Kasie West, jakiej nie znacie!
Życie Addison Coleman sprowadza się do nieustannego pytania "a co, jeśli..."? Nie byłoby w tym nic nietypowego, gdyby nie fakt, że dziewczyna ma moc Sprawdzania - może wejrzeć w przyszłość i poznać skutki swoich decyzji. Kiedy więc okazuje się, że rodzice Addison postanawiają się rozwieść i stawiają ją przed wyborem, z kim chce zamieszkać, jej niezwykłe zdolności nabierają zupełnie nowego znaczenia...W jednej z wersji przyszłości Addie mieszka z mamą i wiedzie dotychczasowe życie, które zna na wylot, ale które nie jest usłane różami - nęka ją najpopularniejszy chłopak w szkole i sprawa wygląda co najmniej nieciekawie... W drugiej wersji Addison zaczyna nową szkołę i zakochuje się w spokojnym artyście. Uroczo, prawda? Ale i ta rzeczywistość nie jest tak różowa, jak mogłoby się wydawać, bo dziewczyna zostaje wciągnięta w śledztwo w sprawie morderstwa, a sprawy przybierają mroczniejszy obrót. Wiedząc tak wiele i mając równie wiele do stracenia, Addie musi zadecydować, w jakiej rzeczywistości... i bez kogo chce żyć.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2018-09-19
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Pivot Point
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Monika Nowak
Addison ma moc Sprawdzania, czyli może wejrzeć w swoją przyszłość i poznać skutki swoich decyzji. Bohaterka staje przed trudnym wyborem. Jej rodzice się rozwodzą, musi zdecydować, z którym z rodziców zostanie. W jednej wersji Addie zostaje z mamą i wiedzie dotychczasowe życie, niewiele się zmienia. W drugiej wyjeżdża z tatą z tzw. Kolonni. I zaczyna całkowicie nowe życie. Nowa szkoła, nowi przyjaciele, całkowicie nowe życie. Jednak w żadnej wersji jej życie nie jest idealne. Ma mnóstwo problemów z którymi jakoś musi sobie poradzić. Każda wersja ma swoje plusy i minusy. Addison musi wybrać, która opcja będzie dla niej lepsza.
Kasie West pisze przyjemnym, lekkim stylem, który bardzo szybko się czyta. Od razu mam ochotę zacząć czytać następną część. Książka jest zdecydowanie przepełniona mnóstwem emocji i niespodziewanych zwrotów akcji.
Książka pokazuje, jakie konsenkwencje niesie każda podjęta przez nas decyzja i, że nawet osoba, która widzi swoją własną przyszłość ma problem z wybraniem ścieżki odpowiedniej dla siebie. Każdy z nas popełnia błędy.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Kasie West, bowiem czułam, że po prostu jej książki nie przypadną mi do gustu. Jednak jakimś cudem na mojej półce znalazła się jej najnowsza książka, Dziewczyna, która wybrała swój los. Raczej mnie to specjalnie nie ruszyło, podobnie jak i hasło widniejące na okładce – „Kasie West, jakiej nie znacie!”. Długo zwlekałam z tym, żeby w ogóle po nią sięgnąć i nie byłam nawet pewna, czy tego chce, ale w końcu się jakoś przełamałam i stwierdziłam, że to zapewne będzie szybka piłka. I była. I wiem, że to zdecydowanie nie moje klimaty. Nie będę tej książki oceniać, bowiem tak jak napisałam wyżej, to po prostu nie moje klimaty, nie znam się na tym na tyle, aby określić, czy książka jest dobra czy zła. To takie typowe młodzieżowe romansidło, w którym autorka chciała dodać coś nowego, ale jednak nie do końca to ze sobą współgrało.
Cała recenzja: bookeaterreality.blogspot.com
Addison Coleman nieustannie zadaje sobie pytanie: „Co by było, gdyby…”. Od zwyczajnych ludzi różni się ona jednak tym, że potrafi Sprawdzić, co by się wydarzyło, gdyby wybrała taką a nie inną ścieżkę w przyszłości. Kiedy okazuje się, że rodzice Addison się rozwodzą, a dziewczyna będzie musiała zdecydować, z kim chce zamieszkać, jej zdolności pomagają jej podjąć decyzję. Okazuje się jednak, że nie będzie ona łatwa: w jednej wersji przyszłości Addison mieszka z mamą, a w jej życiu nieoczekiwanie pojawia się Duke, najpopularniejszy chłopak w szkole, z którym nigdy nie łączyły ją przyjazne relacje. Choć ich związek szybko się rozwija, nie brakuje problemów, którymi Addison mogłaby sobie zaprzątać głowę. W drugiej alternatywnej wersji przyszłości Addie wyprowadza się z miasta z ojcem, rozpoczyna nową szkołę i poznaje tajemniczego artystę Trevora, w którym się zakochuje. Również ta rzeczywistość nie jest całkowicie różowa, ponieważ dziewczyna zostaje wplątana w sprawę morderstwa. Wiedząc tak wiele i mając równie wiele do stracenia, Addie musi zdecydować, w jakiej rzeczywistości żyć… i z której zrezygnować.
Wszyscy z pewnością kojarzymy Kasie West z lekkimi młodzieżówkami, które idealnie wpasowują się swoim klimatem w radosną wiosenną lub letnią atmosferę. Książki tej autorki są w pewien sposób przewidywalne i kiedy sięgnie się po jedną, wiadomo już, czego się spodziewać po drugiej. Jednak tym razem Kasie West zaskoczyła wszystkich – stworzyła książkę, której docelową grupą nie jest młodzież gimnazjalna/licealna, lecz nieco starsi czytelnicy, a do tego różni się ona od innych powieści autorki diametralnie pod względem tematyki i stylu. Zaintrygowani? Ja również byłam zaciekawiona tą odmianą w repertuarze West… Czy okazała się odmianą korzystną?
Trzeba przyznać, że fabuła Dziewczyny, która wybrała swój los jest niesamowicie intrygująca i jest to o tyle bardziej zaskakujące, że do tej pory Kasie West nie była jakąś królową niespodzianek. A jednak – tutaj naprawdę zaskakuje oryginalnością i złożonością fabuły. W rzeczywistości przez nią wykreowanej na terenie Stanów Zjednoczonych istnieje pewien obszar odgrodzony od świata zewnętrznego, w którym ludzie posiadają niezwykłe umiejętności umysłowe. Nie są to sprawy tak nadnaturalne jak przykładowo w Mrocznych umysłach, a jedynie bardziej rozwinięta forma ludzkiego mózgu. Powiedzmy, że hipotetycznie część z nich mogłaby istnieć, gdyby człowiek wykorzystywał większą część swoich umysłowych możliwości, niż zwykle. W rezultacie Addison posiada umiejętność Sprawdzania przyszłych skutków decyzji, które podejmuje; jej przyjaciółka Laila potrafi Wymazać poszczególne wspomnienia innych ludzi; nie brakuje także osób, które są w stanie manipulować materią lub ludzkimi emocjami.
Decyzja, przed jaką staje Addie, jest niesamowicie ciężka. Warto zauważyć, że cała książka składa się właściwie z równoległego biegu tych dwóch rzeczywistości, z których główna bohaterka będzie musiała wybrać jedną. Poznajemy naprzemiennie w rozdziałach tok jej życia, który zmienia się, gdy dziewczyna pozostaje z matką w mieście lub wyprowadza się z niego z tatą. Okazuje się, że ścieżki te łączą się ze sobą dzięki wspólnym elementom występującym w obu wersjach rzeczywistości – od samego początku niesamowicie mi się to podobało, a im bliżej końca książki, tym bardziej zawiła stawała się historia. Odmienne warianty przyszłości są od siebie w pewien sposób uzależnione, tak że zdecydowanie się na jeden z nich i odrzucenie drugiego wydaje się niemożliwe.
Nie mogę powiedzieć, że główna bohaterka zapadła mi w pamięć jakoś szczególnie, jednak jest w tej książce inny bohater, który zdecydowanie się wyróżnia. Jest nim Trevor, chłopak skryty i tajemniczy, opiekuńczy i bystry, który skradł moje serce tak samo jak serce Addie. Tym bardziej byłam zdruzgotana zakończeniem losów tego bohatera, ale mam nadzieję, że nie jest to jego definitywny koniec i że autorka jeszcze wróci do tej postaci w kolejnych tomach serii.
Pomijając to, że jestem absolutnie zachwycona pomysłem Kasie West na tą książkę, to autorce należą się również oklaski za sposób, w jaki ta historia pochłania czytelnika. Przyznaję, że będąc w połowie lektury nie czułam się jakoś specjalnie porwana czy wciągnięta, co można by uznać za minus, jednak z każdą kolejną stroną, gdy zbliżałam się do końca, wzrastał mój poziom zainteresowania, aż w końcu nie mogłam się oderwać. Przysięgam, że wybór, jakiego na końcu dokonuje Addie, złamie Wam serce i to niezależnie od tego, która rzeczywistość wyda Wam się lepsza – tutaj nie sposób podjąć dobrej decyzji, nie zmagając się z poczuciem żalu.
Kasie West w tej odsłonie nie przypomina siebie. Zniknęły gdzieś humorystyczne dialogi, niezobowiązująca treść nieangażująca zbytnio emocjonalnie, a pozostała tylko lekkość pióra autorki. Jednak ja jestem zaintrygowana tą metamorfozą Kasie West i choć Dziewczyna, która wybrała swój los różni się od swoich poprzedniczek, stwierdzam, że po kolejne tomy sięgnę chętniej, niż byłoby to w przypadku tych młodzieżowych romansów autorki. Jest to wersja West, którą chcę widzieć znacznie częściej.
Kasie West zaskakuje jak nigdy. Przysięgam, że w Dziewczynie, która wybrała swój los jest wszystko to, czego nie spodziewalibyście się po niej, znając poprzednie powieści autorki. Ta książka łamie serca i uświadamia czytelnikowi, że czasem nie ma dobrego wyboru – jest tylko ten zły i ten gorszy. Z ogromną chęcią przeczytam kontynuację losów Addie i nie mogę się jej doczekać. Gorąco polecam Wam tą inną, ale wartą poświęconego jej czasu powieść Kasie West.
booksofsouls.blogspot.com
Addison Coleman posiada niezwykłą umiejętność- potrafi sprawdzić, jakie konsekwencje będą miały podjęte przez nią decyzje. Dziewczyna staje przed bardzo trudnym wyborem- z którym rodzicem zamieszkać po rozwodzie. Jej decyzja okazuje się o wiele bardziej skomplikowana, niż można by przypuszczać.
Choć o twórczości Kasie West słyszałam wiele dobrego, do tej pory nie miałam okazji przeczytać żadnej książki, która wyszła spod jej pióra. „Dziewczyna, która wybrała swój los” zaintrygowała mnie więc szczególnie- z jednej strony stanowiąc pretekst do interesującego spotkania z tą autorką, z drugiej intrygując niebanalną treścią.
Bardzo cenię sobie książki młodzieżowe, choć staram się wybierać przede wszystkim te, których fabuła została poprowadzona wokół zaskakujących wydarzeń, te dostarczające mnóstwo emocji za sprawą poruszanej tematyki i niepozwalające o sobie tak po prostu zapomnieć. West wprowadzając do powieści elementy fantastyczne, budując nietypową rzeczywistość, dzieląc świat w niekonwencjonalny sposób, sprawia, że powieść świetnie się w postawione jej wymagania wpisuje.
„Dziewczynę…” czyta się wyjątkowo dobrze. Książka niezwykle przypadła mi do gustu już od pierwszej strony, a kolejne rozdziały poznawałam z coraz większym apetytem. Autorka zaoferowała mi możliwość uczestniczenia w wydarzeniach, które działają na wyobraźnię i silnie angażują czytelnika, dzięki czemu fabuła wywołuje rumieńce na twarzy. Przedstawiona rzeczywistość, nieco fantastyczna, stanowiła wspaniałą możliwość, by popuścić wodze fantazji i na chwilę zaleźć się na miejscu powieściowych bohaterów.
Bez wątpienia jest to największa zaleta tej powieści. Kto z nas nie chciałby posiadać wyjątkowych mocy? Żyć w świecie, który oferuje mu nadzwyczajne możliwości? Realizować się za sprawą nietypowych zdolności i dzięki temu prowadzić życie wygodniejsze i łatwiejsze? West wybierając taki kierunek prowadzenia fabuły stawia sobie poprzeczkę całkiem wysoko, ale, w moim odczuciu, bez problemu jest w stanie podołać stawianym jej wymaganiom.
Powieściowa, wyróżniająca się codzienność, przedstawiona została tak, by zainteresować, ale nie zmęczyć szczegółami. Autorka znalazła złoty środek, sprawiając, że wprawiamy w ruch naszą wyobraźnię i przez cały czas pracuje ona na podwyższonych obrotach. Zazwyczaj nie sięgam po książki w podobnych klimatach, ale ta ogromnie mi się spodobała, raz po raz zmieniając moje odczucia względem opisywanych wydarzeń i samych bohaterów.
Nawet jako osoba dopiero zaczynająca swą przygodę z twórczością pisarki, mogę założyć, że doskonale radzi sobie ona z kreowaniem bohaterów pasujących do młodzieżowego stylu i widać, że ma na tym gruncie spore doświadczenie. Powieściowe postacie potrafią zaskoczyć odwagą i pomysłowością, ale widać jeszcze u nich ten nastoletni wdzięk, pierwsze porywy serca, chęć udowodnienia swojej dojrzałości, budzące się namiętności. West udało się rozpisać bohaterów charakternych, którzy nie pozwolą nam się nudzić.
Krótkie rozdziały i lekki styl sprawiają, że całość wypada subtelnie i przekonująco. Choć mnie do młodzieży jest już dalej niż bliżej, to naprawdę dobrze bawiłam się z tą lekturą. West potrafi zainteresować, przypomnieć wspaniały okres w naszym życiu, zintegrować nas z bohaterami, wzbudzić swą opowieścią emocje. Tyle mi wystarczy.
Bardzo lubię książki Kasie West, która w moim odczuciu potrafi z ogromną wrażliwością pisać o nastolatkach i dla nastolatków. Tym razem w moje ręce trafiła książka nieco odmienna od jej poprzednich powieści, bo choć kierowana jest do młodzieży, to zahacza o fantastykę naukową i ma wpleciony wątek kryminalny. Niemniej nadal oscyluje wokół tematu nastoletnich problemów i pierwszych miłości. Dziewczyna, która wybrała swój los otwiera dylogię Pivot Poin i jest debiutem powieściowym pisarki. Jednak u nas ukazała się dopiero teraz.
„(…) wszystko było przed nami i nic nie mieliśmy przed sobą”.
Kasie West kolejny raz stworzyła lekką, lecz interesującąhistorię z barwnie zarysowanymi i wyrazistymi postaciami. Główni bohaterowie, jak również ci poboczni wydają się nader żywi. Popełniają błędy, do których potrafią się przyznać i ponoszą ich konsekwencje. Jak również zostają postawieni przed dokonaniem bardzo ważnych, być może najważniejszych, w swoim życiu wyborów. Nie mają lekko.
Choć po powieści młodzieżowe sięgam coraz rzadziej, to książki Kasie West czytam z wielką przyjemnością. Autorka potrafi urzec czytelnika słowem. Pisze prosto, ale nie jest to minusem. Książka jest przemyślana, ma nieszablonową fabułę i zaskakujące zakończenie, a do tego bije z niej mnóstwo ciepła i wiele skrajnych emocji. Wciąga!
Niejednokrotnie zdarzało mi się użalać nad swoim marnym losem, kiedy to namiętnie pragnęłam przewidzieć skutki podjętych przez siebie decyzji. A że często popełniam błędy, później drżę jak osika i modlę się w duchu, aby tym razem poszło mi znacznie lepiej. Nawet starałam się przyswoić wiedzę czytania z kart Tarota, ale mój umysł ewidentnie odmawiał przy tym współpracy... Na całe szczęście Addison nie musi się o nic martwić. Dziewczyna od paru dobrych lat może szczycić się umiejętnością Sprawdzania, co owocuje wieloma doskonałymi ruchami. Jednakże czy posiadanie takiego daru może całkowicie uchronić przed pewnymi zdarzeniami?
SPÓJRZ W PRZYSZŁOŚĆ I POWIEDZ... JAKIE PYTANIA BĘDZIEMY MIAŁY NA KARTKÓWCE?
Wiadomość o niespodziewanym rozstaniu rodziców dosłownie ścięła nastolatkę z nóg! I trudno się jej nie dziwić, skoro – przeświadczona o ich wielkiej miłości – nawet nie zamierzała Sprawdzać niczego pod tym kątem. Niestety, stało się jak stało i Addie musiała przełknąć tę gorzką informację, tylko jak tego dokonać, gdy trzeba wybrać, czy chce się pozostać w Kolonii u boku nadopiekuńczej matki, czy jednak opuścić ją wraz z ojcem i rozpocząć życie jako zwyczajny człowiek? Tak, dobrze myślicie – przecież po coś posiada się dar przewidywania przyszłości, czyż nie?
Nie powiem, nieco obawiałam się takiego „rozwarstwienia” fabuły, kiedy dwie różne ścieżki będą co rusz przybliżać się do siebie i oddalać, mogąc pozostawiać po sobie wiele niewyjaśnionych faktów. Wiecie, wtedy człowiek sobie co nieco dopowie i tym samym polepszy sobie odbiór książki lub – co gorsza – zacznie spoglądać na nią z niesmakiem. Akurat tutaj Kasie West spisała się na medal, bo chociaż wyraźnie dawało się odczuć różnice, jakie wynikały z obrania danej drogi, to w pewnych punktach krzyżowały się, co owocowało odkryciem drugiego dna danych faktów. Niemniej, gdyby jednak kazano mi wybierać, która ze ścieżek przypadła mi bardziej do gustu, to zdecydowanie wskazałabym na tę, gdzie Addie uczy się żyć pośród normalnych ludzi. W moich oczach wydawała się znacznie bogatsza w akcję, no i – przede wszystkim – wyczuwałam w niej znacznie mniej przesłodzenia. Jak w tej „rzeczywistości” Addison starała się ze wszystkich sił, by nie ujawnić swojej prawdziwej tożsamości, w międzyczasie próbując znaleźć znajomych mogących pozbyć jej się wrażenia osamotnienia, tak wśród swoich prawie całe jej życie kręciło się wokół ukochanego oraz robienia na złość matce. Prawie, ponieważ od czasu do czasu przychodziło swego rodzaju „otrzeźwienie”, a wraz z nim świadomość, iż coś jej nie gra. A wtedy na scenę wkraczała kryminalna sprawa, która spędzała sen z powiek...
Jeżeli chodzi o mrożący krew w żyłach wątek, gdzie to Addison zostaje poniekąd wrzucona w sam środek śledztwa, to jednak spodziewałam się czegoś znacznie mocniejszego. Kasie West stopniowo przemycała poszczególne elementy kryminalnej układanki, traktując je niczym okruszki chleba, za którymi – niczym wróbelek – miałam łakomie podążać, ale jak dla mnie było to zbędne przedłużanie. Owszem, dzięki temu praktycznie na sam koniec wybuchła emocjonalna bomba i człowiek dosłownie nie wiedział, co ma ze sobą począć, ale i tak mam nieodparte wrażenie, że można było to inaczej rozegrać. I znacznie lepiej, rzecz jasna.
NIE MOŻNA ZJEŚĆ CIASTKA I MIEĆ CIASTKO... CHYBA ŻE MASZ DWA!
Addison to taki typ bohaterki książkowej, której nie da się ani znienawidzić do szpiku kości, ani bezgranicznie pokochać. Ten fakt jednak nie świadczy o tym, że jej kreacja umniejsza przy tym jakość książki. Nic z tych rzeczy! Nie dość, że Addie wzbudza niekiedy skrajne emocje, to jest doskonałym przykładem na to, iż nawet największy dar może być zarówno błogosławieństwem, jak i największym przekleństwem. Może dzięki specjalnym zdolnościom możemy znacznie więcej osiągnąć, jednak wtedy musimy wyraźnie zastanowić się, czy otaczający nas zewsząd ludzie nie nawiązali z nami kontaktu tylko ze względu na nią... Całe szczęście, dziewczyna mogła być pewna lojalności Laili, która nie owijała w bawełnę, kiedy coś jej nie pasowało w dokonywanych przez przyjaciółkę wyborach. A dość często się tak zdarza, że mają odmienne zdania i nieraz zastanawiałam się, jakim cudem one w ogóle się przyjaźnią, po czym przypomniałam sobie jedno: przecież przeciwieństwa się przyciągają!
A jeżeli zaś chodzi o amantów naszej głównej bohaterki, to od razu większą miłością zapałałam do naszego „normalsa”, Trevora, niż do obdarzonego równie doskonałym darem Duke'a. Jak ten pierwszy od początku wydawał mi się nad wyraz szczery w tym, co robił i na każdym kroku udowadniał, że wcale nie trzeba nosić kostiumu superbohatera, by nim być, tak ten drugi cały czas mi śmierdział zbytnią doskonałością. Nawet nie przypuszczacie, ile to razy chciałam chwycić naszego „amanta za dychę” za te jego kłaki i sprawdzić, czy po kilkukrotnym przytuleniu ze ścianą dalej będzie tak samo uroczy... Również w przypadku rodziców Addison czułam się stokroć podzielona, jeżeli chodzi o odbiór. Matka dziewczyny, chociaż widać było po niej, że troszczy się o córkę i chcę dla niej jak najlepiej, to niekiedy zdawała przesadzać ze swoją nadopiekuńczością, co kończyło się wieloma niepotrzebnymi sytuacjami. Natomiast ojciec Addie, choć miał więcej zaufania do nastolatki i pozwalał jej na trochę więcej (dzięki czemu mieli lepszy kontakt), to jednak za fasadą dobrego kumpla skrywała się pewna tajemnica, która wielu może lekko zdziwić...
CZYTELNICZKO, ZAKOCHAŁAŚ SIĘ W MOJEJ TWÓRCZOŚCI ZA PIERWSZYM RAZEM, CZY MAM CI PODSUNĄĆ POD NOS COŚ JESZCZE?
Kasie West należy do tego grona autorów, których raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Wielu czytelnikom (a raczej czytelniczkom, chociaż nie twierdzę, że tylko one sięgają po jej twórczość) dała się poznać poprzez liczne historie miłosne, gdzie... żadnej z nich nie znałam. Aż dotąd, bo – pomimo wyraźnego aromatu wątku fantastycznego – nie da się nie zauważyć, iż ta dziedzina jest przez tę autorkę bezgranicznie uwielbiana. Nie powiem, kiedy słodycz wylewa się ze stron, jestem skłonna wytykać to palcami o każdej porze dnia i nocy, lecz pani West potrafi ukazać „szczeniackie” uczucia w tak wyważonej formie, że aż chce się być świadkiem tego, jak ona kiełkuje. Jedynie, gdyby przyszło mi się spotkać z ową panią lub otrzymać szansę wymiany korespondencji z nią, zapewne uruchomiłabym swój słynny „urok” osobisty i dała jej wyraźnie do zrozumienia, iż kiedy staramy się złapać ludzi na dany wątek, to nie robimy dosłownie wszystkiego, aby zepchnąć go boleśnie ze sceny! Bo to powinno być zabronione! Kto jest za?
Podsumowując, chociaż nazwanie „Dziewczyny, która...” ambitną lekturą byłoby grzechem, jednak nie można jej odmówić uroku oraz lekkości, co sprawiło, że przyjemnie spędziłam z tą książką swój jakże cenny czas. I dlatego też, jeżeli nadarzy się ku temu okazja, spróbuję zapoznać się z pozostałymi dziełami pani West, aby ocenić, jak wiele różnią się jej typowe, pełne miłosnych wątków młodzieżówki od tej zakraplanej pewną dozą fantastyki!
Addison, pomimo że często stara się zachowywać "typowo", zdecydownie nie jest zwykłą dziewczyną. Ma ona bowiem specjalną umiejętność. Potrafi Sprawdzać własne wybory - to znaczy, że może ujrzeć konsekwencje swoich decyzji w określonym czasie. Musi tylko być postawiona przed jakimś wyborem. Z drugiej strony Addie (bo tak nazwyją ją jej najbliżsi) nie jest aż tak wyjątkowa, jak moglibyśmy sądzić. Mieszka bowiem w miejscu ukrywanym przed światem, którego każdy mieszkaniec posiada jakąś umiejętność psychiczną. Jej matka potrafi Przekonywać, ojciec Wychwytuje każde kłamstwo, a najlepsza przyjaciółka Wymazuje niechciane wspomnienia. Bohaterkę poznajemy chwilę przed momentem, w którym musi dokonać jednego z ważniejszych życiowych wyborów. Jej rodzice postawnowili się rozstać, matka zostaje w świecie, który Addieson tak dobrze zna, a ojciec opuszcza Kolonię i przenosi się za Mur, do świata ludzi normalnych, bez żadnych psychicznych zdolności. Addieson sprawdza więc najbliższych 6 tygodni swojego życia.
W tej książce Kasie West (w tłumaczeniu Moniki Nowak) zabiera nas w niesamowitą podróż po dwóch światach. Pokazuje, jak jeden wybór może zdefiniować nasze życie. I że nie na wszystko można mieć wpływ. Kiedy nasza bohaterka "wraca" do rzeczywistości pragnie zapomnieć obie ścieżki, które ujrzała. Tylko to pozwoli jej poddać się losowi, jaki na nią czeka nie próbując go w żadnen sposób zmienić.
Jest to piękna opowieść młodzieżowa. Z elemenatmi powagi i humoru. Przypomina o tym, jak ważna w życiu jest nie tylko miłość, ale też przyjaźń, lojalność, a zwłaszcza poczucie bezpieczeństwa. Dla mnie było to drugie spotkanie z tą książką (kupiłam drugą część, a lubię odświeżać sobie pamięć przed sięgnięciem przed kontynuacją) i nadal świetnie mi się czytało opowieść o Addie.
Po przeczytaniu kilku kartek chciałam odłożyć tą książkę, bo już było czuć coś pod fantazy. Ale zaczęłam dalej czytać i nawet mi się spodobała. Pomimo tego że występują ludzie o nadzwyczajnych możliwościach umysłowych, to bardziej pasowała do kategorii dla młodzieży. Pokazuje że warto poświęcić swoje dobro dla dobra innych ludzi. Tak było w przypadku Addison która potrafi zobaczyć swoją przyszłość. Miała do wybory mieszkanie z mamą, mieć chłopaka futboliste który złamie jej serce oraz przyjaciółkę która się zrani w szyję ale będzie żyć. Albo mieszkać z ojcem wśród normalnych ludzi, mieć chłopaka na którym jej zależy i wzajemnie ale zginie jej najlepsza przyjaciółka. Wybór jest ciężki ale woli mieć złamane serce niż rozpocząć nad utratą przyjaciółki. Los jej wynagradza to bo tata chce by pojechała do niego i jest możliwość że spotka się z Trevorem, chłopakiem którego na prawdę pragnie.
Od śmierci mamy Charlie Reynolds przebywa głównie w męskim towarzystwie - ma trzech starszych braci i sąsiada, honorowego członka rodziny. Jest...
Przed 17-letnią Abby Turner całe lato. I ta perspektywa byłaby najwspanialsza na świecie, gdyby nie to, że… z paczki jej przyjaciół w mieście...
Przeczytane:2019-03-21, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Addie mieszka w Kolonii, gdzie każda osoba posiada nadprzyrodzone zdolności. Ona jako jedna z nielicznych, potrafi zajrzeć w przyszłość. Gdy rozpoczyna się powieść, dziewczyna musi podjąć bardzo ważną decyzje, jej rodzice postanawiają się rozwieźć, a ona ma wybrać z kim woli mieszkać. Zaglądając w przyszłość ma dwie opcje, pozostanie z matką i problemy z najpopularniejszym chłopakiem w szkole lub wyjechanie z ojcem, spokojne życie bez używania zdolności, miłość i zamieszanie się w sprawę morderstw. Którą opcje wybierze Addie? Kto okaże się przyjacielem, a kto zdrajcą? Czy można zapobiec niektórym wypadkom?
Kasie West w Polsce jest kojarzona z uroczych historii miłosnych. Teraz ukazała się jej książka z gatunku fantastyki, chociaż to jest tak delikatnie ukazane, że czasami można o tym zapomnieć. Tylko pytanie brzmi, czy autorka poradziła sobie z tym gatunkiem? Na wstępie mogę powiedzieć, że jestem miło zaskoczona tą pozycją i niezmiernie się cieszę, że poczekałam, aż będę mieć w domu drugi tom, bo zakończenie, to co zrobiła West, to jest nie do pomyślenia!! Kompletnie nie spodziewałam się takiej końcówki i naprawdę krzyczałam na te strony, że to nie może być prawda i tak to się skończyć nie może!
Kolonia stworzona przez autorkę to zbiór osób, które posiadają wyjątkowo rozwinięte zdolności intelektualne. Są wśród nich osoby, które widzą przyszłość przyszłość, potrafią wpływać na czyjąś podświadomość, wykrywają każde kłamstwa, potrafią wymazać pamięć czy posiadają zdolność do telekinezy. Wszystko to jest trzymane w ścisłej tajemnicy przed światem zewnętrznym. Dzieci uczą się w specjalnych szkołach, gdzie są rozwijane ich zdolności. Właśnie Addie chodzi do jednej z takich szkół.
Kasie West w swojej książce przeplata dwie ścieżki wyboru. W jednej Addie zostaje z matką, a w drugiej z ojcem. Powoli poznajemy całą przyszłość jaka czeka na główną bohaterkę i jak do tego doszło. W każdej czeka wielki, nieoczekiwany zwrot wydarzeń, który sprowadza się do jednej osoby. Dziewczyna musi zdecydować, którą drogę wybierze i kogo będzie musiała opuścić.
Powiem Wam tak, o bohaterach nie chce się za bardzo wypowiadać, bo mam o nich dość mieszane uczucia. Addie z początku lubiłam, choć była trochę ciepłą kluską, jednak nie rozumiem jej najważniejszej decyzji i niesamowicie mnie wkurzyła z tym. Laila zaś strasznie mnie irytowała swoim postępowaniem. Okey, dziewczyna nie miała łatwej sytuacji w domu, ale nie musi sobie tego odbijać podrywając każdego chłopaka. Poza tym, była chamska i dobra, pomagała czasem Addie, ale to co zrobiła w jednej z wersji wydarzeń, to już było najgorsze. Naprawdę nie wiem, jak ją zdzierżę w kontynuacji, zwłaszcza że będzie jej tam więcej. Jedyną postacią, którą polubiłam to był Trever. Był uroczy, kochany i taki normalny. To właśnie taki spokojny artysta. Serio zauroczyłam się w nim!
Nie muszę chyba wspominać, że książki Kasie West są do pochłonięcia za jednym zamachem. Przez nie się po prostu płynie. Muszę jednak zauważyć, że jednak tą pozycję czytało mi się najdłużej. Jednak to wcale nie oznacza, że jest gorsza w jakiś sposób.
Podsumowując, książka Dziewczyna, która wybrała swój los naprawdę miło nie zaskoczyła. Nie sądziłam, że autorka od uroczych romansów, stworzy tak dobrą fantastykę. Polecam ją osobom w każdym wieku, bo każdy znajdzie w niej coś dla siebie.