W świecie przed Programem…
A gdyby ktoś wymazał z Twojej pamięci wszystkie wspomnienia i potraktował Cię jak pionka w prowadzonej przez siebie grze?
Od kiedy sięga pamięcią, Quinlan pomagała obcym rodzinom pogodzić się ze śmiercią ich dzieci. Jako sobowtór na pewien czas wcielała się w rolę zmarłych nastolatków, dając rodzinie czas na pożegnanie się z ukochanym dzieckiem. Zadanie nie było łatwe, ale Quinn była w tym naprawdę dobra. Nie wiedziała jednak, że sobowtórem jest także we własnym domu… Jak odnaleźć się w gąszczu kłamstw i fałszywych przyjaciół? Czy w takiej sytuacji można jeszcze komukolwiek zaufać?
Żeby odkryć swoją tożsamość, Quinn musi zmierzyć się z najtrudniejszą prawdą, że niczym zwierzątko doświadczalne brała udział w eksperymencie, który miał powstrzymać falę samobójstw. Dziewczyna nie chce być jednak lekiem na toczącą świat chorobę. Czy uda jej się znaleźć odpowiedzi, gdy epidemia zatacza coraz szersze kręgi, wydział żałoby depcze jej po piętach, a ona sama może polegać tylko na sobie?
Część 0,5 bestsellerowej serii New York Timesa, spinająca całość niczym klamra.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2016-08-18
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 414
Tytuł oryginału: The Epidemic
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
Jeżeli moglibyśmy wybierać między najokrutniejszą prawdą a najsłodszym kłamstwem na swój temat to większość zdecydowałaby się na to pierwsze. Chociaż balibyśmy się tych słów i nerwowo przełykali ślinę przed ich usłyszeniem - zawsze byłyby one odzwierciedleniem naszej egzystencji, niżeli stekiem bzdur dającym złudne wyobrażenie nas samych. Ale co, jeśli uznawana przez nas prawda była tak naprawdę kolejną porcją dobrze zakamuflowanych kłamstw?
Gdyby nie ostatnie zlecenie Quinlan nigdy nie dowiedziałaby się, że używana przez nią tożsamość tak naprawdę do niej nie należała. Przez lata, również we własnym domu, odgrywała jedynie jedną z wielu ról w wyćwiczonym do perfekcji zawodzie sobowtóra. Po tak drastycznym odkryciu postanawia przerwać tę farsę i wyrusza w poszukiwaniu swojego prawdziwego ja. W tym celu zamierza poznać Virginię Pritchard - córkę człowieka odpowiedzialnego za zniszczenie jej życia - i nie cofnie się przed niczym, aby wycisnąć z niej informację na temat swoich prawdziwych akt. Nawet świadomość, że nastolatka z dnia na dzień zachowuje się coraz dziwniej nie jest w stanie w niczym przeszkodzić.
W trakcie tego amatorskiego dochodzenia Quinn dokonuje przerażającego odkrycia. Bowiem dziewczyna jest częścią eksperymentu mającego na celu udoskonalić antidotum przeciwko epidemii samobójstw zataczającej coraz szersze kręgi wśród młodzieży. W tym samym jest bardzo cenna dla tego wydziału, tym dla samego Arthura Pritcharda.
Jednak ona nie zamierza ponownie robić za jego królika doświadczalnego.
Czy dziewczyna uzyska odpowiedzi na dręczące ją pytania? A może nie zdąży ich poznać, bo zostanie schwytana przez ludzi gotowych wykorzystać ją do swoich celów? I czy Quinn będzie w stanie na nowo zaufać towarzyszącemu jej w tej misji Deaconowi, który sprawia wrażenie, jakby coś przed nią ukrywał?
Bo zaufanie jest bardzo łatwo stracić, ale znacznie trudniej je odzyskać.
Po fenomenalnym w każdym calu [Remedium] wprost nie mogłam się doczekać momentu, aż [Epidemia] trafi w moje ręce. Jednakże moja cierpliwość szła w parze z dozą przerażenia. Choćbym bardzo się starała nie robić sobie złudnych nadziei pod kątem dopracowania treści, to i tak wierzyłam, że autorka ma szansę mnie zaskoczyć. Jak myślicie? Podołała temu zadaniu? A może miałam ochotę zająć miejsce Quinn i przejąć jej rolę królika doświadczalnego, aby tylko zmodyfikowano mi pamięć?
,,Życie jest skomplikowane, czasami jesteśmy zmuszeni kłamać, ale to nie znaczy, że przestało nam na kimś zależeć. Te dwie sprawy wcale się nie wykluczają."
Zastawiono na mnie pułapkę. Chociaż atmosfera była ciężka od nabrzmiałych złych emocji to i tak nie spostrzegłam niebezpieczeństwa czyhającego tuż za rogiem. Dość szybko wpadłam w papierowe szpony [Epidemii], która nie zamierzała mnie tak szybko uwolnić. I wcale nie oczekiwałam tego od tej książki. Wręcz przeciwnie - błagałam, aby to wszystko trwało wiecznie!
Wszystko rozpoczyna się w momencie, w jakim autorka pozostawiła nas przy wcześniejszej części. Do świeżej fabuły powoli przytacza dobrze nam znane kawałki przeszłości, pozwalając na szybki rekonesans nabytej wiedzy. Dlatego też mogłam uważnie śledzić poczynania Quinlan i nie pozwalałam sobie na choćby chwilę rozkojarzenia. Bałam się licznych rozczarowań pod kątem ułatwiania wszystkiego głównej bohaterce. Miałabym wtedy powód do pogniewania się. Także wisiało nade mną wspomnienie znacznie słabszej kontynuacji losów Sloane, jednak Suzanne Young udowodniła, że uczy się ona na błędach i nie zamierza ich ponownie popełniać. Zadbała także o jeszcze większą dawkę wrażeń, nie zaprzepaszczając okazji, by te znacznie oddziaływały na czytelnika. Dzięki temu czułam się niczym jedna z bohaterek, obawiając się każdego kolejnego dnia w tym opanowanym przez epidemię świecie. Czułam, jak działa na mnie ten melancholijny nastrój i wcale nie dziwiłam się temu, jak odbija się on na stanie psychicznym Quinn. Obawiałam się o jej zdrowie. A najgorsze było to, że przez cały czas byłam wodzona za nos i nie umiałam przewidzieć zakończenia. Także liczne tajemnice nie ułatwiały mi zadania. Na szczęście autorka wybrnęła z tego obronną ręką i wszystko odnalazło swoje wytłumaczenie. Może część z nich była dla mnie znana (Każdy, kto zaczął czytać tę serię od pierwszego tomu zna ten ból...), jednak pozostałe rozwiązania były dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Także zakończenie utrzymało klimat całości, co przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Było ono idealnym zwieńczeniem całej serii!
,,Wspomnienia są tym, z czego jesteśmy stworzeni."
Tym razem przyszło mi się zmierzyć z odmienną naturą Quinlan. Dotąd silna dziewczyna zaczyna tracić panowanie nad sobą i każde załamanie przybliża ją do popadnięcia w obłęd. Trudno się nie dziwić, skoro z dnia na dzień jej prowizorycznie poukładany świat rozsypuje się niczym domek z kart. Postanawia jednak wziąć sprawy w swoje ręce i - mimo emocjonalnej rozsypki - złożyć to wszystko na nowo. W tym celu zamierza nikomu nie ufać, prócz sobie.
I chociaż otrzymała ona nową twarz to i tak autorka zadbała o to, aby część jej starych zachowań nadal była jej znakiem rozpoznawczym. Tym samym dało to pożądany efekt idealnego odwzorowania zmian w ludzkiej psychice. Autorka nie przesadziła na tym polu i nie przerysowała postaci. A tym samym jeszcze bardziej polubiłam główną bohaterkę.
Także poboczne postacie były wyśmienicie wykreowane i każda z nich spełniała swoją rolę. Powrócili moi dawni przyjaciele oraz wrogowie, lecz prócz nich przybyły całkiem nowe charaktery. Deacon, Aaron, Virginia, Arthur... każda z tych osób miała swoją rolę i wypełniła ją bez reszty. I nieważne, że przez całą książkę zdążyłam wielu z nich znienawidzić i pokochać, by po chwili zmienić front uczuć. W końcu wielu z nich skrywało pewne sekrety uniemożliwiające mi stanięcie po dobrej stronie barykady...
,,Mogliśmy pojechać, dokąd tylko zechcemy. A najlepsze było to, że wcale nie musieliśmy od razu decydować się, gdzie zamieszkamy. Dom jest tam, gdzie ten, którego kochasz - u boku osoby, która kocha cię na zabój."
Chyba nie ma już potrzeby, abym rozpisywała się nad warsztatem pisarskim Suzanne Young, który z książki na książkę coraz bardziej się rozwija. Autorka nadal tworzy niesamowite opisy oraz powołuje do życia nieprzeciętne charaktery. Za każdym razem jestem wciągana do jej wyimaginowanego świata i strasznie ubolewam, gdy dostrzegam kropkę oznaczającą koniec wszystkiego. Dlatego też liczę, że nie osiądzie ona na laurach i powróci do nas z całkiem nową historią!
[Epidemia] nakazuje nam, abyśmy nawet w najgorszych sytuacjach nie pozwalali złym myślom przejmować nad sobą kontroli. Chociaż myślimy, że już nie ma wyjścia to jednak warto go szukać metodą prób i błędów. W końcu po burzy zawsze wychodzi słońce. I to właśnie na nie warto zapracować.
Podsumowując:
Jeżeli miałabym wskazać palcem najlepiej napisaną kontynuację to bez wahania wskazałabym [Epidemię]. W trakcie jej czytania wszelkie moje obawy związane z sinusoidą jakości fabuły odeszły w niepamięć, a mroczny świat pochłonął mnie bez reszty i nie miał zamiaru wypuścić ze swoich objęć. A ja sama nie chciałam się z nich wyszarpywać. Niebanalni bohaterowie, klimatyczne opisy... czego chcieć więcej? Zapewne kolejnej części, ale pójdźmy za pewnym przysłowiem: co za dużo, to niezdrowo... Najwyższy czas na coś nowszego!
Epidemia.
Wielu czytelników zna to uczucie, gdy kończy się czytać ostatnią część serii. Chodzi mi o te dobre serie, zapadające w pamięć. Na rynku pełno jest cykli, które z każdym kolejnym tomem są coraz słabsze, tracą popularność i siłę przyciągania. Jednak tak nie stało się z ,,Programem". Suzanne Young stworzyła serię, która pochłania, wciąga i nie daje o sobie zapomnieć. Ba! Same okładki są tak hipnotyzujące, że trudno oderwać od nich wzrok. ,,Epidemia" to druga część prequela serii ,,Program" i zarazem płynne przejście do ,,Plagi samobójców", książki, którą mieliśmy okazję poznać jako pierwszą. Cała seria to idealna definicja gatunku dystopii. Chcecie wiedzieć jak ona brzmi? Przeczytajcie serię ,,Program".
,,Byłam jakby nieukształtowana, niedokończona. Sobowtóry przez całe życie wcielają się w kogoś innego. Tym samym przekształceniu ulega to, kim jesteśmy i kim możemy być."
Quinlan jest sobowtórem, jednak dowiaduje się, że tak naprawdę nie jest nim tylko podczas zleceń. Quinlan odgrywa rolę Quinlan - dziewczynki, która zmarła w wieku sześciu lat. Arthur Pritchard przyprowadził ją, małą dziewczynkę, do wydziału żałoby i tam zaczęła odgrywać rolę córki Toma McKee'a. Kim tak naprawdę jest więc Quinlan? Dziewczyna musi się tego dowiedzieć, ale jedno jest pewne - nie może już zaufać nikomu, nawet Deaconowi, który jest tak bliski jej sercu. Quinlan wie, że Deacon nie jest z nią do końca szczery.
,,Nigdy się do nikogo nie przywiązuj (...) Była to nasza największa słabość, a równocześnie największa siła."
Nie mogę powiedzieć, że ,,Epidemia" to zakończenie serii. ,,Program" zaczął się od ,,Plagi samobójców", w której poznaliśmy świat pogrążony w dziwnej epidemii ogarniającej młodych ludzi. Kontynuację tej historii przeczytaliśmy w ,,Kuracji samobójców". Ale na tym Suzanne Young nie skończyła. Postanowiła przybliżyć nam początek Programu i zrobiła to idealnie. W ,,Remedium" poznaliśmy pierwsze przypadki rozwoju epidemii. Zagłębiliśmy się w tej historii, choć już znaliśmy jej zakończenie. Ale to ,,Epidemia" jest sklejeniem całości. To ostatni puzzel układanki jaką jest ,,Program". To wisienka na torcie serii. To w stu procentach całe jej dopełnienie. Poznajemy motywy, które kierowały Arthurem Pritchardem do utworzenia Programu, poznajemy dalsze losy Quinlan i jej przyjaciół. Tego nam brakowało w ,,Pladze samobójców" i ,,Kuracji samobójców". Po przeczytaniu ,,Epidemii" możemy powiedzieć, że w pełni rozumiemy tę serię i wszystkie jej wątki.
,,Życie jest skomplikowane, czasami jesteśmy zmuszeni kłamać, ale to nie znaczy, że przestało nam na kimś zależeć. Te dwie sprawy wcale się nie wykluczają."
Suzanne Young zabrała nas w świat ,,Programu" po raz kolejny i po raz kolejny jest to wysoki poziom. Styl i język są bardzo dobre, a sama fabuła sprawia, że nie możemy się od niej oderwać. Wszystkie szczegóły są dopracowane, wątki się idealnie zazębiają, a akcje mkną z każdą stroną coraz szybciej. Książka nas pochłania, wciąga w wir emocji, który niczym burza z piorunami pobudza nasze uczucia, nerwy i fantazję. A wiadomo, po każdej burzy przychodzi słońce, dlatego też Suzanne Young zadbała, by zakończenie powieści spełniło nasze oczekiwania i zaspokoiło naszą czytelniczą duszę. Cała książka jest bardzo dobrze skonstruowana, czytanie jej nie sprawia problemów, a zakończenie jest idealnym wstępem do ,,Plagi samobójców".
Bohaterowie powieści to wciąż ci sami barwni i wyraziści ludzie, którzy sprawiają, że nie jesteśmy w stanie się z nimi pożegnać. Czytając ostatnie rozdziały, mamy tę świadomość, że ich historia się kończy, ale wymyślanie dla nich dalszych scenariuszy jest chyba nieuniknione. Mam nadzieję, że są tacy czytelnicy, którzy po przeczytaniu książki, znajdą chwilę, by pofantazjować na temat ,,co się może dalej wydarzyć...". Często się spotykam z takimi czytelnikami, którzy wymyślają swoje alternatywne zakończenia, albo wręcz dalsze części. To pobudza wyobraźnię i kreatywność, dlatego zachęcam każdego, do takiej zabawy. ,,Epidemia" jest idealnym przykładem do tego, by wymyślić dalszą historię dla Quinlan. Do dzieła!
,,Wspomnienia są tym, z czego jesteśmy stworzeni."
Książkę polecam wszystkim bez wyjątku. To bardzo dobrze napisana dystopia. Cała seria jest równie mocno godna polecenia. Możecie zacząć czytać od ,,Remedium", później ,,Epidemia", a ,,Plagę" i ,,Kurację" zostawcie sobie na koniec. ,,Program" to seria, której brakowało na rynku literatury. Zapełniła ona pustkę, jaka się utworzyła w gatunku młodzieżowej dystopii. Gorąco polecam!
"Tkwię w mojej najgorszej wersji piekła" Znasz ten stan, kiedy twoje życie rozsypuje się na kawałki, a ty desperacko chwytasz się jakichś fragmentów...
Nastolatki masowo popełniają samobójstwa. W niektórych szkołach władze wprowadzają więc pilotażowy program przeciwdziałania tej epidemii...
Przeczytane:2016-10-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,