SOS! W domu pojawia się małe stworzenie, które ryczy nie na żarty, za krótko śpi, ssie palec, robi kupy i dziwnie na ciebie patrzy.
Podobno człowiek może się przyzwyczaić do wszystkiego. Więc kiedy w domu pojawił się Pitu (wtedy jeszcze nie mieliśmy pojęcia, jak się będzie nazywał), przyzwyczailiśmy się.
Jakimś cudem zmieniałem pieluchę. Nie wiem, jakim cudem wkładałem mu nowe ubranko. Kolejne tego dnia. (Czy mi się wydaje, czy w książkach nic nie pisali, że przeciętny Pitulek potrafi się obrzygać dziesięć razy dziennie? Bo o tym, że w tym samym czasie dwadzieścia razy obrzyga rodziców, nie pisali na pewno).
Jakim cudem ludzkość nie wymarła, skoro tyle wysiłku trzeba włożyć w wychowanie jednego dziecka? A przecież są tacy, co mają dwójkę czy, uchowaj Boże, piątkę! Więc co? Nie śpią dziesięć lat z rzędu?
Nigdy byś w to nie uwierzył? Przekonaj się sam!
Nowe ilustracje: Ksenia Potępa z „ Nie mogę, trzymam dziecko”
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Rozrywka, humor
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Autor opowiada czytelnikom o swoim życiu z dziećmi, na które z żoną wołają Pitu i Kudłata. Dziwię się, że po przejściach z synkiem, zdecydowali się na drugie dziecko. Chwilami czyta się jak jakiś thriller...
Media wykreowały obraz szczęśliwego rodzicielstwa gdzie zawsze jest zdrowe, pyszne jedzonko na stole, dziecko nie ogląda telewizji tylko bawi się zabawkami edukacyjnymi. Tak też się zdarza, ale Leszek Talko obala wszystkie mity i opowieścią o swoich dzieciach zwraca uwagę, że trzeba znaleźć balans, który pozwoli też nie zwariować w tym rozgardiaszu rodzicom, a ich pociechom być po prostu szczęśliwym.
Dziecko dla odważnych to blisko 70 opowieści z życia autora. Od pojawienia się na świecie pierwszego dziecka – Pitulka, aż po narodziny Kudłatej i wspólne życie z dwójką dzieci. Rodzicom nie jest łatwo, ale nam czytelnikom z całą pewnością przezabawnie. Wiele razy po prostu płakałam ze śmiechu. Gdzieś czytałam, że historie są absurdalne. Tak, ale przebywanie z małym dzieckiem właśnie czasami takie jest. Zdarzają się chwile gdy po prostu nie wierzysz co taki mały człowiek jest w stanie wymyślić.
Ogromnym plusem tej książki jest jej szczerość i jednocześnie fakt, że trzeba traktować ją z przymrużeniem oka. Myślicie pewnie teraz, że coś mi się pomieszało, a wszystkie te stwierdzenia się wzajemnie wykluczają. Już wyjaśniam.
Szczera, ponieważ nie jest niczym dziwnym, że rodzic jest zmęczony, czasami zasypia szybciej niż dziecko i ma czasami po prostu wszystkiego dość. Powiedzenie tego na głos często spotyka się jednak z krytyką innych ludzi. Jak to? Przecież chciałeś dziecka, a teraz masz dość? Autor zupełnie nie boi się dezaprobaty ze strony społeczeństwa i po prostu mówi to co myśli.
A czemu trzeba traktować ją z przymrużeniem oka? Ponieważ nawet jeśli mamy ochotę wystrzelić swoje dziecko w kosmos to za chwilę się opamiętamy i znów kupimy batonika lub lizaczka i po raz 50 tego dnia złapiemy nasze dziecko spadające ze stołu. Wcześniejsze myśli były tylko wyrazem emocji.
Uśmiałam się serdecznie czytając o codziennych problemach i troskach rodziców z dziećmi. Sama od niedawna zostałam mamą, więc tematyka jest dla mnie bardzo bliska. Piękne i zabawne porównania literackie i filmowe ubarwiają rodzinną codzienność familii Talków. Dla czytelnika są dobrą wskazówką, jak w prosty sposób urozmaicić codzienność. Język prosty i przystępny. Polecam z czystym sumieniem.
Jakie zwierzę lubi podkradać kanapki? Jakie skarby można znaleźć w ogródku? Do czego przydają się nowe buty? Kto może wyłonić się z jeziora? I jak sprawić...
Jak przejść do historii to zbiór prześmiewczych, autoironicznych felietonów, w których autor przygląda się otaczającej go, często zaskakującej, rzeczywistości...
Przeczytane:2014-03-08,