„Dziewczyny chcą się zabawić” to historia utraconego dzieciństwa i młodości.
Cztery przyjaciółki: Monika, Amelia, Iza i Paulina wchodzą w dorosłość w Łodzi, która jest na skraju upadku. Tak jak bohaterki uczą się życia, tak ich rodziny starają się przetrwać czas wielkich przemian. Łódzkie kobiety – włókniarki, farbiarki, tkaczki, urzędniczki i nauczycielki szukają tego, co w życiu jest najważniejsze. Chcą kochać i być kochane. Chcą szczęścia swoich rodzin, codziennego obiadu dla swoich dzieci i przyszłości, której nie trzeba się bać.
„Dziewczyny chcą się zabawić” to opowieść o dramatycznych wyborach końca lat osiemdziesiątych XX wieku, gdy Polska rodziła się na nowo, a wraz z nią dorastało pokolenie, niegotowe na nadchodzące zmiany.
To historia upadających fabryk i bezrobocia, wielkich możliwości i gwałtownych zmian politycznych. To historia wielkich marzeń i straszliwych rozczarowań. Szalonej namiętności i ponurej rzeczywistości. To opowieść o prawdziwym życiu, które przytrafiło się czterem dziewczynom w Łodzi.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2018-02-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
Cztery łódzkie dziewczyny: Amelia, Monika, Paulina i Iza próbują zrozumieć swój świat, który ciągle się zmienia. Bohaterki poszukują własnej drogi i pragną spełnić swe marzenia. Pierwsze miłości, rozterki, ponura rzeczywistość, przemiany gospodarcze i kasety z dobrą muzyką. A to wszystko ma miejsce w odradzającej się na nowo Polsce.
Ostatnio często sięgam po książki obyczajowe, więc skusiłam się na "Dziewczyny chcą się zabawić" i nie zawiodłam się. Nie sądziłam, że powieść o łódzkich dziewczynach tak mnie wciągnie! Świetnie oddany klimat końcówki lat 80 XX wieku oraz pokazanie realiów społecznych. Książka ukazuje ponurą rzeczywistość robotniczej Łodzi. Momentami bywała przygnębiająca, ale właśnie taka była wtedy Polska. W kraju nie działo się najlepiej, wiele zakładów pracy upadało, a wszelkie strajki robotników na nic się zdawały. Podobały mi się krótkie i treściwe rozdziały, nie lubię zbędnych opisów ;). Wkrótce pojawią się kolejne tomy sagi o łódzkich dziewczynach: "Nie takie całkiem dorosłe", "Skok w króliczą norę" i "A życie toczy się dalej", po które na pewno sięgnę! I Was również zachęcam :-).
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Muza.
Dziewczyny chcą się zabawić
Autor: Izabela Szolc, Adrianna Michalewska
"Umyśliła sobie już wcześniej, że tatuś nie umarł, tylko wyjechał. Bo przecież tak zachowują się ojcowie. Nie umierają. Nie umierają, przynajmniej do chwili, aż ich córki przestaną być dziećmi."
Plusem jest narracja, osadzona w latach 80/90 - czytało się jak własny pamiętnik.
Sama narracja bardzo dobra, płynna, utrzymująca kontakt z czytelnikiem.
Minusy?
Za dużo śmierci, cierpienia i chorób.
Nie lubię takich dołujących opowieści w tych klimatach, w realu takich historii mamy na pęczki.
Plusy?
Przyjaźń. Energia. Entuzjazm. Miłość. Nadzieja. I wiara.
Na wskroś polska opowieść. Dzieciństwo przedstawione w magiczny sposób;)
Polecam.
*******************************************************************
"„Dziewczyny chcą się zabawić” to historia utraconego dzieciństwa i młodości.
Cztery przyjaciółki: Monika, Amelia, Iza i Paulina wchodzą w dorosłość w Łodzi, która jest na skraju upadku. Tak jak bohaterki uczą się życia, tak ich rodziny starają się przetrwać czas wielkich przemian. Łódzkie kobiety – włókniarki, farbiarki, tkaczki, urzędniczki i nauczycielki szukają tego, co w życiu jest najważniejsze. Chcą kochać i być kochane. Chcą szczęścia swoich rodzin, codziennego obiadu dla swoich dzieci i przyszłości, której nie trzeba się bać.
„Dziewczyny chcą się zabawić” to opowieść o dramatycznych wyborach końca lat osiemdziesiątych XX wieku, gdy Polska rodziła się na nowo, a wraz z nią dorastało pokolenie, niegotowe na nadchodzące zmiany.
To historia upadających fabryk i bezrobocia, wielkich możliwości i gwałtownych zmian politycznych. To historia wielkich marzeń i straszliwych rozczarowań. Szalonej namiętności i ponurej rzeczywistości. To opowieść o prawdziwym życiu, które przytrafiło się czterem dziewczynom w Łodzi."
Fragment i promocje: http://mniejniz0minirecenzje.blogspot.com/2018/02/dziewczyny-chca-sie-zabawic-izabela.html
Ta książka jest głównie o mieście , o Łodzi . Łódź to miasto robotnicze, kiedyś mówiło się że jak Śląsk '' stoi '' węglem '', tak Łódź '' stoi ''przemysłem dziewiarskim . Jednak powoli jeden po drugim zaczęły upadać zakłady dziewiarskie , przędzalnie , farbiarnie , powoli w bólach rodziło się '' nowe ''. Jest w tej książce i Wałęsa przywołany i Solidarność i marne wypłaty, albo i ich całkowity brak . I ludzie wyrzucani na bruk z dnia na dzień. W tym wszystkim i na kanwie tych przecież już historycznych wydarzeń przyglądamy się życiu i przyjaźni czterech dziewczyn , ich marzeniom , kłopotom , smutkom i radościom , a także ich rodzinom . Dziewczyny pochodzą z różnych warstw społecznych , różne mają zapatrywania na życie , ale mają też jedno wspólne marzenie chcą stworzyć zespół muzyczny . Czy im się to uda i jak potoczą się dalej losy dziewczyn, tego wam oczywiście zdradzić nie mogę .
Książkę czytało się dobrze, bez momentów ziewania z nudów, czy ciągnących się dłużyzn. Jednak również i bez większych emocji. Jakoś mało dramatycznie to wszystko dla mnie przebiegało . Zresztą od razu przypomniała mi się inna , ale bardzo analogiczna książka z 2005 roku autorstwa Grażyny Plebanek pod tytułem '' Dziewczyny z Portofino '', tam też były cztery dziewczyny, cztery przyjaciółki z jednego osiedla. Niemal w tym samym czasie zamieszkują na jednym z nowo powstałych osiedli z wielkiej płyty w Warszawie. Jest to typowe blokowisko lat 70. Więc i czas akcji jest podobny. Tamta książka do tej pory zamieszkuje w mojej głowie i odbija się echem co i raz kiedy trafiam na literaturę podobną tematycznie. Obawiam się że tę książkę czyli '' Dziewczyny chcą się zabawić '' , za niedługo zapomnę i już.
Oczywiście zdaję sobie sprawę że inny odbiór jej będzie wtedy kiedy będą ją czytać czytelnicy zamieszkujący Łódź, czy to wtedy w opisywanych czasach, czy może i wtedy i teraz . Historie umiejscowione w swoim rodzinnym mieście zupełnie inaczej się czyta jak te z obcego miasta, gdzie nazwy miejsc czy ulic, czy obiektów nic nie mówią. Wiem coś o tym , ponieważ parę miesięcy temu przeczytałam książkę o moim rodzinnym mieście i wiem że taką książkę czuje się wszystkimi zmysłami. Wszystko jest swojskie i znajome i prawie że pachnie rodzinnym ciastem ze śliwkami i kruszonką.
Ta książka jest dobra, ale ode mnie tylko tyle, to wszystko co przydarzyło się tym dziewczynom, mogło zdarzyć się w każdym innym mieście. Dobrze się czytało ale bez rewelacji. Wątek z listami Róży przebywającej w Litzmannstadt-Ghetto w czasach okupacji też tak wciśnięty w akcję lat komuny , ni z gruszki ni z pietruszki. Chyba miał podnieś atrakcyjność książki, jednak w moim odczuciu był dziwny i jakiś taki nie na miejscu. Jednak ogólnie mogę książkę polecić, zwłaszcza obecnym i byłym mieszkańcom Łodzi .
Cztery dojrzewające dziewczyny, Paulina, Amelia, Izabela oraz Monika, zamieszkują Łódź. Pomimo, że wszystko je różni, każda ma unikalny styl, poglądy, sposób bycia, znajdują wspólny język. To w dużej mierze kłopoty, z jakimi przychodzi im się zmierzyć zbliżają je do siebie. Ale także chęć stanięcia na scenie. Ich relacja zacieśnia się do tego stopnia, iż w pewnym momencie orientują się, że są w stanie zrobić dla przyjaciółek wszystko. Niestety, życie nie zamierza je rozpieszczać. Dziewczyny wkraczają w dorosłość podczas upadku PRL-u, kiedy to na oczach wszystkich dokonują się mniejsze i większe zmiany. Nie zawsze są to zawsze zmiany na lepsze.
Rok 1944, Litzmannstadt.
Trwająca w getcie siedemnastoletnia Róża za wszelką cenę pragnie ocalić choćby kawałeczki normalności. Aby oderwać się od trudów, jakie na każdym kroku napotyka, zaczyna pisać listy do ukochanego Kazimierza. Tym sposobem ocala od zapomnienia uczucia. Jej marzeniem jest, by mężczyzna kiedyś odnalazł te skrawki papieru...
Dla wielu ta powieść okaże się sentymentalną podróżą w przeszłość. Można za jej pomocą raz jeszcze prześledzić życie, jakie kiedyś wiedli ludzie. Buty czeszki, gumy Turbo, zabawy na trzepaku aż po późną noc to tylko niektóre rzeczy, które przywołały autorki. Na pewno ma coś w sobie, jednakże przede mną nie chciało się to ujawnić. Męczyłam się przy lekturze.
Iza, Amelia, Paulina i Monika. Cztery nastolatki żyjące marzeniami o wielkiej sławie, pierwszej miłości i... prawdziwych jeansach. Dziewczyny żyją na przełomie lat 80 i 90 w Łodzi, gdy Polska, jaką do tej pory znały przechodzi całkowitą przemianę. Poznajemy losy ich oraz ich bliskich, a w tle historię Róży - Żydówki, także nastolatki, której dramatyczną opowieść z czasów wojny i łódzkiego getta opowiadają wplecione w fabułę listy. "Dziewczyny chcą się zabawić" mnie oczarowały. I dodatkowo bardzo lubię książki umiejscowione w tym przedziale czasowym. Podoba mi się różnorodność charakterów postaci, dobrze przedstawiona rzeczywistość danych czasów (bardziej niż szara) oraz ta wielowątkowość . Książka warta przeczytania i godna polecenia.
„Dziewczyny chcą się zabawić” Adrianny Michalewskiej oraz Izabeli Szolc to pierwsza część czterotomowej sagi o łódzkich dziewczynach. Książka jest przepełniona dziewczęcą energią, pragnieniem wolności i miłości. Autorki lekko i ironicznie opowiadają o trudnych wyborach i buncie szesnastoletnich dziewczyn w Łodzi na przełomie lat 80 i 90. Bohaterki szukają swojej drogi, próbują pogodzić się z brakiem perspektyw życiowych i dość boleśnie zderzają się z szarą codziennością komunistycznej Polski. Na szczęście przyjaciółki mogą liczyć na siebie, mają też niedawno założony zespół Trip. Czy mimo to każda z nich osiągnie to, o czym marzy? Przekonajcie się sami.
Książka Adrianny Michalewskiej i Izabeli Sztolc to książka, której potrzebowałam. Zżyłam się z każdą z czterech dziewczyn i dopingowałam w codziennej walce o spełnienie marzeń. W książce przeplata się także epistolografia żyjącej w Łódzkim getcie Róży do ukochanego Kazimierza.
Trochę żałuję, że urodziłam się w roku przełomowym dla historii Polski i ominęły mnie lata 80-te. Pamiętam tylko gumę balonową Donald i wiszenie głową w dół na trzepaku. Pięknie mi się czytało o tamtych latach i na pewno sięgnę po następne tomy.
Koniec lat 80. Schyłek komunizmu w Łodzi. Cztery dziewczyny. Każda pochodzi z innego środowiska. Monika wywodzi się z inteligenckiego domu. Amelia dorasta...
Przeczytane:2019-12-01,
Cztery łódzkie dziewczyny. Amelia, Monika, Iza i Paulina. Ich burzliwe dojrzewanie przypadło na czas równie burzliwych politycznych przemian. Schyłkowe lata PRL-u i czas tuż po jego upadku. Awarie: w Czarnobylu i między ludźmi. Loty w kosmos, ale i zwykłe, szare życie (które niejeden próbował sobie ubarwić alkoholem lub tabletkami). Zmiany niosące lęk i nadzieję. Z taką też mieszanką emocji cztery dziewczyny wkraczają w dorosłość. Czy odnajdą się w nowej rzeczywistości? Czy będą szczęśliwe? A może czekają je rozczarowania?
Dla mnie lektura była przede wszystkim podróżą sentymentalną do dzieciństwa. Też przypadało na czasy gum Donald, kaset magnetofonowych i trzepaków. Dlatego tak dobrze rozumiałam bohaterki książki.
dr Kalina Beluch