"Za jeden kubek ten
Kuj się tu cały dzień
O! Czarna kawo! Smak swój zmień!"
Śpiewali w latach dwudziestych ubiegłego wieku na melodię „Bajadery” Imre Kalmana kadeci Szkoły Morskiej w Tczewie. Pierwszej państwowej szkoły morskiej w odrodzonej Polsce, w 1930 roku przeniesionej do Gdyni.
Wśród nich dziewiętnastoletni Zbyszek Piekarski. Inteligentny, dowcipny młody człowiek, obdarzony zmysłem obserwacji rasowego reportażysty, marzący o dalekich podróżach.
Niestety jego marzenia nie zostaną spełnione a młode życie zakończy się niespodziewanie.
Pozostaną listy pisane do rodziny. Zabawne, szczere, zadziwiające przenikliwością i spostrzegawczością piszącego .
Dzięki nim poznajemy realia życia młodych marynarzy i tczewskiej szkoły. Śledzimy losy polskiej rodziny, w czasach gdy para spodni kosztowała 6 mln marek a zakup cyrkli poważnie obciążał jej budżet. Towarzyszymy kadetom w rejsie „Lwowa” do Francji i spotykamy wybitne postaci marynarki – jak kpt. Konstanty Maciejewicz czy kpt. Mamert Stankiewicz.
Karolina Piekarska zebrała w swojej książce listy Zbyszka (swojego stryjecznego dziadka), zdjęcia z archiwum rodzinnego i rodzinne opowieści. Stworzyła w ten sposób pełen emocji portret niezwykły – dziewiętnastoletniego marynarza i czasów w jakich przyszło mu żyć. Książkę od której nie sposób się oderwać.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-03-23
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 128
Język oryginału: polski
19- letni Zbyszek Piekarski to wujek autorki.
Inteligentny, dowcipny młody człowiek obdarzony zmysłem obserwacji i marzący o dalekich podróżach.
Niestety..jego marzenia nie spełnią się, ponieważ zmarł w tragicznych okolicznościach.
Pozostają po nim tylko listy do rodziny.
Zabawne i szczere.
Opowiada w nich o swojej codzienności w pierwszej państwowej szkole morskiej w Tczewie.
Zobaczymy jakie miał przedmioty, oceny i egzaminy. Poznamy dylematy młodego ucznia( w tym oczywiście finansowe? ).
Dowiemy się ile kosztowało uszycie spodni czy kurtki i do czego tak bardzo były mu potrzebne nowe cyrkle.
Odbędziemy też kilka podróży w rejsie ,,Lwowa" do Francji i poznamy okoliczności jego śmierci.
A to wszystko okraszone fotografiami i wstępem oraz posłowiem autorki.
Ja przy tej niewielkiej książce bardzo przyjemnie spędziłam czas, dlatego jeżeli Wy również chcecie poznać Zbyszka, to zapraszam do czytania.
,, Bardzo mi jest niemiło, że Mamusia przyśle mi tyle pieniędzy, może to naruszy Maminy budżet?"
Zbyszek był fantastycznym chłopakiem. Miał naprawdę wielkie i szczere serce. Może nawet zbyt kruche, by móc przetrwać, gdy w grę wchodziły jego własne uczucia. Pisał listy do swoich rodziców w których opisywał swoje przeżycia i spostrzeżenia. Za każdym razem zwracał się do swoich rodziców z szacunkiem i godnością. Był pilnym uczniem i w listach prosił jedynie o najpotrzebniejsze rzeczy. W szkole marynarskiej do której chodził panował nieznośny rygor, który starał się przestrzegać. W listach wyrażał tęsknotę za domem i rodziną.
,, Niech mi Mamusia napisze, jak zdrowie Babci Stasi i Babci Kazi? Jak mamine zdrowie? Babusia mi napisała, że mama wzięła za dużo lekcji i musi od rana do wieczora prowadzić. Czy Mamusia ma dosyć pieniędzy? Czy się Mama dobrze odżywia? Niech mi Mamusia wszystko napisze. Tak chciałbym Mamusię i obie babcie zobaczyć zdrowe na święta".
Książka choć liczy niewiele stron, zawiera więcej uczuć aniżeli dziesięć innych razem wziętych. Historia Zbyszka bardzo mnie poruszyła. Zdecydowanie polubiłam go bardziej niż ludzi, których znam od zawsze. Pisywał listy przepełnione tęsknotą i szczerością. Czasem miewał pod górkę, jednak nie przejmował się tym, gdyż rozumiał, że na wszystko trzeba sobie zapracować.
Autorka, zresztą osoba z jego rodziny, zebrała wszystkie listy swojego stryjecznego dziadka i domowe fotografie, tworząc przepiękny dokument.
Historia wyzwoli w was uczucie tęsknoty za tym co było i co jest. Ja tęsknię za Zbyszkiem, choć przecież w ogóle go nie znałam. Poznałam jednak jego wnętrze, które przekazywał wraz z listami. Wciąż nie mogę się pogodzić z końcem jego losów, które nie mogły być sprawiedliwe. Kruchutkie serce nie wytrzymało napięcia, tak jak moje łzy, które nieproszone spadły na książkę...
Uważajcie, bo historia da wam najpiękniejsze chwile życia, zaszyje się niczym bratnia dusza i zostawi was na pustyni niesprawiedliwości...
Jak zwykłam mówić do dzieci, po prostu podczas czytania, to tylko oczy mi się pociły...
Kontynuacja bestselerowej Klasy pani Czajki! Jak potoczą się losy Małgosi, Maćka, Wojtka, Kamili, Michała, Kingi i reszty przyjaciół? Wraz z rozpoczęciem...
Kuba przeprowadza się z rodziną na Saską Kępę. Nowy dom, nowa okolica, nowa szkoła, nowi ludzie... Początkowo nic mu się tu nie podoba. Jednak gdy przypadkowo...
Przeczytane:2021-04-22, Ocena: 3, Przeczytałem,
Czytaliście ostatnio jakąś książkę, która powinna w Was wzbudzić emocje, a wręcz przeciwnie nie wywołała żadnych?
⚓
"Dziewiętnastoletni marynarz" to książka opowiedziana poprzez listy, pisane przez Zbyszka Piekarskiego do mamy i taty. Chłopak był jednym z kadetów pierwszej i nowo powstałej, państwowej szkoły morskiej w Tczewie. Tam też spędził pewien czas, za nim jego życie nie skończyło się zbyt wcześnie i w sposób tragiczny.
⚓
A skąd pomysł na taką książkę? Otóż dlatego, że jest to historia brata dziadka autorki. Listy Zbycha, które wcześniej były przechowywane przez rodzinę, trafiły w ręce autorki i ona w ten sposób chciała przedstawić i upamiętnić, postać młodego marynarza. To opowieść o wrażliwym, pełnym marzeń chłopcu, zmagającym się z trudnościami związanymi z nauką. Listy te za każdym razem były pisane z wielkim szacunkiem do rodziców, były przepełnione miłością i troską. Opisywał w nich swoje przeżycia i spostrzeżenia związane z nauką i życiem w szkole.
⚓
"Dziewiętnastoletni marynarz" historia, która powinna wzruszyć, ścisnąć za serce, tylko dlaczego ja tego nie poczułam. Chyba jestem jakaś wyprana z uczuć, mam serce z kamienia💔 bo oprócz z nudzenia nie poczułam nic więcej. Historia krótka, czytania jej na jeden wieczór, ale ja się przy niej tylko męczyłam. Miałam wrażenie, że chłopiec ten prawie w każdym liście prosił rodziców tylko o pieniądze i wyliczał, jakie czekają go wydatki. Wręcz tylko co list, to czekałam, kiedy znowu poprosi o pieniądzę, ale przyznać mu muszę, że w tych listach w sposób serdeczny i kulturalny odnosił się do rodziców. W jednym z listów przepraszał ojca, że napisał go ołówkiem, bo to pokazuje brak szacunku i niechlujstwo. No takie widać były czasy, że przywiązywano do tego taką dużą uwagę.
Sądzę, że każdy czytelnik tę książkę odbierze w inny sposób i wywrze na nim inne emocje. Ja niestety tego nie poczułam....
Za egzemplarz książki dziękuję @wydawnictwonautica 💞