Nesta Archeron i Kasjan, mimo dzielących ich różnic nie do pogodzenia i wzajemnych animozji, w wyniku działań wrogich dworowi Feyry i Rhysanda sił, znajdują się po jednej stronie barykady. Zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, uformowały niebezpieczny nowy sojusz, zagrażający kruchemu pokojowi na świecie. To, czy uda się powstrzymać wroga, zależy od tego, czy Kasjan i Nesta odsuną na bok nierozwiązane spory i ramię w ramię staną do walki. W świecie wyniszczonym wojną i dręczonym niepewnością Nesta i Kasjan staną do walki nie tylko z wewnętrznymi demonami, ale też potworami z zewnątrz, starając się jednocześnie znaleźć zrozumienie i uzdrowienie w swoich ramionach.
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2021-11-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: A Court of Silver Flames
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska, Anna Szumacher
Jako miłośnik fantastyki już nie raz słyszałem o amerykańskiej autorce, o serii Szklany Tron, a także o cyklu Dwór cierni i róż. Nigdy wcześniej nie miałem jednak okazji sięgnąć po żadną z powyższych książek. Aż do dziś, kiedy to w moje ręce wpadł wspomniany Dwór srebrnych płomieni. Zdawałem sobie sprawę, że jest to tytuł skierowany bardziej do płci pięknej, ale nic nie mogło mnie przygotować na mordęgę, jaką okazała się być jego lektura.
Na dobry początek trzeba powiedzieć, że główną bohaterką poprzednich części cyklu była Feyra Archeron, a tym razem autorka skupia się na jej siostrze Neście. Ta doświadczyła traumatycznych przeżyć podczas wojny z królestwem Hybernii oraz starcia z mrocznym Kościejem. Przede wszystkim chodzi o śmierć ojca, która mocno się na niej odbiła. Teraz obserwujemy bohaterkę i jej próby poradzenia sobie z pełnym chaosu życiem.
Dwór srebrnych płomieni opowiada nam zatem o poważnym temacie, jakim jest radzenie sobie z tragedią. Traktowałbym to jako wielki plus książki, gdyby nie fakt jak ta historia została opakowana. W zasadzie śledzimy kolejne dni z życia Nesty. Jest zmęczona, wypalona i ma dość wszystkich. Smutki leczy alkoholem i przygodnim seksem. Nie potrafi spojrzeć prawdzie w oczy i jest nieprzewidywalna. Wszelkie próby wyciągnięcia do niej pomocnej ręki przez przyjaciół traktuje jak swego rodzaju karę.
Ten stan ciągnie się strasznie długo. Ma się wrażenie, że autorka „leje wodę” i na tym etapie nie wie gdzie historia ma zmierzać. Ten dłużący się czas spędzony z Nestą wypełnia jej pracą w bibliotece, rozmowami z zaczarowanym domem i w końcu seksem z wojownikiem Kasjanem. W pewnym momencie wydawało mi się wręcz, że to właśnie ich seksualne podrygi są głównym wątkiem książki. Szkoda tylko, że ich opis przypomina bardziej scenariusz kiepskiego porno, aniżeli skomplikowaną relację dwójki osób, które nie do końca rozumieją własne uczucia.
Dwór srebrnych płomieni tych erotycznych momentów ma z każdym kolejnym rozdziałem coraz więcej. Praktycznie nie ma tutaj akcji, aż do samej końcówki książki, gdy bohaterki biorą udział w krwawym rytuale. Gdy coś ciekawego zaczynało się dziać i już myślałem, że fabuła ruszy z kopyta, po kilku stronach wszystko wracało do normy. Mnóstwo tu bardzo szczegółowych, pełnych kwiecistych porównań opisów i niewiele poza tym.
Warto w tym momencie podkreślić, że polskie wydanie książki zostało podzielone na dwie nierówne części. Pierwsza liczy sobie nieco ponad 600 stron, druga raptem 300 i to właśnie w części drugiej czeka was sporo akcji i kilka niespodzianek. Myślę, że spokojnie można było obyć się bez kilkuset stron, a i tak udałoby się odpowiednio nakreślić psychiczne rozterki Nesty i jej próby powrotu do rzeczywistości.
Następnym problemem, jaki zauważyłem jest zbytnie skupienie się na dwójce bohaterów. Nesta i Kasjan zajmują dobre 90% lektury. Inne postacie, które wcześniej odgrywały ważną rolę w uniwersum stworzonym przez amerykańską autorkę, tutaj pojawiają się zazwyczaj na krótko, bardziej by uzupełnić fabułę. Złoczyńcy odgrywają znikomą rolę, aż do ostatnich rozdziałów, gdy w końcu zaczynają działać. Nie wiemy jednak jakie są teraz ich motywacje, czy cele. Sarah J. Maas za bardzo koncentruje się na perspektywie głównej bohaterki.
Dostrzegłem, że autorka zbudowała ciekawy, fantastyczny świat, ale z jakiegoś powodu Dwór srebrnych płomieni nie pokazuje nam jego kolejnych odcieni. Czytając najnowszą pozycję z cyklu, utykamy w miejscu. Dobrze, że książkę czyta się naprawdę łatwo i szybko, gdyż perspektywa spędzenia dłuższego czasu z użalającą się Nestą i jej nudnymi dniami mogłaby doprowadzić mnie do wyrywania włosów z głowy.
“Dwór srebrnych płomieni” Sarah J. Maas został podzielony na dwie części, nie chce komentować tego posunięcia wydawnictwa uroboros, ponieważ jest to szeroko już opisane we wielu miejscach. Kocham grube książki, co prawda są nie raz nieporęczne do czytania, lecz osobiście jestem fanką opasłych tomiszczy, dlatego byłam bardzo zawiedziona w momencie, gdy wzięłam do ręki drugą część “Dworu srebrnych płomieni”. Książka ma trochę ponad 300 stron, lecz nie można tej cieniutkiej książeczce odmówić zwrotów akcji i fascynującej treści. Część druga w końcu była wolna od miłosnych igraszek głównych bohaterów, w zamian otrzymaliśmy sporą dawkę akcji i zakończenie kilku wątków ciągnących się dość mozolnie w pierwszej części. Nie zawiodłam się na autorce, po raz kolejny potrafiła zagrać na wielu emocjach czytelnika, zapewniając mu świetnie spędzony czas podczas lektur jej książki. Polecam ją całym sercem i mimo zmian jakie wprowadza do swoich książek, zostanę jej wierną fanką i biorę w ciemno każdą następną książkę. W tym momencie zawsze dodaje krótki zarys fabuły, lecz chcąc być szczera, nie ma sensu powtarzać opisu z poprzedniej recenzji, a tym bardziej nie ma sensu pisać, co znajduje się w tej części, ponieważ będzie to jeden wielki spoiler wobec poprzedniej części. Przypomnę tylko, że głównymi bohaterami są Kasjan i Nesta, których łączy wzajemne przyciąganie. Iskrzenie między nimi przemieniło się w szalejącą pożogę namiętności, która ostaje chwilowo przerwana przez knucie jednej z ludzkich królowych, która nie wybaczyła Neście tego, że ona otrzymała od Kotła to, co chciała tak bardzo ta druga- wiecznej młodości. Pierwszą część przeczytałam pod koniec dnia i przyznaję, że zarwałam nockę, by móc dokończyć część drugą. Nie potrafiłam się od niej oderwać, ponieważ autorka mnie tak bardzo wciągnęła w świat Nesty. Ogromna przemiana głównej bohaterki jest głównym aspektem tej książki, z ogromną przyjemnością przerzucałam kartki, obserwując nie tylko przemianę Nesty, lecz również muszę się przyznać, że przemiana nastąpiła we mnie. Najstarsza siostra Feyry była taką postacią, którą naprawdę ciężko polubić, sama muszę się przyznać, że nie darzyłam jej sympatią, lecz wraz z płynącą fabułą udało mi się zrozumieć jej zachowanie i zaakceptować jej postać. Kolejnym elementem, który jest genialnie napisany, to Walkirie. Autorka przedstawiła nam bardzo waleczną grupę kobiet, które miały swoje wartości i swój styl walki. Nie pozostawiła tematu Walkirii po jednym czy dwóch wspomnieniach Nesty, wręcz przeciwnie, ukazała czytelnikowi wiele szczegółów dotyczących tej grupy kobiet, okraszając je wspomnieniami Kasjana i Azriela, którzy walczyli wraz z nimi. Nie na darmo poruszam ten temat, ponieważ dwie bliskie sercu Nesty osoby, razem z nią starają się utworzyć swój własny oddział, by nie czuć się już tak bardzo zależne od mężczyzn oraz tak bardzo zranione przez nich. Ich więź, która się zawiązała między Nestą a dwoma jej przyjaciółkami jest bardzo silna i wzruszająca. Wiele momentów tej części było okraszone moim głośnym pochlipywaniem, dlatego radzę wam zaopatrzyć się w packę chusteczek. Sarah J. Maas tworzy magiczne książki, które swoją magią potrafią zaczarować czytelnika i przywiązać go do historii, która utworzyła się w jej głowie. Język i styl autorki są bardzo przyjemny i płynny, dlatego przez książkę się płynie z czystą satysfakcją. Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu Uroboros.
Wiedziałam, że druga część tej książki będzie bardziej dynamiczna i troszkę straszniejsza. Maas ma w zwyczaju zrzucać na nas bombę i pozostaje nam tylko czekać, co z tego wybuchu zostanie. I tak też było i tutaj. Działo się dużo, choć książka ma zaledwie 300 stron. Tak moim skromnym zdaniem ,,Dwór srebrnych płomieni" w ogóle nie powinien być podzielony na części. Ale wracając do tematu. Historia zawarta w tym tomie jest przepełniona walką, bólem i odnajdywaniem siebie, odnajdywaniem miłości, a przede wszystkim o samoakceptacji. To jest po prostu piękna książka, która działa na nas bardzo emocjonalnie. Zwłaszcza, że dzieją się rzeczy, które przyprawiają o ciarki na ciele. Ja uwielbiam ten świat fae, ciężko zawsze się z nim rozstać. Maas stworzyła go z dbałością o każdy szczegół, każdy kamyczek ma tutaj ważna rolę do odegrania. Cieszę się, że ta powieść skończyła się w taki sposób, innego wręcz być nie powinno. Czekam teraz tylko z niecierpliwością, aż autorka uraczy nas książką o losach Aza, Mor, Amreny czy Elainy. Jestem ogromnie ciekawa ich historii i tego jak potoczą się ich losy. J Polecam z całego serca. J
,,Dwór srebrnych płomieni", na mojej półce czekał od premiery, czyli prawie rok. Już przed pojawieniem się na księgarnianych półkach książka wzbudziła wiele kontrowersji. Czy kolejny tom Dworów przypadł mi do gustu ? Tak, chociaż ma też moim zdaniem słabsze momenty.
?Styl autorki jak zawsze był lekki,a opisy bardzo plastyczne przez co historię czytało się płynnie. Od samego początku Nesta była moją ulubienicą spośród sióstr Archeron. Wyczuwałam, że pod kotłującą się złością, arogancją skrywa się dziewczyna, która od losu doznała wielu krzywd. Gdy wody kotła zamknęły się nad jej głową odcina się od bliskich, szuka swojego sposobu na radzenie sobie z traumą.
?,,Dwór srebrnych płomieni" klimatem był dla mnie zbliżony do nowelki - ,,Dworu szronu i blasku gwiazd". Najnowszy tom dworów to wyboista droga, na której Nesta toczy walkę z lękami, stara się pogodzić z przemianą w fae, przyjąć i zaakceptować miłość Kasjana, wyrazić zgodę na troskliwe ramię towarzysza, odnaleźć swoje miejsce w nowej rodzinie -tworzonej przez członków Dworu Nocy. ?Podobało mi się ukazanie motywu przyjaźni, siły drzemiącej w kobietach.ACOSF nie tyle stoi akcją, co stanowi swego rodzaju wspinaczkę do odnalezienia lekarstwa na życie.
?Przejdźmy teraz do małych minusów:
Opisy treningów Nesty i Kasjana to jednocześnie plus i minus tej książki. Stopniowy rozwój siły fizycznej Nesty, uzdrowienie jej ciała miło było obserwować, ale jednocześnie uważam, że opisów tych momentów było zbyt wiele. Myślę, że skrócenie ACOSF o 200 stron byłoby wielkim plusem dla lektury, a wewnątrz zostałoby interesujące ,,mięso".
Scena porodu Feyry wydała mi się napisana troszkę niechlujnie, a cała akcja potoczyła się zbyt szybko. Dodatkowo obecność wszystkich najbliższych członków Dworu Nocy w pokoju rodzącej wydała mi się nie na miejscu. Odarło to moim zdaniem rodzącą i jej partnera z poczucia prywatności, kobiecej delikatności. Poród jest jednak czymś intymnym, co chcemy przeżyć na osobności, bez zbędnej publiczności czy świateł jupiterów.
No i na koniec. Nie jestem zwolenniczką tego wydania książki. Oczywiście po zapoznaniu się z treścią książki wiem już jak jej wnętrze koresponduje z wybraną okładką. Ten tom jednak znacząco odcina się na półce od reszty serii. Uważam też, że dało się zmniejszyć czcionkę, pozostawić mniejsze marginesy i mniej światła na stronie, a podział książki byłby zbędny. Przykład Dworu Skrzydeł i zguby pokazuje, że da się wydać grubaska tak, aby nie rozpadał się w rękach. Dwór srebrnych płomieni oceniam na mocne 7/10 - na pewno będę sięgać po kolejne tomy. Zaznaczę w tym miejscu,że książka zawiera sceny erotyczne i ze względu na to polecam lekturę osobom 16+. ?
No i mam upragnioną kontynuację tomu pierwszego:-) Ale cóż to się tu działo! Ileż przyjemności i swobody cielesnej nawiedziło tutaj początek książki. Zadziwiające było również to, że w jednej chwili potrafili być zajęci tylko i wyłącznie sobą, a w drugiej mieli misję do wypełnienia podczas której ich stosunki były nieco chłodniejsze. Niby wiadomo, że muszą razem stanąć do walki, bo królowe nie mają zamiaru odpuścić, jednak nie jest to takie proste. Tutaj aby walczyć, trzeba sobie bezgranicznie ufać. Trzeba być pewnym swojego partnera i tego, że w potrzebie nas nie zawiedzie. Niestety dumę i uprzedzenia muszą schować do kieszeni, by nie zaprzątały im głowy sprawy prywatne. Demony znajdą się bowiem nie tylko wewnątrz nich, ale i na zewnątrz. Tutaj każda nawet najmniejsza nieuwaga może być opłakana w skutkach. Królowe są naprawdę podłe, bo wykorzystają to, co ich łączy, by zamienić na to, co ich dzieli. W pewnym momencie zrobi się bardzo groźnie. Kasjan będąc pod wpływem królowej zacznie krzywdzić Nestrę. Tylko jedna rzecz w tej chwili będzie jedynie w stanie zapobiec nieszczęściu. Tylko czy uda się ją odnaleźć?
Oj ubolewam bardzo, że ten tom jest trzy razy krótszy od pierwszego. Nie wiem jednak, czy nie jest bardziej intensywniejszy, gdyż ma mniej opisów pobocznych, a bardziej skupiony jest na szybkiej akcji. Praktycznie przechodzimy z jednej szybkiej sceny do drugiej, a z niej do kolejnej i tak do samego końca. W skrócie można powiedzieć, że znajdziemy tu romans, walkę i romans. Każde z tych scen będzie przepełnione wielkimi emocjami i pragnieniami.
Jest to całkiem dobra fantastyka z którą warto się zapoznać. Praktycznie górują tutaj emocje, bo co by się nie działo jest opisane niczym wielka fala, która sieje nie tylko dobre zdarzenia, ale i te złe, przy których można się wzruszyć. Spotkanie z panią Sarah uważam za udane i wiem, że chętnie przeczytam kolejne książki jej pióra:-)
Ta część była bardzo dobra, szkoda, że poprzednia była taka nijaka. W tej sporo się dzieje, jest też romans, ale jest też w końcu walka.
Wyczekiwany latami finał serii Szklany tron! Światowy bestseller królowej fantasy, Sarah J. Maas, oferuje czytelnikowi epickie, niezapomniane zakończenie...
Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkolonym zabójcą, jednym z najlepszych, ale popełniła fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią niewolniczą...
Przeczytane:2023-05-07,
Pierwsza część historii Nesty i Kasjana bardzo przypadła mi do gustu i z niecierpliwością oczekiwałam wolnej chwili, gdy będę mogła zabrać się już za kontynuację. Ta nadeszła dość szybko, a ja czym prędzej zabrałam się do poznawania dalszych losów nowo pokochanych bohaterów (choć w przypadku jednego z nich to chyba na duże określenie). Jak w moich oczach wypadła część druga? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tej recenzji.
Kiedy Nesta powoli zaczęła przekonywać się do nowo otaczającej ją rzeczywistości, przyszła pora na stawienie czoła ogromnemu niebezpieczeństwu. Kobieta nie spodziewała się, że stanie z Kasjanem po tej samej stronie – przeciwko bezwzględnym ludzkim królowym, które zawarły sojusz, zagrażający tak kruchemu pokojowi. Czy oboje dadzą radę przezwyciężyć uczucia i na nowo wywalczyć pełne bezpieczeństwo na Dworze?
W recenzji poprzedniej części pisałam o tym, że bardzo polubiłam główną bohaterkę powieści - Nestę i swoje zdanie podtrzymuję. Możecie się ze mnie śmiać, ale jest w tej bohaterce coś, co mnie do niej przyciąga, nawet w momentach, gdy mam ochotę nią porządnie potrząsnąć. Co więcej, w tej części zauważyłam ogromną zmianę, jaka zaczęła zachodzić w tej bohaterce – Nesta z wiecznie niezadowolonej i upartej niczym osioł kobiety zaczęła przeistaczać się w kogoś, kto dostrzega znacznie więcej dobrego dookoła siebie, nawet jeśli wiele rzeczy zaczyna się nagle walić na głowę.
Druga część Dworu srebrnych płomieni zaskoczyła mnie pod wieloma względami. Choć jest znacznie mniejsza gabarytowo od swojej poprzedniczki, to mam wrażenie, że treściowo otrzymałam tutaj znacznie więcej - akcji, wątku romantycznego (na który uparcie czekałam od początku, no sorki) i w zasadzie wszystkiego innego. Pochłonięcie tej książki zajęło mi ekspresową ilość czasu, a to już myślę o czymś świadczy.
Twórczość Sarah J. Maas można albo kochać, albo nienawidzić. Ja pokochałam jej twórczość za świetny Szklany tron, do którego wciąż mam ogromny sentyment, a z kolei Dwory nie do końca mnie do siebie przekonały. Jak jednak widać, wina leży raczej po stronie Feyry i Rhysanda, którzy nie angażowali mnie w swoją relację tak mocno, jak Nesta i Kasjan tutaj. Prawdopodobnie zaskoczę wielu, ale tak – jestem ogromną fanką Dworu srebrnych płomieni i obie części uważam za bardzo dobre książki, które idealnie sprawdzą się na coraz cieplejsze i dłuższe wieczory.
No i co mi pozostało jeszcze tutaj napisać? Ogromnie cieszę się, że ostatecznie historia Nesty przypadła mi do gustu i że mogę nazwać się jej miłośniczką. Książka ta przyszła mi z pomocą w odpowiednim momencie, a ja z zaangażowaniem śledziłam kolejne losy swoich nowych ulubionych bohaterów. Czy doczekamy się kontynuacji? Szczerze mówiąc, mam taką nadzieję.