„Dziś Oświęcim razem z okolicami jest pusty. Międzynarodowy cmentarz, ciągnący się na przestrzeni kilkunastu kilometrów. Okoliczna ziemia czerwieni się kroplami jarzębin - nieprzeliczonymi jak krople krwi, które na nią padały przez szereg lat.”
O najciemniejszej karcie historii ludzkości pisze Seweryna Szmaglewska, która po aresztowaniu przez gestapo w roku 1942 za udział w konspiracji, trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau. Wspomnienia Autorki spisane zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej zostały dołączone do materiałów oskarżenia przeciw oprawcom hitlerowskim podczas Międzynarodowego Trybunału w Norymberdze. Tę reportażową powieść warto wysłuchać nie tylko ze względu na plastyczność opowieści, sugestywny styl, czy bogactwo myśli lecz przede wszystkim ze względu nad historię w niej zapisaną. Odarte z powieściowej fikcyjności wspomnienie jest świadectwem Zagłady ale także przestrogą dla kolejnych pokoleń.
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Data wydania: 1989-06-30
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: Dymy nad Birkenau
Język oryginału: Polski
Tłumaczenie: brak
W ostatnim czasie wydaje się coraz więcej książek dotyczących obozów koncentracyjnych, a konkretniej — ich ofiar, ale też „pracowników”. Cała gama strażników, doktorów, pielęgniarek, i innych. Przyznaję, nie zaliczam się do grona miłośników tych wszystkich fabularyzowanych historii, „opartych na faktach”. Choć doskonale rozumiem, że mogą w pewnym sensie mieć wartość edukacyjną (małą, jednak „jakąś”), gdyż nie każdy jest w stanie przejść przez relacje naocznych świadków. Równocześnie uważam, iż najistotniejsze są dwie publikacje: „Medaliony” Zofii Nałkowskiej oraz „Dymy nad Birkenau” Seweryny Szmaglewskiej. Nałkowska pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, gdzie usłyszała, a później spisała ważne informacje o dramatycznych wydarzeniach. Natomiast Szmaglewska była więźniarką Auschwitz-Birkenau, udało jej się zbieg podczas marszu śmierci. „Dymy nad Birkenau” to memuar, swoją konstrukcją przypominający powieść. Literatura wybitna. Tego typu książki zwyczajnie nie mogą zostać zapomniane.
To ogromnie ważne świadectwo. Bez upiększania, koloryzowania, wpychania na siłę poczucia jakiejś nadziei. Nie, nadziei próżno szukać w obozie koncentracyjnym, gdzie każdy dzień jest wypełniony najpierw strachem, a potem swoistą obojętnością. Szmaglewska dokładnie nakreśliła obraz chwil, które spędziła otoczona śmiercią. Nawet pojedyncze słowa wzbudzają w czytelniku smutek, złość, niedowierzanie. Przyznaję, skończenie całości zajęło mi stosunkowo sporo czasu, gdyż musiałam się zatrzymywać w połowie, momentami cofać do danego fragmentu, powtarzać. Naprawdę kawał ciężkiej lektury, wymagający skupienia i odpowiedniego nastroju. Lecz warto sięgnąć po tę książkę, zdecydowanie. Wypala w człowieku trwały ślad. Bolesny, acz arcyistotny.
Proszę sobie wyobrazić, że publikacja powstała w zaledwie kilka miesięcy. Mam wrażenie, iż emocje w autorce kumulowały się na tyle intensywnie, by finalnie wybuchnąć. Przemieniła je w piękne zdania — „piękne”, ponieważ Szmaglewska opisała swoją historię w niemal poetycki sposób, co mocno kontrastuje z przekazem. Dlatego doskonale rozumiem zachwyt nad formą, nad czysto literacką wartością dzieła. Nawet teraz przed oczami pojawiają mi się pewne akapity, wryte w umysł, o czym wspominałam troszkę wcześniej. Ach, trudno stworzyć tę recenzję, bo jakiekolwiek wyrażenie wydaje się być nieadekwatne…
Bardzo interesujące (znowu głupie słowo) są opisy rozkładu dnia. Praca, głodowe racje żywieniowe, metody na radzenie sobie z wszechobecnymi wszami, pchłami, chorobami. Więźniowie byli niezwykle pomysłowi w sposobach przetrwania. Zwłaszcza kobiety, ogromnie silne w chwilach grozy. Bohaterki! Czy mogłabym je inaczej nazwać? Pani Seweryna tak dokładnie przedstawiła każdy kąt obozu, że po prostu łzy stają w oczach. Stają, a nie chcą płynąć. Brud, traktowanie człowieka gorzej niż karalucha, strażnicy czerpiący sadystyczną przyjemność z dręczenia… Tym mocniej przeżywam lekturę, myśląc o moich dwóch dziadkach, którzy również byli więźniami Auchwitz i Buchenwaldu. Udało im się dotrwać do końca wojny, a wielu umarło…
„Dymów nad Birkenau” chyba nie da się dobrze zrecenzować. Pragnę jedynie pisać o swoich uczuciach towarzyszących czytaniu. Nic więcej. To jedna z pozycji, która zawsze powinna być obecna na liście szkolnych lektur. Właśnie obok Nałkowskiej. Aż ciśnie się motto znane z „Medalionów”, dlaczego „ludzie ludziom zgotowali ten los”? Pytanie istnieje bez odpowiedzi. Możemy tylko domniemywać, dbać, aby świat został bezpiecznym miejscem. Dla nas, naszych dzieci, wnuków. Dbać, aby śmierć milionów nie poszła na marne. Oni też mieli imiona, nazwiska, marzenia…
Gdyby byla to pierwsza czytana przeze mnie ksiazka o zyciu w obozach koncentracyjnych,to byc moze ocena bylaby wyzsza.Nie da sie ukryc,ze ksiazka napisana jest pieknym jezykiem-rzadko spotykanym w tego typu relacjach,ale za duzo w niej opisow zachodow i wchodow slonca,zieleni drzew i trwaw itp.Rozumiem tesknote za normalnym swiatem,ale za malo jest tu przezyc konkretnych osob,przez co ksiazka bardzo duzo traci.Pod tym wzgledem czytalem wiele ksiazel,mocniej obrazujacych tragedie wiezniow Auschwitz-Birkenau.
Autorka spędziła w obozie dwa i pół roku. Uciekła z marszu śmierci. Na wolności szybko zaczęla opisywać życie w obozie, bojąc się, że naziści zatrą wszelkie ślady. Jej książka była jednym z dowodów w procesie w Norymberdze.
Świetnie zobrazowana nazistowska machina zagłady. Szmaglewska, baczna obserwatorka, dokładnie opisuje zależności w obozie, walkę o życie, śmierć, odebrane lub zachowane człowieczeństwo, nadzieję, obojętność, rezygnację.
Jedna z ważniejszych książek o Holocauście.
Polecam.
Literatura wojenna, obozowa nie jest łatwą ani przyjemną lekturą. Ale jakże ważną. Po lekturze "Kobiet z Ravensbrück" myślałam, że nic więcej bardziej mnie nie poruszy, nie wzburzy, nie przerazi. Myliłam się, bowiem lektura "Dymów nad Birkenau" wstrząsnęła mną dogłębnie.
"Dymy nad Birkenau" to zapis wspomnień, relacja z piekła obozowego Auschwitz- Birkenau, Seweryny Szmaglewskiej. Jej książka została dołączona jako materiał dowodowy w lutym 1946 roku przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Jako jedyna Polka została zaproszona do złożenia zeznań w procesie norymberskim.
Szmaglewska urodziła się w 1916 roku w Przygłowie, niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Łódzkim. Po wybuchu wojny powróciła do Piotrkowa, by pracować jako ratowniczka w szpitalu. Uczyła także na tajnych kompletach. 18.07. 1942 roku została aresztowana przez gestapo i przewieziona do obozu Auschwitz - Birkenau. Spędziła tam dwa i pół roku doświadczając wyniszczającej pracy fizycznej, przetrwała także kilka zabójczych epidemii i chorób. W styczniu 1945 roku podczas likwidacji obozu, gdy więźniów wyprowadzono w marszu śmierci, udało jej się uciec. Swoje przeżycia spisywała na bieżąco, na świeżo mając w głowie obraz piekła na ziemi, które przeżyła. "Dymy nad Birkenau" są pierwszym dokumentem o nazistowskiej machinie zagłady.
"Dymy nad Birkenau" to trudna lektura pod względem emocjonalnym. Musiałam czytać ją w ratach, bo ładunek emocjonalny przygniatał mnie do ziemi. Dla osób wrażliwych będzie to trudna lektura. Autorka pisze w sposób spokojny, opanowany, zdawałoby się w sposób chłodny, pozbawiony emocji, ale to pozory. Jej poetycki styl, ten spokój jeszcze bardziej oddziałują na czytelnika. Sposób przekazu przeżyć w obozie wstrząsa i zostaje z człowiekiem na zawsze. Podczas lektury w głowie ciągle miałam pytania: Jak to możliwe? Jak człowiek mógł tak traktować innych ludzi? Skąd tyle zła, nienawiści?
"Dymy nad Birkenau" to nie fikcja, to nie kryminał ani thriller, to życie. Życie, które czasem potrafi przypominać najbardziej przerażający horror. Życie, które było kiedyś, a niestety w wielu zakątkach świata nadal potrafi być, piekłem na ziemi.
Trudno przy literaturze obozowej, wojennej pisać, że polecam Wam jej lekturę. Ale napiszę inaczej, uważam, że każdy powinien przeczytać "Dymy nad Birkenau", bo to lektura ważna i potrzebna. By pamiętać, by nie pozwolić by zło w takiej postaci kiedykolwiek powróciło, by być wdzięcznym tym, dzięki którym możemy żyć w wolnej Polsce, by docenić to co mamy, bo nic nie jest dane na zawsze, a życie i świat jakie znamy można stracić w ułamku sekundy. Patrząc na świat, po lekturze wspomnień pani Seweryny, naszła mnie refleksja, że mimo upływu lat od zakończenia wojny, ludzie się nie zmieniają, niestety, ile wciąż w ludziach zła, nienawiści, uprzedzeń, złości. To od nas zależy jak będzie wyglądał nasz świat, to od nas zależy czy dobro będzie trzymać w ryzach zło, by nigdy więcej ludzie ludziom...
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Książka pani Seweryny Szmaglewskiej to moim zdaniem dzieło literackie pod każdym względem. Była więźniarka obozu koncentracyjnego w Auschwitz opisuje (zaraz po ucieczce z Marszu Śmierci) wstrząsającą relację o trzyletnim pobycie w tymże obozie. Mnie zadziwia pamięć i dokładność w opisach. Aż ciężko uwierzyć, że osoba, która przeżyła tamto piekło, potrafiła jeszcze takim językiem przelać to na papier.
“Kto przeżył tu rok, jest jak człowiek obdarzony przywilejem nieśmiertelności: patrzy na nadchodzenie nowych pokoleń i żegna je, gdy odchodzą. Jeśli ma serce żywe, przywiązuje się czasem do kogoś z tych przechodniów, siłą wyobraźni wyczarowuje z nim razem świat, w którym żyć łatwiej. Świat ten zowie się jutro. Kto w nim żyć potrafi, chodzi wśród zajęć dnia powszedniego jak w czapce niewidce, jak w zaczarowanej zbroi, która hartowana jest i odporna na ciosy SS-mańskich dłoni”.
“Dymy nad Birkenau” to ten rodzaj literatury, która boli jak się ją czyta. Boli i łamie serce, bo to nie jest fikcja. To się wydarzyło naprawdę. Autorką książki jest Seweryna Szmaglewska, która do Oświęcimia trafiła w październiku 1942, była tam do 1945 roku. “Dymy nad Birkenau” opisują wydarzenia dziejące się głównie w żeńskiej części obozu. Obejmują one czas od budowania do rozbioru Birkenau. Opisane jest życie w obozie, apele i wszystko to co tam się działo. Na końcu książki zostały zamieszczone grybsy autorki do matki, fragmenty korespondencji obozowej oraz rysunki, które przedstawiają obóz. “Dymy nad Birkenau” są dokładnym świadectwem tego, co działo się w czasie wojny w obozie. Przedstawiają straszną rzeczywistość. Uważam, że każdy z nas powinien przeczytać “Dymy nad Birkenau”.
"Autorka, aresztowana przez gestapo w 1942 r. za udział w konspiracji, spędziła w Birkenau prawie 3 lata. Relacja ta powstała natychmiast po ucieczce pisarki...
Literackie świadectwo z procesu największych zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy "Jak mówić? Jak przekazać fetor umierania, smród nędzy, obrzydliwość durchfallu...
Przeczytane:2023-02-12,
"Dymy nad Birkenau" Seweryny Szmaglewskiej to książka absolutnie wyjątkowa pod każdym względem. Jest to niepowtarzalny dokument, pierwsza w pełni autentyczna relacja o Auschwitz-Birkenau, o faszystowkiej machinie masowej zagłady. Autorka została aresztowana przez Gestapo w 1942 roku i spędziła w Birkenau prawie trzy lata. W styczniu 1945 roku podczas marszu śmierci udało jej się uciec. Zarówno to, że autorka przetrwała w obozie tak długo jak i to, że udało jej się zbiec z ewakuacyjnego marszu można określić jako cud. Zaraz po odzyskaniu wolności Seweryna Szmaglewska rozpoczęła pracę nad stworzeniem relacji z Birkenau. W swojej książce autorka opisała tylko wydarzenia autentyczne, bezpośrednio zaobserwowane albo przeżyte. Książka ukazała się jeszcze przed końcem roku 1945. W lutym 1946 roku Międzynarodowy Trybunał w Norymberdze dołączył ją do materiałów oskarżenia przeciwko hitlerowskim oprawcom, a samą autorkę zaprosił do złożenia zeznań. ''Dymy nad Birkenau" to bez wątpienia tytuł wyjątkowy, niesamowity dokument, niezwykła relacja ukazująca niewyobrażalny ogrom okrucieństwa i bestialstwa oraz skalę ludobójstwa jaka miała miejsce w obozie. Wspomnienia autorki są wstrząsające, książka wywołuje silne emocje, a jej autentyczność potęguje przerażenie. Mimo ogromu tragedii jaka miała miejsce w Birkenau, autorka potrafiła opisać to wszystko w wyjątkowy sposób, pięknym językiem, wręcz poetycko. Momentami jest jednak zbyt dużo przydługich, zaskakująco barwnych opisów, które mogą rozpraszać uwagę, utrudniać czytanie i całościowy odbiór książki. Literatura o tematyce obozowej jest w ostatnim czasie dość popularna. Co rusz pojawiają się nowe tytuły. Nie sposób przeczytać wszystkiego o tej tematyce co zostało wydane. Myślę, że książka Seweryny Szmaglewskiej "Dymy nad Birkenau" jako pierwsza i w pełni autentyczna relacja o Auschwitz-Birkenau to pozycja obowiązkowa z literatury o tematyce obozowej, po która powinien sięgnąć każdy.