Zima na przełomie 1972 i 1973 roku. Cierpiący na zespół stresu pourazowego, wycieńczony psychicznie i fizycznie weteran wojny wietnamskiej, Austin Fletcher, dziedziczy po swoim zmarłym w walce przyjacielu Maynardzie dom, mieszczący się w lesie na głębokiej prowincji stanu Maine. Budynek jest bardzo stary i rzekomo nawiedzony – legenda głosi, że w czasach, gdy purynie urządzali procesy czarownic, na drzewie znajdującym się w okolicy posesji powieszono wiedźmę. Podobno drzewo to nie rzuca cienia…
Austin nie wierzy w duchy, nawiedzenia i czarownice, jednak gdy potężna burza śnieżna odcina go od świata, w domu zaczyna dochodzić do zdarzeń, przy których piekło wojny w Wietnamie wydaje się być niewinną igraszką.
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 362
Tytuł oryginału: Maynard
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciej Wacław
Maynard zapisał na świstku papieru cały swój majątek swojemu kompanowi wojennemu Austinowi. Niedługo potem ginie na wojnie wietnamskiej. Austin zimą na przełomie lat 72/73, jako weteran wojenny dociera do domku Maynarda znajdującego się na zaśnieżonym pustkowiu gdzieś w Maine. Miejsce jest owiane legendą, w pobliżu jest Drzewo Wiedźmy nierzucające cienia. Bohater znajduje tajemniczą wzbudzającą niepokój kronikę mieszkańców tego domu. Z czasem miewa spotkania z szalonymi zwierzątkami i słyszy dziwne dźwięki. Czy Austin ma omamy?
Początek tej książki bardzo mi się podobał, akcja biegnie niespiesznie, nie brak tu humorystycznych dialogów przy których nieźle się uśmiałam. Opis domku na uboczu robi klimacik, jest mrocznie i niepokojąco. Mróz, odcięcie od świata, uczucie klaustrofobii i osamotnienia, to działa na wyobraźnię.
Któż z nas czasem nie zastanawiał się, jakby to było mieszkać z dala od ludzi, w dziczy? Tu jest to ciekawie zobrazowane, trudy codziennego życia, zdobywanie pożywienia i doprowadzenie chałupki do jako takiego porządku przy kapryśnych siłach natury. To taka poniekąd historyjka o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie.
W miarę rozwoju sytuacji, występowania dziwnych zdarzeń, ten klimat grozy i tajemnicy wiszącej w powietrzu gdzieś mi się rozwiał. Rozumiem zamysł autora, chciał w niesztampowy sposób z pomocą kilku elementów stworzyć coś psychodelicznego i onirycznego. W moim odczuciu tych drobiazgów było za dużo i ze sobą nie grały. Wątki z dziewczyną czy latającym kapeluszem wzbudziły we mnie konsternację i uważam je za zbędne. Lubię nieoczywiste zakończenia dające pole do własnej interpretacji, tu niestety mi nie podeszło, jest zbyt niejasne i rozczarowało mnie.
To książka, na której temat opinią innych nie można się sugerować, bo ma skrajne zdania, od zachwytów po rozczarowania. Najlepiej samemu się przekonać. Ja mam mieszane uczucia, oczekiwałam czegoś zupełnie innego.
Ocena 5,5/10
„…Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawać w życiu wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami, przekonać się, czy potrafię przyswoić sobie to, czego może mnie życie nauczyć, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem.”
.
Recenzja dostępna już na moim blogu. Koniecznie sprawdźcie, czy warto poświęcić tej książce swój czas ^_^
? https://bit.ly/3vzGSvC
Początek lat 50. Ameryka żyje kinem, telewizją i wojną w Korei. do Nowego Jorku przybywa młody Ben Webber i znajduje pracę w wytwórni 20th Century Fox...
Przeczytane:2021-06-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Rok 2021, 52 książki 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Herman Raucher był dla mnie autorem nieznanym. Kiedyś czytając recenzję @thebookofchange miałam ochotę ją nadrobić, jednak nie do końca jest mi po drodze z obcojęzycznymi wydaniami. Teraz dzięki Wydawnictwu Vesper w końcu mogłam zanurzyć się w tej mroźnej historii. Czy spełniła moje wymagania?
⠀
𝐙𝐢𝐦𝐚⠀
"Dom Maynarda" to jedna z tych powieści, w której niesamowicie ciężko jednoznacznie wskazać moment, gdy z realizmu czytelnik przenosi się w oniryczne, zaśnieżone krainy. W jednym momencie podróżujemy z głównym bohaterem pociągiem do odległego domu w Maine, po czym już chwilę później przedzieramy się przez śnieżne zaspy i wsłuchujemy w skrzypienie pustego fotela. Całość podana w klaustrofobicznej i mrocznej postaci. Dom oddalony mile od cywilizacji, wszechobecne zaspy śnieżne, ludowe wierzenia i wycieńczony psychicznie weteran wojenny. Tutaj musi coś pójść wyjątkowo źle. I tak towarzysząc Austinowi w aklimatyzacji w nowym domu, w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę że tkwimy w koszmarze z którego nie ma ucieczki. Natura osacza, atakuje i nie wypuszcza z śmiertelnego uścisku. Zakończenie to istna jazda bez trzymanki. Szaleństwo, mrok i nieustanna walka. Paranoje i nadprzyrodzone zjawiska w miejscu, z którego nie ma żadnej ucieczki, a krzyk niknie pomiędzy ośnieżonymi gałęziami drzew. Końcówka pozostawia czytelnika w osłupieniu i zaskoczeniu, powodując coraz więcej pytań. Autor ma także wyjątkową zdolność do kreowania otaczającej bohatera rzeczywistości. Wszystkie opisy stworzone zostały w pewien magiczny, wręcz poetycki sposób, jednak nie nużący ani przez moment.
𝐏𝐨𝐝𝐬𝐮𝐦𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢𝐞⠀
"Dom Maynarda" to klaustrofobiczna i mroczna przygoda. Jednak oprócz tego, przepełniona jest niezwykłym klimatem stanu Maine. Ich tradycje, styl mówienia i podejście do rzeczywistości sprawa, że czytelnik ma wrażenie ich autentyczności i realności. To jeszcze mocniej wpływa na zagubienie w koszmarze, który przyjdzie nam przeżyć razem z Austinem. Ponure, nieostre ilustracje stworzone przez @maciejkamuda_art idealnie oddają oniryczny klimat powieści.
Polecam z całego serca 🖤