EMOCJONALNA, ROMANTYCZNA, ROZDZIERAJĄCA SERCE - Bianca Iosivoni, autorka bestsellerowej serii ,,First" i dylogii ,,Hailee & Chase" powraca z nową trylogią New Adult.
Callie, studentka medycyny, na prośbę siostry i przybranej mamy wraca do rodzinnego domu w małym miasteczku na południu Stanów, by spędzić wakacje z najbliższymi, zanim siostra wyruszy w podróż dookoła świata.
Dziewczyna nie ma pojęcia, że w tym samym czasie zjawi się tam również Keith, którego od lat darzy szczerym uczuciem nienawiści. To przez niego jej ojciec zginął w wypadku samochodowym. Nie widzieli się od siedmiu lat, a Callie uporczywie unika z nim kontaktu - jej największym pragnieniem jest nie oglądać go już do końca swoich dni.
Wraz z pojawieniem się Keitha wracają do niej ból i złość, którym towarzyszą też inne uczucia, powodując totalny mętlik w jej głowie. Bo Keith to nie tylko człowiek, którego Callie nienawidzi najbardziej na świecie, ale także jej przybrany brat...
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2023-04-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Finding Back to Us
„To nie żal, czy nienawiść mogą zniszczyć człowieka.
To bezsilność.”
Na śmierć nikt nigdy nie jest gotowy, mimo że zdajemy sobie podświadomie sprawę, że prędzej lub później ona nastąpi. Jednak, gdy przychodzi niespodziewanie, nagle i, w naszym rozumieniu, zbyt wcześnie, wówczas trudno się z tym pogodzić. Jest to jeszcze bardziej przytłaczające, gdy odchodzi osoba najbliższa, która była dla nas kimś ważnym i kochanym. Wówczas ból i tęsknota są nie do opanowania, tak jak u bohaterki książki „Finding Back to us”, co w tłumaczeniu oznacza „Odnalezienie. Powrót do siebie”.
Callie Robertson zmaga się z tego rodzaju cierpieniem gdy w wypadku samochodowym zginął jej ojciec. Po tym zdarzeniu pozostały jej rany w sercu, które na jakiś czas udało się jej załagodzić, gdyż zastosowała metodę wyparcia z umysłu koszmarnych obrazów. Od tamtego czasu, czyli od siedmiu lat, nie była na dłużej w rodzinnym mieście, które kojarzy się jej z wypadkiem, ale też z pewną osobą. Teraz wszystko ożyło na nowo, gdyż jej młodsza siostra, Holly chciałaby, żeby Callie wzięła udział w rozdaniu świadectw. Poza tym ma to być ich ostatnie spotkanie przed tym, zanim siostra uda się w planowaną podróż po świecie.
Powrót w rodzinne strony nie jest łatwy, gdyż oznacza to zmierzenie się z przeszłością, trudnymi wspomnieniami i cierpieniem. Oprócz uczucia rozżalenia, smutku i rozgoryczenia, Callie pielęgnuje jeszcze jedną emocję. Nienawiść. To niszczące uczucie nie opuszcza jej duszy, gdyż skierowane jest do osoby, którą ona obwinia za śmierć ojca. Jest nim Keith, przyrodni brat Callie i Holly, syn Sallie, z którą ożenił się ich ojciec po śmierci ich mamy. Wówczas już Callie obdarzyła go uczuciem, które nie miało nic wspólnego z braterskimi relacjami. Jednak po tragicznym wypadku, wszystko się zmieniło i teraz pozostał tylko żal oraz niezgoda na to, co się kiedyś zdarzyło. Wszystko ożywa ponownie, gdy Callie przybywa do rodzinnej Alabamy i i ponownie spotka swego człowieka będącego jej koszmarem, jak i przyczyną bólu oraz wściekłości.
Bianca Iosivoni ujęła mnie po raz pierwszy powieścią „First last song”, którą przeczytałam jakiś czas temu. Gdy zobaczyłam niesamowitą okładkę jej powieści „Finding Back to us”, wiedziałam, że po raz kolejny zabierze mnie w emocjonalną podróż. Ogromny plus należy się wydawnictwu Jaguar za zachowanie oryginalnej grafiki, gdyż porusza ona zmysły, tak jak poruszające są emocje wypełniające treść powieści.
Fabuła przez cały czas pokazywana jest z poziomu umysłu Callie, której reakcje są uwidaczniane od razu w formie narracji. Odnosimy w ten sposób wrażenie, jakbyśmy tkwili w jej głowie i znali wszystkie myśli, reakcje i wrażenia, które na bieżąco nam ujawnia.
Autorka to młoda osoba, ale świetnie potrafi pisać o emocjach w sposób barwny, sugestywny, dotykając nie tylko najgłębszych zakamarków umysłu swoich bohaterów, ale skutecznie dając nam odczuć to, co czują oni w danym momencie. Z niesamowitą finezją stosuje wiele trików, zwrotów, pojedynczych słów i reakcji, które oddają nastrój chwili, doznania czy buzujące, różnorodne odczucia. Wprawdzie brakowało mi bezpośredniego pokazania wydarzeń z punktu widzenia Keitha, ale i tak bez problemu są odczuwalne stany emocjonalne, jakie mu towarzyszą, gdyż opisy tego, co się z nim dzieje są bardzo wyraźnie nakreślone.
Świetnie zostały ukazane rozterki Callie, która cały czas ma problem z pogodzeniem się z przeszłością. Tak mocno zapiekła się w swoim gniewie i cierpieniu, że nie potrafi właściwie ocenić sytuacji. Nie zauważa, że Keith jest teraz zupełnie inną osobą i też ma za sobą bolesny bagaż, który nosi w sobie od kilku lat. Nieraz irytowała mnie swoim zachowaniem, wyrażanymi pretensjami, złością, ale też wewnętrznymi monologami, które na bieżąco obserwujemy. Zdecydowanie w każdej niemal sytuacji byłam po stronie Keitha, który od początku zyskał moją sympatię. Jest bardziej dojrzały i rozsądny w swoich działaniach, a do tego ujmuje swoim podejściem do Callie. Do samego końca śledziłam z ekscytacją ich zmagania ze sobą, gdyż zarówno słowne utarczki, jak i mentalne reakcje wzbudzały ogrom emocji, a nawet rozbawienia.
„Finding Back to us” to niezwykle ekspresyjna opowieść, tocząca się dość dynamicznie, pomimo, że są w niej dłuższe opisy tego, co przeżywa główna bohaterka. To poruszająca historia o startach, wybaczaniu, budowaniu życia na nowo, odnajdywaniu siebie nawzajem, ale też o podążaniu za własnymi marzeniami. Jest w niej wiele pożądania i namiętności, chociaż nie ma zbyt dużo scen intymnych. Te, które są opisane zostały subtelnie, z tzw. smakiem, bez wulgaryzmów czy zbędnych szczegółów.
W tym momencie autorka porusza też zagadnienie związku między osobami, które wprawdzie nie są ze sobą spokrewnione, ale poprzez małżeństwo rodziców stają się oficjalnie rodzeństwem, wprawdzie przybranym, ale jednak dla opinii publicznej uczucie wybiegające poza bratersko-siostrzane relacje jest nie do zaakceptowania. Bardzo spodobało mi się zachowanie Keitha, który nie zważa na to, o czym ludzie plotkują, lecz ważne dla niego jest to, co on czuje wobec Callie. Poza tą dwójką autorka stworzyła też świetnie postacie drugoplanowe, chociażby Sallie, matkę Keitha, czy siostry Callie, Holly, które doskonale uzupełniają tę wielowątkową historię.
„Finding Back to us” jest pierwszą częścią trylogii „Whatever Happens” i niezmiernie się ciszę, że będę mogła jeszcze spotkać się z jej bohaterami. Czyta się ją wspaniale, chociaż Callie bywa momentami denerwująca z ciągłym rozpamiętywaniem przeszłości i analizowaniem swoich uczuć. Często ucieka od rozmów na ten temat, nie próbuje zrozumieć uczuć innych, lecz wciąż gubi się w reakcjach na obecność Keitha. Wprawdzie historia Callie i Keitha została opowiedziana od początku do końca i mogłaby stanowić jednorazową, zamkniętą całość, ale jestem ciekawa, co wydarzy się w życiu innych osób, tym bardziej, że bohaterem drugiej odsłony cyklu jest Donovan Parker.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Jaguar
Callie, studentka medycyny, na prośbę siostry i przybranej mamy wraca do rodzinnego domu w małym miasteczku na południu Stanów, by spędzić wakacje z najbliższymi, zanim siostra wyruszy w podróż dookoła świata. Dziewczyna nie ma pojęcia, że w tym samym czasie zjawi się tam również Keith, którego od lat darzy szczerym uczuciem nienawiści. To przez niego jej ojciec zginął w wypadku samochodowym. Nie widzieli się od siedmiu lat, a Callie uporczywie unika z nim kontaktu – jej największym pragnieniem jest nie oglądać go już do końca swoich dni. Wraz z pojawieniem się Keitha wracają do niej ból i złość, którym towarzyszą też inne uczucia, powodując totalny mętlik w jej głowie. Bo Keith to nie tylko człowiek, którego Callie nienawidzi najbardziej na świecie, ale także jej przybrany brat...
***
O twórczości Bianci Iosivoni słyszałam wiele dobrego, jednak dopiero teraz miałam okazję poznać jej historie, dzięki niedawnej premierze „Finding back to us”, będącej pierwszą częścią jej najnowszej trylogii.
Choć jest to literatura młodzieżowa, to poruszone są w niej trudne tematy, m.in. żałoba i strata bliskich. Cała historia przepełniona jest całą gamą emocji takich jak: gniew, nienawiść, miłość, przebaczenie. I to z pewnością jest jeden z największych plusów tej powieści. Mamy w niej również do czynienia z zakazanym uczuciem między przyrodnim rodzeństwem i bardzo popularnym w romansach motywem „hate-love”.
Głównych bohaterów nie da się nie polubić. Mają w sobie to coś, co sprawia, że w trudnych momentach ma się ochotę ich przytulić i powiedzieć, że „będzie dobrze”. Trochę szkoda, że fabuła nie została opowiedziana również z perspektywy Keitha. Dużo było takich momentów, gdy byłam ogromnie ciekawa, co kryje się w jego głowie, jakie uczucia i emocje nim targają.
Domyśliłam się całej prawy związanej z wypadkiem, nie mniej jednak nie odebrało mi to przyjemności z poznania tej historii. Fabuła jest ciekawie nakreślona i przemyślana. Język prosty i lekki, ale pełen emocji. I ta piękna okładka! Nic dodać, nic ująć.
Z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po inne powieści tej autorki.
Moja ocena: 7/10
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Pierwsza książka pisarki jaką przeczytałam to "First last look" z serii #first i od tego momentu całkowicie przepadałam jeśli chodzi o twórczość autorki i sięgam w ciemno po każdą kolejną historię spod jej pióra. Dlatego to oczywista oczywistość, że musiałam jak najszybciej zapoznać się z pierwszym tomem nowej serii - "Finding back to us", która całkowicie kupiła mnie swoją piękną szatą graficzną. Jest to powieść z gatunku literatury młodzieżowej. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się w ekspresowym tempie. Ja historię Callie i Keitha pochłonęłam w jeden wieczór i nie odłożyłam książki póki nie poznałam jej zakończenia. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterowie naprawdę świetnie wykreowani. To postaci z którymi śmiało moglibyśmy się utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy. Callie i Keith to tak naprawdę młodzi ludzie, dopiero wkraczający w dorosłość, jednak już zmagający się z ciężkimi przeżyciami, które odcisnęły piętno na ich obecnym życiu. Historia została przedstawiona z perspektywy głównej bohaterki, co pozwoliło mi lepiej ją poznać, dowiedzieć się co czuje, myśli, z czym się boryka, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. Żałuję jedynie, że autorka nie pokusiła się o zaprezentowanie również punktu widzenia Keitha, bo bardzo chciałam się dowiedzieć co siedzi w głowie tego tajemniczego mężczyzny. Obie postaci tak naprawdę od początku zaskarbiły sobie moją sympatię i z ogromnym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam ich relację. Bardzo podobało mi się to jak Bianca ją poprowadziła, od pierwszych stron dało się wyczuć wyraźną chemię pomiędzy nimi, która niejednokrotnie wywoływała we mnie natłok emocji i wrażeń! Zagłębiając się w losy bohaterów otrzymałam niesamowicie poruszająca, miejscami wręcz rozdzierającą serce historię z tragedią rodzinną w tle, która w ogromny sposób wpłynęła na życie każdej z osób, zarówno Callie i Keitha, jak również ich bliskich. Autorka porusza tutaj wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych kwestii, które wzbudziły we mnie nostalgię, smutek, poczucie niesprawiedliwości, ale również sprawiały, że zaczęłam wierzyć w ludzi... Momentami miałam ochotę "wejść" do tej książki i przytulić, wesprzeć bohaterów i zapewnić, że wszystko będzie dobrze! Zakończenie jakie serwuje autorka moim zdaniem jest idealne. Idealne dla tej historii. Idealne dla tych bohaterów. Poraz kolejny cudownie spędziłam czas książką Iosivoni i nie mogę się już doczekać kolejnego tomu! Polecam!
Minęło siedem lat od tragedii, która zmieniła życie Callie. Wypadek, który spowodował jej przyrodni brat, w którym ucierpiała ona, a jej ojciec zginął, zniszczył bardzo wiele. Pomimo upływu czasu, wielu zmian w życiu, Callie nie potrafi zapomnieć, nie potrafi przebaczyć. Nadal tęskni, nadal czuje ogromny ból, a za wszystko obwinia Keitha, z którym nie widziała się od tamtego czasu.
Za namową siostry wraca w rodzinne strony. Ma spędzić z nią wakacje, po których Callie wróci na studia, a ona wyjedzie na wyprawę po świecie. Wtedy jeszcze nie wie, że nie tylko ona wraca. Z Keithem spotyka się już na lotnisku, jednak wtedy go nie poznaje. Kiedy dochodzi do ich spotkania w domu, w środku nocy, bierze go za złodzieja i traktuje bejsbolem. Dowiadując się, że również on spędza wakacje w rodzinnym domu, jest nie tylko rozczarowana, ale również wściekła, a na dodatek czuje się zdradzona zarówno przez siostrę, jak i przez przybraną mamą.
To miały być spokojne wakacje, możliwe, że ostatnie wspólne z siostrą. Okazują się zupełnie inne, niż chciała. Jednak czy to znaczy, że złe? W życiu Callie wiele się zmieni. Na jaw wyjdą tajemnice i sekrety ukrywane od lat. Między nią a Keithem wkracza uczucia, które wiele skomplikują. Co takiego się stanie? Co ją połączy z Keithem? Jakie tajemnice odkryje? Czy w końcu poradzi sobie ze zdarzeniami sprzed siedmiu lat?
Historia Callie oraz Keitha wciągnęła mnie praktycznie od samego początku i nie pozwoliła się od siebie oderwać aż do ostatniej strony. Zdecydowanie mi się podobała, a podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji. To historia, która potrafiła wielokrotnie zaskoczyć, z dobrze poprowadzoną akcją, ciekawymi zwrotami. Pełna tajemnic, sekretów, z przeszłością, która nie była łatwa, o której ciężko zapomnieć, z którą trudno się pogodzić.
Bohaterowie ciekawi, dobrze wykreowani.
Callie studiuje medycynę, chociaż tak naprawdę nie tym się interesuje. Jej pasją jest muzyka, jednak wydaje jej się, że tak spełnia oczekiwania innych, w tym zmarłego taty. Jest osobą upartą (czasem nawet za bardzo), jeśli sobie coś postanowi, nie zmienia zdania. Osobiście ją polubiłam, chociaż czasami miałam ochotę nią mocno potrząsnąć.
„Finding Back to Us” to książka, która zdecydowanie przypadła mi do gustu. Historia w niej okazała się ciekawa, wywołująca wiele emocji. Z przyjemnością polecam.
Recenzja książki pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Callie wraca do rodzinnego domu, aby spędzić wakacje z siostrą i macochą. W tym samym czasie do miasta przyjeżdża Keith, jej przybrany brat, którego nie widziała od 7 lat. Dziewczyna nienawidzi go całym sercem i obwinia o śmierć ojca. Już sam przyjazd w rodzinne strony był dla niej wystarczająco dużym przeżyciem, a teraz do tego wszystkiego w gratisie dostaje obecność chłopaka, którego nigdy w życiu nie chciałaby spotkać…
Pochłonęłam tę książkę w jeden dzień. To było moje pierwsze spotkanie z autorką i mam nadzieję, że nieostatnie. Ale do brzegu! "Finding back to us" to przepięknie napisana historia o miłości i wybaczaniu. Już sam pomysł na fabułę, który dotyczy pozornie zakazanej miłości, jest nietuzinkowy. Autorka stworzyła obraz uczucia, które nie miało prawa się narodzić. Relacja budowana przez głównych bohaterów na podwalinach dawnej tragedii, niedopowiedzeń i wzajemnego żalu ma w sobie coś, co sprawia, że czytając tę książkę, czułam się wciągnięta w nią na sto procent. Losy Callie i Keitha zawładnęły moją głową, a w brzuchu pojawiły się przyjemne mrowienia. Delikatność uczuć i doznań, jakie serwuje autorka, sprawiają, że nie sposób oderwać się od tej historii. Ta momentami zabawna, a momentami tragiczna opowieść o dwójce młodych, zagubionych i pełnych żalu ludzi głęboko wwierca się w serce i tam osiada na długo. Autorka w wysublimowany, ale okraszony odrobiną pikanterii sposób dzięki gestom, słowom i zakazanym szeptom pobudza wyobraźnię czytelnika. Niedziela spędzona z tą książką była cudownym czasem. Po przeczytaniu “Finding back to us” kac książkowy gwarantowany.
Mam duży problem z tą książką. Fabuła, wątek przyrodniego brata, małomiasteczkowy klimat to wszystko bardzo mi się podobało. Jednak trochę gorzej było z wykonaniem. I nie wiem, czy taki jest styl autorki, czy kwestia tłumaczenia, ale coś mi tu nie pasowało. Pierwsza połowa książki bardzo mi się dłużyła, z drugą było lepiej. Zobaczę przy jej kolejnych książkach, bo teraz czuję niedosyt.
Czytając "Finding back to us" miałam wrażenie jakby Callie zamknęła swoje wspomnienia w szufladzie. Nikt nie miał do nich dostępu, nawet ona. Wymazała moment wypadku z pamięci i nie chciała o nim mówić. Tak bardzo skupiła się na wsparciu siostry, że zapomniała o swojej żałobie. Potem po prostu żyła. Wydawało się jakby dopiero po latach, po ponownym spotkaniu Keitha wspomnienia i zagłuszone emocje na nowo powróciły. I to ze zdwojoną siłą.
Z jednej strony Callie chciała zapomnieć o wypadku, z drugiej tak skupiła się na obwinianiu o wszystko Keitha i nienawiści do niego za to, co się stało, że zapomniała ile ich łączyło. Kiedy doszło do wypadku oboje byli dziećmi, a Keith nie chciał nikogo skrzywdzić. Moim zdaniem Callie nie zdawała sobie sprawy, że nie mogła pójść do przodu nie rozwiązując problemu jaki miała z przyrodnim bratem.
Ich relacja była trochę zawiła. I w moim odczuciu to Callie ją komplikowała. Początkowo nienawiść była głównym uczuciem, jakim darzyła Keitha. Z czasem, a właściwe przez zachowanie Keitha, przypominała sobie ile ich łączyło przed wypadkiem. Chciała być blisko, jednocześnie go raniąc i nienawidząc. Nie potrafiła się zdecydować. Były momentu, kiedy naprawdę czułam ich więź. Zwłaszcza w drugiej połowie książki. Niestety to było tylko kilka momentów w całej książce. Może gdyby było więcej o tym co robili w dzieciństwie, byłoby inaczej. Właściwie ich romantyczne relacja była dla mnie trochę naciągana.
W książce bardzo brakowało mi perspektywy Keitha. Głównie jego emocji. Owszem było powiedziane co działo się z nim przez ostatnie 7 lat, ale to mi nie wystarczyło. On również stracił bliską osobę, a w książce nie było momentu o tym jak radził sobie z tą stratą.
Bardzo podobał mi się małomiasteczkowy klimat książki. Bohaterowie żyją z innymi mieszkańcami trochę jak rodzina. Spotykali się, spędzali czas w swoich domach. Jednak przeszkadzały mi powtórzenia, które niestety znalazłam. Te same zwroty, które przewinęły się przez książkę kilka razy były irytujące. Przez to miałam wrażenie, że kręcę się w kółko.
Ogólnie miło spędziłam czas czytając tę książkę, jednak nie sądzę, żeby jakoś bardzo zapadła mi w pamięć. Czy rozdarła moje serce? Ani trochę. Czy była emocjonująca? Powiedziałabym, że minimalnie, ale s
prawdźcie sami?
,,- Wszyscy zawsze powtarzają, że czas leczy wszystkie rany, ale to nieprawda - szepnęłam wtulona w jej ramię. - Niektóre rany nigdy nie przestają krwawić."
Czy udało wam się ostatnio przeczytać książkę, która pochłonęła was bez reszty?
U mnie w tym momencie pierwsze miejsce zgarnia ,,Finding back to us".
W tej pozycji odnalazłam wszystko, co kocham w romansach. Mamy tutaj motyw przebranego rodzeństwa, hate-love, sekretne uczucie i mnóstwo ognia.
Callie wraca do rodzinnego domu, jednak nie wie, że spotka tam znienawidzonego brata, którego nie widziała od siedmiu lat. Keith prowadził samochód, którym jechali przed laty i w którym zginął ojciec dziewczyny. Wraz z pojawieniem się Keitha, do Callie wracają ból i złość, którym towarzyszą też inne uczucia, powodując totalny mętlik w jej głowie. Bo Keith to nie tylko człowiek, którego Callie nienawidzi najbardziej na świecie, ale także jej przybrany brat...
To jedna z tych lektur, od których ciężko było mi się oderwać, póki nie skoczyłam całości. Do przeczytania jej skłoniła mnie przede wszystkim okładka, która jest boska, jednak to, co znalazłam w środku kupiło mnie jeszcze bardziej.
Callie miejscami mnie irytowała. Dziewczyna nie widziała, czego chce od życia, a nienawiść ją zaślepiała. Jednak mimo wszystko zdążyłam ją polubić.
To nie jest łatwa historia. Ta rodzina jest naznaczona tragedią sprzed lat i ten temat ciągle jest wałkowany. Callie nie może pogodzić się ze śmiercią ojca, a dodatkowo nie pamięta wiele z samego wypadku.
Myślę, że nie każdemu może spodobać się zabawa w kotka i myszkę. Przez większość książki bohaterowie krążą w koło siebie, żeby w końcu się na siebie rzucić i zaczyna się pomiędzy nimi dziać. Ten ogień, aż pali. ?
Za plus uważam również postacie drugoplanowe, które nie zostały całkowicie zepchnięte na bok, a mamy okazje je poznawać, co nie często zdarza się w tego typu lekturach.
Jeśli jeszcze zastanawiacie się, czy warto sięgać po tę pozycję, to zdecydowanie warto!
Callie decyduje się zrobić niespodziankę rodzinie i wraca do domu wcześniej niż zapowiadała. Na lotnisku spotyka pewnego mężczyznę, który wzbudził jej zainwestowanie, a z drugiej strony wydaje jej się, że skądś go kojarzy. I faktycznie ma rację. Po przybyciu na miejsce, po pewnym czasie również w domu pojawia ten nieznajomy. Okazuje się, że jest to Keith. Jej przyrodni brat i mężczyzna, którego nienawidzi.
Callie przez 7 lat go nie widziała, a teraz ponownie pojawia się w jej życiu.
Dziewczyna cierpi, nie potrafi pogodzić się ze śmiercią ojca, nie przepracowała jej. Studiuje medycynę, choć ten kierunek jej w ogóle nie interesuje się. Męczy się, ale jest przekonana, że jej ojciec by tego chciał.
Wraz z pojawieniem się przyrodniego w brata odżywiają jej uczucia. Przed całą tą tragedią, która miała miejsce wiele lat temu dziewczyna była bardzo zainteresowana swoim bratem. Jego powrót powoduje, że zaczynają walczyć w niej dwa uczucia. Czuje nienawiść, ale okazuje się że dalej coś czuję do Keith'a.
Callie jest to naprawdę irytująca bohaterka. Jestem normalnie pełna podziwu, że byłam w stanie dotrwać do końca tej książki. Nie wiem w jakim cudem mi się to udało. Bohaterka jest naprawdę irytująca i głupia, a nawet bym powiedziała, że bardzo egoistyczna. Ja rozumiem, że cierpi po śmierci swojego ojca, ale obarczać za jego śmierć osobę, która w chwili tego wypadku była w praktyce dzieckiem? Do tego doprowadzić do tego, że chłopak musiał się wyprowadzić i przez tyle lat zarówno ona, jak jej siostra go nie widziały. Przez nią jego matka musiała się rozstać ze swoim synem. I jeszcze wypomina siostrze to, że śmiała mu wybaczyć. Dodatkowo, dziewczyna ma jej złe, że ją nie poinformowała, że Keith również się pojawi. Takie same wyrzuty ma w stosunku do swojej macochy. Callie interesuje tylko to co ona chce i myśli.
Na każdym kroku wypomina chłopakowi jak ona go nienawidzi i tak w kółko. Tak przez całą książkę i to było już naprawdę nudne. Z tego względu było mi go naprawdę żal, tym bardziej, że widać, że chłopakowi na niej zależy. Rozumiem, w chwili wypadku miała 13 lat i mogła go nienawidzić, ale dalej po 7 latach, kiedy jest już dorosłą i rzekomo dojrzałą kobietą?
"- Dla mnie umarłeś w dniu, w którym wyszedłeś ze szpitala"
Dziewczyna go nienawidzi, posądza go o śmierć swojego ojca, sprawia mu przykrość na każdym kroku, ale nie przeszkadza jej to pójść z nim do łóżka. Śmieszne prawda? Początkowo miała to być jedna noc, ale okazuje się, że naszej bohaterce ona nie wystarcza. Do tego nie wie co ona chce - raz go przyciąga a raz go odpycha. Mówi mu, że ma się od niej odczepić, nie odzywać się i nie kontaktować z nią, a jak ją słucha to ma focha, że faktycznie ją posłuchał. A najlepsze jest jeszcze to jak oświadcza, że nie tylko wini go za śmierć swojego ojca, ale za to, że ją śmiał opuścić po jego śmierci. No serio? Powiem szczerze, że dawno nie czytałam książki z tak głupią bohaterką.
"- Ty naprawdę tego nie rozumiesz, co? Tamtego lata straciłam nie tylko tatę, ale również ciebie. a teraz śmiesz twierdzić, że to ja uciekłam? Jak możesz? Jak w ogóle jesteś w stanie patrzeć sobie codziennie w oczy?"
Co to bohatera to nie wiem czy go podziwiać, że był taki uparty w stosunku do bohaterki czy taki głupi. Wytrwale stara się przekonać do siebie Callie ignorując jej zachowanie w stosunku do niego.
"- Oboje wiemy, że się oszukujesz - powiedział po chwili Keith. Przeszywał mnie wzrokiem jakby próbował zmusić mi siłą woli do zmiany zdania. - Jedyna różnica między nami polega na tym, że ja jestem gotów zaryzykować, a ty wolisz się ukrywać wypierać prawdę. Ale nie przejmuj się - dodał i cofnął się z uniesionymi rękami. - Od tej pory będę trzymał się od ciebie z daleka"
Jedynymi postaciami, które wzbudziły moją sympatię to była Stella - jej macocha i siostra Callie -Holly. Siostra to była dosyć zabawna postać i liczyłam na trochę większe rozwinięcie jej wątku. A powiem szczerze, że gdyby nie jej postać to tej książki w ogóle nie dałoby się czytać.
Prawie cała książka to wywody głównej bohaterki na temat tego jak ona bardzo nienawidzi swojego przyrodniego brata. Jedyne pod koniec było czegoś więcej odnośnie bohaterów. Jednak jak dla mnie to ciężko w ogóle mówić o jakiejś relacji pomiędzy nimi jak jedyne co robią to chodzą do łóżka. Nie było pomiędzy nimi jakiś konkretnych rozmów i nagle mówimy już uczuciu?
"- Cieszę się. - Jego głos był tak cichy się, że przez chwilę nie byłam pewna czy rzeczywiście go usłyszałam. - Przez kilka godzin niemal zapomniałaś o swojej nienawiści do mnie"
Zakończenie, cóż było bardzo przewidywalne. Prawda wychodzi na jaw i cóż, to też było bardzo przewidywalne. Od samego początku książki.
"Finding back to us" miała być to rozdzierająca serce i pełna emocji książka. Cóż, i tu chyba w tym zakresie bym się zgodziła. Rozdzierająca serce z powodu głupiej bohaterki. A co do emocji to ich nie brakowało. Bohaterka tak była irytująca, że aż miałam ochotę nią potrząsnąć.
"Finding back to us" to książka, którą dosyć długo męczyłam, nawet nie wiem dlaczego. Tym razem zdecydowanie nie polecę. Mam jeszcze na półce drugi tom, ale nawet nie mam zamiaru po niego sięgnąć. Oszczędzę sobie tego cierpienia. Miłego!
Callie wraca do rodzinnego miasteczka na wakacje, chce spędzić je ze swoją siostrą, która po zakończeniu roku planuje daleką podróż. Dziewczyna nie za bardzo chcę wrócić do tamtego miejsca, wiąże się z nim wiele bardzo trudnych wspomnień.. Jednak czego się nie robi dla ukochanej siostry? Jest tylko jeden mały kłopot, bo na miejscu okazuje się, że do domu wrócił też jej przyrodni brat.. którego dziewczyna szczerze nienawidzi.. Nawet siedem lat rozłąki nie zmieniły tego uczucia.. co się stanie gdy tych dwoje ponownie stanie na swojej drodze? I za co tak naprawdę Callie nienawidzi swojego brata?
Kochani, szalenie Wam polecam! Jest to pierwsza część, świetnie zapowiadającej się serii! Ja już od pierwszych stron zostałam pochłonięta w wir wydarzeń.. To książka z motywem zakazanego uczucia, a ja darze takie ogromną sympatią! Nie jest to też zwykły lekki romans.. Tutaj poruszane są naprawdę trudne tematy: strata, nienawiść, ból, bolesna przeszłość której bohaterowie muszą stawić czoła..
Bardzo polubiłam główną bohaterkę, zrozumiałam jej ból i podobało mi się to jak uparcie walczyła z tym co się dzieje w jej wnętrzu. Keith, on z kolei skradł moje serce.. jest odważny wie czego chce i nie boi się o to walczyć, mimo przeciwności losu.
Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania, przez co bardzo ciężko jest oderwać się od lektury. Książka skończyła się w takim momencie.. że zdecydowanie muszę się dowiedzieć co będzie dalej! Mam nadzieję, że Wydawnictwo nie będzie nam kazało na to długo czekać ??
Hailee skrywała tajemnicę. Mroczną i ponurą, o której nikt nie wiedział i nikt nie powinien się dowiedzieć. A już na pewno nie Chase. Hailee nie...
Nic nie może zniszczyć tej przyjaźni. Nic. A zwłaszcza jakieś niedorzeczne uczucie. Sophie nareszcie osiągnęła swój cel. Po ponad roku bycia nieszczęśliwie...
Przeczytane:2023-07-02,
Tytuł: "Finding back to us"
Autor: Bianca Iosivoni
Data premiery: 12.04.2023r.
Wydawnictwo: Jaguar
Jak często zarwaliście nockę dla książki?
Było wiele takich książek u Was, które MUSIELIŚCIE przeczytać, bo inaczej nie zaśniecie?😁
.
.
"Finding back to us" to jedna z tych książek, gdzie moi chłopcy już dawno spali, a ja...czytałam.
Czytałam aż skończyłam!
Czytałam z wypiekami na twarzy!
Czytałam... Bo chciałam poznać zakończenie tej cudownej książki 💚
.
.
Z ręką na sercu mogę ją polecić. Jeżeli oczywiście lubicie czytać powieści z motywem hate-love, które uwielbiam! I choć przeważnie wiem jak dana książka się skończy, to i tak czytam ją z fascynacją i ogromnym zainteresowaniem 😁
Tym razem było tak samo.
.
.
Callie wraca do swojego rodzinnego miasta, chociaż wcale nie miała na to ochoty. Tak
samo jak na studiowanie medycyny, no ale... Jak jej nie studiować skoro cała rodzina pracuje w medycynie? Robiła to tylko dla taty, który już nie żył, ale głęboko wierzyła że jest z niej dumny..
Na miejscu spotyka Keitha przybranego brata, którego nienawidzi. To przez niego tyle lat temu jej tata zginął w wypadku samochodowym, ale czy na pewno?
Czy na pewno Callie zna całą prawdę?
Kiedyś coś między nimi było...
Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę... Ona go kochała... dlaczego to wszystko się zmieniło?
Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia, kiedy zginął tata Callie?
.
.
Wiem, powtarzam się, ale motyw hate-love to jest coś, co uwielbiam i ta książka jest świetna pod każdym względem!
Przekomarzania Callie i Kaitha momentami były nie do zniesienia, ale chemia, która między nimi się pojawiała... - nawet ja czułam ją podczas czytania 🙈
.
.
Od nienawiści do miłości jest bardzo cienka granica...
Ta dwójka jest tego przykładem 💚
Polecam!