Zapomniane historie z obozowego piekła
Ruth, Felice, Fela, Gerda, Alize, Halina - sześć młodych dziewczyn, które połączył jeden los. Wszystkie miały swoje marzenia, plany, ambicje... lecz trafiły tam, gdzie granica między człowieczeństwem a bestialstwem była bardzo cienka. Każda z nich przetrwała piekło Gross-Rosen. Każda z nich została bezdusznie pognana w Marszu Śmierci. Niestety - nie każda z nich przeżyła pochód w środku zimy. Co sprawiło, że niektórym kobietom dane było rozpocząć inne, szczęśliwe życie, podczas gdy pozostałym odebrano szansę na nowy początek?
Fatum? Siła wyższa? A może zwykły przypadek?
Naziści skrupulatnie zacierali ślady po własnych zbrodniach. Niszczyli obozy koncentracyjne, palili dokumenty, zakopywali więźniarki w masowych grobach gdzieś na odludziu. Dlatego przeszłość dziewczyn z Gross-Rosen pokryta jest kurzem zapomnienia. Agnieszka Dobkiewicz - bazując na nielicznych dokumentach zachowanych do naszych czasów - stara się jednak odkryć bolesną prawdę o życiu Ruth, Felice, Feli, Gerdy, Alize oraz Haliny.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-09-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 368
Historie kobiet, które zostały z Grross Rosen pognane w Marszu Śmierci. Nie wszystkie przeżyły.
Odebrane młodość, marzenia plany. Utrata rodziny.
Mało dokumentów, pamiętniki, powojenne wspomnienia, opowieści bliskich.
Człowieczeństwo i bestialstwo, nadzieja i rezygnacja, walka o przetrwanie.
Antysemityzm po wojnie, dalsze losy tych, które przeżyły.
Obóz Gross-Rosen powstał w sierpniu 1940, jako filia KL Sachsenhausen. Więźniowie tego obozu byli przeznaczeni byli do pracy w miejscowym kamieniołomie granitu. 1 maja 1941 roku Arbeitslager Gross-Rosen uzyskał status samodzielnego obozu koncentracyjnego. Gwałtowna rozbudowa obozu Gross-Rosen przypada na rok 1944, zmienia się również jego charakter; obok centrali w Gross-Rosen powstają liczne filie (około 100) zlokalizowane przede wszystkim na terenie Dolnego Śląska, Sudetów i Ziemi Lubuskiej. Do najliczniejszych grup narodowościowych w Gross-Rosen (obóz główny i jego filie) należeli Żydzi (obywatele różnych państw europejskich), Polacy oraz obywatele ówczesnego Związku Radzieckiego. Dane mówią, iż przez obóz ,,przeszło" ok. 125 tysięcy więźniów, z czego ok. 40 tysięcy zakończyło w nim swoje życie. Agnieszka Dobkiewicz w swojej książce ,,Dziewczyny z Gross-Rosen. Zapomniane historie z obozowego piekła" opowiada historie 6 dziewcząt, które znalazły się w tym piekle na ziemi. Ruth, Felice, Fela, Gerda, Aliza i Halina (i tysiące innych, których historii może nigdy nie poznamy) zostały wysłane do Gross-Rosen, dlatego że były Żydówkami, a w III Rzeszy nie miały prawa żyć.
,,Nas już chyba Bóg nie kochał - pisała. - Tak myślałam wtedy i potem, gdy pozwolił na nasze głodowanie, a przez następne lata zabierał nas do siebie. Do krematorium". Te słowa i myśli Ruth Eldar musieli podzielać inni więźniowie obozów koncentracyjnych, bo często pojawia się odniesienie do Boga, który zapomniał o swoich wiernych.
Każdy rozdział, poświęcony jednej z bohaterek tej książki, rozpoczyna się od krótkiej notki biograficznej, z której dowiadujemy się, w jakiej rodzinie i gdzie się urodziła, co działo się z nią w czasie wojny, a jeśli znalazła się w grupie, której udało się przetrwać zagładę, jak potoczyło się jej dalsze życie.
Każda historia naznaczona jest walką o każdy dzień, walką z głodem i o tę odrobinę nadziei, że bliscy przeżyli i nie cierpią jak one.
Każda historia wyciska łzy z oczu. Ruth, w której obronie stanęli francuscy więźniowie; Felice ,,Jaguar", lesbijki zakochanej ze wzajemnością w żonie nazisty, która nie doczekała wyzwolenia; Feli, która przez cały czas pisała przepiękny pamiętnik i która umarła dzień po odzyskaniu wolności; Gerdy, która po przejściu marszu śmierci znalazła miłość w postaci młodego amerykańskiego żołnierza; Alizy, która nie straciła nadziei i dokumentowała niemal każdy dzień w obozie; Haliny, której historie opowiadają jej córki, pokazującą kobietę, która chciała pokoju i współpracy.
Agnieszka Dobkiewicz opowiada każdą historię z dużym wyczuciem, sama dając się im porwać. Widać, że Autorka nie może i nie chce przejść obojętnie wobec tych tragedii. Wielką wartością tej książki, są odniesienia do materiałów źródłowych, autorka odwiedza miejsca, w których przebywały jej ,,Dziewczyny", opisując, jak wyglądały kiedyś a jak teraz.
,,Dziewczyny z Gross-Rosen. Zapomniane historie z obozowego piekła" nie są łatwą lekturą, jak każda biografia/dokument odnoszący się do obozów koncentracyjnych, wojny, zbrodni wojennych. Po raz kolejny nie mogę i nie chce zrozumieć ogromu bestialstwa i nienawiści, w pełni zgadzam się z Ruth: ,,Moja epoka była świadkiem największego kryzysu w sensie humanitarnym, a wiara w Boga uleciała z dymem krematoriów. Po dzień dzisiejszy nie mam odpowiedzi na to, jak to się stało, że cały świat został pochłonięty przez ciemność i nie był w stanie rozróżnić, co było dobre, a co złe. Gdzie było wtedy słońce, a gdzie ludzkie sumienie".
Czytając tę książkę, przygotujcie się na silne emocje, zapas chusteczek też się przyda.
Serdecznie polecam wszystkim miłośnikom historii
Jak daleko w głąb polskiej tożsamości sięgają żydowskie korzenie? Spalenie statutu kaliskiego przez narodowców w 2022 roku odbiło się na świecie szerokim...
Lato 1946 roku, Świdnica. W atmosferze sensacji do miasta przybywa transport więźniów – byłych esesmanów, obozowych katów. Wśród...
Przeczytane:2021-09-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Dziewczyny z Gross-Rosen" Agnieszki Dobkiewicz to kolejna książka z tematyki wojenno-obozowej obok której nie mogłam przejść obojętnie.
Ruth, Felice, Fela, Gerda, Aliza i Halina to dziewczyny z Gross-Rosen. Niektóre były jeszcze dziećmi, gdy wybuchła wojna i rozstały się na zawsze ze swoimi bliskimi, niektóre z nich były pięknymi, młodymi kobietami, miały całe życie przed sobą. Niestety nie wszystkie przeżyły. Wykończyły je obozy, wykończył Marsz Śmierci. Te, którym udało się przetrwać piekło na ziemi, nigdy nie zapomniały o koszmarze, jaki przygotowali dla nich ludzie uważający się za panów życia i śmierci. Lecz mimo ogromnych strat osobistych, zdrowotnych czy materialnych te kobiety są przykładem pięknego i dobrego człowieczeństwa.
Każdy rozdział poświęcony jest innej bohaterce. Na wstępie poznajemy krótki życiorys, potem śledzimy ich tragiczne, wojenne losy. To, co je łączy to "pobyt" w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen ale autorka nie skupia się tylko i wyłącznie na tym. Opisuje najistotniejsze fakty z życia sześciu kobiet, w tym także okrutny czas najpierw w getcie, potem też w innych nazistowskich obozach. Naprawdę doceniam wszystko to, co zostało zawarte w tej książce, od wykorzystania przez autorkę materiałów źródłowych po wybór i przedstawienie postaci. Nigdy wcześniej nie słyszałam o żadnej z tych kobiet, dlatego jeszcze lepiej dostrzegam w tej książce wartość historyczną i dokumentalną.
Prawdziwe historie wzruszają mnie najbardziej i tak było i tym razem. Tutaj każda historia jest historią kobiety, którą warto poznać i zapamiętać. Podczas czytania czułam ból, rozpacz, niesprawiedliwość ... Mnóstwo emocji przenika przez kartki tej książki. Taka literatura trafia głęboko do serca i zostaje w pamięci.
Agnieszka Dobkiewicz na łamach swojej książki dała sześciu kobietom drugie życie. Dzięki temu, że opisała ich losy - ocaliła je od zapomnienia.
Na zakończenie pragnę umieścić poruszający fragment z książki, który pochodzi z dziennika jeden z bohaterek:
"Czy poruszy się w nas coś na zew nowego jutra wolności? Ach, jak nierealne, jak dalekie to jest od nas, to dla nas już nie zaświta, nie poruszy. Dla nas świta piekło 1300 dziewcząt spędzonych do jednego łagru, krzyk, wrzask i brud ... I częstsze transporty chorych i słabszych, i ciągły prześladowczy rytm maszyny, a na dworze znów wiosna i słońce, znów budzi się natura do życia, słychać radosny świergot ptaków unoszony w powietrzu, słodki aromat parującej ziemi. A nam te objawy zadają ból, szarpią i kłują. Jasne słońce razi nasze oczy, wolimy zimnice i chłód murów lagrowych, uciekamy do świergotu ptaków, bo w ich śpiewie słyszymy: "pamiętasz, pamiętasz?". Za miłe i słodkie są te głosy, za miły i słodki jest zapach wiosny i ziemi, odwykłyśmy od tego, chcemy zapomnieć, zapomnieć".