Ofiara porwania, Nadia, po wielu latach decyduje się ujawnić policji swoją tożsamość. W wyniku tego następuje ciąg dramatycznych zdarzeń.
Śnieżna burza pogrąża w chaosie górskie miasteczko, utrudniając prowadzenie śledztwa, a w tym czasie wychowywana poza światem Nadia wraca do cywilizacji. Tam musi stawić czoła mediom i policji. Pojawiają się wątpliwości, czy jest ofiarą porwania, czy może od lat świadomie kieruje własnym losem.
Porywacz pozostaje nieuchwytny. Pojawiające się tropy sugerują jego śmierć, ale czy Jakub na pewno nie żyje? I kim właściwie jest? Przestępcą czy może człowiekiem, który w końcu nauczył się kochać?
Z pozoru oczywiste oceny przestają być jednoznaczne, a ludzkie emocje zdają się nie podlegać zasadom winy i kary.
Małgorzata Warda - pisarka z Gdyni. Dwukrotnie nominowana do nagrody głównej Festiwalu Literatury Kobiecej; w roku 2013 otrzymała nagrodę za powieść o tematyce wykluczenia, a trzy lata później odebrała grand prix Festiwalu. Laureatka nagrody IBBY 2015 dla najlepszej książki młodzieżowej za powieść "5 sekund do Io". Wydała m.in.: "Nikt nie widział, nikt nie słyszał", "Dziewczynkę, która widziała zbyt wiele", "Dziewczynę z gór". Jest także autorką tekstów piosenek. Z wykształcenia rzeźbiarka.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-10-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Po blisko trzech latach autorka powraca z historią Nadii, która miała zaledwie jedenaście lat jak została porwana przez młodego mężczyznę z przyczepy kempingowej, stojącej na tyłach domu rodziców. Wywiózł daleko, na pustkowie w górach, do chaty położonej w rozległym lesie.
Nadia postanawia wrócić i musi stawić czoła nie tylko ciekawym jej losu ludziom, ale dziennikarzom i policji.
Rodzi się pytanie czy to było porwanie czy sprytnie kierowała przez te lata swoim życiem.
Porywacz nadal jest nieuchwytny, pojawiają się tropy, które mogą świadczyć o jego śmierci.
Nadia postanawia wyruszyć w poszukiwaniu swojego porywacza.
Dlaczego tak bardzo chce odnaleźć Jakuba? Kim jest dla niej?
Bardzo się ucieszyłam, kiedy usłyszałam o kontynuacji losów Nadii.
Pierwszy tom zdobył moje serce, a historia była tak niewiarygodna, że z ogromną przyjemnością mi się ją czytało.
W kontynuacji autorka nie zawiodła stworzyła piękny obraz ludzkich emocji, które z tych negatywnych zmieniają się w pozytywne, gdzie nasz wróg staje nam się na bliższą osobą.
Jest to świetna pełna przygód i tajemnic książka. Warsztat pisarski autorki nie podlega dyskusji. Wszystko jest dopracowane i przemyślane. Mam już kilka książek tej autorki za sobą i żadna mnie nie zawiodła.
Serdecznie Wam polecam
Właśnie skończyłam czytać drugi tom cyklu "Dziewczyna z gór" Małgorzaty Wardy. Pierwsza część mnie zainteresowała i choć spodziewałam się czegoś bardziej "kryminalnego" to dostarczyła mi sporo rozrywki. Co do części drugiej miałam nieco mniejsze (i inne ) oczekiwania i bardzo się z tego powodu cieszę. Autorka , choć trzymałam za to kciuki, nadal nie skręciła w kierunku thrillera/kryminału tylko pozostała w gatunku powieści obyczajowej. Niestety tym razem czegoś tutaj zabrakło. Moim zdaniem temat , na którym została oparta fabuła tego cyklu, został już przerobiony i wyczerpany w tomie pierwszym. Spodziewałam się, że zostanie tutaj dodane coś nowego, jednak się rozczarowałam. Satysfakcjonujące były jedynie Karpaty i zakończenie książki.
Ofiara porwania, Nadia, po wielu latach decyduje się ujawnić policji swoją tożsamość. W wyniku tego następuje ciąg dramatycznych zdarzeń.Śnieżna burza pogrąża w chaosie górskie miasteczko, utrudniając prowadzenie śledztwa, a w tym czasie wychowywana poza światem Nadia wraca do cywilizacji. Tam musi stawić czoła mediom i policji. Pojawiają się wątpliwości, czy jest ofiarą porwania, czy może od lat świadomie kieruje własnym losem. Porywacz pozostaje nieuchwytny. Pojawiające się tropy sugerują jego śmierć, ale czy Jakub na pewno nie żyje? I kim właściwie jest? Przestępcą czy może człowiekiem, który w końcu nauczył się kochać?
Na wstępie powiem , że by cieszyć się z lektury, nie trzeba czytać tomu pierwszego. Autorka cały czas używa retrospekcji, wraca do wydarzeń z przeszłości, opowiada o rzeczach o których czytaliśmy zaledwie "kilkadziesiąt" stron wcześniej. Moim zdaniem właśnie ta powtarzalność, jest najsłabszą stroną tego tytułu. W tomie pierwszym dowiedzieliśmy się, że Nadia została porwana przez swojego ojca i wywieziona w Bieszczady, gdzie spędziła kolejnych kilkanaście lat życia nie kontaktując się ze swoją rodziną. Pod koniec książki Jakub pozoruje swoją śmierć dając tym samym dziewczynie wolność. W tym tomie Nadia wraca do domu i próbuje na nowo ułożyć swoje stosunki z dawno nie widzianymi rodzicami. Jednak okazuje się to bardzo trudne. Nadal tęskni za swoim zaginionym ojcem i postanawia pomóc policji w poszukiwaniach. Mówiąc szczerze miałam nadzieję, że tej rodzinnej psychologii będzie tutaj troszkę więcej. Brakowało mi szczerych rozmów matki z córką, wyjaśnienia dlaczego dziewczyna nigdy nie próbowała skontaktować się ze swoimi bliskimi choć mogła te zrobić. Jak odnajduje się osoba zaginiona, szczególnie po kilkunastu latach, to traktowane to jest jak cud. Tutaj tego cudu nie doświadczyłam. Miałam wrażenie, że Nadią interesowała się jedynie policja i garstka dziennikarzy. Nie zjechała się rodzina, nie przychodzili przyjaciele....wszystko to odbyło się jakoś anonimowo. Zawiedziona jestem również tym, że pomimo faktu iż duża część narracji należała do Jakuba, to i on się nie otworzył. Nadal się nie dowiedziałam co takiego wydarzyło się w "domu zła" i jakie miało konsekwencje. Wielki potencjał jaki tkwił w tym temacie nie został wykorzystany. Liczyłam na to, że autorka pokaże jaki wpływ na dorosłe życie człowieka mają traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa. Jak tortury, wykorzystywanie seksualne mogą zniszczyć człowieka i jaki mają wpływ na jego psychikę. Metamorfoza jaką przeszedł Jakub była kompletna jednak zdecydowanie powierzchowna. Zresztą wszystko w tej powieści takie było. Autorka zamiast na szczegółowej analizie psychologicznej bohaterów skupiła się na nostalgii i niczego nie wyjaśniających retrospekcjach, które momentami były nudne. Na siłę wprowadzono tutaj również wątek romantyczny , który nijak nie przystawał do tego w jakiej kondycji psychicznej byli bohaterowie. Romans ten był zupełnie od czapy... no chyba że chodziło o "zwykły" seks na odreagowanie.
Po drugiej części cyklu nadal do końca nie wiem kim była Nadia. Ponieważ samej ciężko było mi ją rozgryźć poprosiłam o pomoc mojego męża. Z wielkim bólem (trzy kropki) przeczytał tę książkę i wnioski, które wyciągnął mnie zaintrygowały. Jego zdaniem Nadia padła ofiarą syndromu sztokholmskiego jednak autorka nie miała na tyle odwagi by w pełni pociągnąć temat. Wskazał mi jednak kilka szczegółów w tekście, które wskazywały na to, że dziewczyna była zakochana w swoim ojcu (chociażby to, że był dla niej najpiękniejszym mężczyzną na świecie). Jak zaczęłam się nad tym zastanawiać to myślę, że mój luby mógł mieć rację. Może to fakt, że była zauroczona porywaczem (nawet jeśli był jej ojcem) nie pozwolił jej skontaktować się z czekającą na nią rodziną? Bo przecież przez większość spędzonego na odludziu czasu prowadziła normalne życie, miała przyjaciół, chodziła do szkoły, miała telefon i komputer. Ciekawi mnie czy inny autor, żyjący w mniej pruderyjnym kraju, wykorzystał by cały potencjał "syndromu sztokholmskiego". Czy książka o kazirodztwie , na miarę dzieł Virginii C Andrews, nie zniszczyła by reputacji autorki? Tego już się nie dowiemy, bo oprócz paru fragmentów , które zresztą mogliśmy błędnie zinterpretować, nie mam tutaj absolutnie nic "grzesznego".
Tym co mi się podobało to opisy przyrody i jej potęgi. Lubię wędrować po górach i wiem jak mogą być niebezpieczne. Groźne zwierzęta, kłusownicy, przemytnicy, pogoda, przepaści, osuwiska...wszystko to sprawia, że zwykła wycieczka może skończyć się tragedią. Nadia , choć momentami myślałam że jest lekkomyślna, rozumiała góry i czuła przed nimi respekt. I to mi się w niej podobało. Małgorzata Warda zdecydowanie umie tworzyć klimat. Sprawia, że czytelnik się teleportuje, w jednej minucie jest we własnym łóżku a po kilku akapitach budzi się w zimnej, bieszczadzkiej chacie. Bardzo mi się to podobało. Choć nie zakochałam się w bohaterach to przyroda mnie oczarowała.
Jeśli kiedykolwiek zostanie napisana trzecia część cyklu "Dziewczyna z gór", a przeczytałam gdzieś że takie są plany autorki, to nie wiem czy po nią sięgnę. Już teraz wiem co się stało z głównymi bohaterami i wydaje mi się, że ciągłe wałkowanie ich przeszłości, nie ma już większego sensu. Moim zdaniem autorka powinna pójść dalej i zacząć coś nowego, by kompletnie nie zepsuć tego cyklu. Mi marzy się jakiś fajny kryminał z Bieszczadami w tle, coś mrocznego, krwistego i trzymającego w napięciu. Biorąc pod uwagę jak utalentowana jest Warda wierzę, że napisanie takiej książki będzie dla niej bułeczką z masłem. Czekam.
Czasami z pozoru lepsze wyjście powoduje lawinę fatalnych zdarzeń, a my, zamiast dobrze czuć się ze swoimi decyzjami, żałujemy, że nie postąpiliśmy inaczej.
Nadia po powrocie do rodzinnego domu czuje się obco. Cywilizacja, otaczające ją na każdym kroku media i obca matka, która spodziewała się powrotu swojej nastoletniej córki, a nie dojrzałej kobiety, powodują, że zaczyna wątpić w słuszność podjętej decyzji. Zastanawia się, czy faktycznie jest ofiarą porwania, czy być może już od wielu lat świadomie kierowała swoim losem i swoją przyszłością. Jej biologicznego ojca i zarazem porywacza, poszukuje policja. Niestety szalejąca śnieżyca i ogólne, niesprzyjające warunki pogodowe, utrudniają podążanie jego tropem. Wszystkie napotkane po drodze ślady wskazują na to, że Jakub nie żyje. Jednak, czy na pewno? Zrozpaczona Nadia w asyście jednego z policjantów wraca w Bieszczady i podejmuje się niezwykle trudnej wędrówki w poszukiwaniu ojca. Co spotka na końcu drogi? Jeszcze więcej bólu i cierpienia, czy może w końcu ulgę, że znalazła się we właściwym miejscu i właściwym czasie…
Po drugą część „Dziewczyny z gór” sięgnęłam jak tylko skończyłam czytać pierwszą. Zakończyła się w takim momencie, że musiałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak historia potoczy się dalej.
Po raz kolejny była to powieść przepełniona emocjami. W czasie lektury cały czas trwałam w napięciu i z niecierpliwością czekałam na to, co wydarzy się dalej. Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej podobał mi się tom drugi, mimo, że miało w nim miejsce zdecydowanie mniej wydarzeń.
Autorka w bardzo subtelny sposób zwróciła uwagę na tęsknotę matki za swoim dzieckiem. Jednak za dzieckiem, którym była w momencie porwania. Trudno było jej na powrót żyć z dorosłą już córką, i z myślą, że wielokrotnie miała ona możliwość powrotu do domu, ale nigdy z niej nie skorzystała. Obie kobiety zdecydowanie męczyły się w tej relacji. A decyzja Nadii o powrocie w Bieszczady była najlepszą decyzją, jaką mogła ona podjąć. Zwłaszcza, kiedy uświadomiła sobie, jak silnym uczuciem darzy biologicznego ojca, i jak bardzo zależy jej na jego życiu.
Końcówka jak zwykle – rozkładająca na łopatki, trzymająca w napięciu i zakończona w takim momencie, że już, teraz chciałoby się sięgnąć po kolejny tom.
Oczywiście i tym razem nie zabrakło pięknych opisów przyrody, górskich widoków, czy wilczych zachowań. Autorka dodała również trochę wierzeń słowiańskich, gdyż pojawiła się postać Szeptuchy, która również miała niemałe znaczenie w tej opowieści.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego z niecierpliwością czekam na zakończenie całej trylogii, a tymczasem polecam Wam dwa pierwsze tomy, które są dostępne.
Współpraca z wydawnictwem Prószyński i S-ka
"Znam ludzi, którzy uważają, że zasłużył na większą karę niż ta, którą nałożył mu prokurator. I znalazłabym przynajmniej sto osób, które powiedziałyby ci, że nie mógł poradzić sobie w tamtych warunkach i przy tamtej pogodzie"
Nadia została porwana wiele lat temu, teraz kiedy się odnalazła postanawia w końcu ujawnić policji swoją tożsamość. Teraz dziewczyna musi stawić czoła mediom i policji. Wszyscy mają wątpliwości czy dziewczyna jest ofiar porwania czy może od lat jest wolna i świadomie kierowała swoim losem, nie chcąc wracać do domu. Porywacz zaginął. Tropy sugerują jego śmierć, ale Nadia wierzy, że Jakub wciąż żyje i będzie próbowała go odnaleźć.
Po lekturze pierwszej części sięgnęłam po drugą, nie wiedziałam czego się spodziewać. Tę część nazwałabym książką obyczajową, a nie kryminałem/sensacją. Niestety coś zdecydowanie nie zagrało pomiędzy mną, a tą historią. Nie nawiązałam żadnej relacji z bohaterów, do samego końca byli mi obojętni. Zabrakło mi tutaj tej niepewności, tajemnicy i napięcia z pierwszej części. Wszystko działo się zbyt wolno.
Druga część Dziewczyny z gór była dla mnie tak samo fascynująca jak pierwsza. Mimo tego że inna, tu jednak już znałam motyw i emocje towarzyszące porwanej Nadii i temu, który ją porwał, czyli Jakubowi. Jednak nowe zdarzenia zatopiły mnie w tej lekturze, jak przy części pierwszej.
Dziewczyna po 14 latach postanawia wrócić do domu. Jej matka, Olga nie może zrozumieć jak przez tyle lat, mając dostęp do telefonu, chodząc do szkoły ale razu się z nimi nie kontaktowała. Inaczej wyobrażała sobie zachowanie Nadii po powrocie, tym czasem dziewczyna ma 25 lat, przesiąknęła górami, życiem w zupełnie innym miejscu. Olga próbuje nauczyć się "nowej" córki, o wszystko oskarża jej porywacza, policja podjerzewa że ją krzywdził, jej przywiązanie do porywacza tłumaczą syndromem sztokholmskim. Jakuba uważa się za zaginionego, a później za zmarłego, jednak Nadia żyje nadzieją że się odnajdzie.
Nie zawsze wszystko jest takie, jakim nam się wydaje. Dla mnie więź pomiędzy Jakubem a Nadią była prawdziwa, szczera. Uczyli się siebie oboje, zależało im na sobie. Wiem że matka Nadii też cierpiała ale czy jest bez winy? Sobie nie ma nic do zarzucenia, lecz czy na pewno postąpiła słusznie? Polecam przeczytać i wyrobić sobie własne zdanie.
W przygotowaniu jest już tom trzeci, którego nie mogę się doczekać. Tym bardziej że pojawiła się nowa postać, którą strasznie mnie irytuje, jestem ciekawa czy nabiorę do niego sympatii.
W tej części Nadia wraca do cywilizacji, a to za sprawą ujawnienia swojej tożsamości. W tym czasie trwają poszukiwania Jakuba, porywacza i ojca...
Ta powieść to wędrówka po emocjach bohaterów. To również pokazanie tego, że miłość ma wiele twarzy.
Nadia widzi wiele rzeczy inaczej niż inni. Jej związek emocjonalny z Jakubem budzi lęk, a czasami złość. Ta książka pokazuje jak skomplikowane potrafią być relacje między ludźmi, nic nie jest tylko białe lub czarne.
Tutaj znów nie ma zwrotów akcji, szybkiego tempa. Jednak można się zanurzyć w inny świat, który przyniesie sporo refleksji.
Kim jest Nadia? Co nią kieruje?
Autorka znów dowiodła, że łatwość słowa pisanego nie jest jej obca. Historia czyta się sama, choć nie jest to lekka lektura. Momentami miałam wrażenie, że mam więcej pytań niż odpowiedzi...
W przygotowaniu jest tom trzeci.
Ile można poświęcić dla ukochanej osoby? Aaron i Ania są dla siebie całym światem. Kiedy ich matka zaczyna chorować, trafiają pod opiekę ciotki. Jej...
Agata ma trzynaście lat i prawie nie zna Teresy, swojej matki, kiedy ta zabiera ją w podróż po Polsce. Osiedlają się w niedużym górskim mieście, gdzie...
Przeczytane:2022-01-03, Ocena: 5, Przeczytałam,
Pierwsza część cyklu „Dziewczyna z gór” szczególnie po tak intrygującym zakończeniu zostawiła mnie z apetytem na więcej. Więcej bieszczadzkich krajobrazów przykrytych śnieżną bielą, więcej ciekawych historii o wilkach, ale przede wszystkim więcej odpowiedzi na automatycznie nasuwające się pytania o ciąg dalszy poznanych w niej dramatycznych zdarzeń.
W części „Śniegi” autorka przypomina losy jedenastoletniej Nadii, jej uprowadzenie i powrót po czternastu latach do domu, do Gdańska. Do domu? Tylko gdzie tak naprawdę jest teraz jej dom? W Bieszczadach, w których spędziła ponad połowę życia ze swoim porywaczem Jakubem, z dala od ludzi, w zgodzie z naturą? Czy w mieście, z matką i ojczymem, którzy próbują poznać ją na nowo? Ten obecny świat, świat jej dzieciństwa przytłacza ją kakofonią dźwięków, nadmiarem wrażeń i ludzi. Brakiem przestrzeni. Wszyscy próbują uczyć się tej nowej sytuacji. Jej rodzice stracili małą dziewczynkę, którą znali i kochali, a odzyskali dorosłą kobietę, w której niewiele zostało z tamtego dziecka. Nasuwają się też pytania, czy rzeczywiście była ofiarą, czy świadomie wybrała swój los?
A tymczasem trwają poszukiwania Jakuba, który znika w śnieżnej burzy. Media swoimi naciskami nadają sprawie wysoki priorytet. Łuka, podwładny Kamińskiej prowadzącej przed laty śledztwo w sprawie zaginięcia Nadii, jedzie w Bieszczady, by odnaleźć mężczyznę żywego, lub martwego. Przyjdzie mu się tu zmierzyć również z własną bolesną przeszłością.
Przeskakujemy w różne przestrzenie czasowe. Do czasu gdy Nadia była dziewczynką, która podjęła najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Do dnia ujawnienia prawdy o jej tożsamości. I do kolejnych dni poszukiwań Jakuba, gdzie wśród piękna i groźnego majestatu gór niespodziewanie rodzi się uczucie.
Autorce ponownie znakomicie udało się ukazać nie tylko targające bohaterami niełatwe emocje, ale również złowieszczy urok gór, z jednej strony niosący duszy ukojenie, z drugiej gdzie najmniejszy błąd można przypłacić życiem. Otwarte zakończenie części drugiej daje nadzieję na kontynuację i choć bardzo na nią liczę, zdaję sobie sprawę, że trudno będzie o szczęśliwy koniec tej historii.