Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2012-04-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 416
"Droga do Różan" to pierwszy tom cyklu, którego główną bohaterką jest Zosia Borucka, choć nie brakuje tu również innych, niezwykle barwnych postaci. Kobietę poznajemy w czasach, gdy wraz ze swoim ojcem i dawną nianią mieszka w bardzo malowniczym dworku i zajmuje się ekologicznymi uprawami. Do pełni szczęścia brakuje jej już tylko Krzysztofa, w którym od dawna się podkochuje. Niestety ten wyśniony mężczyzna staje się nie źrodłem szczęścia, a sporych finansowych kłopotów. Rodzina Boruckich traci Różany i musi stawić czoła nowym wyzwaniom. Czy Zosia odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Kto zdoła na dobre uwieść jej serce? Zarys fabuły nie zapowiada szczególnie oryginalnej lektury. Również jej początek nie wydał mi się za bardzo wciągający, a raczej dość naiwny. Na pierwszy rzut oka widać było, że rodzina Boruckich żyje ponad stan a wszystko układa się w jedną, wielką, mało wiarygodną sielankę. Na szczęście średnio udany początek nie zniechęcił mnie do dalszej lektury, a ta okazała się o wiele ciekawsza niż początkowo zakładałam. Bogna Ziembicka szybko porzuciła ckliwe banały, a przed bohaterką zaczęła piętrzyć coraz to nowe wyzwania. Autorka pokazuje, że miłość ma naprawdę różne oblicza i nie każde z nich jest piękne i idealne. Czasem uczucie bywa źródłem bólu, sprawia, że człowiek zapomina o własnym poczuciu wartości i gotowy jest zrobić wszystko, by zwrócić na siebie uwagę drugiej osoby. Czasem miłość bywa niesamowicie bezinteresowna i całkowicie skupia się na dawaniu szczęścia, nie oczekując i nie otrzymując niczego w zamian. Również bohaterki drugoplanowe mogłyby wiele powiedzieć na temat tego złożonego uczucia. Siedemdziesięcioletnia już Zuzanna doświadczyła miłości, która pozwoliła jej przetrwać wiele trudnych chwil, singielka - Marianna, choć na pozór radosna i pełna życie, doskonale wie, jak bardzo może zawieść druga osoba. "Droga do Różan" to jednak nie tylko opowieść o miłości. To historia o przezwyciężaniu trudności, magii prawdziwej przyjaźni, wartości kochającej rodziny, przyjemności, jaką można czerapć z małych rzeczy, jeśli tylko zaczniemy je dostrzegać i doceniać. Warto zwrócić uwagę na ciekawie nakreślone sylwetki bohaterów. W gruncie rzeczy ta książka mogłaby stanowić punkt wyjściowy do napisania co najmniej dwóch innych książek. Książka przypomina mi dobry, obyczajowy serial, w którym co chwile coś zaskakuje i trudno przewidzieć jakie będzie zakończenie. Niezależnie od tego, ile ważnych spraw mielibyśmy na głowie, to i tak znajdziemy parę minut. by poznać dalsze losy bohaterów. Szczerze żałuję, że powieść tak długo zarastała kurzem na półce, bo w ostatecznym rozrachunku okazała się jedną z lepszych książek obyczajowych, z jaką miałam do czynienia. Polecam wielbicielom historii życiowych, ale i na swój sposób zaskakujących, napisanych pięknym językiem, ciepłych i na swój sposób bardzo swojskich.
Chcę Wam przedstawić dziś pozycję, która porwała mnie całkowicie swoją fabułą, opisami, smakami i miejscami. Odwiedźmy Różany...
Piękny pachnący różnorakimi kwiatami ogród, czule, delikatnie pielęgnowany przez Zosię Borucką. Do roślin trzeba mieć rękę, ona ją ma. Mamy okazję naocznie zobaczyć rozrastające się tam kwiaty (autorka dołącza szkice). Różany położone pod Krakowem kuszą przepięknymi krajobrazami, które czytelnik także ma okazję kreować samodzielnie, zapachami, domową kuchnią i ludźmi chętnymi do rozmowy.
Jest to pierwsza część, która opowiada o życiu Zosi, jej ojca, pana Boruckiego oraz niani Zuzanny Hulewicz. Oni są tak jakby głównymi bohaterami. Oprócz nic pokrótce poznajemy także Mariannę, przyjaciółkę Zosi, Eryka, starającego się o względy panny Boruckiej i Krzysztofa.
Zosia wiedzie spokojne, sielskie życie w dworku, jest szczęśliwa, spędzając całe dnie w swoim ogrodzie lub spacerując. Niestety zostaje jej to odebrane. Przez stare długi ojca musi wyprowadzić się z ukochanych Różan i wrócić do Krakowa. Po pewnym czasie dopiero przyzwyczaja się do miasta lecz tęskni za starym życiem. Wreszcie podejmuje pracę, jest pewna, że polecił ją dawny uczeń ojca... prawda jest inna. Za namową pana Boruckiego i swojej dawnej niani wyjeżdża z Erykiem na "wakacje". Tu szczerze powiedziawszy byłam zmieszana czytając. Przecież Zosia oddała serce komu innemu! a podczas wyjazdu z przyjacielem wyraźnie przekracza granicę czystej niczym niezmąconej przyjaźni! Ciągle usprawiedliwia się, że "cudownie być adorowaną"... Jest tego spragniona...
Panna Borucka to taki typ kobiety. Delikatna, powabna, kusząca, kochająca pochwały na swój temat. Dlaczego więc wzdycha do Krzysztofa? On nie zwraca na nią uwagi, no poza paroma epizodami... Przy Eryku byłaby królową wychwalaną codziennie. Widocznie sprawdza się tutaj powiedzenie, że: bez wzajemności łatwiej jest kochać. Mam nadzieję, że w drugiej części będzie już ujawnione z kim Zosia ułoży sobie życie.
Po wielu latach czytania wreszcie trafiłam na Perełkę. Ta książka jest niebywale autentyczna, ukazuje stary Kraków przesiąknięta jest tamtymi zapachami, smakami domowych dań serwowanych przez Zuzannę, pochłaniając ją miałam wrażenie, że gdy wyjdę na Kazimierz w Krakowie bądź na Kleparz, spotkam Zosię robiącą zakupy, że wszystko obserwuję z zaledwie kilku metrów, że ich znam, stali się dla mnie bardzo bliscy. Możecie nie wierzyć, ale na prawdę można to poczuć.
W powieści jest też parę wzmianek o pani Zuzannie Hulewicz a właściwie pannie... Nie rozwiniętych aczkolwiek to może i dobrze ponieważ w tym roku bodajże w lutym ukazała się nowa książka Bogny Ziembickiej "Tylko dzięki miłości". Powiem Wam, że próbowałam ją czytać ale ciężko się zorientować o co w niej chodzi. Warto więc przeczytać po kolei. Bez wahania dopisuję Bognę Ziembicką na listę moich ulubionych pisarek. Oby pisała i pisała najlepiej bez końca...
Polecam z całego serca.
Zakochaj się w Różanach! :)
Któż z nas nie chciałby mieć swojego miejsca na ziemi?…
Wielu na pewno już je odnalazło, a Ci, którzy wciąż szukają, powinni cierpliwie dążyć do celu. Czasem los może nas przyjemnie zaskoczyć i sprawić, że pewnego dnia, całkiem niespodziewanie obudzimy się rano w miejscu, do którego dążyliśmy od lat.
Dla Zosi Boreckiej takim miejscem są z całą pewnością Różany i znajdujący się tam dworek, który od wielu pokoleń należał do jej rodziny. Dlatego młodej dziewczynie tak trudno jest się pogodzić z faktem, że pewnego dnia musi wraz z ojcem i nianią opuścić to ukochane miejsce i przenieść się na stałe do Krakowa. Od tego czasu życie Zosi ulega całkowitej zmianie, niezmienne pozostaje jedynie trwające od lat uczucie jakim Zosia darzy swego szkolnego przyjaciela z dzieciństwa – Krzysztofa – obecnego właściciela majątku w Różanach.
Czy mężczyzna tak naprawdę zasługuje na tę bezwarunkową miłość? Czy dziewczyna powinna iść za głosem swojego serca wybierając niepewność, czy raczej rozsądku i przyjąć miłość zakochanego w niej do szaleństwa Eryka?
Te i inne dylematy pojawiają się na kartach powieści Bogny Ziembickiej, która od pierwszych stron potrafiła zafascynować czytelnika sielskim klimatem Różan, piękną kolorystyką krajobrazu, dobrą domową kuchnią, nastrojową muzyką, ciepłem domowego ogniska i zapachem wiejskiej przyrody. W takiej właśnie atmosferze bohaterowie książki przeżywają swoje smutki i radości, rozwiązują problemy i stawiają czoła nie zawsze łatwej rzeczywistości.
Mnie osobiście najbardziej urzekł klimat tej opowieści, a do tego dosyć wartkie tempo, wyraźnie nakreślone sylwetki bohaterów i ciekawe zakończenie. Kilka interesujących wątków, które się ze sobą zazębiają pozwalają nam lepiej poznać charaktery bohaterów. To wszystko sprawiło, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy losów Zosi Boruckiej, jej rodziny i przyjaciół, które niebawem znajdziemy w kontynuacji powieści pt.: „Wiosna w Różanach”. Wszystkim czytelnikom lubiącym ciepłe opowieści, sielskie krajobrazy i ciekawie opisane wydarzenia pozostaje mi tylko serdecznie polecić tę lekturę. W Różanach można się zakochać.
OSTATNIE TAKIE LATO... Sierpień 1939 roku był piękny - nadmorskie kurorty, takie jak Jurata, Chałupy czy Jastarnia tętniły życiem. Tylko niemiecki Sopot...
Zwyczajne rzeczy, których tak łatwo nie zauważyć, dopiero z perspektywy czasu nabierają znaczenia. Jaga czuje się już bezpiecznie w willi Pod Jodłami...