Kontynuacja powieści ,,Francuskie zlecenie".
Chrześnica Ewy, Kalina, boryka się z poważnymi problemami. Zawiść rodziny, internetowe oszczerstwa oraz straty finansowe, które przynosi prowadzony przez nią pensjonat to zaledwie czubek góry lodowej. Zatroskana Ewa przeczuwa, że dziewczyna nie poradzi sobie bez wsparcia, dlatego obmyśla sprytny plan i zaprasza do Polski przyjaciela z Francji. Tymczasem sama otrzymuje kłopotliwy spadek, który przyniesie jej więcej zmartwień niż pożytku. Niechcący otworzy drzwi do przeszłości i zbudzi dawno uśpione duchy przodków...
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2017-07-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
Kontynuancja losów Ewy z powieści "Francuskie zlecenie".
Minęło piętnaście lat od zlecenia, które zmieniło życie Ewy nie tylko zawodowe ale również osobiste, jest szczęśliwą żoną Gerarda poznanego w posiadłości francuskiej oraz matką dwójki chłopców. Ewa z mężem przebywają w Prowansji na pogrzebie seniorki rodu Konstancji, która niespodziwanie dla kobiety zostawiła spadek w postaci zabytkowego pierścienia. Ewa nie jest przekonana czy powinna przyjąć tak cenną dla rodziny biżuterię. Dostatkowo w tarapaty wpada Aleks, z którym kobieta zaprzyjaźniła się podczas ostatniego pobytu, Ewa postanawia pomóc mu zdystansować się od problemów i zabiera go do Polski, do pensjonatu chrześnicy, która przeżywa kryzys, ktoś bardzo chce zaszkodzić dziewczynie, oczernia jej pensjonat, wypisując kłamstwa w internecie, co powoduje liczne kontrole urzędnicze.
Czy tych dwoje młodych ludzi uda się przezwyciężyć problemy i odnaleźć miłość?
Za sprawą pamiętników pozostawionych Ewie przez ciotkę poznajemy dzieje jej rodziny oraz możemy poznać tajemnicę pierścienia, który otworzy drzwi do wspólnej przeszłości.
Francuskie zlecenie Anny J. Szepielak to kontynuacja historii opisanej w książce Francuskie zlecenie. Od tamtych wydarzeń minęło piętnaście lat. Ewa wyszła za mąż za Gerarda, francuskiego ogrodnika rezydencji Konstancji. Mają dwójkę dzieci. Właśnie przyjechali do Francji na pogrzeb Konstancji i odczytanie testamentu.
Co ja zrobię z tym rubinowym pierścieniem? (s. 36)
Ów kłopotliwy spadek to tytułowy przedmiot – bogaty, pięknie zdobiony, stary, przykuwający spojrzenie. Motyw pierścionka schodzi na dalszy plan, jakby pozostaje w ukryciu i czeka na dogodny moment, aby ujrzeć światło dzienne i wpłynąć na rozwój wydarzeń. A to nie jedyna biżuteria w tej powieści, która odegra ważną rolę…
Szczęście rodzinne to świetne antidotum na rozczarowania życiowe. (s. 154)
Autorka przedstawia w powieści dwa typy domów, dwa modele rodzin. Dom na wzgórzu powyżej miasteczka, otoczony lasami jest wolny od Internetu, a komórki mają zasięg tylko w jednym ciemnym kącie pensjonatu. Widać sędziwość budynku i mieszaninę różnych stylów, co ciekawi i śmieszy. Tu czas odmierzany przez zegar z kukułką biegnie inaczej, tu ciszę i spokój znajdą utrudzeni wędrowcy, których otoczy troskliwość gospodarzy. Ten niezwykły dom po babce Halinie jest przyczyną różnych problemów. Kalina ma wsparcie tylko ze strony gaździny i ciotki Ewy. Czy to wystarczy? Zaś francuska rezydencja Elizy to klasyka, rozmach, bogactwo i wielopokoleniowość. To rodzinne wsparcie i obowiązkowa praca na rzecz rodziny. I jak sam Aleks przyznaje, że czasem „za dużo tej rodziny w rodzinie”.
Kiedy się zacznie mówić o przeszłości, człowiek od razu się wciąga. (s. 220)
Historia rodu Flory jest bogata w wydarzenia, ale i skrywa wiele rodzinnych sekretów. Aleks, rodzinny historyk, robi porządek w domowym archiwum. Wpada na trop nieznanych przodków. Kiedyś w rozwiązaniu zagadki obrazu pomagała mu Ewa, teraz również służy mu swoją radą. Ale i ona ma co robić. Czyta pamiętniki ciotki Eugenii, w których pojawia się nowa antenatka. Dzięki drzewu genealogicznemu, zamieszczonemu na końcu powieści, czytelnik nie pogubi się w bohaterach i koligacjach rodzinnych. Domowi historycy mimo urlopu mają pełne ręce roboty. Pojawiają się intrygujące zbiegi okoliczności, zaś sekret goni sekret…
Świadomość własnych korzeni buduje tożsamość człowieka. (s. 326)
To pierwsza rzecz o genealogii, którą nauczył Ewę Aleksander. Odkąd Ewa czyta pamiętniki swej ciotki, inaczej patrzy na wiele spraw. Rozumie jak ważna jest historia rodziny i poznanie przodków, dlatego sama staje się rodzinnym genealogiem i nauczycielem. Daje też rady Kamili, aby pamięć o babce Helenie nie przepadła, żeby jej potomkowie poznali historię swej przodkini i ją samą.
Duchy se znowu pofolgowały. (s. 190)
W starym domu nie powinno zabraknąć ducha. I tak jest w pensjonacie. Jaś, 4-letni syn Ewy, widzi pana ducha. Ten malec jest nieprzeciętnym dzieckiem, przez co od razu przykuwa uwagę czytelnika. Dużo mówi, jego bujna wyobraźnia co rusz zmienia mu profesję, a przy tym chłopiec jest bardzo rezolutny, bystry i mądry. Gaździna Jadzia to dobry duch agroturystyki i domowników, mądra głowa, dobra dusza, wielkie serce. Prowadzi pensjonat twardą ręką. Potrawy wychodzące spod jej rąk to niebo w gębie, o czym co i rusz zaświadczają podniosłe epitety pana Ryszarda. Uważajcie, bo przy czytaniu tej powieści zgłodniejecie. Ewa, to taka trochę matrona, ciotka dobra rada. To ona znajduje sposoby na rozwiązanie problemów, służy radą. Główna bohaterka, Kamila, pozostawiona sama sobie walczy z problemami po swojemu, a jest artystyczna dusza nie daje o sobie zapomnieć. Ona i Aleks przechodzą w powieści największą metamorfozę. Jest jeszcze wielu pomniejszych bohaterów, a każdy z nich odbierany jest przez czytelnika jako żywy człowiek, w którym emocje odgrywają w=dużą rolę, jak to u górali. Och, psy też w tej powieści mają coś do… zaszczekania.
Na co te syćkie ceregiele? Miastowe to nigdy zwyczajnie nie pomyślą, ino zawracają człowiekowi rzyć. (s. 186)
Dla mnie największą ucztą przy czytaniu książek Anny J. Szepielak jest stylizacja językowa, język, którym posługuje się autorka, i słowa będące źródłem wielu emocji. Dla mnie to prawdziwa uczta językowa! Na uwagę zasługuje szczególnie gaździna Józia. Starsza pani unowocześniła gwarę podhalańską ze względu na turystów, ale swych góralskich korzeni się nie wyrzeknie, zwłaszcza w momentach, gdy daje się ponieść emocjom. Bywa zabawnie, ale i groźnie. Źródłem komizmu językowego jest Aleks i jego krewni, którzy kalecza język polski. Poprzekręcane słowa w kontekście całej wypowiedzi bawią czytelnika. Jest jeszcze historyczna stylizacja językowa – język XIX wieku. Jak zwykle u tej autorki pojawiają się wątki z przeszłości – bohaterowie z XIX wieku też zabierają głos. Przy okazji można poduczyć się języka francuskiego, gdyż w tej powieści pada wiele słów i zdań z języka obcego, które wyjaśnione są w przypisach.
Czasem trzeba coś za sobą zamknąć, pożegnać się, skoro nie można już nic zmienić. Że trzeba coś wyjąć z tego plecaka i zostawić, jeśli chce się pójść do przodu. (s. 267)
Kamila i Aleks to młodzi ludzie, którzy znaleźli się na rozdrożu życia. Problemy ich przygniatają, przeszłość stopuje przyszłość, teraźniejszość jest, jaka jest, a oni zaplątani, uwikłani i bez pomysłu na dalsze życie. Autorka w sposób metaforyczny przedstawia sytuację ludzi, których plecak pełen jest kamieni, a przez to zbyt ciężki do dalszego dźwigania przez życie. Podpowiada, co zrobić w takiej trudnej sytuacji. Ta powieść to nie tylko lekka i przyjemna lektura opowiadająca o rodzinie. Mieści ona w sobie ciekawe rozwiązania różnych problemów, przekazuje poważne treści, daje czytelnikowi motywację do podjęcia działań, szczególnie w dziedzinie genealogii. Nie mogło zabraknąć wątku miłosnego, i to w kilku odsłonach. Dojrzała miłość Ewy i Gerarda kwitnie, a inne dopiero zaczynają się wiązać i rozkwitać. Będzie romantycznie i z przytupem. Wrażeń czytelnikowi nie zabraknie, bo i nieprzewidziane zwroty akcji przysporzą bohaterom i czytelnikom emocji.
Zakończenie dylogii francuskiej pozornie zamyka wszystkie wątki. Dzięki wszechwiedzącemu narratorowi czytelnik wie wszystko, tylko bohaterowie nie są do końca świadomi co i jak. Jednak pozostaje uchylone okienko, by mogła powstać część trzecia.
Będą z tego kłopoty, już ja tam swoje wiem. (s. 186)
A ja zaś wiem, że Francuski klejnot to klimatyczna powieść rodzinna, w której pachnie góralskim jedzeniem, oko cieszą jesienne widoki gór, artystyczne dusze mają pole do popisu, historia łączy rodziny, zaś rodzinne sekrety zostają ujawnione, miłość kwitnie po wielokroć, a czytelnik zastanawia się, czy to wszystko to splot okoliczności czy przeznaczenie?
Ciekawa kontynuacja, chociaż część pierwsza budziła większe pozytywne emocje...
W ostatnim czasie Joannie nie powodziło się najlepiej: choroba ojca, utrata pracy, rozstanie z narzeczonym i dziwne, regularnie powracające sny... Życie...
Z całej rodziny Natejków jedynie Agnieszka nigdy nie miała dość słuchania opowieści przybranej prababci Krysi. Fascynowały ją legendy o rodowych skarbach...
Przeczytane:2017-08-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 100 książek 2017,
Po lekturze "Francuskiego zlecenia" wiedziałam, że autorka powróci do tej historii i ku zadowoleniu czytelników zostanie wydana kontynuacja losów Ewy. To nie mogło się tak skończyć... Tak wiele zagadek pozostało niewyjaśnionych... Musiałam poznać ciąg dalszy opowieści o potomkach Flory, magicznej galerii przodków oraz tajemnicach kryjących się w pierścieniach, obrazach, pamiętnikach czy listach.
Od chwili, gdy Ewa powróciła z francuskiej przygody i otrzymała list miłosny od Gerarda minęło dwadzieścia lat. Co w tym czasie wydarzyło się w jej życiu uczuciowym? Jeśli liczyliście, że dowiecie się tego właśnie z mojej recenzji to... się mylicie! Nie napiszę o tym ani słowa :) Nie chcę byście sięgali po książkę z gotową wiedzą - ja miałam niezwykłą niespodziankę, gdyż nie przeczytałam wcześniej żadnych recenzji czy opisów...
Lato 2015, Prowansja
Ewa ponownie udaje się do miejsca, które wspomina z sentymentem - do rezydencji rodziny Elizy. Tym razem jest to niestety smutna okoliczność - śmierć jednego członka rodziny. Nie dość, że wszyscy są pogrążeni w żałobie i otula ich smutek to po odczytaniu testamentu czują wręcz złość! Nie chcą przyjąć do wiadomości, że to właśnie Ewa otrzymała w spadku coś, co według nich nie powinno opuszczać tego miejsca, tego kraju, tej rodziny... Nie wiedzą jednak jakie problemy czekają czterdziestolatkę z tym przedmiotem - nie jest to bowiem taka zwyczajna rzecz... Kryje liczne tajemnice, stanowi pokusę, ale ma też urok i "charakterek" :)
Po powrocie do kraju Ewa zamierza pomóc swojej chrześnicy - Kalinie. Dwudziestopięcioletnia dziewczyna prowadzi pensjonat w górach, jednak nie przynosi on dochodów a uparta siostrzenica nie wyobraża sobie, by mogła zrezygnować i robić to co kocha najbardziej, czyli projektować biżuterię. W jaki sposób Ewa pomoże w ratowaniu pensjonatu i pracujących w nim ludzi? W jej głowie narodził się plan, by "na jednym ogniu upiec dwie pieczenie", czyli pomóc dwójce młodych ludzi w ich problemach, bo choć są one odmienne to trudna sytuacja i znajomość z dzieciństwa może sprawić, że staną na nogi. Czy plan się powiedzie? Jakie niespodzianki czekają na bohaterów podczas pobytu Ewy z synkiem Jaśkiem u Kaliny? A wreszcie kto jest tajemniczym gościem z Francji, który ma pomóc w tajnej misji? Na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź już w powieści.
Autorka zaintrygowała mnie już Prologiem zabierając w "podróż" do roku 1800, kiedy to mowa jest o losach bliźniaczek i ich ojca, znanego nam z "uciekającego ze ściany" portretu. Kolejne strony odkrywały przede mną zawiłe losy obu rodzin - Elizy i Ewy. Cała opowieść w bardzo zgrabny i bez zbędnych wtrąceń sposób wartko płynie niosąc z prądem liczne zagadki, tajemnice i ukryte przekazy. Nie sposób odgadnąć co czeka czytelnika już za chwilę... Wciąż coś się dzieje a "sprawców" rozrywkowych zdarzeń jest wielu - Kalina, Francuzi, policja, Bestia a nawet duch :)
Bohaterów bardzo polubiłam, choć nie zawsze popierałam wszystkie działania i decyzje. Nie zabrakło "czarnych charakterów", krwi oraz wołania o pomoc. Moją największą sympatią cieszyła się jedna z młodszych postaci - syn Ewy, Jasiek. Uroczy chłopczyk, który momentami posiadał rozległą wiedzę na tematy niedostępne i niezrozumiałe przez dorosłych.
Na kartach powieści znajdują się treści listów czy też pamiętników, które pozwalają uczestniczyć w odkrywaniu przeszłości rodzin. Bardzo mnie ucieszyło, że wysnute już podczas lektury "Francuskiego zlecenia" teorie mają potwierdzenie w fabule niniejszej części. Żałuję tylko, że w samym finale Ewa podjęła właśnie "taką" decyzję... Liczyłam, że Anna Szepielak pójdzie w nieco innym kierunku...
Autorka ubarwiła swą opowieść licznymi szczegółami, które dodały jej smaku i uroku - potrawy pani Jadwigi, gra na harfie pięknej dziewczyny, stolik na telefony tuż przy łazience nazywany "miejscem mocy" czy teoria dotycząca mężczyzn, iż zawsze chcą wszystko robić odwrotnie niż im się mówi. Wśród plusów muszę wymienić również gwarę Jadwigi, kaleczony polski Sophie czy wypowiedzi Jaśka, co nieustannie wywoływało u mnie uśmiech.
Ale "Francuski klejnot" to nie tylko humor... Nie zabrakło w niej też poważnych tematów - honorowi krwiodawcy, dawcy komórek macierzystych, istota rodowych pamiątek oraz przemiana "czarnych charakterów". Szepielak pociągając za sznurki swych postaci udowodniła, że czasami trzeba wymienić nieco zawartość swojego "plecaka", by było nam lżej w dalszym życiu; trzeba pozbyć się tego co zbyteczne, co dotyczy spraw nieistotnych, przeszłych... Z niektórymi powinniśmy się pożegnać i zapomnieć o nich. Choć jak wiadomo czasami łatwiej jest problem zignorować niż stawić mu czoła.
Podsumowując - "Francuski klejnot" to piękna, życiowa i bliska sercu opowieść o symbolicznych pożegnaniach, nowych początkach, wyciąganiu ręki na zgodę oraz o losie odmieniającym życie. A wszystko to okraszone humorem i ironią Kaliny pod czujnym okiem łagodnej Bestii. Serdecznie polecam!