FASCYNUJĄCA POWIEŚĆ O ZAPOMNIANEJ PRZESZŁOŚCI, SKOMPLIKOWANYCH RELACJACH RODZINNYCH I MROCZNYCH SEKRETACH
Greta po 30 latach wraca w rodzinne strony. Do Marchmont Hall, pięknej wiejskiej posiadłości położonej na wzgórzach Walii. Tragiczny wypadek spowodował u niej amnezję i wymazał z jej pamięci ostatnich 20 lat życia. Pewnego dnia, spacerując w lesie, trafia na tajemniczy grób. Gdy odczytuje stary napis, okazuje się, że pochowano w nim małego chłopca. Jej syna…
Poruszające odkrycie uruchomi lawinę zdarzeń, które doprowadzą Gretę do dawno zapomnianych, szokujących faktów. Greta pozna historię Cheski, swojej córki, która w wieku zaledwie czterech lat została gwiazdą kina. Jaką cenę przyszło jej zapłacić za przedwczesną sławę? Greta dowie się, że nie była aniołem, na którego wyglądała…
„Drzewo Anioła“ ma niesamowity ładunek psychologiczny. Traumy z dzieciństwa, zdarzenia z przeszłości, które wpływają na nasze życie i relacje, jakie tworzymy… Riley zabiera nas w sam środek międzypokoleniowej historii, pełnej fascynujących postaci, podróży w czasie i zaskakujących zwrotów akcji. Niesamowita, wciągająca i pięknie napisana powieść. Usiądź wygodnie i delektuj się.
„Lancashire Evening Press“
To rodzinna saga, której akcja dzieje się na przestrzeni 40 lat po II wojnie światowej, pełna tajemnic i tragicznych zdarzeń. Poruszająca powieść, która zachwyci miłośników romansu i literatury kobiecej.
„Library Journal“
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018-11-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: The Angel Tree
Język oryginału: angielski
"Drzewo Anioła" to druga książka Lucindy Riley, którą przeczytałam. Pierwszym spotkaniem z tą autorką był "Sekret Listu" - skomplikowaną i jednocześnie subtelną opowieścią o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu siebie. Piękna okładka i wspomnienie przyjemnie spędzonego czasu przy poprzedniej lekturze, zachęciły mnie do sięgnięcia po wydaną nakładem Wydawnictwa Albatros nowość autorstwa tej pisarki.
Nie będę ukrywała, że powieść idealnie wpasowała się w mój gust. Każda chwila, którą poświęciłam na jej czytanie z pewnością nie jest chwilą straconą. Lucinda Riley stworzyła wieloetapową opowieść pełną tajemnic, sekretów oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich i rodzinnych. W "Drzewie Anioła" przeszłość wiąże się z teraźniejszością, a autorka ukazuje jak wielkie znaczenie dla życia kolejnych pokoleń mają sytuacje rozgrywające się lata temu. Uwielbiam książki, w których nie wszystko jest od samego początku oczywiste i potrzeba rozwoju akacji, aby niektóre sprawy wkroczyły na właściwe tory. Szczególne miejsce w moim sercu zarezerwowane jest dla powieści, które nie ograniczają się wyłącznie do "tu i teraz". Mam na myśli sagi rodzinne - poznawanie skomplikowanych losów bohaterów na przestrzeni wielu lat, zmiany społeczne i kulturowe, zależności wynikające z upływającego czasu, emocje i czucia (będące z resztą nieodłącznym elementem każdej dobrej książki). W "Drzewie Anioła" odnalazłam wszytko, co lubię w literaturze. Ciekawi, różnorodni bohaterowie, wciągająca i zaskakująca fabuła, lekkie pióro autorki i piękny styl - to wszystko sprawia, że gorąco polecam Wam "Drzewo Anioła". Zapiszcie sobie ten tytuł na listach książek do przeczytania, w planerach, dodajcie ją na półkę "Chcę przeczytać" na Lubimyczytać. Zróbcie cokolwiek, co będzie dla Was najwygodniejsze, tylko sięgnijcie po "Drzewo Anioła". I może tak jak ja znajdziecie autorkę, którą dopiszecie do listy ulubionych.
Jakiś czas temu uczyłam się sztuki przeprowadzania resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Znamienne hasło, które powtarzaliśmy podczas symulowanych rozmów z dyspozytorem pogotowia „Pacjent nieprzytomny, nie oddycha”, błąkało się po mojej głowie przez wiele dni. Może Was to zdziwi, ale wspomnienie tego szkolenia wróciło do mnie podczas lektury książki Drzewo Anioła Lucindy Riley. Gdy czytałam o utracie pamięci przez jedną z bohaterek i odnosiłam tę sytuację do własnego życia (wyobrażając sobie, że zamiast obrazów z pierwszych lat życia moich dzieci oraz wielu innych wspomnień mam w głowie pustkę), pomyślałam, że to taka metafora stanu owego pacjenta – nieprzytomny, nie oddycha. Nie ma nic poza tu i teraz, a ktoś obok prowadzi wspomnianą resuscytację, próbując przywrócić mnie do życia poprzez pokazywanie mi świata na nowo.
Gretę poznajemy jako starszą panią. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia zostaje ona przywieziona przez wieloletniego przyjaciela do posiadłości, w której spędziła skrawek swojego życia. Kobieta, która wiele lat wcześniej uległa wypadkowi i cała jej pamięć została wykasowana, nie potrafi odnaleźć się wśród – podobno najbliższych jej – ludzi. Jednak odkrycie grobu małego chłopca w pobliskim lesie wywołuje migawki wspomnień, które Lucinda Riley przepięknie splata w powieść, od której odrywałam się tylko dlatego, że mój organizm domagał się snu.
Drzewo Anioła to mój osobisty debiut, jeśli chodzi o prozę Riley. Świetne opinie o napisanej przez nią serii Siedem Sióstr zachęciły mnie, by poznać „geniusz” pisarki. Czytelnicy, którzy sięgają do moich recenzji, wiedzą, że lubię się czepiać. Lubię doszukiwać się wad i punktować za niedociągnięcia i błędy. Nie znoszę trywialnych historii, które sprawiają wrażenie, jakby zostały napisane na kolanie w pewną ciepłą letnią noc. Decydując się na lekturę tej książki, nie liczyłam na to, że otrzymam powieść, której trudno coś zarzucić. A dokładnie taką powieść otrzymałam.
Przyznam, że okładka nieco mnie zmyliła. Spodziewałam się kolejnej świątecznej opowieści – dobrej, ale jednak nieco sztampowej, bo przecież najczęściej właśnie takie są te historie. Tymczasem świąteczny czas ma się właściwie nijak do fabuły skoncentrowanej na zaburzonych relacjach, będących efektem bardzo złych wyborów. Riley uwiodła mnie sposobem przedstawienia swoich bohaterów, którzy wywołują bardzo skrajne emocje. To ten rodzaj bohaterów, których trudno jednoznacznie określić. Wściekałam się na Gretę za jej decyzje, za odrzucanie szansy na dobre życie, a korzystanie z tej, której konsekwencją było piekło. Miałam ochotę wydrapać oczy Chesce, kobiecie-tornado, która z podobną prędkością niszczyła życie wszystkich wokół. Denerwowała mnie Ava i jej brak asertywności. A jednak wszystkim tym kobietom współczułam, dopingowałam i mocno trzymałam kciuki za ich spokojną przyszłość. Bo – pomimo mojej złości – polubiłam je. Podziwiałam Davida, który poświęcał swoje życie, będąc opoką dla każdej z nich, niezależnie od sytuacji. I choć był trochę jak książę z bajki, to wyjątkowo mi to nie przeszkadzało. Właściwie w tej książce na uwagę zasługują nawet drugo- i trzecioplanowe postaci. Absolutnie każda z nich została przez autorkę dopieszczona, żadna nie została potraktowana po macoszemu.
Drzewo Anioła to porywająca historia, która – mimo wielu wątków – nie nudzi czytelnika. Wręcz przeciwnie, porywa i – niczym duchy z powieści Dickensa – zabiera w różne miejsca, wskazując konsekwencje naszych działań i wyborów. Od pięknej walijskiej posiadłości przez Hollywood po uniwersytecki kampus. W międzyczasie – przystanki: szpital psychiatryczny oraz oddział intensywnej terapii. Jakby tego było mało – chwila na planie filmowym i koncercie. A wszystko to w formie świetnie dopracowanej historii, którą naprawdę bardzo Wam polecam.
"Gdy słońce zniżało się za drzewami i zagłębiało się w dolinę, zwiastując nadejście nocy, Greta wyciągnęła ręce, by objąć nagrobek, i wreszcie zaczęła sobie przypominać..."
O książkach Lucindy Riley niejednokrotnie słyszałam wiele dobrego, dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po "Drzewo Anioła", pozycję, która poza samym intrygującym opisem, niezaprzeczalnie przyciąga wzrok również przepiękną, mieniącą się w świetle okładką oraz twardą, porządną oprawą. I już teraz mogę Wam zdradzić - z pewnością było warto. Autorka w książce tej zdecydowała się na poprowadzenie narracji w formie trzecioosobowej, która przy tak mnogiej ilości różnorodnych postaci i zawiłych wątków zdaje się być jedynym słusznym rozwiązaniem. Muszę przyznać, iż to właśnie kreacja bohaterów, tak niezwykle barwnych i piekielnie charakterystycznych, jest jedną z największych zalet tej pozycji. To postaci z krwi i kości, mające zarówno liczne zalety jak i wychodzące na światło dzienne wady, które czynią ich tylko bardziej autentycznymi, ludzkimi. Riley stworzyła bohaterów wielowymiarowych, stopniowo dojrzewających na przestrzeni lat, dlatego też również odczucia czytelnika względem nich niejednokrotnie się zmieniają.
Szczerze mówiąc to jedna z piękniejszych powieści, jakie miałam szansę przeczytać w tym roku - niesamowicie klimatyczna, nostalgiczna, refleksyjna. Odbywająca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i dwóch odległych kontynentach akcja sprawia, że historia ta nabiera całkowicie innego wymiaru i wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Mimo sporej objętości pozycję tę czyta się niemal błyskawicznie, wszystko to za sprawą narzuconego od początku sporego tempa, którego dynamizm nie zwalnia do samego końca. Kwiecisty, niesamowicie plastyczny a jednocześnie nieprzytłaczający styl Riley jest kolejną ogromną zaletą, która sprawiła, że zapragnęłam sięgnąć po inne jej dzieła (i z pewnością wkrótce uzupełnię nimi moją biblioteczkę). Zauroczyła mnie płynność i drobiazgowość autorki w tworzeniu niesamowicie wyrazistych opisów, które niczym klatki z najlepszych filmów pojawiają się w naszej wyobraźni.
Co natomiast z samą treścią? Czasami trafiają się książki, które mimo dosyć zwyczajnej fabuły na długo zapadają w pamięć - cóż, nie pierwszy raz okazuje się, że najpiękniejsze historie pisze samo życie. Lucinda w tej wielopokoleniowej opowieści porusza masę wątków, których różnorodność i zawiłość z każdą kolejną stroną coraz bardziej zachwyca. Romantyczne uniesienia, szukanie życiowych ścieżek, skomplikowane, pełne zawirowań rodzinne relacje. Wzloty i upadki bohaterów, ich lekkomyślne błędy, trudne życiowe decyzje. Wszystko to tworzy niesamowitą mieszankę, ukazującą jak ważna jest pokora, jak wiele możemy stracić unosząc się dumą, czy też jak ważną rolę w naszej codzienności odgrywają nasi najbliżsi - nawet jeśli sami nie chcemy tego przed sobą przyznać.
Podsumowując, "Drzewo Anioła" to wzruszająca historia, skłaniająca do przemyśleń, wręcz odrobinę melancholijna, ale zdecydowanie w dobrym znaczeniu tego słowa. Jeżeli zastanawiacie się, z jaką pozycją pożegnać ten rok, bądź też rozpocząć kolejny - ta będzie idealnym wyborem.
Zazwyczaj nudzę się przy książkach obyczajowych, ale tym razem było inaczej i „Drzewo Anioła” wciągnęło mnie bez reszty.
Greta Simpson po 30-stu latach wraca do Marchmont Hall, które przed laty musiała opuścić. Zaprosił ją tam David, jej przyjaciel i nowy właściciel przepięknej posiadłości. Mężczyzna myśli, że dzięki temu kobieta odzyska utraconą dawno temu pamięć. Dzięki jego opowieściom Greta, powoli składa szczątki swoich wspomnień w całość i odkrywa, że wcale nie była ona różowa.
„Drzewo Anioła” to opowieść o trzech pokoleniach kobiet, z których każda jest zupełnie inna. Córka Grety – Cheska jako dziecko rozpoczęła karierę filmową i już jako kilkulatka stała się gwiazdą, natomiast wnuczka Grety – Ava została weterynarzem i wychowywała się z daleka od swojej znanej matki.
Powieść jest napisana tak, że po prostu się przez nią płynie. Pióro autorki (to moje pierwsze spotkanie z Lucindą Riley) jest bardzo lekkie i nie czuć, że książka ma ponad 500 stron. Historia przez nią stworzona wciąga od samego początku. Nie mogłam się od niej oderwać i mimo wielu wątków i postaci nie da się w niej pogubić. „Drzewo Anioła” dostarcza nam wielu skrajnych emocji – od radości, przez smutek, łzy, aż po wzburzenie. Pokazuje m.in., że robiąc karierę w bardzo młodym wieku można naprawdę źle skończyć i że nie można przerzucać swoich pragnień na dzieci, gdyż każdy sam powinien odnaleźć swoją drogę w życiu i robić to, co kocha i że na wszystko przyjdzie czas.
Minęło trzydzieści lat, odkąd Greta opuściła Marchmont Hall- wspaniałą i piękną willę położoną na wzgórzach wiejskich Monmouthshire w Walii. Koedy kobieta wraca na święta Bożego Narodzenia, na zaproszenie swojego dawnego przyjaciela- Davida, nie przypomina sobie nic, co jest związane z tym domem. Ponad dwadzieścia lat wcześniej kobieta straciła pamięć w wyniku tragicznego wypadku. Następnie, podczas spaceru przez łąki pokryte gęstą warstwą śniegu, potyka się o grób w lesie, a wyblakły napis na nagrobku mówi jej, że tu jest pochowany małe dziecko. . . Chłopczyk imieniem Jonny.
Wzruszające odkrycie uderza w umysł kobiety ze zdwojoną siłą i wkrótce zaczyna ona sobie przypominać fragmenty swojego życia sprzed wypadku. Z pomocą Dawida zaczyna układać fragmenty nie tylko własnej opowieści, ale także jej córki, Cheski. Dziewczynka zdecydowanie nie była aniołem, którym się wydawała dla matki, jak i całego otoczenia wokół niej. . .
Lucinda Riley napisała fascynującą i bogatą opowieść o miłości i stracie. Jest to ciepło-gorzka historia wielopokoleniowej rodziny. Okładka, która sugeruje nam, że jest to opowieść czysto świąteczna, skrywa w sobie wątek tajemniczości, które Riley uwielbia wplatać w swoje lektury. Styl pisania autorki jest jak zwykle na najwyższym poziomie, przez kartki dosłownie się płynie. Akcja skupia się głównie na relacjach matki z córką, ale są tam również odrębne, ciekawe wątki innych bohaterów. Choćby Davida, czy wnuczki Grety-Avy.
Jest to książka, której czytelnik nie będzie chciał odłożyć. Uwielbiam każdą stronę tej historii, każdy opis miejsca, zapach dań przygotowanych przez Mary. „Drzewo Anioła” zachwyci każdego książkoholika, który jest już zaprzyjaźniony z piórem Lucindy Riley, a także nowych, którzy z pewnością sięgną po jej poprzednie książki.
Amnezja. Mroczna przeszłość. Sekrety rodzinne. Drzewo Anioła Lucindy Riley to pięknie napisana i uzależniająca od pierwszej strony powieść. Kilku pokoleniowa saga opowiada o wartości życia, trudnej i niespełnionej miłości, o próbie pokonywaniu wszelkich przeciwności losu, o skomplikowanych relacjach rodzinnych i skrywanych namiętnościach. To nietuzinkowa historia ukazana na przestrzeni ponad czterdziestu lat, ale również uzależniająca powieść psychologiczna, ukazująca wielobarwne stadia ludzkich umysłów. Muszę nieśmiało przyznać, że to jedna z lepszych powieści, jakie miałam okazje przeczytać. Utrzymana w skrajnym napięciu fabuła, dynamiczna akcja, ciekawi psychologicznie i targani skrajnymi emocjami bohaterowie, nagłe i niespodziewane zwroty akcji, a do tego niespodziewane, a zarazem bardzo przyjemne zakończenie. Czy można czegoś więcej oczekiwać od dobrej powieści? Literacki majstersztyk, mistrzostwo świata. 10/10
Trzy kobiety i trzy pokolenia. Różne okresy czasowe, normy społeczne i marzenia. Co je łączy, a co dzieli? Jak nawzajem wpłyną na swój los?
Za sprawą “Drzewa anioła” spotkałam się z Lucindą Riley po raz pierwszy. Spotkanie to okazało się zaskakujące, emocjonujące i skłaniające do refleksji. Nie byłam pewna, czego po tej lekturze się spodziewać. Wiem natomiast, że nie spodziewałam się aż tak wiele.
Autorka stworzyła piękną, mądrą i magnetyzującą opowieść, która przyciąga już od pierwszych stron. W dużej mierze dzieje się tak za sprawą dwutorowo poprowadzonej narracji, umiejętnie łączącej wydarzenia z dalekiej przeszłości z tymi, jakie miejsce mają obecnie. Takie przeplatanie ze sobą faktów, ogranie z płaszczyzną czasową, zmiana tych okresów w miejscach nieoczekiwanych oraz poznawanie wydarzeń trochę z jednej, a trochę z drugiej strony, sprawiają, że zainteresowanie czytelnika jest stale podsycane, a jego ciekawość nie pozwala mu przerywać lektury bez naprawdę ważnego powodu.
Riley stworzyła wielowątkową, dopracowaną i przemyślaną całość, na którą składa się życie trzech pokoleń kobiet z jednej rodziny. Szybko przekonujemy się, że każda z tych historii jest niemniej interesująca od poprzedniej, wypełniona po brzegi emocjami, nasuwająca różnego rodzaju wnioski, skłaniająca do postawienia się na miejscu bohaterów, a może także przywołująca wspomnienia? Autorka podjęła się realizacji dość ciężkiego zadania, postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale fantastycznie sobie poradziła, tworząc absorbującą, wyrazistą i pełną barw całość.
To jedna z tych opowieści, w których po prostu nie sposób do czegokolwiek się przyczepić, bowiem zwyczajnie nie można doszukać się w niej defektów czy niedociągnięć. Każdy szczegół został przemyślany, dopracowany, zajął odpowiednie miejsce. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Wielowątkowa, bogata fabuła została ubrana w dojrzałą i doświadczoną narrację, a charakterne bohaterki idą w parze z zaskakującymi wydarzeniami i zwrotami akcji, jakie zostały im przypisane, wypełniając swe role znakomicie.
„Drzewo anioła” to powieść kobieca najwyższych lotów. Pełna emocji, namiętności, wzruszeń. Bogata w treść, doświadczenie, przemyślenia. To taki typ książki, który każdej kobiecie po prostu powinien przypaść do gustu. W dużej części również za sprawą intrygujących bohaterek. Moim zdaniem stanowią one największą wartość tej powieści, wpływając na ocenę, jaką na końcu wystawia jej czytelnik. To kobiety takie, jak my. Błądzące, pragnące miłości, podejmujące błędne decyzje, a czasami opierające się powszechnie przyjętym normom i obyczajom. Walczące o szczęście, silne, zdeterminowane, pełne niespodzianek. Czy można je lubić? Nie zawsze, nie wszystkie i nie w każdej sytuacji. I właśnie na tym polega piękno wykreowanych na potrzeby tej powieści charakterów.
Mam wrażenie, że tworząc tę powieść Riley dała z siebie wszystko, udowadniając, że warto jej zaufać, bo ma wiele do przekazania czytelnikowi. Nie spodziewałam się, że ta opowieść tak mocno mnie zaangażuje i tak bardzo wpłynie na moją wyobraźnię. Nie zdawałam sobie sprawy, że może się ona okazać tak intrygująca, różnorodna i przekonująca. Na mnie wywarła wielkie wrażenie i przyjemnie jest móc mi ją Wam polecić.
Piękna książka o prawdziwej miłości, stracie i podróży w przeszłość z elementami lekkiego thillera. Czytałam ją z przyjemnością i ciekowością co dalej.... jedno jest pewne miłości nie da się oszukać :) jak dla mnie idealna książka na świąteczny prezent .
W połowie grudnia wydawało mi się, że wszystkie książki o tematyce bożonarodzeniowej mam skompletowane. No i wtedy raz po raz zaczęłam trafiać na Instagramie na zdjęcia „Drzewa anioła”. Piękna okładka, klasyczna, elegancka, z motywem ostrokrzewu wydała mi się bardzo zachęcająca, ale pomyślałam, że może zostawię sobie zakup na przyszły rok. A potem zaczęły pojawiać się recenzje – jedna bardziej entuzjastyczna od drugiej – i sprawiły, że po prostu musiałam mieć tę książkę już teraz. Byłam w trzech księgarniach, gdzie usłyszałam „Wykupiona” i to tylko wzmogło moje zainteresowanie. Jak to „Wykupiona”?! W Polsce, gdzie podobno ponad połowa społeczeństwa nie czyta w ciągu roku ani jednej książki? Kiedy więc dostałam ją w końcu w swoje ręce, od razu zaczęłam czytać. Po tych wszystkich rekomendacjach i trudach w zdobyciu „Drzewa anioła” miałam naprawdę spore wymagania – i nie zawiodłam się. Lucinda Riley jest mistrzynią tworzenia klimatu. I choć opowieść nie jest ani jakoś szczególnie oryginalna, to jednak sposób, w jaki została przedstawiona – jest nadzwyczajny.
„Drzewo anioła” to opowieść o kobietach – kilku pokoleniach, ale główną postacią jest Greta, którą poznajemy w chwili, gdy najlepsze lata młodości ma już za sobą i jedzie wraz z przyjacielem Davidem do starego dworu, w nadziei, że spotkanie ze znajomymi miejscami przywróci jej pamięć straconą po wypadku. Eksperyment działa – Greta przypomina sobie wszystko, a my, razem z nią – poznajemy fascynującą historię jej życia. Jest to historia gorzka, przerażająca, chwytająca za serce. Sporo w niej problemów wynikających z braku rozmowy, z przesadnej dumy, z niezabliźnionych ran.
Książka bardzo mi się podobała – przede wszystkim właśnie ze względu na klimat (choć akcja rozgrywa się w latach 40. I 80. XX wieku ma się wrażenie, jakby czytało się o jakichś dawnych czasach, damach w pięknych sukniach i kawalerach w surdutach), a także na sposób prowadzenia narracji. Gdyby Lcinda Riley poprowadziła swoją historię chronologicznie – byłaby to po prostu dość ciekawa, ale w sumie niezbyt oryginalna i odkrywcza powieść. Natomiast zastosowany przez pisarkę zabieg w postaci odkrywania przed nami okruchów pamięci Grety i składania z nich całości jest intrygujący i sprawia, ze trudno się od tej książki oderwać. Tylko ta okładka jest mocno myląca – sugeruje opowieść świąteczną, a tymczasem nie znajdziemy tu zbyt wiele bożonarodzeniowych nastrojów. Część akcji rozgrywa się właśnie w Boże Narodzenie – ale jest ono tylko tłem, scenografią: a więc jeśli szukacie powieści, która wznieci w Was ducha Bożego Narodzenia, to „Drzewo anioła” nie jest najlepszym wyborem. Natomiast, jeśli interesuje Was piękna opowieść o trudnym życiu, miłości, bolesnej stracie, chorobie i zawiści – to polecam gorąco.
Można tej książce zarzucić trochę zbyt czarno-biała konstrukcję postaci. Kobiety z reguły są naiwne, przez co wpadają w kłopoty, z których pozwalają się ratować mężczyznom. Mężczyźni z kolei są tu zwykle cynicznymi uwodzicielami, którzy skaczą z kwiatka na kwiatek, nie przejmując się konsekwencjami. No, z jednym wyjątkiem: David jest kryształowy, cudowny, wierny, uczciwy, honorowy i w ogóle ach 😊 Niemniej jednak Lucinda Riley tak pięknie pisze, że wybaczam jej tę schematyczność, bo nie zmienia ona faktu, że „Drzewo anioła” jest książką, którą po prostu dobrze się czyta. I szybko – mimo dużych rozmiarów. Po przeczytaniu ponad połowy poczułam w pewnym momencie lekkie znużenie tą historią – chyba dlatego, że część dotycząca Cheski jest wyjątkowo naszpikowana dramatami. Ale ogólne wrażenie po lekturze „Drzewa anioła” jest bardzo pozytywne. Nie znałam wcześniej żadnej książki Lucindy Riley – i to pierwsze spotkanie uważam za bardzo udane i obiecujące.
Komu ta książka się spodoba? Miłośnikom rozbudowanych sag i historii w hollywoodzkim stylu, fanom historii rodzinnych, takich z mrocznymi sekretami, tajemnicami i ranami, które nie pozwalają normalnie żyć. Myślę, że nie będą zawiedzione również osoby lubiące romantyczne opowieści – bo miłosnych historii jest tu całkiem sporo. Czy z happy endem? – to już musicie się przekonać sami.
Podsumowując: bardzo ładna, dobrze napisana historia, z która miło spędziłam przedświąteczny czas.
DRZEWO ANIOŁA to jedna z najlepszych pozycji wydanych w tym roku. Sięgnijcie po nią, a gwarantuję, że się miło spędzicie czas z barwnymi i emocjonującymi bohaterami. Każdy znajdzie coś dla siebie w tej tajemniczej i pełnej intryg powieści.
Czy mieliście w życiu sytuacje, w których duma pokonała was i wasze marzenia? Nie pozwoliła zawalczyć o szczęście? Czy można poświęcić swoje życie dla dobra innych? Oczywiście, że tak. Ale to najczęściej oznacza rezygnację z realizacji własnych marzeń i planów. Czy warto? A może jednak Pan Bóg obserwuje to wszystko i w najbardziej niespodziewanym i odpowiednim dla nas momencie nam to wynagrodzi? Pamiętajmy, że to, co dajemy i robimy często bezinteresownie dla innych zawsze do nas wraca ze wzmożoną siłą.
„Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą”.
Z bohaterami powieści Drzewo Anioła Lucindy Riley poznajemy się zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Greta – po stracie rodziców – zarabia na życie występując w klubie nocnym. Marne zajęcie, ale daje utrzymanie. Poznaje amerykańskiego oficera, w którym się zakochuje, ze wzajemnością. Jednak żołnierz wkrótce opuszcza Anglię i wraca do swojego kraju, ale obiecuje, że po nią wróci. Ostatniego wieczoru przed wyjazdem udaje się z kolegami do klubu, w którym tańczy Greta. I widzi na własne oczy, czym zajmuje się jego dziewczyna. Nie wierzy, doznaje szoku, zrywa z kobietą wszelki kontakt. Ale pozostawia prezent, okazuje się, że Greta spodziewa się jego dziecka. Jest zaskoczona, zmartwiona powstałą sytuacją, rozważa pozbycie się dziecka. Pomocną dłoń wyciąga do niej David, dobry znajomy, od zawsze do niej wzdychający. Greta przeprowadza się do jego rodzinnej posiadłości, Marchmont Hall. Tam się nią opiekuje matka Davida, LJ. Po kilku tygodniach pobytu, Greta poznaje Owena, starszego od niej o ponad dwadzieścia lat, właściciela Maa a zarazem stryja Davida. On zapewnia jej opiekę, utrzymanie, wkrótce zostaje jego żoną i matką bliźniąt, Francheski i Jonn'ego. Chłopiec jest bardzo chorowity, mając trzy latka dołącza do grona aniołków. Owen za wszelką cenę chciał mieć następcę, spadkobiercę pokaźnego majątku. Załamuje się, popada w alkoholizm, staje się oschły i brutalny wobec Grety. Kobieta nie może dalej tego znieść, opuszcza męża i wyjeżdża do Londynu. Tam jej córka w wieku czterech lat zostaje aktorką. Czy dziecko jest szczęśliwe, czy służy tylko do zaspokojenia wybujałych ambicji matki? Nie ma szczęśliwego dzieciństwa, żadnych znajomych ani przyjaciół, tylko ciężka praca, od rana do wieczora występuje w serialach i filmach. Zarabia na utrzymanie matki i swoje. Dorasta, chce się usamodzielnić, na co jednak matka jej nie pozwala, cały czas sprawuje nad nią kontrolę. Cheska na planie filmowym poznaje młodego aktora Bobby'ego, zakochuje się w nim, bez wzajemności, dla niego jest chwilową zabawką. I cóż. Historia zatacza koło. Cheska spodziewa się dziecka. Po niespodziewanej kłótni matki z córką, Greta zostaje potrącona przez samochód, w efekcie wypadku zapada w kilkunastoletnią śpiączkę. Jak potoczą się dalsze losy Grety i jej córki? Czy Greta odzyska świadomość i się wybudzi ze śpiączki? Czy Czeska urodzi dziecko, czy – w imię kariery zawodowej – dokona aborcji? A może los się odwróci i będzie szczęśliwa z ojcem dziecka? W czy w tej całej sytuacji jest jeszcze miejsce dla Grety? Czy będzie jeszcze córce potrzebna?
„- Dlaczego życie jest tak skomplikowane?
- Och, drogi chłopce, sama zadawałam sobie to pytanie przez ostatnie czterdzieści lat. Ale jeśli życie czegoś mnie nauczyło, to tego, że nie wolno marnować ani jednego dnia. I co ważniejsze, jeśli kogoś kochasz, to powiedz mu, na litość boską, co czujesz”.
Drzewo Anioła Lucindy Riley to metaforyczna, pięknie napisana i uzależniająca od pierwszej strony, kilku pokoleniowa saga o wartości życia, trudnej i niespełnionej miłości, o próbie pokonywaniu wszelkich przeciwności losu, o bardzo trudnych i skomplikowanych relacjach rodzinnych, skrywanych tajemnicach i namiętnościach. Ta powieść nie tylko uzależnia, wchłania nas bez opamiętania, ale też wyzwala w nas niesamowite, często bardzo różne skrajnie i trudne do zdefiniowania i opisania emocje. Wyzwala w nas namiętność, ciepło, serdeczność i wielką wdzięczność, że są jeszcze ludzie pokroju Davida, dla których liczy się tylko i wyłącznie dobro innych i nieodparta chęć niesienia im pomocy w każdej, naprawdę w każdej, szczególnie trudnej i beznadziejnej sytuacji. Natychmiast na usta ciśnie się pytanie, ile człowiek jest w stanie bezinteresownie poświęcić się dla drugiego człowieka, kosztem zaniedbania własnego życia prywatnego? Postawa godna do naśladowania i pochwały, szczególnie w dzisiejszych, zachłannych czasach, gdzie większość myśli tylko i wyłącznie o sobie, o swoim ja, gdzie drugi człowiek nie za bardzo może liczyć na pomoc innych.
Zaprezentowana przez Lucindę Riley historia jest bardzo realistyczna. Odnoszę wrażenie, że wydarzyła się naprawdę. Bohaterowie tchną prawdą, są wyraziści i bardzo rzeczywiści i – jak każdy człowiek – mają dobre i słabe strony, nie są wyidealizowani ani sztuczni. Bohaterowie powieści dryfują po oceanie pragnień i marzeń, samotnie żeglują po nieodkrytych jeszcze zakamarkach własnych dusz.
Muszę nieśmiało przyznać, że z wielką przyjemnością widziałabym powieść przeniesioną na wielki ekran. Świetna i uzależniającą, utrzymana w skrajnym napięciu fabuła, dynamiczna akcja, nietuzinkowi, ciekawi psychologicznie i targani skrajnymi emocjami bohaterowie, nagłe i niespodziewane zwroty akcji, a do tego niespodziewane, a zarazem bardzo przyjemne zakończenie. Czy można czegoś więcej oczekiwać od dobrej powieści? Mam nadzieję, że moje marzenie zostanie spełnione …
Wiele książek przeczytałam już w tym roku, ale Drzewo Anioła zasługuje na szczególne miejsce. Śmiem śmiało stwierdzić, że to jedna z lepszych powieści, jakie miałam okazje przeczytać. Mistrzostwo w każdym calu. Literacki majstersztyk.
Z wielką przyjemnością i odpowiedzialnością polecam tę powieść. To nie tylko nietuzinkowa historia ukazana na przestrzeni ponad czterdziestu lat, ale również uzależniająca powieść psychologiczna, ukazująca wielobarwne stadia ludzkich umysłów. Gwarantuję, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Niezapomniana lektura, na zawsze pozostaje w nas.
U schyłku roku dokonałem kolejnego odkrycia. "Drzewo anioła" jest jedną z najlepszych powieści, które przeczytałem w 2018 roku. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się aż takiego zaskoczenia. Książkę wybrałem z oferty Albatrosa przypadkowo. Oczywiście nie bez znaczenia był fakt opisu. Jednak to, co znalazłem w środku, przerosło moje oczekiwania.
Autorka pięknie operuje piórem, a historia jest opowiedziana na przedziale kilku pokoleń. Piękne miejsca, tajemnicze postacie i przeszłość, od której trudno jest się uwolnić.
Autorka jest moim nowym, kolejnym, literackim guru. Na uwagę zasługuje pomysł, jego przedstawienie i detale, które tutaj są nie tylko ozdobnikami, ale wnoszą wiele do tej niezwykłej historii.
o samej fabule nie można napisać w jednym zdaniu. Wymyślona historia napisana w taki sposób jest niezwykła, żyje własnym życiem i bez wątpienia zostaje w czytelniku na dłużej. Historia rodziny, która nie należy do najszczęśliwszych, ale przecież to w właśnie w niej jest moc.
W mojej skromnej opinii scenarzyści mają doskonały materiał na kasowy hit kinowy. Ta książka zawiera wszystko, co może porwać tłumy. Bardzo serdecznie polecam "Drzewo anioła".
Wciągnęła mnie bez reszty. Greta z myślą o dobru dziecka poślubia Owena. Gdy na świat niespodziewanie przychodzą bliźnięta ojczym faworyzuję tylko Johna, zaś Cheska pozostaje
w cieniu. Od urodzenia schorowany chłopczyk mając trzy latka umiera na zapalenie płuc. Owen zaczyna coraz częściej sięgać po alkohol. Greta postanawia opuścić męża i posiadłość aby zacząć na nowo życie.
pełna opinia jest na blogu Czytam dla przyjemności
https://czytamdlaprzyjemnosci.blogspot.com/2019/06/56-drzewo-anioa-lucinda-riley.html
Jeżeli lubicie sagi rodzinne, to "Drzewo anioła" z pewnością spełni wasze oczekiwania. Nie zabraknie emocji, które będą towarzyszyć wam podczas czytania. Wystąpią momenty, gdy będziecie chcieli potrząsnąć Gretą czy Cheską, aby przestały być tak egoistyczne i lekkomyślne. Każda na swój sposób wyprowadzi was z równowagi. Książka zabierze was w podróż, podczas której przyjrzycie się obyczajom na przestrzeni 40 lat, począwszy od 1945 roku. Zerkniecie za kulisy show biznesu i zobaczycie jak kapryśny jest to świat, w którym nie ma miejsca na uczciwość i szczerość. I czy świat filmu to na pewno jest odpowiednie miejsce dla małego dziecka, które staje się gwiazdą dużego ekranu. Czy sława jest do udźwignięcia przez niedojrzałą emocjonalnie nastolatkę? Sprawdźcie sami, jaki będzie finał tej historii.
David zaprasza swoją znajoma Gretę do rodzinnej siedziby, który dawno temu był jej domem- ma to pomóc jej w odzyskaniu pamięci, którą straciła po pewnym tragicznym wypadku. Orzeczono u niej selektywną pamięć- Greta nie pamięta, bo nie chce pamiętać. Znalezienie grobu jej zmarłego synka jest katalizatorem, który przywołuje wiele wspomnień…
„Kochała go za to, co znaczył dla niej teraz.”
Pisarka zabiera nas w podróż do przeszłości Grety. Najpierw do roku 1945, kiedy to pracuje w teatrze, jako tancerka dla panów. Tam też zarówno poznała Davida, jak i pewnego bogatego młodzieńca, który ma być jej przepustką do lepszego życia i wolności. Jednakże los miał dla bohaterki całkiem inne plany. Samotna, w kłopotliwej sytuacji znajduje schronienie w rodzinnej posiadłości Davida. Za jakiś czas wychodzi za mąż za dużo od niej starszego mężczyznę… Daje mu to, co on od niej chciał- spadkobiercę, jednak śmierć zabiera to co najcenniejsze i wpadają w otchłań rozpaczy. Jednak Greta ma jeszcze córkę i z myślą o lepszym życiu i przyszłości ucieka od męża, kierując swoje kroki do Londynu. Na skutek splotu okoliczności pewien agent filmowy zauważa Cheskę, jej piękną małą córeczkę i robi z niej gwiazdę filmową. Ale czy to jest najlepsze dla dziecka?
Mamy też punkt widzenia właśnie Cheski: nazywanej „aniołem”, ale dzieckiem z demonami w środku; o jej koszmarach o zmarłym bracie, niepokojącym zachowaniem, które jej matka zdaje się nie zauważać, nie chcąc widzieć jej wad. Greta czuwa nad jej karierą aktorską (nie pozwalając by Cheska była jej inne beztroskie dzieci), przelała na nią całą swoją miłość, nie zostawiając miejsca na nikogo innego. Aż taka determinacja i nadopiekuńczość doprowadza do tragedii…
„Nie chciałam widzieć”.
Riley stworzyła fascynującą powieść: o nieodwzajemnionej, ukrywanej miłości- czasami nieszczęśliwej, pojawia się motyw zemsty, dumy rządzącej życiem; o relacjach międzyludzkich (rodzice- dzieci, mąż- żona). Przedstawia nam Gretę, najpierw młodą samotną dziewczynę, potem matkę i żonę, potem kochankę, która wybiera niewłaściwych mężczyzn do związku. Popełniła dużo błędów w życiu; niektóre z naiwności, niektóre z źle pojmowanej miłości- uczyniła za wszelką cenę z córki gwiazdę, nie patrząc na jej potrzeby czy pragnienia. Pisarka ukazała pełne presji życie w zamkniętej bance sławy, brak porozumienia, „nie wolno marnować ani jednego dnia.”
„Drzewo Anioła” to intrygująca historia, która pozostaje w czytelniku na długo po przeczytaniu. Saga rodzinna o skomplikowanych relacjach, mrocznych tajemnicach, ukrywanych sekretach- poruszająca trudne życiowe tematy jak samotność, utrata dziecka, rozpad małżeństwa, przelanie miłości na jedną osobę, problemy psychiczne i brak porozumienia.
Sześć sióstr. Choć urodziły się na różnych kontynentach, wychowały się w bajecznej posiadłości na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego...
Irlandia współczesna. Grania Ryan, jest młodą rzeźbiarką, która pochodzi z Dunworley. Wraca do domu po dziesięciu latach nieobecności. Pewnego dnia Grania...
Przeczytane:2019-03-24,
Minęło trzydzieści lat, odkąd Greta opuściła Marchmont Hall, wspaniały i piękny dom położony na wzgórzach. Teraz wraca na święta Bożego Narodzenia, na zaproszenie swojego dawnego przyjaciela, Davida Marchmonta, jednak w wyniku tragicznego wypadku nie pamięta wielu rzeczy z przeszłości. Podczas spaceru potyka się o grób w lesie, w którym został pochowany mały chłopiec. Wzruszające odkrycie przywraca wstrząsające wspomnienia…
Drzewo Anioła Lucindy Riley, to wciągająca saga rodzinna, w której niewyjaśnione wydarzenia z przeszłości wpływają na teraźniejszość i wywołują mnóstwo zamieszania. Mimo sporej objętości, powieść czyta się bardzo szybko. Każdy kolejny rozdział coraz bardziej ciekawi i przyzwyczaja nas do świetnie skonstruowanych i wyrazistych postaci. Interesująca jest zwłaszcza relacja matki i córki – obydwie były ofiarami nieszczęśliwych wydarzeń, które nieuchronnie wpłynęły na ich kontakt. Zastanawiająca jest także postać Davida, przez wiele lat starającego się pomóc Grecie. Był na każde zawołanie jej rodziny, podczas gdy w zamian nie otrzymywał zbyt wiele. Większość związków w tej historii opiera się na niezdrowych podstawach, wynika z zemsty lub obsesji na punkcie jakiejś osoby. I nie ukrywam, że ukazanie tak skomplikowanych relacji było fascynujące i nadawało tej historii większego kolorytu.
Lucinda Riley tworzy nietypowe, pełne nieprzewidzianych zdarzeń powieści, nie inaczej było w tym przypadku. Nic tak nie podkręca powieści jak wielopokoleniowe, rodzinne tajemnice i dramatyczne romantyczne relacje. Polecam.