Dominik wraz z ojcem prowadzą nietypowy biznes – są płatnymi zabójcami. Najnowsze zlecenie to czteroosobowa rodzina Grabowskich.
Dotychczas działali jak dobrze naoliwiona maszyna, aż do chwili, gdy na ich drodze stanęła Marysia Grabowska. Beztroska dwudziestolatka, której życie zmieniło się w piekło. Zamaskowani mężczyźni zaatakowali dom jej rodziców, zabili jej matkę, ojca i brata. Dziewczyna cudem uniknęła śmierci. Wie, czym zajmuje się jej rodzina, wie również, że z tego powodu nie może zgłosić się na policję. Po brawurowej ucieczce przed mordercami, postanawia dowiedzieć się, kto i dlaczego postanowił ich zabić.
Tymczasem Dominik próbuje odnaleźć Marysię, żeby naprawić błąd i przede wszystkim dokończyć zadanie. Jego zleceniodawca może być bardzo niezadowolony z takiego rozwoju sytuacji.
Żadne z nich nie jest świadome, że mają wspólnego wroga, a prawda o rodzinie Grabowskich jest nieco inna, niż podejrzewają…
Wydawnictwo: Zaczytani
Data wydania: 2021-07-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 332
Przeczytane 70 stron i odpuściłam. Nie przypadła mi do gustu.
Okładka książki przedstawia twarz kobiety, której łzy spływają po policzkach. Jest ubrudzona błotem, piaskiem? Jeśli będziecie czytać tę książkę, domyślicie się, kto to jest na tej grafice. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorze. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Podzielona została na rozdziały.
Moje już nie wiem które spotkanie z twórczością autora przebiegło pomyślnie. Czytało się szybko, lekko i przyjemnie. Mimo, iż nie było tutaj przyjemnych scen. Mam tak duże zaufanie do Bednarka, że sięgam po jego książki w ciemno i nie nastawiam się, bo wiem, że miło spędzę czas z jego powieściami i zawsze tak jest, a przynajmniej było tak do tej pory. Oczywiście nic do tej pory nie przebiło Kuby Sobańskiego, był jaki był, ale i tak go uwielbiam. Dlaczego warto sięgnąć po jego opowieści? Są oryginalne. Drugich takich nie spotkałam, zawsze to, co ma w nich miejsce jest tak pokręcone, że szok w trampkach, ale jednocześnie tak dobrze napisane, że nie sposób się oderwać. Wciąga już od pierwszych stron i czytelnik nie chce się z nią rozstawać. Czytałam ją podczas maratonu świątecznego w pracy, codziennie po kilkanaście stron z samego rana, czasem po pracy, jeśli miałam siłę. I tak szybko ją skończyłam - sama nie wiem, jak to się stało, całe szczęście jednak, że mam kilka innych lektur do nadrobienia od Adriana i nawet czekają w kolejce na przeczytanie na stosie wstydu.
Poznajemy tutaj Dominika i Marysię dokładniej. Było mi ich szkoda - bo to, przez co przeszli mimo wszystko jakoś na nich wpływało i wykreowało na takie, a nie inne osobowości. Są innymi ludźmi, których spotkało coś potwornego. Szczególnie przykro mi było czytać o pierwszym zadaniu młodego Dominika, którego zniszczyło całe dojrzewanie, dorastanie... Zniszczyło go to, po prostu. A Marysia, dotychczas poukładana dziewczyna, pilna uczennica w jednej chwili traci wszystkich bliskich, jej świat burzy się niczym domek z kart i musi nauczyć się w jakikolwiek sposób żyć i bronić się, nie wiadomo do końca przed kim...
Nie mogę powiedzieć, że polubiłam kogoś tutaj bardzo, bo jednak to postacie, które nie powodowały we mnie pozytywnych emocji. Dużo się działo, jednak nikt nie wydawał mi się tu szczery i wart zaufania. Obserwowałam ich poczynania, było mi przykro, jednak wiedziałam, że to, jacy są naprawdę wkrótce w nich wyjdzie. Momentami udało mi się gdzieś w kimś dojrzeć okruch człowieczeństwa, ale był to dosłownie - okruszek.
Niemniej jednak są to postacie z krwi i kości, które wydaje mi się, że można spotkać na co dzień na ulicy.
Nie skupiałam się zbytnio na emocjach między bohaterami - głównie przez to, że starałam się do nich nie przywiązywać. Akcja miała odpowiednie tempo, które raz zwalniało, a raz tak szybko gnało do przodu, że ledwo szło nadążyć za postaciami i tym, co się dzieje. Autor nie raz i nie dwa zarzucał na nas takie wydarzenia, że się to filozofom nie śniło i sprawiało, że włosy dęba stawały. Cieszę się, że wciąż potrafi mnie tak zainteresować, zaskakiwać, mimo iż Kuba Sobański jest nie do podrobienia i czuję, że może być ciężko, by go pokonać. To i tak udało mu się stworzyć kolejną powieść z gatunku thrillera/kryminału, która szokuje i powoduje gęsią skórkę. Tu naprawdę SPORO SIĘ DZIEJE!
Reasumując uważam, że jestem zadowolona. Adrian Bednarek dostarcza nam szokujących wydarzeń, które zostają w naszej głowie na dłużej. Warto wspomnieć, że książka ta nie jest dla wszystkich, a dla osób z mocnymi nerwami ze względu na opisy śmierci, morderstw, trupów... Sposobu ich... utylizacji. Może Was dopaść odruch wymiotny, bo i mnie chwilami się cofało... Niemniej jednak jest to rewelacyjna opowieść, dopracowana pod każdym szczegółem, niczego jej nie brakuje. Dreszcze, mnóstwo pokręconych wydarzeń, specyficznych, nieobliczalnych postaci. POLECAM!
🌿Jak myślicie, czy istnieje zawód "płatny zabójca"? Dominik wraz z ojcem właśnie tak zarabiają na życie, likwidując osoby, na które dostają zlecenie od Pośrednika. Tym razem jest to czteroosobowa rodzina Grabowskich. Powiedzmy, że wszystko idzie zgodnie z planem, oprócz tego, że ucieka im najmłodsza z rodziny - Marysia. Mordercy postanawiają ją odszukać i dokończyć to, co zaczęli. Z kolei Marysia na własną rękę chce się dowiedzieć, kto i dlaczego zabił jej rodzinę. Czy wspólny wróg i chęć zemsty jest w stanie połączyć dwie wrogie sobie osoby? 🌿
.
"Dziedzictwo zbrodni" to historia o płatnym zabójcy, którego autor przedstawia również jako człowieka, który cierpi, ma uczucia i jest w stanie się zakochać. Dominik od młodzieńczych lat był szkolony przez ojca na zabójcę, nie zaznał nigdy całkowitej normalności. Pomimo to jest inteligentnym, wysportowanym mężczyzną prowadzącym swój własny biznes, dorabiając sobie na zabijaniu ludzi. Chociaż jest to czarny charakter, to zdobył moją szczerą sympatię, bardziej niż ta cała Marysia. Oczywiście nie obyło się też na minusach🤷 Drażniła mnie późniejsza postawa Marii, która to przez długi czas upijała się prawie do nieprzytomności, uprawiała seks z Dominikiem, tym samym równie mocno go nienawidząc. Takie błędne koło osoby mocno pokrzywdzonej, nieradzącej sobie z sytuacją i wyborami, jakie zostały dokonane.
.
Pokręcona akcja, szalone tempo, nieobliczalni bohaterowie, tu może wydarzyć się wszystko o czym nie jesteś w stanie nawet pomyśleć, przykładem jest, chociażby niespodziewane zakończenie. Jest to jedna z tych książek, przy której nie można przejść obojętnie, to kompletnie inny rodzaj sensacji, który do tej pory czytałam. Autora poniosła wyobraźnia i stworzył coś na miarę bardzo dobrej sensacji, którą się czyta na jednym oddechu. Fabuła doprecyzowana i przemyślana w każdym calu, umiejętnie poprowadzona, idealny scenariusz pod film.
Czy zło można odziedziczyć w genach? Czy to do czego zostaliśmy zmuszeni w dzieciństwie, w jakim świecie się obracaliśmy, określa to, kim zostaniemy w dorosłym życiu? Czy istnieje więcej niż jedno wyjście z patowej sytuacji? Wiele pytań zostawiła we mnie ta historia, serio, choć to ma być zwykły kryminał, czysta rozrywka, zostałam zmuszona do wielu rozmyślań na temat zła.
Po serii z Oskarem Blajerem byłam ciekawa czy pojawi się kiedyś historia, która ją przebije... nie musiałam długo czekać, bo oto jest i ona... Mocna, brutalna, zaskakująca itd. itp. Po prostu WOW nie mogę sobie teraz darować, że ta książka przeczekała na mojej półce tyle czasu.
Po raz kolejny dałam się wciągnąć w przeżarty przez zło świat, który wykreował nam autor, a co gorsze (a może lepsze) to naprawdę mi się podobało i ciągle chcę więcej i więcej.
"Dziedzictwo zbrodni" to historia, w której akcja nie zwalnia nawet na moment, zaskakuje i szokuje już od samego początku. Według mnie tu nie ma się do czego przyczepić.
Pomysł na fabułę to strzał w dziesiątkę, a dodatkowy plus leci za umiejscowienie akcji w rejonach, z których pochodzę i które doskonale znam.
Płaszczyzna psychologiczna postaci jest zarysowana doskonale, dokładnie widać jak obydwoje się zmieniają na przestrzeni czasu i jak wzajemnie od siebie biorą i dają w zamian całą gamę uczuć i emocji. Są dojrzałe, choć początkowo może się wydawać, że mamy do czynienia z rozhisteryzowaną nastolatką i pustym łaknącym tylko przemocy kolesiem. Postaci drugoplanowe też są dopracowane, każda z nich coś wnosi to tej historii, i bez niej nie byłoby to wszystko kompletne.
To, co zawsze zaskakuje mnie u Adriana Bednarka to zakończenia, są one tak oczywiste, że wydaje się, że już nic się nie zmieni, nagle całość robi fikołka i wychodzi na to, że można inaczej, jeszcze mocniej i dosadniej...
Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce. Z wielką niecierpliwością oczekuję sięgnięcia po najnowsze historie.
Czy polecam?
Oczywiście, że tak. Sam autor zaznaczył, że miało być lekko i przyjemnie, ale nie dajcie się zwieść, jest mega!
Marysia i Dominik. Dzieliło ich wszystko, połączyła zbrodnia.
Łe… ależ to było realistyczne. Wytaplałam się w na zimno, z rozmysłem i dokładnie wykalkulowanych zabójstwach. Dowiedziałam się wszystkiego o tym, co trzeba zrobić „po”, żeby pozbyć się „odpadów z roboty”. Bosko. Wystarczy folia malarska, wodoszczelne worki żeglarskie i siekiera. No i może jeszcze strzykawka żeby wywołać zator płucny… Nie no, klawo jak nie wiem co…
Było to wszystko brutalne, zimne, wyzbyte z człowieczeństwa i prawie pozbawione emocji… Prawie, bo emocje między Marysią i Dominikiem wprowadzały pewną odskocznię od obcinania głów i zakopywania ich w lesie. Taka sobie piękna historia miłosna skąpana we krwi i usiana trupami. Tyle że nie wierzę w nią za grosz. W całą tę historię nie wierzę. Nie ma opcji żeby facet i jedna nieopierzona dziewoja zdołali odwalić pół Częstochowy. Ale co tam! Czytało się rewelacyjnie. Było napięcie i wyczekiwanie, było zaskakująco i ciekawie połączono niektóre wątki.
Na końcu, w słowie „Od autora”, dowiadujemy się, że to najbardziej pokręcona relacja między bohaterami jaką udało się stworzyć Autorowi. Śmiem się nie zgodzić… Nie jestem znawczynią całości dorobku Adriana Bednarka, ale to, co już zdążyłam przeczytać każe mi wątpić w to stwierdzenie. Moim zdaniem Oskar Blajer bije na głowę Dominika…
Na koniec: mógłbyś, drogi Autorze, jakieś inne imię dla dziewczyny wymyślić bo Marysia kojarzy mi się raczej z jakąś taką nieśmiałą, grzeczną, bogobojną panienką, a w świetle wydarzeń opisanych w książce przecież wiadomo, że to gie prawda… zwłaszcza po tym, jak Dominik obcina jej włosy i „Ułożona i grzeczna dziewczynka zostaje zastąpiona przez twardą i niebezpieczną kobietę”. Nie, Marysia to nie jest dobre imię.
To była krótka, szybka do połknięcia historia.
W tekście spotkałam kilka niezłapanych przez korektę błędów i jedno zupełnie bezsensowne zdanie (rozdział 44): „Wie, że ch*j strzelił wyciągnięcie z tamtego informacji, pewnie kasę też, ale to nic” – za nic tego nie rozumiem, ale może nie wszystko muszę rozumieć?
Dzisiaj mam dla Was świetną propozycję czytelniczą, to kryminał autorstwa @adrian_bednarek_autor.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Zaczytani
Dominik został wciągnięty przez swojego tatę Grzegorza w wieku 13 lat w "pracę". Razem z ojcem są płatnymi zabójcami. Pewnego dnia otrzymują "zlecenie" przez tajemniczego pośrednika, to czteroosobowa rodzinna Grabowskich.
Maria Grabowska żyje beztrosko, jej życie zmienia się w momencie, gdy jej rodzice i brat zostają zamordowani. Jej cudem udaje się zbiec i uniknąć śmierci. Wie, czym tak naprawdę zajmowali się jej rodzice, dlatego nie może iść na policję. Postanawia dowiedzieć się na własną rękę, kto i dlaczego dokonał tak makabrycznej zbrodni.
Tymczasem jeden z morderców Dominik, musi odnaleźć dziewczynę i dokończyć zadanie, w przeciwnym razie sam może mieć poważne kłopoty...
Czy, Dominikowi uda się znaleźć Marysię? Czy ją zabije, a może będą działać razem jak "Bonnie and Kleid"? Kim, okaże się tajemniczy pośrednik? Odpowiedzi zawarte są w lekturze 😉.
Dla mnie, był to znakomity kryminał, który trzymał w napięciu do ostatniej kartki, co rozdział to nowy "trup", chwilami bałam się co będzie dalej. W książce akcja toczyła się doskonale z nagłymi zwrotami. Podczas czytania przeżywałam DUŻE emocje, ponieważ bohaterowie nie są nudni wręcz odwrotnie, każdy kryje swoją tajemnicę. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Drogi 😉 autorze @adrian_bednarek_autor wielkie 👏za tak doskonały kryminał oraz za tematy poruszone w książce przemytu papierosów czy przemytu ludzi. A Wam gorąco polecam 😉 na zimowe wieczory.
Czytając „ Dziedzictwo zbrodni” nie ukrywam, że chciałam przygodę na kilka tomów, lecz niestety to jedna część przygód, na które musicie się przygotować. Książka do ostatniej kartki trzyma w napięciu i to bardzo lubię w stylu pisania autora. Każda jego książka ma w sobie tę niewiadomą, która mówi żebyś brał książkę wszędzie tam, gdzie jesteś, byleby zbliżyć się do końca.
Autor zabiera nas w Świat, który daleki jest od przykładnego , godnego do naśladowania. Tym razem mamy płatnych morderców, którzy na swoim celowniku mają rodzinę Grabowskich. Jak podejrzewacie coś idzie nie tak i ktoś przeżyje, lecz kochani na tym skończę, bo nikt nie lubi spojlerów. To jest mega u autora, że w każdej książce (tak jak i w tej) potrafi napisać taką historię i do tego dobrać bohaterów, że długo po przeczytaniu zastanawiasz się „dlaczego ty na to nie wpadłaś?” Wiele nitek, które mimo poplątania mają ze sobą wiele wspólnego.
Każda rodzina ma swoje dobre jak i złe strony i zawsze jest tak że długo skrywane tajemnice zawsze wyjdą na jaw, lecz konsekwencje dopadają kolejne pokolenie, a jak będzie tym razem?
Poznasz Dominika, który to właśnie z ojcem dostaje zlecenie na zabicie całej rodziny Grabowskich. Chłopak wydawałoby się normalny, ale dzięki ojcu od małego nauczył się jak żyć i nie dać się zabić. Ojciec z roku na rok nie robi się młodszy, dlatego z czasem zaczyna pokładać nadzieję w synu.
Kolejną bohaterką i spadkobierczynią wszelkich konsekwencji jest Marysia przebojowa, piękna postanawia na własną rękę odnaleźć winnych sytuacji w jakiej się znalazła. Mamy tutaj motyw z „Romeo i Julia” rodziny, które coś łączy, ale to zostawiam dla was.
Władza, pieniądze, mafia, zabójstwa i wiele niewiadomych o których warto przeczytać i na pewno zarwiecie noc. Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zaczytani, bo mogłam dopisać kolejną pozycję do jednych z ulubionych. Z całego serca polecam.
No i cóż tu można powiedzieć... jak tak dalej pójdzie, to życia mi nie starczy na czytanie książek wyłącznie moich ulubionych pisarzy. Właśnie do ich grona dołączył kolejny...
"Dziedzictwo zbrodni" to pierwsza książka Adriana Bednarka którą przeczytałam, ale już się cieszę, że mam tak ogromne zaległości i czeka mnie mnóstwo fantastycznej lektury.
Książka zaczyna się jak rasowy thriller, by przekształcić się w doskonały kryminał, nic przy tym nie tracąc.
Dominik bardzo wcześnie został przez wychowującego go samotnie ojca przygotowany do dość niezwykłego zawodu, został bowiem współpracownikiem zawodowego mordercy. Szybko nauczył się nie angażować emocji w pracę, więc żadna robota nie robi na nim wrażenia. Gdy ojciec otrzymuje zlecenie na całą rodzinę Grabowskich, po prostu włącza się do zadania. Kto mógłby pomyśleć, że w tym wypadku sprawy nie potoczą się jak powinny, a plany pokrzyżuje przeciętna dwudziestoletnia studentka. To, jak dalej potoczy się relacja ofiary i myśliwego poczytajcie sami. Dla mnie ta książka to rewelacja, a Adrian Bednarek zyskał kolejną fankę.
Znam bardzo dobrze twórczość Adriana Bednarka i z wielką ochotą i ciekawością sięgnęłam po jego kolejną powieść. Przy poprzednich utworach autor wysoko postawił sobie poprzeczkę i uważam, że nie spoczął na laurach. To nazwisko dla mnie oznacza, że przeżyję kolejną przygodę swojego życia i będę się świetnie bawić. I tak właśnie było …
Dominik wkroczył w świat dorosłych w wieku trzynastu lat. To wtedy ojciec wziął syna na akcję i kazał zabić po raz pierwszy. Chłopak przeżył szok, ale nie sprzeciwił się ojcu. Po raz pierwszy zamordował. Z zimną krwią. Brutalnie. Od tego czasu ojciec z synem stanowili spółkę zajmującą się zabijaniem ludzi na zlecenie. To była ich praca, bardzo intratna. Wkrótce przyjmują zlecenie na zamordowanie całej rodziny znanego biznesmena, rodziny Grabowskich. Brutalnie mordują matkę, ojca i syna, córka dzięki swojemu sprytowi unika śmierci. I to nieudolnie wykonane zlecenie będzie gwoździem do trumny dla rodzinnego tandemu. Od tej chwili zaczną się problemy. Marysia wie, czym zajmował się jej ojciec, który wtajemniczył ją w swoje ciemne interesy. Będzie się starała znaleźć zabójców swojej rodziny. Przypadkiem poznaje Dominika, swojego niedoszłego zabójcę. Jak wypadnie ich spotkanie? Spotkanie w cztery oczy mordercy ze swoją niedoszłą ofiarą. Czy Dominik dokończy to, co zaczął? Czy być może młodzi będą wspólnie dążyć do poznania prawdy? Czy mają wspólnego wroga?
Dziedzictwo zbrodni ma wszystko to, co powinien mieć doskonały kryminał. Świetna, przemyślana i trzymająca w napięciu fabuła. Szybkie i zaskakujące tempo, z licznymi i niespodziewanymi, trudnymi do przewidzenia zwrotami akcji. Klimat mroczny i przenikliwy. Bohaterowie wykreowani perfekcyjnie, zarys psychologiczny przemyślany i dopracowany precyzyjnie. A pomysł na powieść bardzo trafny i niecodzienny. Rodzinna spółka mordująca ludzi na zlecenie. Czyta się jak thriller rozgrywający się na ulicach rosyjskich miast.
Bednarek po raz kolejny zaskoczył na całej linii. Każdy jego utwór to uczta wrażeń i przeżyć dla czytelnika, ale dla odważnego i odpornego na widok krwi, brutalnych scen i przemyślanych skrupulatnie inscenizacji morderstw. Czasami trudno się jest szybko otrząsnąć, widząc wyciekające od strzału kuszy ludzkie oko czy cieknący mózg. Brrrrr.... Autor chyba stara się dobitnie do nas dotrzeć i pozwala przeżywać fabułę masą zmysłów. Pobudza naszą uspokojoną, a może nawet uśpioną wyobraźnię, nie daje jej chwili na odpoczynek. To nie przy jego historiach. Ale to wszystko uwielbiam u tego autora, nie będę chyba zbyt oryginalna jak wspomnę, że jego utwory mają w mojej osobistej biblioteczce miejsce na honorowej półce.
Nieprzewidywalność i zatrważający klimat nie pozwolą zasnąć. Genialna. Niemożliwa do naśladowania. Zakończenie rozkłada na łopatki nawet wytrawnego czytelnika. Rewelacyjna! Nie polecam …. bo ona nie potrzebuje żadnych rekomendacji, jest cenną wartością sama w sobie ...
Dla powieści „Dziedzictwo zbrodni” Adrian Bednarek wybrał bardzo ciekawy motyw – ofiary, która staje ramię w ramię z oprawcą, aby rozprawić się ze wspólnym wrogiem. Cała historia zaczyna się w momencie, kiedy dwóch płatnych zabójców wykonuje zlecenie na rodzinie Grabowskich. Z jatki cudem ucieka Marysia. Dziewczyna wie, że polowanie się nie skończyło i musi ukryć się przed oprawcami. Ci oczywiście nie ustają w staraniach, żeby dokończyć robotę. Jednak sprawy nie układają się po myśli nikogo. Co prawda Dominik, jeden z zabójców, odnajduje Marysię, ale jest mu ona potrzebna do przeprowadzenia prywatnej vendetty.
Sam autor w posłowiu określił „Dziedzictwo zbrodni” jako „intensywną przygodę w klimacie sensacji”[*]. Świetnie oddaje to charakter tej książki. Akcja jest wyjątkowo dynamiczna, brak zbędnych opisów i analiz, które mogłyby ją zakłócić. Bohaterowie nie odpoczywają, tylko działają. Plan jest jasny, a oni dążą po trupach – dosłownie i w przenośni – do jego zrealizowania. Może już się domyślacie – a ja teraz to potwierdzę – że jest to książka brutalna. Kiedy został wydany wyrok śmieci na Grabowskich, miały zginać cztery osoby. Lista okazała się dużo dłuższa.
Historia, którą wykreował Adrian Bednarek jest w porządku. Może momentami oderwana od rzeczywistości, ale to jednak fikcja literacka, więc mogę to autorowi wybaczyć. To co mnie pokonało to język, jakim została napisana. Czułam się, jakbym czytała szkolne wypracowanie. Zapoznając się z blurbem nie oczekiwałam poetyckich opisów itp., jednak nie spodziewałam się, aż tak przyziemnego stylu. Dochodzi to tego brutalność i potoczność słownictwa Kiedy trzecioosobowy narrator mówił, że pan X hajtnał się z panią Y to brzmi jakoś tak nieliteracko, raczej jak plotki ciotek, które spotkały się po kilku latach.
W temacie języka mam dla was pewien smaczek. Mianowicie do autora wędruje nagroda za wymyślenie najgłupszego porównania. Popatrzcie: „Jego siwe, elegancko zaczesane włosy kiedyś były czarne jak gówno”[**]. Od razu zaznaczę, że są to słowa, rzekomo neutralnego, narratora. Pokuśmy się o analizę. Mówi się „czarne jak noc”, „czarne jak węgiel”, ale o gównie – zostańmy już przy tym słowie – nie słyszałam. Popytałam się moich bliskich i zgodnie stwierdziliśmy, że kojarzy się nam ono z odcieniami brązu. Temat koloru włosów owej postaci nie został wyjaśniony, zaczęliśmy więc dyskutować, skąd mogło się wziąć takie porównanie. Znaleźliśmy dwa rozwiązania – zatwardzenie lub dieta bogata w żelazo. Współczuć czy zazdrościć pisarzowi?
Pierwszy raz przytrafiło mi się, że drażniły mnie imiona bohaterów, szczególnie owa Marysia. Czytam książkę, w której trup ściele się bogato. Ludzie są zabijani różnymi sposobami. Bluzgi latają, jak komary w parku. W tym armagedonie jest ona, Marysia. Moja wyobraźnia podsuwa mi małą dziewczynkę, która nijak pasuje do wymyślonej dla niej przez Adriana Bednarka roli. Można było nazwać bohaterkę jakimkolwiek imieniem, ale autor wybrał Marysię, ignorując słodycz jaka leje się z tego zdrobnienia.
Czytając tę powieść możemy poczuć się jak w wesołym miasteczku. Z pozoru jest bardzo atrakcyjnie. Mamy w czym wybierać i zapowiada się dobra zabawa. Kiedy pobędziemy w nim za długo, poczujemy się zmęczeni hałasem, światłami i tandetą, a co niektórym niezdrowo odbije się podczas jazdy na karuzeli.
[*] Adrian Bednarek, „Dziedzictwo zbrodni”, wyd. Zaczytani, Gdynia 2021, s. 328.
[**] Tamże, s. 61.
Ta dwuosobowa rodzina nie jest taka, na jaką wygląda.
Ba, nawet nie wygląda- w gruncie rzeczy senior rodu nie istnieje w papierologii kraju, ukrywając prawdziwą tożsamość pod przybranym nazwiskiem.
On i jego syn trudnią się najstarszym fachem- zabijaniem. I może Dominik porzuciłby morderczy proceder, gdyby nie długi. Zabójstwo czteroosobowej rodziny Grabowskich ma pomóc mu wyjść na prostą. Potem już tylko legalny sposób zarabiania pieniędzy.
Szkopuł w tym, że od początku nic nie idzie zgodnie z planem- owszem, zabicie rodziców jest łatwe, ale syn Bartek walczy, a córka Marysia ucieka. Ojciec Dominika z kolei zostaje ranny. Teraz to młodszy zabójca musi odnaleźć uciekinierkę i dokończyć to, co rozpoczęli z ojcem.
Ktoś jednak morduje głowę morderczego biznesu, a Dominik odnajduje w Marysi chwilowego sojusznika. Oboje mają jeden cel: odnaleźć tego, który stoi za zleceniem.
Pana Bednarka nie muszę już chyba prawie nikomu przedstawiać. Autor, którego twórczość poznałam przy okazji lektury Pamiętnika Diabła od tamtego czasu rozwinął swój talent jeszcze bardziej, zaskakując mnie (pozytywnie oczywiście) z każdą kolejną książką. Tym razem było identycznie.
Dominik nie zna innego życia; już jako trzynastolatek rozpoczął zabójczy proceder w towarzystwie ojca. Czasami tęskni za normalnym życiem w ramionach bliskiej mu kobiety, jednak wie, że jest to poza jego zasięgiem. Już raz dobitnie się o tym przekonał. Widzi jednak, że i jego ojciec po tylu latach "pracy" traci powoli idealną koordynację. Sprawa Grabowskich ma zasilić ich domowy budżet i pozwolić na dłuższą przerwę, o ile nie na zakończenie zabójczej działalności. Sprawy jednak od początku nie idą po ich myśli...
Nie mogę się przyczepić absolutnie do niczego. Akcja od początku zaskakuje czytelnika, jest krwawo i brutalnie (to plus oczywiście dla tych, którzy lubią takowe dodatki) i przy tym wszystkim nie cierpi strona emocjonalno- psychologiczna. Bohaterowie są bardzo dobrze stworzeni, poznajemy ich najgłębsze myśli. Dominik nie jest koksem, który ma pustkę w głowie i nastawiony jest jedynie na zabijanie z zimną krwią, nie; jest inteligentnym, młodym mężczyzną, choć miałam wrażenie, że nieco zagubionym. Tęskni za normalnością, co skrupulatnie skrywa pod grubą warstwą profesjonalizmu. Marysia z kolei ze zwykłej dziewczyny z dobrego domu musiała przeobrazić się w tę, która planuje i nie boi się sięgnąć po broń. Już widok zamordowanych rodziców wyzwolił w niej gniew, który płonąc, popycha ją do działania. I choć początkowo ta gorejąca złość skierowana była na Dominika i jego ojca, to szybko przekierowała ją na tego, który chciał ich śmierci. Właśnie w jej postawie widać największe zmiany, jednak opisane w taki sposób, że nie mamy wrażenia, iż doszło do nich w sekundzie.
Nie obyło się bez wątku miłosnego, aczkolwiek i tutaj pan Bednarek potrafi nas zaskoczyć. Z ciekawością śledziłam to, co rodziło się między dwójką sojuszników. O ile po Dominiku spodziewałabym się, że będzie go ciągnęło do Marysi, o tyle ona początkowo nie wyglądała na chętną zawierania głębszych znajomości z -bądź co bądź- mordercą jej rodziców. Czy to tylko wspólny cel i ta specyficzna samotność, która towarzyszy po takiej tragedii, czy rzeczywiste uczucie, nie wiem. W każdym razie ta dwójka zbliża się do siebie, a my obserwujemy rozwój sytuacji z przyjemnością.
Nasz polski autor jest mistrzem zakończeń; wszystko to, co wydawało się w jakiś sposób dopięte na ostatni guzik, takie pewne... sypie się jak domek z kart. Po zakończeniu lektury byłam totalnie rozbita, nie wiedząc, w co mam wierzyć- w którą wersję Marysi, jej słów, wszystkiego. I do tej pory biję się z myślami, co było prawdziwe. A czy to nie idealny wyznacznik tego, że książka jest warta przeczytania?
Dominik wraz z ojcem prowadzą dosyć nietypowy biznes. Są płatnymi zabójcami.
Dostają zlecenie na rodzinę Grabowskich.
Marysia to dziewczyna żyjąca w beztroskim świecie,ktory zmienia się w jednej chwili.
W chwili, kiedy zamaskowani napastnicy napadają na jej rodzinę i zabijają z zimną krwią.
Jej udaje się przeżyć, a wiedząc czym zajmowała się jej rodzina na własną rękę szuka odpowiedzi kto chciał ich śmierci.
Dominik musi dokończyć zlecenie.
Czy uda mu się wytropić Marysię? Czy ona dotrze do prawdy? A może coś ich połączy? Wspólny wróg, miłość, nienawiść?
Kiedy dowiedziałam się, że wychodzi nowa książka tego autora wiedziałam, że to obowiązkowa lektura. Do tego ta cudna okładka.
Czytając lżejsze książki ostatnim czasem doszłam do wniosku, że potrzebuję latające trupy, rozlewy krwi, poćwiartowane ciała i ten "delikatny" język pisarski.
Autor nie zawiódł miechem rzucał aż miło, trupy tu i ówdzie, a do tego dwoje młodych ludzi. Miodzio.
"Problem z dobrą książką polega na tym, że chcesz ją skończyć czytać i nie chcesz skończyć czytać."
Miałam się z tym przespać ale wiem, że jutro nic nowego nie wymyślę😅
Był Kuba Sobański, Oskar Blajer a teraz przyszedł czas na Dominika Baja😈
Pierwszy raz zabił mając 13 lat. Od tamtej pory, co roku wraz z ojcem dokonuje morderstw na zlecenie. Przyszedł czas na kolejne zlecenie, tym razem jest to czteroosobowa rodzina. Podczas napadu, coś idzie nie tak, dziewczynie udaje się uciec. Czy Dominik ją znajdzie ? Jakie konsekwencje przyniesie pościg za Marysią ?
Autor poraz kolejny udowodnił, że potrafi zaserwować niezłe emocje i stworzyć historię tak porąbaną a jednocześnie fascynującą. Jakie to było dobre😈 Czytałam i nie mogłam się oderwać. Zresztą zawsze tak mam przy książkach Adriana Bednarka😄 czytam dotąd aż przewrócę ostatnią stronę.
Ta książka jest troszeczkę inna niż pozostałe, ale jak to u Bednarka bywa, trupów Ci tutaj pod dostatkiem i krew leje się z każdej strony. Jednym się to nie spodoba, mi wręcz przeciwnie. Akcja nie zwalnia nawet na moment, co chwilę coś szokuje, coś zaskakuje. Bohaterowie- bezwzględni, zimnokrwiści i fantastycznie porąbani😈 Uwielbiam portrety psychologiczne jakie kreuje autor, według mnie nie ma sobie równych. Jednak niezmiennie Kuba Sobański my love😈 @adrian_bednarek_autor czy wykreujesz bohatera, który go przebije ? Czekam😎
@wydawnictwo_novaeres 🖤
@wydawnictwo_zaczytani 🖤
"Dziedzictwo zbrodni" przeczytałam już jakiś czas temu, ale nie mogłam się zebrać, by coś napisać. Adrian Bednarek jest konsekwentny w budowaniu kompletnie popapranych bohaterów. Nie inaczej jest tutaj, jednak zarówno w przypadku Dominika, jak i Marysi, to los zdecydował, że w pewnym momencie swojego życia przekraczają granice zła.
Nie jest to powieść dla ludzi o słabych nerwach, bo praktycznie na każdej stronie spotkamy się z jakąś formą przemocy, a ilość martwych osób jest zdecydowanie większa niż w chyba całej trylogii o Oskarze Blajerze. Adrian Bednarek dał się porwać tej mrocznej stronie swojej wyobraźni.
"Dziedzictwo zbrodni" układa się w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie, że jest cały czas ramię w ramię przy głównych bohaterach. Powieść nie jest długa, więc nie ma w niej czasu na przestoje, cały czas jest akcja i szybkie tempo, a końcówka to mistrzostwo. Jeżeli nie znacie "Dziedzictwa zbrodni", a lubicie mocne powieści, to jest coś dla Was. Polecam
Dwoje bohaterów, których nic nie łączy, dwa światy niemające ze sobą nic wspólnego i jedna noc, która wszystko zmieni. W końcu co mobilizuje bardziej niż wspólny wróg?
Choć nie pałam przesadną sympatią do polskich autorów, z Bednarkiem polubiłam się od razu. Jego książki są mocne, mroczne i brutalne. Fabuła często ocieka krwią i ociera się o przesadę. Liczba ofiar idzie w parze z bogatą wyobraźnią i zwrotami akcji. Świetny styl i możliwość postawienia się na miejscu zabójcy doskonale uzupełniają całość. Tych elementów, tak charakterystycznych dla twórczości autora, nie zabrakło mi i tym razem. Niewątpliwie jednak nowy tytuł pisarza nieco różni się od tego, co zazwyczaj oferuje on swoim czytelnikom.
„Dziedzictwo zbrodni” urzekło mnie bardziej sensacyjną nutą. Sięgając po książkę byłam przygotowana na szybką akcję i opowieść stworzoną przede wszystkim dla rozrywki. Mimo że Bednarek postarał się umotywować działania swoich bohaterów, to podejmowane przez nich decyzje, wydłużająca się lista ofiar i przewrotnie wybierane narzędzia zbrodni sprawiają, że całość ma lekki i świeży ton.
W swojej nowej powieści autor udowadnia, że ma jeszcze sporo do przekazania, a pomysłów wciąż mu nie brakuje. Wyobraźnia działająca na najwyższych obrotach stworzyła kolejną zaskakującą opowieść, na którą spoglądałam jednak z pewnym dystansem i przymrużeniem oka. Niektóre motywy i sytuacje były bowiem absurdalne, pełne czarnego humoru i przerysowanych opisów. W żadnym razie natomiast mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się możliwością oderwania od innych spraw i zajęcia głowy tą przedziwną fabułą.
Akcja książki rozwija się szybko. Historia zaczyna się mocnym akcentem i już do końca nie zwalnia tempa. Bednarek dba o to, by czytelnik ani przez chwilę się nie nudził, podtrzymuje zaciekawienie i pozwala na zaangażowanie. Choć niektóre wątki wydają się przewidywalne i łatwo domyślić się, w która stronę podąży fabuła, to muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. A i scenariusz rozgrywający się według moich założeń w żadnym razie mi nie przeszkadzał.
Autor przedstawił mi ponadto dwoje intrygujących bohaterów. Nie jestem pewna, czy podczas lektury doszukałam się między nimi więcej przeciwieństw czy podobieństw, zmieniali się bowiem na moich oczach i wiele razy dałam się zaskoczyć. Obydwoje natomiast miło mnie zaskoczyli i pozwolili dobrze się zapamiętać.
Jak już wspomniałam na początku, autor ma bardzo dobry styl. Szczególnie spodobał mi się natomiast język, którym posługiwał się w tym przypadku. Mocny, dosadny, nieco wulgarny, trochę ironiczny i sarkastyczny. Pasujący do całości, ale też stanowiący dużą zaletę sam w sobie.
„Dziedzictwo zbrodni” okazało się dokładnie takie, jak oczekiwałam. Lubię Bednarka, chętnie sięgam po jego historie i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w najbliższym czasie.
"Dorosłość jest sztuką dokonywania wyborów”.
Uwaga, uwaga! Adrian Bednarek w swojej najnowszej książce rozkręca niezłą imprezę, gdzie trupów i krwi jest pod dostatkiem. A wszystko to w Częstochowie, choć można by pomyśleć, że w Nowym Jorku.
Dwójka dzieciaków przez jedno powiedzmy przypadkowe spotkanie przeżywa czołowe zderzenie z rzeczywistością.
Ale po kolei.
Dominik wraz z ojcem są właścicielami zabójczej spółki z logo śmieci wyrytym na duszach. Chłopak został wychowany by zabijać. Ojciec nauczył go nie mieć litości ani skrupułów. Wpoił, jak czuć obojętność wobec ofiar i satysfakcję z zabijania. Załatwił licencję na bezkarność. I tak przez lata kręcili lody na ludzkiej śmieci. Pozorowanie wypadków, napadów, samobójstw – jedno zlecenie ustawiało ich finanse na rok do przodu. Ich aktualna misja to zabójstwo czteroosobowej rodziny Grabowskich.
Ta robota od samego początku śmierdziała przypałem, ale szmal jaki mieli za nią dostać podobno nie śmierdział.
Pseudoekskluzywni zabójcy spartaczyli robotę pozwalając uciec Marysi Grabowskiej, słodkiej dziewczynce, ułożonej jak klocki Lego dwudziestolatce, która ogarnięta chęcią przetrwania niczym Lara Croft wyprowadziła zabójców swoich rodziców i brata w pole.
Niedokończone zadanie oznaczało kłopoty, wiec Dominik postanowił je dokończyć. Odnaleźć zgubę i ją odhaczyć. Wkrótce okazuje się jednak, że zarówno Dominik, jak i Marysia jadą na tym samym napędzanym przez nienawiść ich wspólnego wroga dwukołowym wózku.
Ich starzy grali w ryzykowną grę i przegrali. Teraz oni muszą wejść w mrok, który mąci zmysły. Ich nieoczekiwane braterstwo dusz, wspólne tajemnice, pokręcona relacja i akcje niczym wycięte z GTA, zaskakują ich samych.
Czy uda im się dowiedzieć prawdy o swoich rodzinach?
Czym skończy się igranie ze śmiercią?
„Dziedzictwo zbrodni” to intensywne widowisko w klimacie sensacji. Autor jak zawsze funduje czytelnikowi dużą dawkę emocji, a wykreowany przez niego świat i bohaterowie nie pozwalają o sobie zapomnieć dopóki nie pozna się finału. A ten, zaskakuje. Książkę czyta się jednym tchem. Jest, jak to mówią, pierwszej wody.
Bawiłam się świetnie.
Polecam🔥
ajna powieść sensacyjna z dużą ilością trupów. Podobała mi się. To moje pierwsze spotkanie z autorem, ale na pewno nie ostatnie.
Mamy tu historię pewnego płatnego zabójcy Dominika i jego ofiarę Marysię, której nie udaje mu się zlikwidować. Początkowo nasz główny bohater chce znaleźć dziewczynę i dokończyć zadanie, jednak sprawy się dość mocno komplikują, co powoduje, że Dominik i Marysia zaczynają razem współpracować. Zbliżają się do siebie. Pomimo tego, że udaje im się osiągnąć swój zamierzony cel, to jednak końcówka mocno zaskakuje, bo chyba nie takiego ,,The endu" się spodziewałam. Akcja od samego początku; śledzimy losy bohaterów z zapartych tchem. Polecam
Jak ja się cieszę, że to tylko książka! Szok, po prostu szok! Przeczytałam ją prawie na jednym wdechu z czego serce o mało nie przestało bić ze strachu. W ogóle nie przypuszczałam, że będzie tak przerażająca. Napisana prościutkim i mogę powiedzieć, że luzackim stylem bez zbędnych opisów, czy charakterystyki, ale z fabułą godną Maxa Czornyja! Żeby własny ojciec namawiał dziecko do takich rzeczy, to w głowie mi się nie mieści. Do tego mały szantażyk, na który wiadomo, że chłopiec się złapie. Nikt w końcu nie chciałby stracić osoby, która jest dla niego wszystkim. Tylko cena, jaką musi za to zapłacić jest bardzo wysoka...
Ile jesteśmy w stanie zapłacić za czyjeś życie? Ile za to, by się go pozbyć? Czy można to zrobić z zimną krwią, skoro taka właśnie praca przechodzi tutaj z pokolenia na pokolenie? Tym razem jednak stawka się zwiększa, gdyż trzeba unicestwić aż czteroosobową rodzinę. Niby kolejne zwykłe zadanie, jednak zaczynają się pojawić komplikacje. Niespodziewanie ranny zostaje ojciec chłopca i zostawia przy tym swoje ślady. Trudności rosną w siłę, gdyż ciężko się z tego wytłumaczyć. Dodatkowo wciąż coś psuje im plany. Już czuć, że nie będzie łatwo, a nerwy im tego nie ułatwiają. Czy zatem wyda się ich każda tajemnica? Czy prawda ujrzy światło dzienne?
Niesamowita! A jaki dreszczyk emocji, bo wciąż się tutaj dzieje! To taki lekki styl, który przeraża i sieje przestrogi. Wspaniały thriller psychologiczny, gdzie trzeba złamać własną psychikę, by móc doczytać ją do końca. Masakrycznie pociągająca fabuła, która nie zwalnia do samego końca. Groźni i tajemniczy bohaterowie, którzy czasem muszą zgrywać niewiniątków. Bywa też, że chcą ukazać jacy są twardzi, choć serce i rozum krzyczą, że po prostu się boją. My ten strach odczuwamy, bo tak naprawdę nie wiadomo jak to się wszystko skończy.
Ja czułam jakbym nad głową miała kata, który wykona swoje zadanie, kiedy tylko przerwę czytanie. Bałam się, ale czytałam, bo nie potrafiłam przestać. Niesamowita książka, którą bardzo wam polecam:-)
Podczas czytania powieść skojarzyła mi się trochę z twórczością Tarantino oraz z filmem ,,To nie jest kraj dla starych ludzi" i są to pozytywne skojarzenia. W powieści nie ma wielkiej zagadki czy mistyfikacji, jest tylko czysta akcja i, pomimo że nie lubuję się w czymś takim, a przynajmniej nie w literaturze tak tutaj bawiłem się przednio.
Głównego bohatera polubiłem, jest enigmatyczny, do bólu konkretny i piekielnie inteligentny, zupełnie jak ... ktoś, kogo znam od jego postaci embrionalnej, ale palcem nie będę pokazywać, oprócz tej osoby jeszcze taki był Steven Seagal w Liberatorze i proszę z tym nie handlować wszelka krytyka Stevena będzie piętnowana (jak ktoś go nie lubi, to proszę się ode mnie odseparować).
Co do samej fabuły nie ma się co rozpisywać, czysta akcja nie ma nudy, nie ma głębszych przesłań, naparzanie się cepami i jazda bez trzymanki. Nie ma opisów akacji, topoli czy walących gorzoła góroli, same konkrety.
Samo zakończenie jest dla mnie bardzo dobre, nie jest słodkie jak malutka foczka ślizgająca się na brzuszku i robiąca ,,oing uuu oing uuu oing" jest brutalne, prawdziwe i mi się podobało.
Żeby było jasne, to nie jest książka tego typu, że utkwi Wam w pamięci, nie to książka na tu i teraz czytasz, zapominasz, ale w trakcie możesz się bardzo dobrze bawić. Bednarek wygrał konkretami, bo ta książka nie udaje kryminału z wielowarstwową intrygą, tu jest jazda trochę jak w takim sensacyjnym slasherze. ?Jeśli ktoś szuka szybkiej rozrywki, to śmiało można brać, jednak jeśli liczycie chociaż na namiastkę śledztw to nie jest to odpowiedni czas na tę powieść.
No ja rekomenduję w każdym razie, a nie jest to żadna tajemnica, że się znam i tak dalej...
https://www.instagram.com/mad.book.worm/
Do przeczytania tej książki zachęciła mnie okładka, jakoś tak przyciągała mój wzrok. Podobno nie powinno się oceniać książki po okładce, tutaj wszystko idealnie ze sobą współgra.
Adrian Bednarek lubi tematykę seryjnych morderców i moim zdaniem zgłębianie tematu wychodzi mu doskonale. W Dziedzictwie jest dwóch morderców, syn i ojciec, współpracują razem, działają na zlecenie, za dobrze wykonaną "pracę" są sowicie wynagradzani. Pewnego dnia dostają zlecenie zabicia całej rodziny Grabowskich, małżeństwa i ich nastoletnich dzieci. Tylko nie wszystko idzie tak jak zaplanowali, sprytna Marysia Grabowska wymyka się z rąk zabójców i sprawa się komplikuje. Kiedy wpada w ręce Dominika, czyli syna płatnego zabójcy, wie że jeśli nie będzie z nim współpracować, nigdy nie wpadnie na trop tego co wydał na nią zlecenie.
Książka trzyma w napięciu, ostrzegam że opisy morderstw są brutalne ale to idealnie odzwierciedla charakter tych, którzy dokonują egzekucji. Spojrzenie na całą sytuację pokazane jest z perspektywy trzech osób, Dominika, Marysi i policjanta, który próbuje rozwikłać zagadkę morderstw, tym bardziej że trupy nadal się pojawiają. Autor świetnie pokazuje jak każda z osób inaczej patrzy na tą sprawę.
Poznając Marysię można pomyśleć że to rozchwiana emocjonalnie nastoletnia bogaczka. Trzeba tylko pamiętać że na jej oczach zginął brat, straciła rodziców, a na dodatek musi zadawać się z człowiekiem który pozbył się jej rodziny.
Przyznam się że polubiłam Dominika, mimo że to płatny zabójca
On pragnie jej śmierci, ona jego. Czy wspólny wróg sprawi, że podejmą współpracę? Dominik wraz z ojcem prowadzą nietypowy biznes - są płatnymi zabójcami. Najnowsze zlecenie to czteroosobowa rodzina Grabowskich. Marysia Grabowska to beztroska dwudziestolatka, której życie zmienia się w piekło, gdy zamaskowani mężczyźni atakują dom jej rodziców. Dziewczyna cudem unika śmierci. Wie, czym zajmuje się jej familia, więc nie chce iść na policję. Postanawia dowiedzieć się, kto i dlaczego chciał ich zabić. Tymczasem Dominik próbuje odnaleźć Marysię, żeby naprawić swój błąd i dokończyć zadanie. W innym wypadku sam wpadnie w poważne tarapaty. Żadne z nich nie jest świadome, że mają wspólnego wroga, a prawda o rodzinie Grabowskich jest zupełnie inna, niż podejrzewają...
Ponownie weszłam w pełen brutalności świat, jaki pokazał mi Adrian Bednarek. Książka posiada odpowiednie tempo akcji i, jak przystało na to, iż mamy do czynienia z sensacją, z domieszką kryminału i thrillera, stale towarzyszy nam klimat napięcia, wyczekiwania, intrygi i chęci poskładania zagadki w całość.
Autor rewelacyjnie potrafi zbudować pokręconą relację ofiara-morderca. To z jednej strony przerażający obraz, a z drugiej fascynujące studium psychologiczne postaci. Mamy możliwość przyjrzeć się jak wyglądała droga do tego, jak Dominik stał się zabójcą. W osłupienie wprawia to z jak wielką determinacją i siłą można doskonalić swój zbrodniczy fach.
"Ciągle wierzył, że to jakiś dziwny sen. Kara za nocki pełne wirtualnej krwi. Ale trup był realny, ojciec też. Złapał syna za dłoń i podał mu nóż. Dominik nie potrafił cofnąć ręki."
Dominik - człowiek zabijający z zimną krwią, zresztą profesję tę traktujący jako coś normalnego lub po prostu sport. Tak został wychowany. Bez rozczulania i łez. Doskonale wie, jak tuszować swoje zbrodnie, by nikt się o nich nie dowiedział. Jednakże było w nim coś, co sprawiło, że go polubiłam. Nie zdradzę Wam co to, sami musicie się przekonać...
"Dominik nauczył się podchodzić do zabijania jak do każdej innej pracy. Kolejne trupy niszczyły jego emocje, w końcu przyłapał się na tym, że nie traktuje celów jak ludzi."
Z kolei 20-letnia Marysia przeżyła życiową traumę. Miewa mnóstwo wahań emocjonalnych, momentów dziwnych, niezrozumiałych zachowań, a nawet bym powiedziała, że ociera się syndrom sztokholmski. Ale zaimponowała mi tym, że się nie poddała, przystosowała do nowej sytuacji. Jednak wzbudziła we mnie pewne wątpliwości co do tego, czy była rzeczywiście krystalicznie czysta? Zaintrygowani?
"Dorosłość jest sztuką dokonywania wyborów."
Dominik i Marysia - wydawać by się mogło sprzeczne charaktery i wrogowie, ale szybko okazuje się, że łączy ich wspólny wróg i coś jeszcze. Mnie bardzo podobało się takie rozegranie fabuły ze strony autora.
Dawno nie czytałam książki, w której bohaterowie przeszliby aż tak wielką przemianę. Gdy porównałam ich z początku powieści, a patrząc na finał, byłam w naprawdę niemałym szoku.
Ale nie tylko para głównych bohaterów jest świetnie skrojona. Pozostałe postacie również zasługują na naszą uwagę, jak chociażby nieustępliwy detektyw Maks Kozłowski.
"Dziedzictwo zbrodni" to historia o pragnienu zemsty, chęci poznania prawdy, samotności, o tym jak trudno przebaczyć i zapomnieć. To książka, która zabierze Was do mrocznego świata płatnych zabójców, do miejsca, gdzie sprawiedliwość wymierza się osobiście. Mnie autor ponownie poprzestawiał w głowie. Jesteście na to gotowi?
Kiedy miłość jest inspiracją dla zbrodni. Pisanie opowiadań kryminalnych jest dla 23-letniego Oskara formą terapii, pomagającą zapomnieć mu o dramacie...
Tylko wielcy potrafią realizować swoje żądze. Ja jestem największy... Witaj w moim idealnym świecie. Jestem Kuba, mam dwadzieścia dwa lata i wszystko...