Królowa cieni


Tom 4 cyklu Szklany Tron
Ocena: 5.38 (37 głosów)

Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, których kochała. Zamordowano jej rodziców, jej ukochany, Sam, także zginął w męczarniach. Jej przyjaciółka, Nehemia, poświęciła życie, by Celaena mogła odkryć swoje dziedzictwo i pójść za przeznaczeniem… Ale dość tego. Teraz, gdy okiełznała już swoją moc, nadszedł czas na zemstę. Dziewczyna znana do tej pory jako Zabójczyni Adarlanu zniknęła – narodziła się Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego przez Adarlan Terrassenu.
Nadszedł czas walki o wszystko, co ważne. Aelin wraca do Adarlanu, by zemścić się na tych, którzy skrzywdzili jej bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali.
Przed nią zadanie prawie niemożliwe do wykonania. Jej przeciwnicy mają po swojej stronie mroczne siły, a Aelin w Adarlanie pozbawiona jest swojej magii, która pozwala jej władać ogniem. Może jednak liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana. Rowana – walecznego księcia-wojownika Fae, jej carranama, bratnią duszę – do którego zaczyna żywić coraz bardziej płomienne uczucia.

Mroczne bestie i magiczne moce, szalona namiętność i pragnienie zemsty. Sarah J. Maas w czwartym tomie bestsellerowej serii Szklany Tron porywa i zaskakuje jeszcze bardziej niż do tej pory.

Informacje dodatkowe o Królowa cieni :

Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2016-06-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-280-2192-1
Liczba stron: 848
Tytuł oryginału: Queen of Shadows
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Marcin Mortka

więcej

Kup książkę Królowa cieni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Królowa cieni - opinie o książce

Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2020-07-23, Ocena: 6, Przeczytałam, E-booki, 2020, Fantasy, 52 książki 2020,

"Królowa cieni" to czwarty tom z niesamowitej serii " Szklany tron".
Celaena Sardothien do tej pory straciła wszystkich, których kochała. Ale dość tego. Dziewczyna ma zamiar nie dopuścić do śmierci następnych bliskich jej osób. Teraz gdy okiełznała już swoją moc czas na zemstę. Dziewczyna znana jako Zabójczyni Aderlanu zniknęła. Narodziła się Aelin Ogniste Serce. Nadszedł czas walki. Dziewczyba wraca do Aderlanu żeby zemścić się na tych którzy ją skrzywdzili, odzyskać tron. Jednak przede wszystkim po to by chronić tych którzy jej pozostali.
Sarah J. Maas stworzyła niesamowitą serię, która po prostu zapiera dech w piersiach. Nie mogę się od niej oderwać od samego początku. Jestem po prostu oniemiała. Te książki przypominają mi właśnie dlaczego tak bardzo pokochałam fantastykę.
Powieść porusza takie tematy jak mafia, zemsta, miłość, przyjaźń, władza, śmierć, rebelia, zdrada, walka, ...
Ksiazka pokazuje zmagania się z własnymi demonami i dziedzictwo. Pokazuje właśnie walka o to, co się kocha oraz, że warto o to walczyć.
Cóż więcej mogę powiedzieć zdecydowanie polecam i nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać następny tom.

Link do opinii
Avatar użytkownika - martynadanek
martynadanek
Przeczytane:2019-02-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2019, 12 książek 2019,

Królowa Cieni- 4 tom cyklu "Szklany tron"

Moim zdaniem bardzo dobra książka, napisana nieco ambitniejszym językiem od swoich poprzedniczek. Wyraźnie widać, że autorka dojrzewa wraz ze swoimi postaciami.

Można powiedzieć, że książka jest zaskakująca. W tym tomie rozwikłanych zostaje kilka tejemnic,  bohaterowie opowiadają się po której stronie będą walczyć.

Aelin, odnaleziona królowa Terrassenu powraca do Rifthold. Ale nie jest to łatwy powrót, ponieważ nadal tęskni za Rowenem, który został w odległej krainie. Jej relacje z Chaolem stają się... zimne, płytkie i bardzo denerwujące. Niegdyś byli dla siebie najbliższymi istotami, a teraz ledwo wytrzymują w swoim towarzystwie.

Ciekawym zwrotem akcji jest moment odbicia Aediona z rąk króla Adarlanu.

Aelin po 10 latach rozłąki wkońcu odnajduje swojego ukochanego kuzyna, który obiecał jej służyć, który chciał jej złożyć przysięgę krwi.

Ale to nie Aelin jest moją ulubioną postacią, jest nią przywódczyni Skrzydła. Wiedźma, która powinna być zepsuta, która powinna zabijać z zimną krwią. Ale co się okazuje? Że ta wiedźma ma dobre serce, chociaż chce to zatajć przed wszystkimi, a najbardziej przed swoją własną Babką, Matroną Żelaznozębnych. Bardzo jestem ciekawa jaką rolę odebra Trzynastka w kolejnym tomie.

Ale oczywiście ten tom posiada również rzeczy, które mnie denerwowały i nie przypadły mi do gustu.

Po pierwsze.

Relacja Aelin z Chaolem. Niegdys bliscy sobie towarzysze teraz zachowują się jak wrogowie. Czuc między nimi zazdrośc i skrywane urazy.

Nie podoba mi się również Rowen, który z twardego, niezależnego mężczyzny stał się zakochanym kundlem. Jego postać sporo straciła a jego bliskie relacje z Aelin przypominają mi postaci z innego cyklu tej autorki. Mam nadzieję, że w kolejnej częsci szklanego tronu Rowen odzyska swój urok.

A na koniec chyba największe zaskoczenie całej książki, może całego cuklu?

Lysandra, która z początu wydawał mi się mało istotną posiacią, nabrała kształtu. Stała się wyrazista i zaskakująca a skrywane przez nią tajemnice naprawdę mnie zaskoczyły, powiem, że się tego nie spodziewałam\

Mam nadzieje, że kolejne tomy przyniosą mi jeszcze więcej radości i zaskoczeń.

Link do opinii
Avatar użytkownika - tygrysica
tygrysica
Przeczytane:2019-07-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

Sarah J. Maas znów atakuje! Jednak tym razem jesteście skazani z góry na porażkę; już w pierwszych rozdziałach czeka was nokaut. Wszystko to co widzieliście do tej pory to nic! Queen of Shadows zawładnie wami całkowicie!
Ocalając Wendlyn przed Królem Adarlanu, Celaena Sardothien poświęciła coś niezwykle cennego. Poświęciła jedenaście lat swojego życia – sprawiając tym, że Aelin Galathynius powstała z popiołów niczym feniks gotowa walczyć o Terrasen. Spodziewajcie się morza przelanej krwi. Królowa powróciła ociekając żądzą zemsty, gotowa na wszystko.
Queen of shadows zaprasza was na dalsze losy Celaeny… (chrząka) znaczy Aelin, a wraz z nią Chaloa, Doriana, Lysandry oraz niezwyciężonego księcia Fea – Rowana. Będziecie mieć również niezwykłą przyjemność zapoznania się z dalszymi losami Trzynastki, a wraz z nią ich liderki – Manon, która wprowadzi was do mrocznego świata wiedźm zdradzając ich najskrytsze sekrety, a także odkrywając mroczne tajemnice, jakie w Morath skrywa diuk. 
Lecz to nie koniec naszych bohaterów i ich tajemnic. O nie! Maas zadbała o każdy szczegół i dla waszej przyjemności postanowiła trochę zamieszać przedstawiając nowych bohaterów, jednak o nich musicie przeczytać już sami.
Powiem wam tylko, że będzie się działo! Ponieważ to właśnie w Queen of shadows wyjaśnią się oraz zamkną wszelkie wątpliwości i niewyjaśnione zaszłości. Można by pomyśleć, że autorka rozczaruje nas swoim postępowaniem, ale nic bardziej mylnego. Sarah J. Maas staje na wysokości zadania i zachwyca nas swoimi pomysłami, a także otwiera nowe „drzwi” prowadzące do coraz to nowszych tajemnic, które będziecie musieli odkryć razem z nią. I to czym prędzej, bo za jednymi z tych drzwi czeka na was krwawa wojna z bezlitosnym Królem, którym wbrew pozorom nie jest Władca Adarlanu. Zaciekawiłam was? Bo mam nadzieję, że tak.
Czwarta część Szklanego tronu bez wątpienia jest najlepszą częścią. Dlaczego? Ponieważ to właśnie tutaj dzieje się najwięcej. Dużo więcej niż w poprzednich częściach, a działo się w nich naprawdę wiele. Od pierwszych stron widać, że autorka włożyła dużo więcej pasji oraz wysiłku w tą historię. Zaskoczy was nie raz.
Na mój pozytywny osąd na pewno wpływa również narracja prowadzona z różnych perspektyw, przez różne postacie; dając nam tym samym możliwość zajrzenia do głowy głównych bohaterów co jest niezwykle cenne. 
Czy mogę jakoś skrytykować tą książkę? Chyba nie mam ani jednego powodu. Jest po prostu idealna, więc jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich tomów serii to czym prędzej pozwólcie pochłonąć się przez Szklany tron, bo naprawdę warto. Już nie mogę doczekać się kolejnego polskiego wydania. Oby tym razem wydawnictwo nie kazało czekać nam za długo. Również na piaty tom.

„Spędziłem wieki, wędrując po świecie – od imperiów do królestw, a stamtąd na pustkowia. Nigdy się nie zatrzymywałem - nawet na chwilę. I przez cały ten czas wpatrywałem się w horyzont, myśląc o tym, co czeka za następnym oceanem, za następną górą. Ale myślę... myślę, że przez cały ten czas – przez wszystkie te wieki – to ciebie szukałem.”

Pozdrawiam,
A.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ettariely
Ettariely
Przeczytane:2019-03-10,
Czytając każdy kolejny tom serii Szklany Tron autorstwa Sarah J. Maas myślę, że autorka już nie może mnie niczym zaskoczyć. Przecież to aż niewiarygodne by z każdym tomem podnosić sobie coraz wyżej poprzeczkę. Jednak autorce się to udaje, więc jeśli myśleliście, że trzy pierwsze tomy serii były genialne, to muszę was zmartwić. Teraz jest jeszcze lepiej. W tej części Caleana nie jest już tą samą zagubioną dziewczyną co w poprzednich tomach. Przyszedł czas by zmierzyła się ze swoim największym wrogiem oraz stawiła czoło przeszłości.Uwielbiam w tej serii rozwój bohaterów. Sarah J. Maas decyduje się na dość drastyczne zmiany w ich charakterach, jednak sprawia to, że cała opowieść jest dynamiczna i zaskakująca. W Królowej Cierni ważną rolę grają też bohaterowie drugoplanowi. Możemy spodziewać się pojawienia ważnej postaci z dawnych lat, która porządnie namiesza w życiu głównej bohaterki. Do tego serca czytelników kradnie pewna wiedźma, której historia w stopniowy sposób zmierza wprost do rozwiązania wielu tajemnic Cealeny. Ma ona też bezpośredni wpływ na wiele innych ważnych dla fabuły postaci. Jednak przede wszystkim w życiu naszej głównej postaci pojawia się nowy mężczyzna, który znajdzie miejsce w sercu każdej czytelniczki. Osobiście moim jedynym zarzutem w tej części jest odsunięcie na dalszy plan Doriana, który z pewnością zasługuje na większą uwagę. Sarah J. Maas sugeruje, że odgrywa on ważną rolę w wydarzeniach, po czym całkowicie go od wszystkiego odsuwa. Z każdym tomem jest to dla mnie denerwująca kwestią, ponieważ po ogromnej uwadze jaką poświęciła tej postaci w Szklanym Tronie, nagle chyba przestała mieć na nią pomysł i błąką się gdzieś pomiędzy rozdziałami. Jednak i tak, jak większość czytelników, ogromnie zachęcam do przeczytania Królowej Cierni jak i całej serii autorstwa Sarah J. Maas. Skoro tyle osób ją uwielbia, to coś musi być na rzeczy. Autorka wprowadza nowy wymiar dla fantastyki i tworzy świat, który zostanie w naszej pamięci na wiele lat.
Link do opinii

Miałam chwilową przerwę od Sary J. Maas spowodowaną nowościami lub chęcią na coś innego niż fantastyka. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, choć skłaniałabym się ku pierwszemu wyborze, bo mogłam z nowym zapałem i jeszcze większą ochotą sięgnąć po “Królową cieni” i zatracić się w niej tak, jak w poprzednich częściach.
Aelin Galathynius żyje i pragnie odbudować swoje królestwo. Naprzeciw siebie ma pełno wrogów, obok zaś paru przyjaciół, którzy są gotowi oddać za nią życie. Trzeba załatwić kilka spraw sprzed lat i zmierzyć się ze swoim największym wrogiem, a aby to zrobić, Aelin ma coraz mniej czasu. Jest jednak nieugięta i pewna tego, co ma nadejść, nie pozwoli skrzywdzić nikogo z jej dworu. Jednak, żeby coś mogło nadejść, coś innego musi przeminąć. Trzeba zmienić nie tylko szaty, ale również całego siebie. Aelin stoi przed ciężkim wyborem, w którym musi zdecydować, kogo ratować, a kogo skazać na śmierć. W tym samym czasie Manon Czarnodzioba i jej sabaty szykują się do wojny pod okiem księcia Perringtona. Valgowie się rozprzestrzeniają i nie oszczędzają nikogo, nawet wiedźmy mogą czuć się zagrożone. W Morath dzieją się dziwne rzeczy, które nurtują Manon. Wygląda na to, że nie tylko Aelin dokona zmiany, bo również w sercu brutalnej i wyrachowanej Czarnodziobej coś zaczyna iskrzyć.
Jestem oczarowana Królową cieni i po uszy zakochana w Rowanie. To tak słowem wstępu. Świat, który wykreowała dla nas Sarah J. Maas jest niesamowity, magiczny, pełen wrażeń, intryg i tajemnic. Muszę przyznać, że nic się nie zmieniło, książka zaskakuje i wciąga tak samo, jak jej poprzedniczki, co sprawia, że trudno mi napisać cokolwiek nowego. Z początku denerwował mnie praktycznie każdy bohater; Celaena, co prawda, już od pierwszej części, ale teraz nawet warczałam na Chaola. Rozumiecie, co robi ta autorka? Obraca nas nawet przeciwko naszym ulubionym bohaterom. A potem to zmienia. A potem znowu. A potem mam ochotę wszystkich przytulić.
Tym razem nie zaczynało się niewinnie, aczkolwiek akcja toczyła się spokojnym rytmem z małymi odstępstwami. Wciąż jednak przewijały się szmery nadchodzącej bitwy, Aelin nawet przed nami miała mnóstwo tajemnic, a Maas nie miała zamiaru ich zdradzać. Przez chwile miałam wrażenie, że coś wiem, a potem wymykało mi się to z rąk. Bohaterowie spiskowali zarówno przeciwko sobie, jak i przeciwko czytelnikowi, wszystko po to, by namącić i nie dawać nam poczucia pewności. Mogłoby się wydawać, że to nieco denerwujący zabieg, ale w rzeczywistości jestem zafascynowana tym, jak Maas czaruje. Trudno było czytać bez ciągłego poczucia, że zaraz coś się wydarzy. A jak już się wydarzyło, to jakby wybuchła bomba. Emocje pędziły jak szalone, czytałam z zapartym tchem i mocno bijącym sercem, niesamowicie się wkręciłam. Miałam ochotę zabunkrować się w pościeli i syczeć na każdego, kto mi przeszkodzi w czytaniu. Jednocześnie kocham i nienawidzę Sary J. Maas; to, co ona robi, powinno być zakazane. Po raz kolejny mocno zachęcam do czytania.

Recenzja pochodzi z bloga blue-spark-books.blogspot.com

Link do opinii
Avatar użytkownika - Carnival
Carnival
Przeczytane:2017-06-17, Ocena: 5, Przeczytałam, 2017,
Nadrobiłam zaległości z tomem 4 :) To co było dla mnie niejasne w tomie piątym już znalazło swoje miejsce w mojej wyobraźni. Pomimo poznania kolejnych wydarzeń książkę czytało się szybko i z wielką przyjemnością. Jestem nadal oczarowana Manon i zrozumiałam więź łączącą Lysandrę z Aelin. Świetna seria!
Link do opinii
Avatar użytkownika - 22200116Zp
22200116Zp
Przeczytane:2017-06-12, Ocena: 6, Przeczytałam, 2017, gimnazjum,
Dużo lepsza od poprzednich dwóch części. Sealena w końcu wzięła się w garść i odrodziła się jako Aelin. Dużym plusem jest dla mnie to, że w końcu porzuciła dawną nienawiść i otworzyła się na ludzi. Trzymam kciuki za jej plany odbudowy Rerrasenu. No i nie mogę się doczekać na kolejne spotkanie z Manon. Młoda czarnodzioba zaczyna stawać się moją ulubioną bohaterką :-).
Link do opinii
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2017-04-06, Ocena: 6, Przeczytałam, fantastyka, SF, 52 książki 2017,
Powieść toczy się dwutorowo, ale nie czym nie odbiega dynamika pisania od swych poprzedniczek. Historia ukazana jest ze strony Aelin, która po powrocie do Adarlanu ma kilka misji: uwolnić magię, uratować Doriana, pokonać króla, czy wykiwać Arobynna. Z drugiej strony ukazane są dalsze poczynania Manon. To ona musi być posłuszna królowi, co jako wiedźmie w ogóle nie pasuje, a przed nią czeka wiele trudnych decyzji, np: postawienie się swej matronie.
Link do opinii
Kolejny tom przygód Celaeny. Cóż wyjątkowego jest w tej części? Otóż aż gęsto tu od intryg, które wreszcie znajdą swój finał. Wyjaśnia się tu sporo, powstają nowe zagrożenia (choć w zasadzie te same, lecz pod mroczną postacią). Plusem jest wątek czarownic, który wreszcie mnie nie nudził. Powoli klaruje się ich obecność w całej sadze. Pozostaje mi zaufać autorce i dać się porwać kolejnej, piątej już części Szklanego Tronu! :)
Link do opinii
Każdy kto zaczął czytać tę serię na pewno ma swoją ulubioną część. Moją niezmiennie pozostaje pierwsza. Pewnie źle to o mnie świadczy, że najbardziej lubiłam tamtą Celaenę, metodyczną i przerażającą morderczynię. Z każdą kolejną częścią autorka dodaje Celaenie (teraz już Aelin) więcej ludzkich cech i odruchów i chyba przez to książki coraz mniej mi się podobają. Każda kolejna książka jest coraz bardziej opasłym tomiszczem, a autorka rozbudowuje i dodaje coraz więcej wątków, w których naprawdę łatwo się pogubić przy takich gabarytach. Czytając "Królową Cieni" niejednokrotnie łapałam się na tym, że czegoś już nie pamiętam z poprzednich części (bo tyle się tam działo), a wiadomo - między kolejnymi częściami człowiek zdąży przeczytać sporo innych książek i czasem te fikcyjne światy się mieszają. Książkę miałam u siebie już w dniu jej premiery, a z przeczytaniem zwlekałam 5 miesięcy. Tego typu książki powodują u mnie niezmiennie kaca książkowego. Cały czas analizuję w głowie wszystkie aspekty, co chciałabym żeby potoczyło się inaczej, co mi się podobało i ogólnie, długo nie umiem "wyjść" z tego wykreowanego świata. Obawiam się, że i tym razem tak będzie. Mimo wielu moich zastrzeżeń, darzę tę serię olbrzymim uwielbieniem, ale mam nadzieję, że kolejna część będzie już ostatnią, albo przedostatnią. Nie chciałabym, żeby autorka ciągnęła serię na siłę, a póki co, przez wątek wiedźm mam wrażenie, że one właśnie będą takim "sztucznym" zapychaczem, żeby odwlec finał.
Link do opinii
Avatar użytkownika - anita0201
anita0201
Przeczytane:2016-10-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2016,
Wszystkie części "Szklanego tronu" bardzo mi się podobały. Historia Celiny Sardothien zlała mi się w jedną całość. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć, które wydarzenia rozgrywały się w danej części. Jednak mogę powiedzieć, że opowieść zabójczyni Adarlanu jest czymś co warto poznać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-08-20, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Na tę książkę wyczekiwałam dość długo. Tak długo, iż sporo zapomniałam zapomnieć z tego co już poznałam na temat Celeany. Chcąc kontynuować przygodę w jej świecie, chwyciłam za trzeci tom i zaczęłam czytać jego ostatnie rozdziały. Wtedy wróciły do mnie wszystkie te emocje jakie towarzyszyły mi przy czytaniu "Dziedzictwa ognia". Już wiedziałąm jakie kwestie mnie nurtowały i czego najbardziej pragnęłam się dowiedzieć. Nie ukrywam też, że "Królowa cieni" zaskoczyła mnie swoją objętością. W zasadzie wcześniej nie oglądałam i nie czytałam żadnych recenzji, a na stronach księgarni internetowych nie zerknęłam na ilość stron. A tu przyszła do mnie taka cegiełka. No cóż, trzeba było przeczytać. Czas ocenić sama fabułę książki. Bardzo podobało mi się to, iż akcja nie gnała zbyt szybko. Można było rozkoszować się każdym słowem, jednocześnie nie nudząc się i nie tracąc ochoty do czytania. Poza tym autorka umiejętnie budowała napięcie i wprowadzała nowe wątki. Nie było momentu, w którym nie byłoby czegoś mnie interesującego. Czy to rozwiązanie którejś sytuacji czy losów danego bohatera. Jakkolwiek książka była wielowątkowa, tak nie czuło się przytłoczenia tym i zagubienia pośród stworzonych przez autorkę zdarzeń. Tym co również bardzo mi się podobało, był fakt, iż na przestrzeni tych 4 tomów dało się zauważyć ogromną dojrzałość bohaterów. Pierwszy tom pokazywał ich na początku tej wielkiej i heroicznej przygody. Teraz są, to w pełni dojrzałe i odpowiedzialne osoby, gotowe do poświęceń. Podobał mi się tez tutaj stworzony wątek romantyczny, choć lekko mnie zawiódł. W tak rozwiniętej juz fabule oczekiwałam jednak czegoś więcej i liczyłam na żywszy obrót wydarzeń. Oczywiście rozumiem, iż okoliczności nie sprzyjają rozwojowi typowych historii miłosnych, ale mimo wszystko można było to bardzo rozwinąć. Tym co wyjątkowo mi się tu nie podobało, było samo wykonanie techniczne książki. Okładka w porównaniu z poprzednimi jest dość przeciętna. W zasadzie dużo ładniejszy jest tył książki. Z racji tego, iż jest to ogromna książka, jej waga, również jest dość spora, więc przy czytaniu było to lekko uciążliwe. Poza tym przez to łatwo było o zagięcie na grzbiecie. Przypominało mi to sytuację jak w przypadku "Pani nocy" Cassandry Clare. Jednym słowem książka mi się podobała. Dzieje się tu wiele i dzięki temu mimo ogromnej iloci stron czyta się to szybko i sprawnie. Poza tym to bardzo dobra kontynuacja serii, dzięki której jestem jak najbardziej zachęcona do przeczytania piątego tomu.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2016-08-08, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Skończyłam czytać ,,Królową Cieni"... czwarty tom znakomitej serii tworzonej przez Sarę J. Maas, na który tak długo czekałam. Serce mi krwawiło, gdy widziałam, ile osób już ją ma u siebie, a ja jeszcze nie. Ale gdy nadszedł ten piękny, słoneczny dzień, gdy dotarła do mnie paczka, otworzyłam ją i zobaczyłam w niej to cudo, porzuciłam praktycznie wszystko inne i wzięłam się za lekturę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile emocji towarzyszyło mi podczas tych kilku godzin... Książka liczy sobie prawie 850 stron, a ja ją po prostu pochłonęłam. Nawet nie wiem kiedy. I to jest straszne... bo teraz muszę czekać na tom piąty... Aelin powróciła do Adarlanu, aby zemścić się na wszystkich, którzy zrobili jej kiedyś krzywdę. Nie cofnie się przed niczym, aby sprawiedliwości stało się za dość. Tożsamość Celaeny Sardothien zostawiła już za sobą, teraz stała się prawdziwą następczynią tronu Terrasenu. Nadszedł czas zemsty i sięgnięcia po to, co należy się tylko i wyłącznie jej. Mimo że w Adarlanie nie może władać swoją magią, to może liczyć na swoich wiernych towarzyszy. Razem dokonają rzeczy, które wydają się być niemożliwe. Sytuacja jest po prostu beznadziejna, a zagrożenie czyha na nich z każdej strony. Valgowie rosną w siłę, krewni Fae Aelin nie kwapią się do tego, aby dziewczynę wesprzeć, a wiedźmy szykują się do wojny. Czy Aelin odzyska tron? Ja nawet nie wiem od czego mam zacząć! Ta recenzja będzie czystym chaosem i z góry za to przepraszam, ale nie umiem inaczej. Tyle myśli kotłuje się w mojej głowie... Nigdy nie zrozumiem tych wszystkich czytelników, którzy uznali twórczość Maas za jakieś nieporozumienie pełne nieścisłości! Jak tak w ogóle można! Jakie w ogóle nieścisłości czy niedopowiedzenia? Jaka beznadziejna Zabójczyni? Czy naprawdę nie widzicie tego ognia, którzy drzemie w tej dziewczynie? Która jest wspaniałym strategiem i doskonale wie, że wszystko ma swój czas? Jej plany nie raz bywają zaskakujące, bowiem autorka ujawnia je dopiero po ich wykonaniu, a niesamowita logika i rozsądek Aelin są czymś wartym pozazdroszczenia! Mimo że kieruje nią chęć zemsty, to potrafi nad sobą zapanować i osiągać swoje cele w odpowiedni sposób. Nie boi się ryzyka, ale wie, kiedy należy odpuścić. Ta dziewczyna stała mi się bliską przyjaciółką, siostrą, rodziną... A i nie raz czułam się tak, jakbym była w jej skórze. Te prawie 850 stron może przerażać, ale ja byłam przeszczęśliwa, gdy to zobaczyłam! To oznaczało, że będę mogła spędzić kilka cudownych godzin w świecie, który uwielbiam. Dodatkowo ta seria ma to do siebie, że każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego. Z ,,Królową Cieni" nie było inaczej. W zachowaniu Aelin zaszła bardzo zauważalna zmiana, stała się dojrzałą kobietą, która z godnością przyjęła swoje dziedzictwo. Nie jest byle rozwydrzoną księżniczką. To prawdziwa królowa o wielkiej sile. A fabuła tej części jest po prostu niesamowita! Wspaniale przemyślania, bardzo dobrze ułożona, porywająca, z wartką akcją i odpowiednim budowaniem napięcia tam, gdzie jest to konieczne. Przyznam szczerze, że chwilami sama nie wiem, czego mogę się spodziewać po autorce. Potrafi tak sprawnie operować piórem i tak kreować swoją historię, że w sercu czytelnika zasiewa sporą dawkę niepewności. A to wszystko jeszcze bardziej podsyca atmosferę! Poza tym naprawdę cudownie radzi sobie z kreacją książkowego świata i poszczególnych bohaterów. No i nie mogę pozostać obojętna na ten wir emocji, który mną targał podczas czytania. W pierwszej kolejności miałam ochotę zabić Chaola Westfalla! Człowieku, jak ja Cię nienawidziłam przez pierwsze 400 stron! Masz szczęście, że się zreflektowałeś. Było mi bardzo szkoda Doriana, bo mimo wszystko jest on naprawdę sympatycznym facetem. Bardzo ciekawił mnie motyw wiedźm - rozpoczęło się to w trzecim tomie, a teraz zostało rozwinięte w bardzo ciekawy sposób. Cieszę się, że autorka obiera różne kierunki i wprowadza wiele wątków, które umiejętnie ze sobą łączy. Jeszcze mocniej zżyłam się z główną bohaterką, co pozwoliło mi mocniej przeżywać każdą sytuację rozgrywającą się w tym tomie cyklu. Dodatkowo chciałabym oznajmić wszem i wobec, że moje serce należy do Rowana Białego Ciernia! Ten Fae jest po prostu idealny pod każdym względem. Uwielbiam relację jego i Aelin, bo jest perfekcyjna. Myślę, że to właśnie czegoś takiego ludzie szukają przez całe życie. Są razem wspaniali, chemia między nimi, urocze złośliwości, wzajemne oddanie i przywiązanie, bycie przy sobie w najtrudniejszych chwilach. To jest po prostu piękne i nic więcej bym tutaj nie dodała. ,,Królowa Cieni" to powieść doskonała, niepowtarzalna, cudowna, wspaniała... i mogłabym wymienić jeszcze wiele innych słów tego typu. Punkt kulminacyjny to czyste szaleństwo, które nie pozwala czytelnikowi na ani chwilę wytchnienia. Tej książki nie da się odłożyć na półkę. Nie da się tak łatwo przerwać czytania. Ona całkowicie porywa czytelnika, pochłania i nie wypuszcza - nawet gdy już ją skończymy czytać, to nadal jesteśmy w świecie stworzonym przez Sarę Maas, a nie w otaczającej nas rzeczywistości. Historia Aelin zajęła specjalne miejsce w moje sercu, Sarah J. Maas góruje na mojej liście ulubionych autorów, moje serce krwawi, że muszę czekać na kolejny tom, a jeszcze bardziej przeraża mnie to, co zrobię ze swoim życiem, gdy już zakończę ten cykl... Cóż więcej mogę napisać, ta seria jest po prostu idealna. www.bookeaterreality.blogspot.om
Link do opinii
Celaena Sardothien, sławna zabójczyni odsłoniła swoje prawdziwe oblicze. Teraz nazywa się Alien Ogniste Serce, prawowita dziedziczka Terrasenu. Po wstrząsającej podróży wraca do Adarlanu. Pragnie pomścić śmierć bliskich oraz chcę zawalczyć o należne jej prawa, by mogła ocalić niewolników i ludzi stłamszonych przez bezwzględnego władcę. ,,Królowa Cieni" to z pewnością książka dla znających już tę serię. Jest ona zbyt skomplikowana, by zaczynać od czwartego tomu. Wszechwiedzący narrator sprawdził się tu doskonal. Przeskakuje od bohatera do bohatera i raczy czytelnika najciekawszymi kąskami. Oczywiści głównej bohaterce poświęcono najwięcej czasu, z czego jestem ogromnie zadowolona. Wyjątkowo silna osobowość, która imponuje swoją odwagą. Często spotykałam bohaterki, które były niemal niezwyciężone i same rozwiązywały problemy. Pozornie Alien również jest kreowana na herosa, ale bliżej poznając tę dziewczynę widać jej lęki i obawy i pomimo, że potrafi być bezwzględną zabójczynią widać rysy na zbroi, którą się otoczyła. Życie nie było dla niej łaskawe i pomimo, że popełnia błędy i dokonuje złych wyborów, szczerze życzę jej powodzenia. Chaol, który w tej serii budził różne emocje, od uwielbienia do głębokiego rozczarowania, nadal nie przestaję być burzliwą postacią. Jednak to książę Fee jest najbardziej pożądanym bohaterem ,,Królowej cieni". Rowan to twardy wojownik i złożony mężczyzna. Uwielbiam go i jestem ciekawa, czym mnie jeszcze zaskoczy! Oczywiście to nie wszyscy bohaterowie, bo jest ich znacznie więcej. Każdy z nich jest zaskakujący i nie raz zamąci w całej historii. Akcja książki toczy się powoli, ale jest usiana efektownymi starciami i mącącymi w głowie intrygami. ,,Królowa cieni" to obszerne tomisko i z pewnością nie nadaję się na jeden wieczór. Książce należy poświęcić dużo uwagi i zrozumieć liczne spiski, które zaskakują i jeszcze bardziej wciągają. Często obszernym powieścią można zarzucić zbytnią opisowość, lecz ,,Królowa cieni" jest skondensowana do granic możliwości. Zawiera najważniejsze momenty i nieustannie coś się w niej dzieję. Jestem pełna podziwu dla S.J. Mass. Widać ogrom włożonej pracy i pomysł. Ilość szczegółów oraz intryg przyprawia o zawrót głowy. ,,Królowa cieni" to pasjonująca, wielowątkowa powieść, w której bohaterowie są niczym dynamit. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchną i co zgotują przeciwnikowi. Jest to okrutna i błyskotliwa powieść, która tylko podkreśla wyjątkowość serii ,,Szklany Tron" i ukazuję ludzką osobowość z nowej, okrutnej perspektywy. . Polecam
Link do opinii
Avatar użytkownika - Olakolanus55
Olakolanus55
Przeczytane:2016-07-14, Ocena: 6, Przeczytałam,
Niejednokrotnie, na tym blogu mogliście już usłyszeć o Sarah J. Maas oraz jej przepełnionych magią, romansem oraz fantastyką książkach. Ta kobieta, to swoiste ucieleśnienie autora, który ma rzadko spotykany talent do posługiwania się słowem, kreacji bohaterów oraz tworzenia światów, które prześladują czytelnika nawet po odłożeniu lektury jego książki. Cealena Sardothien powraca po raz czwarty, natomiast Sarah J. Maas oczarowuje nas, podczas jej lektury niczym przy pierwszym spotkaniu. Aelin wraca do Adarlanu - krainy, w której tak wiele straciła. Nadszedł bowiem czas na wyrównanie rachunków, zdobycie należnego jej tronu oraz rozliczenie się z przeszłością. Ojciec Doriana jednak nie zamierza się poddać, z mroczną armią u boku rośnie w siłę, siejąc postrach oraz zło, jakiego Adarlan dawno nie zaznał. Aelin Ogniste Serce robi wszystko co w jej mocy by ocalić, tych, którzy jej pozostali oraz pomścić osoby, które zostały jej odebrane. Jednak oddalona od księcia Fae zabójczyni, zaczyna zdawać sobie sprawę jak istotną partią jej samej stał się Rowan oraz jakimi płomiennymi uczuciami zaczyna go darzyć... Ponad osiemset stron nieopisanego szczęścia. Tak określiłabym lekturę czwartego już tomu z serii Szklany tron. Nie chodzi mi tu o same wydarzenie, o których głębiej rozpiszę się w kolejnych akapitach, lecz o samą objętość, o to jak po tylu miesiącach czekania, mogłam usiąść wygodnie w fotelu i wpaść w świat Aelin na długie, długie godziny. Spotkanie to było, nie oszukujmy się, równie udane co każde poprzednie, w przypadku książek tej autorki. Wpadłam w świat dawnej Zabójczyni Adarlanu, niemal od pierwszego zdania, pierwszego rozdziału. Bardzo lubię powracać do serii, które jak wiem mnie nie zawiodą. Wielokrotnie to już powtarzałam i powtarzać będę - Sarah J. Maas to królowa współczesnej fantastyki, która mimo wielotomowych serii wciąż zachowuje poziom oraz potrafi trzymać czytelnika na krawędzi krzesła - niepewnego dalszych wydarzeń, przepełnionego emocjami oraz dalszymi, możliwymi scenariuszami dążeń prawowitej królowej do tronu. Już dawno przekonałam się, że w przypadku Sarah J. Maas, zaskakiwanie czytelnika to stały element jej serii. Czytałam ten tom z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać kolejnych zdarzeń, kolejnych decyzji, kolejnych stron. Dążyłam do końca, chcąc poznać dalsze losy bohaterów, jednocześnie, po raz czwarty mając dylemat; kolejne miesiące bez Aelin? Bez Rowana? Bez Chaola? Doriana? Magi, niebezpieczeństwa, fantastyki i cudownie wykreowanego świata? Zadanie wydaje się być niemożliwym do wykonania, jednak z autopsji wiem, że cierpliwość popłaca i za kilka miesięcy znów będę mogła wkroczyć do swojego ulubionego, fantastycznego świata. Sama narracja, jak w przypadku poprzedniego tomu, podzielona jest między bohaterów. Tym razem jednak, oprócz punktu widzenia Aelin, Doriana, Chaola, czy też dziedziczki tronu Czarnodziobych, mamy do czynienia z nową postacią, która zapowiada się być jednym z istotniejszych bohaterów w kolejnych częściach cyklu. Oczywiście narracją, która najbardziej mi się podobała, była ta z punktu widzenia głównej bohaterki, która swym silnym charakterem oraz sarkastycznym sposobem bycia, już od pierwszej części zyskała moją dozgonną sympatię. Jest zaprzeczeniem większości nieporadnych, zależnych od mężczyzn bohaterek, jakie dane jest czytelnikowi spotkać w literaturze współczesnej i nie tylko. Co do pozostałych bohaterów. Moją uwagę zyskał, rzecz jasna Rowan, czyli książę Fae, którego Aelin poznała podczas swej podróży do Wendyln w poprzednim tomie. Mężczyzna stał się nie tylko ważnym członkiem jej prywatnego dworu, lecz również bratnią duszą, dla której gotowa jest zginąć. Ich, powoli budująca się relacja, która weszła na nieco inny poziom, niż ten dotychczas ukazany, była dość mocno zarysowana. Bardzo sensualna, drapieżna, niekiedy wywołująca na twarzy czytelnika uśmiech. Mimo, iż dotychczas nie wyobrażałam sobie Cealeny u boku nikogo innego, niż Chaola, autorka, mało subtelnie przedstawiła dawnego Kapitana, w dość niekorzystnym świetle, co miało na zamiarze przyciągnięcie wzroku czytelnika w stronę relacji Aelin - Rowan oraz porzucenie wszelkich nadziei na rozkwit dawnego romansu. Gdyby nie fakt, że książę Fae, ja na ten moment jest moją ulubioną postacią w całym cyklu, zamysł ten zapewne spotkał by się z negatywnym odbiorem. Jest mi szkoda tej relacji, lecz ostatecznie widzę, że historia poszła we właściwym kierunku. Cealena Sardothien zginęła, jakże więc mogło być inaczej? Ogromnym plusem całej serii, nie tylko tego tomu, jest humor, który przewija się przez znaczną część kart powieści Sarah J. Maas. Niejednokrotnie nie mogłam powstrzymać wypływającego na moje usta uśmiechu. Sarkazm jakim cechuje się główna bohaterka jest już kultowym elementem tej serii. Będę niewątpliwie wracać, do najznamienitszych ripost w ponure dni i ponownie wkraczać w świat Aelin. Aedion, był kolejną wartą uwagi postacią. Choć jego nadzwyczajne oddanie kuzynce, szczególnie w pierwszej połowie książki, może wydać się, aż nadto wyszczególnione, jest on bohaterem równie dobrze wykreowanym co pozostali. Co do jego pochodzenia oraz pokrewieństwa z Aelin nie ma żadnych wątpliwości. Książka jest pełna zwrotów akcji, walk oraz dynamiki. Również dzięki temu, mimo ponad ośmiuset stron, pozycję tą czyta się z zapartym tchem i kończy niespodziewanie szybko. Odłożenie książki po zakończeniu danego rozdziału, często jest zabiegiem niemożliwym, gdyż bardzo często równoznaczne jest to z przerwaniem rozwoju jakiegoś wydarzenia. Ja nie jestem do tego zdolna, gdyż wiem, że zostałabym zalewana przez chmarę pytań, możliwych scenariuszy danego wątku. Więc czytałam, czytałam, czytałam, aż zauważyłam, ze zbliżam się nieuchronnie do końca. Wtedy pożałowałam tylko jednego - że za moment będzie mi dane poznać zakończenie tego tomu. Rozwinięcie niektórych wątków nowo otwartych, jak i tych znanych z poprzednich tomów w pełni mnie usatysfakcjonowało. Autorka w wielu przypadkach trzymała mnie w niepewności, jednak strach przez nieznanym okazał się niepotrzebny. Mam wrażenie, że część ta była, mimo wielu wątków, bohaterów oraz akcji dość neutralna. Nie wywoływała, aż tak skrajnych emocji, jak dla przykładu tom poprzedni. Samo zakończenie było, mimo wszystko szczęśliwie, bezkrwawe, jeśli w stosunku do Aelin można użyć takiego określenia. Pierwszy raz zakończyłam lekturę nie przeklinając w myślach autorki. Oczywiście niczego bardziej nie pragnę, niż tego by móc przeczytać kolejny tom, jednak czuję się ukontentowana zakończeniem. Obawiam się jednak, że to tylko cisza przed nadchodzącą burzą... Była taka jedna scena, pomijając te z udziałem Rowana, która wyjątkowo zapadła mi w pamięć. Mianowicie ta, w której Aelin na cmentarzu rozlicza się z przeszłością. Jest to scena tak konieczna, tak pięknie napisana, że brak mi zwyczajnie słów. Myślę, że czytelnicy również potrzebowali takiego zakończenie tego wątku. Takiej kropki nad i, która podkreśliłaby wagę tej postaci w życiu dziewczyny. Osoby, które czytały tę część myślę, że mogą wiedzieć o co mi chodzi. To jedna z tych scen, która otwiera, dawno zasklepione rany. Sam styl pisania, którym posługuje się Sarah J. Maas, mimo, iż nie wysublimowany, co jednak nie jest pożądane w tym gatunku, zapada w pamięć. Idealnie opisuje otaczającą bohaterów rzeczywistość, ich charaktery oraz koneksje między nimi. Uważam, że z każdą książką widać progres w kunszcie autorki. Nie mogę się doczekać, tego co przygotowała dla nas w kolejnym tomie, ponieważ ona nigdy nie zawodzi. Dostarcza czytelnikowi niezwykłych emocji, nowych bohaterów, których mogą pokochać, bądź znienawidzić oraz pozwala, coraz głębiej zajrzeć do fantastycznego świata, który stworzyła. Boję się kolejnego tomu. Tego co może mnie tam spotkać, bo tak neutralnym zakończeniu. Ponieważ zapowiada się na to, że wydarzenia w tym tomie, to dopiero początek problemów, które czekają Aelin w drodze do tronu. Niewątpliwie będzie to kolejna, z serii niezwykła podróż, na którą zapewne nie będę gotowa emocjonalnie. Mam nadzieję, że wydawnictwo wyda piątą część niedługo po amerykańskiej premierze. Wiecie co? Nie przepadam za seriami, które mają więcej niż trzy tomy (rzadko też sięgam po takie), ponieważ zazwyczaj kolejne części, są pisane tylko i wyłącznie z myślą o zysku. Ja natomiast nudzę się na rozwlekanej przez wiele tomów historii, która równie dobrze mogłaby zakończyć się na pierwszej części. Sarah J. Maas jednak zmusza mnie do tego by sięgać po kolejne tomy swej serii. Tutaj nic się nie zmienia. Każdy kolejny tom jest równie dobry co poprzedni, jeśli nie lepszy. Fantastyka w najcudowniejszym wydaniu. Jeśli jeszcze nie sięgnęliście do przygód Cealeny Sardothien koniecznie to zmieńcie. Po prostu warto czasem przysiąść nad naprawdę dobrym kawałkiem fantastyki.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dobraksiazka
dobraksiazka
Przeczytane:2016-06-26, Ocena: 5, Przeczytałem,
Celaena Sardothien przestała istnieć po tym, jak w Wendlyn odkryła swoje dziedzictwo, a także bratnią duszę. Do Adarlanu powraca już jako Aelin Galathynius, rządna zemsty królowa, która zamierza spalić swoich wrogów, obudzić magię i odzyskać swe należne miejsce w Terrasenie. Na miejscu staje twarzą w twarz z byłym dowódcą Gwardii Chaolem, z którym niegdyś łączyło ją namiętne uczucie. Od tamtego czasu wiele się zmieniło i zarówno zabójczyni jak i kapitan przeszli metamorfozę i teraz łączy ich jedynie wspólny cel i przyjaźń, choć nie obywa się bez ciągłych sporów. Ich sporym problemem jest książę Dorian, którego ciało opętał demon i zrobią wszystko, by uratować przyjaciela, a także zabić okrutnego władcę Adarlanu, który uciska lud. Pomagają im w tym Rowan, książę Fae, który zrobiłby dla swojej królowej wszystko, oraz jej niedawno odnaleziony, bliźniaczo podobny kuzyn Aedion. Wątków w tej części jest mnóstwo i żeby się w nich wszystkich nie pogubić, to trzeba samemu się w nią zagłębić. O ile w trzecim tomie Aelin była irytująco pokonana, tak w tym znów stała się arogancka i zadziorna, czyli tak jak nasza dawna Celaena. Oczywiście dziewczyna ogromnie się zmieniła, do czego przyczyniło się wiele wydarzeń. Jednak nie jest to zła przemiana, podoba mi się jej władczy charakter oraz to jak oswaja się powoli ze swoim przeznaczeniem. Mimo, że nadal nie pałam wielką sympatią do Rowana, to muszę przyznać, że jego postać dużo wnosiła do fabuły, a także jego umiejętności walki. Cudownie było znów spotkać się z Chaolem i Dorianem, którzy pomimo wielu zawirowań nadal pozostali moimi ulubionymi postaciami męskimi. Konkurencją dla nich stał się generał Aedion, który ma poczucie humoru oraz silną osobowość. Bardzo podobały mi się jego potyczki słowne z kuzynką z tego względu, że ich charaktery są wybuchowe. Kolejną bohaterką, na którą zwróciłam szczególną uwagę była Manon, Przywódczyni Trzynastki. Ta wiedźma jest niezwykle barwną postacią i mam nadzieję, że w kolejnych częściach nie zabraknie jej przygód. Tę książkę czytałam dość długo, ale nie dlatego, że była nudna. Wręcz przeciwnie, chciałam delektować się każdą stroną, którą napisała Sarah J Maas. Powolne zagłębianie się w historię sprawiło, że nie gubiłam się w postaciach, wątkach, polityce oraz krainach. W trzeciej części narzekałam na to, że mało się działo. Na szczęście tak jak sądziłam było to tylko przejściowe i teraz autorka stanęła na wysokości zadania. Akcja była porywająca, nie dało się od niej oderwać, a nieoczekiwane zwroty akcji sprawiały, że opadała mi szczęka. Ostateczne starcie z królem zostało widowiskowo opisane i nie na darmo ta kobieta nazywana jest królową fantasy. Styl pisania się nie zmienił, nadal stopniowo buduje napięcie, by potem zarzucić czytelnika wirem zdarzeń. Historia, którą kilka lat temu poznałam w "Szklanym tronie" ogromnie się rozwinęła, jestem pod wrażeniem mnogości wątków i nowych wyraziście wykreowanych postaci. Jeśli jeszcze nigdy nie sięgnęliście po tę serię, to musicie wiedzieć, że wiele straciliście. A jeśli już kiedyś poznaliście Celaenę Sardothien i jej przyjaciół, to koniecznie sięgajcie po kolejne tomy, gdyż utrzymują poziom!
Link do opinii

Kolejny tom, już 4, o losach Zabójczyni. Jestem świeżo po wyłączeniu e-booka. Chyba nie wyszłam jeszcze z szoku. Jestem zmęczona i radosna jednocześnie. 

Książka jest pełna intryg, kłamstw, które przede wszystkim ma przed nami Aelin, zdarzają się wątki rozładowujące napięcie choć zdecydowanie więcej jest tych, które to napięcie budują i wręcz uzależniają od książki. Nie skończysz dopóki dopóty nie dotrwasz do ostatniej kartki, ostatniego zdania, ostatniego słowa. 

Celaena dorasta, na naszych oczach widzimy jak z młodej, rozkapryszonej staje się kobietą, królową bo tak zaczynają widzieć ją jej bliscy, ci którzy ciągle mają z nią kontakt. Strasznie męczy mnie przeciągający się początek romansu jej i Rowana. Z drugiej strony Rowan skradł moje serce bo był bezwzględny, wredny, zły a tymczasem staje się więźniem własnych uczuć, silnych uczuć do swojej królowej. Mam nadzieję na rozwinięcie wątku w kolejnym tomie i na powrót przywrócenie tego 'prawdziwego' Rowana. 

Mocną postacią w całym tomie jest wiedźma Manon, na początku wręcz nie mogłam scierpiec rozdziałów z jej udziałem, jednak nim doszłam do końca, zaczęłam ją doceniać i czekam aż przeciwstawi się Matronie, która tylko ją przytłacza. 

Widzimy uratowanego Doriana, który mam wrażenie bezpowrotnie się zmienił przez to co zrobił z nim ojciec. Czy król Adarlanu chwilę przed śmiercią mówił prawdę? Czy naprawdę doszło do tego tylko z powodu jego nadopiekuńczości wobec starszego syna? Byłam skłonna mu w to uwierzyć. 

Maas sprawnie operuje językiem, jestem naiwna i wierzę we wszystko co przeczytam by potem paść zdziwiona tym co się dzieje i jakie sytuację wypływają. 

Magia została uwolniona ale nikt nie spodziewał się ze najgroźniejszy potwór skrywany od lat w Morath już dawno jest na wolności, uśpiony w ciele księcia Perringtona. 

Książka jest grubości mniej więcej tej samej co poprzednie tomy a mam wrażenie, że wydarzyło się tu o wiele więcej. 

Ratowanie Aediona, ratowanie Lysandry, ratowanie Manon, w końcu ratowanie Doriana i poddanych, niewolników, kraju.

Co będzie dalej? Sięgam po kolejny tom. 

Link do opinii

Ogromnie mi przykro, ale muszę to napisać. Po wielkiej miłości do trzech pierwszych części Szklanego tronu między „Królową Cieni” a mną zupełnie nie zaiskrzyło. I nie rozumiem, co tu w tej książce się stało? Dlaczego? Co się stało z postacią Doriana i Aelin. Pierwsze sto stron było potworną męczarnią, bo książka po prostu była nudna. Tak, to jest trafne określenie i niestety nie potrafię inaczej tego skomentować. Później coś ruszyło, pojawiły się wiedźmy, ale mimo wszystko ledwo przebrnęłam przez tę część. Zero radości podczas czytania, a raczej przymus, bo jednak chciałam się dowiedzieć co jeszcze spotka Aelin. Nie wiem jeszcze, czy sięgnę po kolejne części, chyba ten świat przestał mnie już bawić.

Link do opinii

Aelin Galathynius powraca z misją do Adarlanu. Musi odzyskać jeden z kluczy Wyrda i uwolnić magię. Tam czeka na nią jednak armia Valgów oraz szereg niespodzianek. Tymczasem w innej części Erilei król szykuje potężną armię a wiedźmy pod dowodztwem Manon mają odegrać kluczową rolę w nadciągającej wojnie. Moja ulubiona seria fantasy.  Po przeczytaniu 4 tomów serii, mogę stwierdzić, że nie przeczytałem nic lepszego z tego gatunku od czasów Władcy pierścieni. 

Link do opinii

Bohaterka wraca do stolicy i wraca do swej prawdziwej tożsamości - Aelin dziedziczki tronu. Tworzy zaczątki swego dworu i udaje jej się pokonać złowrogiego króla, a wcześniej wyrównać rachunki ze swoim nauczycielem i szefem zabójców. W tym tomie naprawdę wiele się dzieje i jest sporo zaskoczeń. A jeszcze tyle przed nami! Pierwsze spotkanie Aelin i młodej przywódczyni czarownic zapowiada niezwykłą relację między nimi. W ogóle głębokie relacje bohaterki z jej bliskimi to wielka siła tego cyklu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Estrella23
Estrella23
Przeczytane:2018-07-11, Ocena: 6, Przeczytałam,

Celaena Sardothien nareszcie zaakceptowała swoje dziedzictwo. Teraz jako Aelin Ogniste serce wraca do Riftholda a wieści o jej dokonaniach docierają do wielu uszu – nie tylko do jej wrogów, ale także sprzymierzeńców, którzy widzą w niej nadzieję na lepsze jutro. Aelin straciła rodziców, królestwo, przyjaciółkę i ukochanego Sama. Dziewczyna jest już gotowa zawalczyć o to co ważne, ocalić najbliższych i stawić czoło swoim wrogom.

W tej części Maas wykreowała niezwykle mroczny wizerunek świata. Rifthold stał się niebezpiecznym miejscem. Mroczne istoty żyją w ciałach żołnierzy, a ludzie posiadający w sobie choć cząstkę magii zanikają w tajemniczych okolicznościach. Teraz widzimy Rifthold w zupełnie innym świetle. Akcja powieści przenosi się do slumsów i podziemi. Nowa sytuacja zmusza Aelin, Chaola oraz ich sprzymierzeńców do działania w ukryciu. Dzięki temu mamy możliwość poznać zupełnie inną Celaenę - Celaenę przed Endovier. Szybką, morderczą i bezwzględną. Jej nowa odsłona niezwykle mi się podobała, jednak po raz pierwszy od początku serii dostrzegłam, to na co zwracali uwagę niektórzy czytelnicy. Aelin momentami zachowywała się niezwykle kapryśnie, czym wzbudzała moją irytację, szczególnie w relacji z Chaolem.

Powrót królowej Aelin napawa wielu ludzi nadzieją na lepszą przyszłość. Nagle na barki dziewczyny spada ogromna odpowiedzialność - los nie tylko jej przyjaciół, ale także ludzi, którzy pokładają w niej nadzieję. Na szczęście dziewczyna nie jest sama. Może liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana.

Sarah J. Maas każdej postaci poświęciła należytą uwagę. Choć fabuła skupia się na Aelin, to czytelnik ma możliwość spojrzeć na wszystko także z perspektywy Chaola, który toczy wewnętrzną walkę. Z jednej strony chce wyswobodzić królestwo od tyrana uwalniając magię, lecz z drugiej obawia się jej potęgi i istot nią władających. Chaol w „Królowej cieni” ukazuje także swoje drugie oblicze – to mniej przyjemne. Autorka nie zapomniała także o Dorianie, którego życie zawiera się w jednym słowie – cierpienie. Na rozwiązanie wątku z Dorianem czekałam z niecierpliwością.

W trzecim tomie jedną z bohaterek była wiedźma Manon, której historia niezwykle mnie nudziła. Ku mojemu zaskoczeni w „Królowej cieni” ten wątek okazał się naprawdę ciekawy. Wiedźma podobnie jak Aelin musiała sprawdzić się w roli przywódczyni. Jest postacią niezwykle skomplikowaną - drapieżną i nieprzewidywalną, ale posiadająca zalążek dobra.

Autorka od razu wrzuca czytelnika w wir wydarzeń i od pierwszej strony, aż po ostatnią nie pozwala mi się nudzić. Historia w tym tomie była jak jazda bez trzymanki kolejką górską. Niebezpieczna. Nieprzewidywalna. Emocjonująca. Maas wypełniła książkę akcją aż po brzegi i nie mam wątpliwości co do tego, że ta część była lepsza niż jej poprzednie tomy.

„Królowa cieni” to książka, która zachwyciła mnie pod każdym względem. Sarah J. Maas pokazała na co ją stać. Napisała historię, która ujmuje wyrazistymi postaciami, nieprzewidywalną akcją, mrocznym i niebezpiecznym światem. Czwarty tom czytało mi się lepiej niż poprzedni i jeśli „Dziedzictwo ognia” was rozczarowało i nie wiedzieliście czy sięgnąć po kontynuację, to uwierzcie, że warto przeczytać kontynuację!

https://www.mowmikate.pl/2018/07/sarah-j-maas-krolowa-cieni-recenzja.html

Link do opinii
Inne książki autora
Dwór skrzydeł i zguby
Sarah J. Maas0
Okładka ksiązki - Dwór skrzydeł i zguby

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi...

Księżycowe Miasto. Dom płomienia i cienia. Tom 3
Sarah J. Maas0
Okładka ksiązki - Księżycowe Miasto. Dom płomienia i cienia. Tom 3

Oszałamiający, trzeci tom pełnej akcji serii Księżycowe miasto! Bryce Quinlan nigdy nie spodziewała się zobaczyć świata innego niż Midgard, a teraz jedyne...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy