogromny respekt. Ewa zaczyna weryfikować swoje życiowe plany, poważniej myśleć zarówno o swojej przyszłości jak i pasji. Mało tego, jej pewna intrygująca zdolność, której na początku najchętniej by się jak najszybciej pozbyła, objawia się coraz wyraźniej.
Autorka przedstawia nam fantastyczną galerię postaci, rodowe tajemnice, kiełkującą przyjaźń a wszystko to okraszone magią. Czytelnik jak i bohaterka powieści, będzie szukać odpowiedzi na wiele pytań, próbować łączyć fakty, a to tym razem zadanie nie za proste. Dzieje rodu są pełne zagadek i nietypowych zdarzeń, lecz jak to w powiedzeniu, historia z reguły kołem się toczy.
Powieść tę, czyta się znakomicie. Piękny, elegancki język, ukazany wspaniały, malowniczy krajobraz. Autorka jak impresjonista, plamka po plamce atakuje zapachami ziół, kwiatów i niesamowitym klimatem urokliwej Prowansji. Nietypowy ogrodnik i jego umiłowanie do literatury można by rzecz pozytywistycznej, harmonijnie wtapia się w fabułę. Muszę przyznać, że powieść ta zawiera wszystko co charakteryzuję dobrą sagę rodzinną i naładowana paletą emocji, ogromnie wciąga.
I być może to wszystko brzmi jak bajka, lecz miło jest w pędzącym naprzód świecie, doświadczyć tak pozytywnych uczuć. Warto zatopić się w fabule i przenieść się do malowniczej Francji, wspaniały relaks gwarantowany.
Fajna, lekka obyczajówka. Przeczytałam ją nad morzem, na urlop w sam raz, polecam! Powieść z tajemnicami w tle, saga rodzinna, pełna magii i ciepła. Ciekawi mnie kontynuacja i myślę, że po nią sięgnę, po zakończenie książki pozostało otwarte.
Nie czytałam pierwszej wersji, ale ta aktualna była całkiem sympatyczna.
Fotografia jest pasją Ewy. Pewnego dnia dostaje zlecenie zrobienia zdjęć do katalogu reklamowego kwiaciarni we Francji. Na miejscu okazuje się, że ma zamieszkać w rezydencji z liczną rodziną pracodawczyni, której nestorką rodu jest babka Konstancja. Na miejscu bohaterka poznaje mieszkańców, dosyć tajemniczą rodzinę o polskich korzeniach; ma niepokojące sny, przyjmujące postać wizji. Informacje o poufnych rodzinnych sprawach wpadają Ewie w ręce…
Ta powieść mówi o znaczeniu rodzinnej historii, o przekazywaniu jej kolejnym pokoleniom i pamięci; o bolesnych sekretach; o odradzaniu się starych marzeń w nowych osobach. Ciekawą postacią jest francuski ogrodnik mówiący po staropolsku- taki oryginalny motyw.
Sympatyczna historia, nuta tajemnicy i romansu.
„Tak naprawdę wszystkie pragniemy tego samego od wieków. Chcemy być szczęśliwe w ten lub inny sposób.”
Ewa pracująca w prywatnej pracowni fotograficznej, nieoczekiwanie dostaje zlecenie na zrobienie zdjęć do katalogu reklamowego i na stronę internetową, francuskiej rodzinnej kwiaciarni. Na miejscu zostaje niezwykle ciepło przyjęta przez wielopokoleniową rodzinę, a jej dwutygodniowy pobyt w pięknej posiadłości będzie niezapomnianym przeżyciem. Zdobywa tak duże uznanie i zaufanie rodziny, że zostaje wtajemniczona w ich sekrety i tajemnice. Poznaje niezwykłą historię rodu, która okazuje się łączyć z polskimi korzeniami, oprócz fotografowania, przeprowadza również małe śledztwo. Autorka zostawiła niektóre wątki otwarte, co daje nam duże pole do snucia domysłów, co wydarzy się dalej.
Kiedy masz dość oklepanych książek, fabuła nie sprawia Ci żadnej przyjemności, motyw „ona poznaje jego i mdleje” już po prostu opuszcza Cię bokiem... polecam Annę J. Szepielak i jej powieści tak inne niż wszystkie dostępne na rynku. Brak w nich jakiegokolwiek banału. Są pozbawione zwykłego schematu, który tak często powielany jest w literaturze obyczajowej. Książki zawierają niepowtarzalny klimat. Pisane z wyczuciem i dbałością nie tylko o detale a również o realistyczny historyczny obraz wciągają oraz dają wytchnienie. „Francuskie zlecenie” to pierwsza powieść z dorobku Szepielak. Wydana kilka lat temu, otrzymała drugie życie dzięki nowej szacie graficznej. Ponownie króluje na półkach księgarń i bardzo dobrze, gdyż jest warta poznania.
Pasją i zawodem Ewy jest fotografia. Ma do tego dryg. Jednak nie zawsze mogła spełniać się w tej dziedzinie. Wcześniej obejmowała stanowisko nauczycielki. W nowej pracy wszyscy widzą potencjał jaki w niej dżemie ale sama zainteresowana jakoś nie może rozwinąć skrzydeł do czasu, gdy otrzymuje wyjątkowe zlecenie, aby je zrealizować musi opuścić kraj na rzecz malowniczej Prowansji. We Francji zostaje przyjęta z wielką sympatią przez jednych a przez drugich znowu rezerwą. Prócz zadania, jakie skrupulatnie wykonuje, zgłębia tajemnice rodziny, u której zamieszkuje. Okazuje się, że nie wszystko jest dokładnie takie, jakie się wydaje. Przybycie Ewy bez wątpienia okaże się niezwykle pomocne na różnych płaszczyznach, nie tylko jeśli chodzi o wykonanie pięknych fotografii wyjątkowej kwiaciarni. Nie zabraknie też miłości, która podana w idealnych ilościach staje się pięknym tłem.
Annę J. Szepielak już dawno zaliczyłam do grona tych pisarek określonych mianem „wyjątkowych”. Każda z jej powieści począwszy od tytułu „Młyn nad Czarnym Potokiem” a kończąc póki co na „Francuskim zleceniu”, zawiera w sobie trudną do jednoznacznego określenia nutę, której na próżno szukać u innych autorów. To piękne i subtelne skrzyżowanie powieści obyczajowej i historycznej. Myślę, że książki zawierają dokładnie to, co drzemie w sercu pisarza. Jeśli więc idąc tym tropem, Szepielak jest intrygującą osobą, serdeczną i emanującą ciepłem. Jestem pewna, że nawet krótkie spotkanie z panią Anną pozwala na przyświadczenie powyższych słów. Można bez problemu zobaczyć ogrom pracy włożony we „Francuskie zlecenie” i nie pozostaje nic innego jak to docenić i polecić Wam tę powieść. Bez wątpienia jest to lektura na naprawdę wysokim poziomie.
Elwira zawsze twierdziła, że w przeszłości jej chłopskiej rodziny nie kryją się żadne tajemnice i skandale. Nigdy więc nie słuchała uważnie licznych opowieści...
PIERWSZY TOM EPICKIEJ SERII O JAGIELLONACH! W stronę zatłoczonej Drogi Królewskiej zmierzała niepozorna osóbka. Chciała zobaczyć orszak i słynną królową...
Przeczytane:2017-09-25, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2017 r.,
Bo o swoje miejsce w życiu trzeba powalczyć. (s. 268)
Po trudnych lekturach sięgnęłam, moim wówczas zdaniem, po książkę łatwą i przyjemną dla relaksu – po powieść Anny J. Szepielak Francuskie zlecenie. A w pakiecie dostałam coś gratis…
To robota idealna dla ciebie: wnętrza, kwiaty i przyroda. Klientka mówiła, że chce fotografii z kobiecą duszą. (s. 19)
Do firmy fotograficznej wpływa zlecenie od francuskiej klientki. Może je wykonać tylko kobieta. A jedyną kobietą jest Ewa – nieśmiała i niepewna siebie szara myszka za to z ukrytym talentem fotograficznym. Następnego dnia leci do Prowansji wykonać zdjęcia reklamowe ekskluzywnej kwiaciarni Chez Flora (U Flory). Oczarowana miejscem daje się w pracy ponieść twórczym emocjom, gdy jej artystyczna dusza zwycięża nad profesjonalizmem, gdy mrowienie w placach oznacza, że nie może tego zmarnować. Poza tym Ewa zadziwiająco wyczuwa ludzi i emocje, ma sny i wizje, przeczuwa, wyczuwa – to szczególny rodzaj intuicji, którą miała jej ciotka Eugenia, również kobieta o zielonych oczach…
Tradycja i babka Flora zadecydowały za nas. Naszym obowiązkiem jest strzec jedności i bezpieczeństwa rodziny. (s. 159)
Na miejscu Ewa poznaje wyjątkową rodzinę z tradycjami, w której panuje matriarchat od czasów średniowiecza i założycielki rodu Flory. Ona jest rodzajem wzorca, według którego mierzy się wartość każdej kobiety w tej rodzie, a z legendą trudno jest konkurować. Obecnie „władzę” w rodzinie pełni madame Constance. Nestrka rodu chce pozostać wierna zasadom swoich przodkiń. Jednocześnie próbuje zrozumieć siłę młodości, lecz nie podobają się jej nowatorskie pomysły młodszego pokolenia. Jej następczyni Eliza, z wykształcenia psycholog, wie, że czekają ją perturbacje w związku z przejmowaniem „władzy” w rodzinie.
Ulepszać nie znaczy niszczyć. Z doświadczeń przeszłości wiele się można nauczyć, ale najpierw trzeba ją poznać. (s. 152)
A historia rodu jest długa i ciekawa. W korytarzu wiszą portrety przodkiń, pamiątki rodzinne ukrywa Konstancja, stare mury rodowej rezydencji skrywają wiele sekretów. Chce je odkryć nastolatek Aleks, który woli grzebać w książkach, gdyż planuje zostać znanym historykiem. Przypadkiem i Ewa zostaje wplątana w rodzinne sekrety francuskiej rodziny. A że lubi włazić tam, gdzie nie trzeba, to razem z Aleksem i Sophie bawi się w historyczne poszukiwania w tajemnicy przed resztą rodziny. Musi się wprawiać, bowiem w domu czeka na nią spadek po ciotce Eugenii…
Zaiste, prawdę panna rzekłaś. Lepiej przeżyć coś prawdziwego, choćby i krótko, niźli długo tkwić w kłamstwie i fałszu dla spokoju czy ludzkich opinii. (s. 244)
I takie fragmenty rodem z Trylogii Henryka Sienkiewicza znajdują się w tej powieści. Tak właśnie wysławia się jeden z bohaterów, który języka polskiego uczył się z powieści „ku pokrzepieni serc”. Jego pojawianie się w akcji było przeze mnie wyczekiwane. To były wspaniałe uczty językowe i… komediowe. Jedna z bohaterek kaleczy język polski, co wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. Babcia Konstancja wyraża się bardzo dostojnie, poważnie. Autorka umie posługiwać się językiem w jego różnych stylach i odmianach, swobodnie prowadzi narrację. Powieść czyta się niezwykle przyjemnie z delikatnym uśmiechem na ustach i z niesłabnącym zaciekawieniem, co będzie dalej. Bo będzie, w kolejnym tomie Francuski klejnot.
Pomagać trzeba tak, jak się umie. Jeśli ktoś jest wyjątkowy, to nie może tego zatrzymać dla siebie. Każdy ma jakiś dar i ma też obowiązek go wykorzystywać, by pomagać. (s. 235)
Ów wspomniany bonus to mądrości życiowe. Jest ich bardzo wiele i nie chce ich przytaczać. Dotyczą ona różnych spraw, jak choćby bukieciarstwa, kłopotów w rodzinie, wykształcenia, pomagania innym, popełniania błędów. Warto się nad nimi na chwilę zatrzymać i zastanowić, a nawet spisać sobie.
By stać się kimś w swoim fachu, trzeba mieć talent, determinację do ciężkiej pracy i odrobinę szaleństwa w duszy. I ty to masz. (s. 78)
Ta książka jest takim pozytywnym motywatorem do wielu rzeczy – do zmiany spojrzenia na siebie i swoje postępowanie, do otwarcia się na ludzi i świat, do wybaczania sobie i innym, do słuchania swej intuicji, do odkrywania przeszłości swej rodziny i rodzinnych pamiątek, do łapania okazji, które się nam niespodziewanie nadarzają. Bo i zwykła praca może przewrócić nasze życie do góry nogami i przewartościować nasz system. A przy tym podkreśla, jak ważne są korzenie rodzinne i wszelkie pamiątki po przodkach. Bo to przeszłość nas ukształtowała…
Francuskie zlecenie to klimatyczna powieść rodzinna, która pachnie Prowansją – kwiatami i potrawami, w której rodzinne sekrety czekają na odkrycie i w której miłość gra pierwsze skrzypce.