Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2012-06-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
To jest właśnie prawdziwe pisanie, takie przez duże "P". Zweig opowiada, zdawałoby się prostą historię. Oto mamy Christine, dziewczyna pracuje na prowincjonalnej niewielkiej poczcie i mieszka ze schorowaną matką. Czuje się stara i przegrana, nie widzi dla siebie lepszej przyszłości. Młodość, tę "najmłodszą", najciekawszą i najbardziej emocjonalną, zabrała jej wojna. Tak jak tylu innym. Ta pierwsza światowa, po której Wiedeń został biedny i "połamany". Jak i reszta Europy.
Kiedy więc nadarza jej się okazja wyjazdu do pięknej i bogatej Szwajcarii, na zaproszenie nieznanej jej ciotki, Christine jest bardzo niechętna, nie chce już żadnych nowych doznań...
"Żadnych nowych wyzwań, nowych wydarzeń, nowych podniet: nawet na radość ta dwudziestosześcioletnia, okradziona z dziesięciu lat młodości kobieta nie ma już ani odwagi, ani siły."
Jednak matka nalega, a dziewczyna, chcąc zadość uczynić jej prośbą, ulega i jedzie. Na miejscu, jest przez chwilę mocno zagubiona, lecz tylko przez chwilę. Pobieważ kiedy ciotka, ubrawszy ją uprzednio w swoją własną sukienkę, wprowadza "do towarzystwa", Christine jest zachwycona. Wręcz zachłysta się tym życiem. Tonem upojenia radością mówi do ciotki
"Ach, ciociu, poczułam się tak, jakbym dopiero co nauczyła się oddychać!".
Zapomina o wszystkim, o chorej matce, poczcie i wszystkim tym, co zostawiła w swoim poprzednim życiu. Jednak po kilku dniach wydarza się coś, po czym ciotka natychmiast odsyła, niczego nierozumiejącą dziewczynę z powrotem, do domu. Ale Christine, nie potrafi już się odnaleźć w "swoim" środowisku. Ta spokojna i pomocna do tej pory dziewczyna, zaczyna nienawidzić wszystkiego i wszystkich dookoła siebie.
"Coś się z nią stało, sama o tym wie. Jakby ktoś we śnie wpuścił jej do oczu krople goryczy, kwasu i zła, tak teraz postrzega świat, wszystko naraz wydaje się okropne, złe i wrogie, odkąd złym i wrogim go widzi. Z rozgoryczeniem zaczyna każdy dzień."
Nie wie, co zrobić z tą nienawiścią, ze sobą, miota się... aż poznaje
Ferdinanda.
Książka jest świetnie wydana, dobry papier, twarda okładka z obwolutą i wyraźny, chociaż, jak dla mnie ciut za mały druk. Oraz posłowie autorstwa Tomasza Małyszka, z którego dowiadujemy się między innymi, że Zweig zaczął pisać tę powieść w 1931 roku, jednak przerwał pisanie i wrócił do niej po trzech latach, jednak i tym razem jej nie dokończył...
I to jest chyba jedyny minus, do którego mogłabym się doczepić w tej powieści, że jest niedokończona. Wiem, że niektórzy lubią właśnie takie otwarte "zakończenia". Jednak ja mam wrażenie niedosytu. Widzę Ferdinanda i Christine, jakby na wieki zawieszonych w powietrzu, nieruchomych, poza czasem.
Jak pewnie wiecie Zweig:
"Był przeciwnikiem faszyzmu i pacyfistą. W obliczu wojny wyemigrował w 1934 z Austrii. Następnie mieszkał w Wielkiej Brytanii, USA, a od 1941 w Brazylii, gdzie rok później w Petrópolis popełnił wraz z żoną samobójstwo (jako wyraz protestu przeciw hitleryzmowi)." (za Wikipedią)
Nie będę więc pisać, że ten jego pacyfizm doskonale wybrzmiewa w tej powieści. Jednak nie tylko o tym jest ta książka, jest w niej o wiele więcej, ale o tym pisały już inne mądre głowy w różnych recenzjach i publikacjach. Ja dodam tylko, że na mnie książka zrobiła niesamowite emocjonalne wrażenie i cieszę się, że po ostatniej dość miałkiej literaturze, w końcu przeczytałam coś naprawdę wyśmienitego.
24 Stunden aus dem Leben einer Frau to jedno z najsłynniejszych opowiadań austriackiego pisarza Stafana Zweiga. Akcja wydanej w 1927 roku noweli przenosi...
,, Z wszystkich postaci i podróży zacząłem podziwiać najbardziej czyn człowieka, który wypłynął był z pięciu wątłymi kutrami rybackimi z Sewilli, aby okrążyć...