Epoka wiktoriańska przynosi wysyp opowiadań o duchach, nawiedzonych miejscach czy demonach. Najprawdopodobniej jest to reakcja na nagły i szybki proces industrializacji, wpływający na osobiste i zawodowe życie wielu osób. Wpływ na to ma też rozwój przemysłu, błyskawicznie powiększające się populacje miast, a przede wszystkim jest to złoty wiek nauki i technologii. Opowiadania te są pisane, co ciekawe, głównie przez kobiety i wydawane albo pod męskimi pseudonimami, albo anonimowo. Tak jakby pisarki się ich wstydziły. Przełom przynosi publikacja Opowieści wigilijnej Karola Dickensa i zaproszenie przez niego znanych pisarzy do publikowania na łamach periodyku ,,Household Worlds". Najwięksi autorzy zaczęli publikować opowieści o duchach pod swoim nazwiskiem i dali przykład mniej znanym. ,,Christmas all the years round". Nastała złota era literatury grozy.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-11-28
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 640
Tytuł oryginału: Duchy zimowej nocy
Być może dlatego, że wiosna przyszła w tym roku zbyt wcześnie, a ja zaczęłam czytać tę książkę kiedy zaczynały kwitnąć bzy, które właściwie powinny zacząć kwitnąć mniej więcej dopiero teraz, a one już właściwie przekwitają. Być może moje oczekiwania wobec tej książki były zbyt duże, dość, że jakoś wcale nie poczułam tego "Ducha zimowej nocy".
Mimo że starałam się ją czytać pomału, pomiędzy innymi pozycjami, wieczorem przy lampce, nie poczułam żadnej grozy. Może jakąś leciutką gęsią skórkę na rękach przy końcu książki, przy opowiadaniach pani o pseudonimie Mrs. Henry Wood. Bo przecież najgorszy strach to ten, przed nie wiadomo czym. Jak po świecie biegają jakieś zombie czy inne wampiry, to wiadomo czego się bać.
Jednak kiedy po prostu nie możesz zasnąć tylko w jednym konkretnym miejscu, a wszędzie indziej sypiasz bez problemu, to coś musi być na rzeczy... Ba, wszyscy inni też w tym rzeczonym miejscu nie mogą zasnąć... I już wiadomo, że trzeba się bać, aczkolwiek nie wiadomo czego... tak jest moim zdaniem najciekawiej.
Technicznie, nie ma czego się przyczepić. Książka wydana bardzo przyzwoicie na nie najgorszym papierze, twarde porządne okładki. Każde opowiadanie poprzedza tytuł wzięty w delikatnie ozdobną "klamrę". Stylistycznie też pozytywnie, nie znalazłam większych błędów czy literówek. Jednak jakoś nie do końca jestem usatysfakcjonowana z jej przeczytania. Więc ode mnie tym razem tylko ocena dobra...
Lubicie klasyczne opowiadania grozy? Jeśli tak, to mam coś dla Was!
Zimowe historie o duchach snute wieczorami. Oszronione szyby, półmrok w pomieszczeniu oświetlany migotliwym blaskiem z kominka. Czujecie już ten gotycki klimat? Duszna, gęsta atmosfera, gdzie każde skrzypnięcie podłogi mrozi krew w żyłach, a gra cieni wywołuje wrażenie, że coś mignęło w ciemnym kącie.
Opowiadania są napisane pięknym i bogatym językiem epoki wiktoriańskiej. Niezwykle nastrojowe, melancholijne, ale jednocześnie niepokojące. Całość jest niesamowicie klimatyczna, mroczna oraz upiorna.
Co za scenerie! Ponure, otoczone aurą tajemnicy domostwa. Nawiedzone miejsca, smętne pokoje. Przedziwne dźwięki. Niewyjaśnione zjawiska. Zagadkowe zaginięcia. Makabryczne zbrodnie. No i zjawy!
Co to za szmery? Czy to omamy, a może udręczone dusze? Mroczne sekrety i demony przeszłości nie dają spokoju żywym. Jakie to jest przerażające! I nie zawsze da się racjonalnie wytłumaczyć.
Moimi ulubionymi z tego zbioru są: "Upiorny czynsz" Henry'ego Jamesa, "Cień w kącie" Mary Elizabeth Braddon, "Dziwne doświadczenie" Mrs Henry Wood.
Z przyjemnością spędziłam czas z tym zbiorem. Jestem zauroczona. Gorąco polecam! W sam raz na zimowe, długie wieczory.
Porywająca, pełna zwrotów akcji i sekretów historia miłosna Bracia Andinnian są jak ogień i woda. Adam, przyszły baronet, jest porywczy i niecierpliwy...
Fascynująca i intrygująca opowieść o mieszkańcach East Lynne East Lynne, posiadłość lorda Mount Severn, jest wyjątkowa, ale jej właściciel jest człowiekiem...
Przeczytane:2023-12-21, Ocena: 5, Przeczytałam,
Przed wami 624 strony osiemnastu opowiadań o duchach. Jedne bywają krótkie i dosadne, inne dłuższe z końcem bez końca, jeszcze inne ukończone, ale do głębokiego przemyślenia. Zaserwowane są jako wstęp do opowieści, po czym ona następuje. Mamy tu świąteczne klimaty, ale myślą przewodnią są typowo duchy. Co ciekawe, niektóre z nich są nam znane, lecz ich wątek został pociągnięty dalej. O innych nie chcą postacie mówić, udają że ich nie ma i omijają miejsca, gdzie występują. Nigdy rozmowa bohaterów nie jest konkretna, powiedziałabym, że lubią przekazywać nam emocje za pomocą filozofii, a co za tym idzie, nie każdemu mogą się one spodobać. Czasami rozmowa toczy się drogą ukrytych znaczeń, więc na pierwszy rzut oka opowiadanie nie jest dla nas w ogóle straszne. Ale po jego skończeniu zaczyna uruchamiać nam się myślenie. Z tego powodu czytałam ją dwa dni, w tym coś w nocy, bo nie byłam w stanie przejść do kolejnej opowieści, zanim mój mózg nie przetworzył tego, co przeczytał. Czytanie jej było dla mnie prawdziwą imprezą, gdzie historie były niczym kieliszki wódki. Tylko tam człowiek wzdycha i mówi, a tutaj myślał i szukał znaczenia. Po odnalezieniu dopiero szedł dalej. Zdecydowanie książka bardzo wciąga, bo to, co tu jest opisane bywa niewiarygodne i interesujące. Celowo nie są tu zawsze konkretne daty, jakby miały pozostać w ukryciu. I ponownie zastanawiamy się dlaczego. Czytałam już wcześniejsze serie z duchami, ale tutaj były one nieco inne. Jakby przeznaczone dla znawców sztuki, wyższego przesłania i myśli nad tym, co prawdziwe, co dodane i w rozwagi odnośnie ich celu. Do tego utrzymane w dawniejszym klimacie, lecz nie na tyle mocno, by te historie się nie starzały, by były wieczne dla każdego pokolenia. Pozycja nie jest dla osób, którzy oczekują lekkich opowieści. Zawsze po każdym nastąpi trawienie przeczytanych informacji. Moim ulubionym dodatkiem był tu duży druk, dzięki czemu czyta się ją szybciej. Dla prawdziwych koneserów literatury i tych, których ciekawi wątek duchów:-)