Rebelia Lancelota zostaje stłumiona, a małżeństwo Artura chyli się ku upadkowi. Kolejną plagą nękającą Brytów, zwłaszcza tych, którzy nie chcą rezygnować z dawnych wierzeń, jest szerzące się niczym zaraza chrześcijaństwo. Wydaje się, że przejście starzejącego się Artura na nową wiarę jest tylko kwestią czasu. Nic już nie jest w stanie ochronić Brytanii przed zalewem wrogów. Merlin, Największy z Druidów, orzekł, że bogowie opuścili Królestwo, a Saksońscy władcy nie mogą zostać pokonani bez ich pomocy. Po raz trzeci Bernard Cornwell przenosi czytelnika w niespokojne czasy Brytanii, rządzonej przez magię i starożytnych bogów, którym zagraża nowa wiara.
Wydawnictwo: Erica
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 572
Tytuł oryginału: Excalibur: A Novel of Arthur
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Paweł Korombel
Excalibur to trzecia i zarazem ostatnia część Trylogii arturiańskiej autorstwa Bernarda Cornwella, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwartego. Od razu rzuca się w oczy oprawa graficzna książek, bo wszystkie mają twarde oprawy, a okładki idealnie ze sobą współgrają – osobiście lubię, kiedy cykl wyglądem tworzy integralną całość, a nie gdy każda okładka jest zupełnie inaczej wykonana. Przyznaję bez bicia, że Excalibur musiał odleżeć swoje na półce, bo od premiery tej książki minęło kilka miesięcy, ale osobiście muszę mieć odpowiedni nastrój do czytania tego typu powieści.
W Excaliburze jest znacznie mroczniej, drastyczniej, okrutniej, bohaterowie wyczuwają nadchodzące zagrożenie i zostają postawieni przed najtrudniejszymi wyborami w swoim życiu. Dostrzegalne są również zmiany w ich zachowaniu i wyglądzie zewnętrznym, to już dojrzali i doświadczeni przez życie bohaterowie, teraz ich włosy poprzetykane są siwymi pasmami, a na twarzy dostrzec można zmarszczki świadczące o ich wieku.
Książkę czytało się bardzo przyjemnie i z dużą doząciekawości. Niecierpliwie przewracałam kolejne kartki, chcąc jak najszybciej dotrzeć do końca. W dużej mierze jest to zasługą doskonałej kreacji bohaterów (żaden z nich nie jest doskonały, ale z pewnością wyrazisty), żywych dialogów, zgrabnej narracji, realistycznym opisom scen batalistycznych, trzymającej w napięciu fabuły, wartkiej akcjii wielu towarzyszących lekturze emocji.
Uważam też, że dodatkowym atutem w Trylogii arturiańskiej jest to, że Cornwella postanowił ukazać Artura, nie jako słynnego celtyckiego władcę Brytów, znanego nam z licznych legend i opowieści. Bo tutaj Artur nie jest królem, lecz nieślubnym synem Uthera, któremu nie należy się tron, bo prawowitym następcą tronu jest Mordred.
W Excaliburze Derfel dopełnia spisywanie historii Artura, dlatego podsumowuje, a tym samym domyka wszystkiewątki otwarte w poprzednich tomach. Jest wiele znanych legend o sławetnym królu Arturze, pytanie tylko, czy którakolwiek z nich jest prawdziwa, i czy król Artur w ogóle istniał? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy.
Autor w Trylogii arturiańskiej łączy ze sobą wątki historyczne z fantastyką i magią, jednak robi to w sposób umiejętny i odpowiednio wyważony, bo w moim odczuciu czyta się to tak, jakby wszystkie wydarzenia naprawdęmiały miejsce kiedyś w odległej historii. A zakończenie jest doskonałym zwieńczeniem całej historii.
„Życie nie ma ładnych zakończeń, więc muszą je mieć opowieści”.
Zarówno Excalibur, jak i pozostałe części trylogii są bardzo udanymi powieściami i zasługują na uznanie oraz chwilę uwagi, dlatego nie powinno nikogo zdziwić, że jestem usatysfakcjonowana z lektur i że z przyjemnością będę je polecać innym, jako doskonałą lekturę na jesienne (i nie tylko) wieczory. Osoby, które nie miały okazji czytać żadnej książki z Trylogii arturiańskiej, radzę zacząć wszystko od początku. Przez mnogość wątków, jak również postaci i obcobrzmiących nazw można bardzo szybko się pogubić. Polecam.
Wyspy brytyjskie, dziewiąty wiek, czas wewnętrznych niepokojów, głodu i bezpardonowej walki o władzę. Czas największego najazdu Wikingów...
Grudzień 1803 roku. Richard Sharpe jest podporucznikiem w armii sir Arthura Wellesleya, która usiłuje zakończyć wojnę z Marathami. Świeżo awansowany na...