Irene Adler, primadonna i detektyw w jednej osobie, oraz jej świeżo poślubiony mąż, przystojny adwokat Godfrey Norton, spędzają miesiąc miodowy w Paryżu. Pewnego dnia Irene przez przypadek natyka się na rybaków, którzy wyławiają z Sekwany ciało marynarza z tatuażem na piersi. Przypomina on tatuaż, który widziała niegdyś w Londynie - na piersi innych zwłok, leżących w jadalni pisarza Brama Stokera. Podążając tym tropem, Irene pozna pierwszą księżną Monako amerykańskiego pochodzenia, odkryje polityczną i małżeńską zdradę, a także weźmie udział w pojedynku.
Wraz ze swoją nową przyjaciółką, francuską aktorką Sarą Bernhardt, spróbują rozwikłać tajemnicę - oczywiście przy pomocy męża Godfreya, panny Penelope Huxleigh, wiernej kronikarki Irene, oraz samego Sherlocka Holmesa.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 378
Tytuł oryginału: Good Morning, Irene
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Magdalena Białoń-Chalecka
XIX-wieczna Francja, Paryż, zwłoki i śpiewaczka operowa Irene Adler, to mieszanka wybuchowa. Tę mieszankę wybuchową funduje czytelnikom Penelope Huxleigh-najlepsza przyjaciółka Irene. A,akcja zaczyna się w momencie, gdy świeżo "upieczona" mężatka Irene Adler jest mimowolnym świadkiem, gdy rybacy wyławiają z Sekwany ciało mężczyzny. Ale czy to powód, by nagle przyjąć przydomek pani Norton i zacząć śledztwo iście detektywistyczne? Może nie, gdyby denat byłby jednym z wielu nieszczęśników, którzy nie wzbudziliby żadnego zainteresowania czy chociażby skojarzeń? Ale tak nie jest. Topielec posiada dziwny, a zarazem bardzo charakterystyczny tatuaż. Tatuaż do tego stopnia nietypowy, że w głowie Irene budzi się wspomnienie, że już gdzieś, w Londynie, bohaterka, widziała do złudzenia podobny tatuaż? Pytanie brzmi gdzie i na czyim ciele? Irene "po nici do kłębka" zdobywa informacje, które niejednokrotnie ją zaskoczą.... Irene Adler to bardzo cwana, zaradna, kombinująca osóbka. Kobiecie nie znany jest strach czy jakiekolwiek wątpliwości. Ciekawość przysłania każde logiczne przesłanki, by nie pchać się w problemy. Lecz dama ma duszę detektywa. Ona musi zrozumieć kim był topielec i dlaczego musiał umrzeć? Narracja prowadzona ustami Penelope Huxleigh jest zabiegiem zastosowanym specjalnie. Czytelnik odnosi wrażenie, że fabuła dzieje się na bieżąca. Penelope opowiada, a w tle Irene działa prężnie. "Dzień dobry, Irene" jest powieścią po części obyczajową, kryminalną, ale również przepełnioną poczuciem humoru. Bardzo lubię takie połączenia. Irene Adler (z wyłączeniem zdolności nadprzyrodzonych) do złudzenia przypomina inną literacką postać (moją ulubioną). Mianowicie lady Alexie Maccon. Obie panie wścibskie, zadziorne a jednocześnie urocze. Styl autorki, Carol Nelson Douglas bardzo mnie się podobał. Odzwierciedlenie XIX-wiecznego Paryża dodaje smaczku całej tej powieści. NIe jest to typowy kryminał. Lektura mieszana to, co lubię bardzo. Polecam
Irene Adler, jedyna kobieta, która przechytrzyła Sherlocka Holmesa, doczekała się opowieści o swoich niezwykłych przygodach. To śpiewaczka operowa...