A jeśli Śpiąca Królewna nigdy się nie obudzi? Smok został pokonany. Książę jest w zamku - gotowy obudzić królewnę pocałunkiem. Jednak gdy jego usta dotykają warg dziewczyny, książę zasypia. Ma jeszcze szansę uratować królewnę i jej poddanych... we śnie. Musi się śpieszyć bo szpiedzy Maleficent czyhają na Aurorę na każdym kroku.
Czasu jest mało, ale jedno jest pewne. Ta bajka jeszcze się nie skończyła.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2019-02-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 392
Tytuł oryginału: Once Upon a Dream
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Dorota Radzimińska
Bardzo lubię czytać baśnie i zawsze jestem ciekawa książek, które są tworzone na ich podstawie. Po wielu poznanych powieściach, tym razem trafiłam na "Dawno, dawno temu... we śnie" i muszę przyznać, że historia nie jest zła, ale także nie porywa.
Historia przedstawiona w książce oparta jest na przygodach Diaboliny oraz Aurory, znanych postaci, które pokochał cały świat. Jednak przedstawiony tu świat zdecydowanie różni się od pierwowzorów i nie wiadomo, co jest dobre, a co złe. Połączenie wątków "Śpiącej królewny" z tymi z "Czarownicy" było ciekawym zabiegiem, ale nie idealnym.
Głównym tematem historii jest królewna, której umysłem steruje zła Diabolina. Dziewczyna myśli, że jest to jej dobra ciotka, która próbuje uratować ją i królestwo przed złem ze świata. Czytając powieść, odbywamy podróż po teraźniejszości i śnie. W jednym świecie mamy księcia, który próbuje uratować księżniczkę i przez to zasypia, a w drugim krainę snów, gdzie nie ma życia poza zamkiem, a umysł Aurory próbuje obudzić ją i pokazać jej, że poza murami zamku jest coś więcej niż zło.
Książka jest ciekawa, ale brakuje w niej polotu, jakiejś wystrzałowej akcji. Wydarzenia toczą się powoli, przez co czasami nudzą. Brakuje tutaj tej energii, wciągnięcia w wir wydarzeń, które zachęcają do poznawania kolejnych stron książki i nie pozwalają oderwać się od niej.
Sam przedstawiony świat nie jest zły i wątek powolnego odkrywania tajemnic intryguje, ale brakuje tutaj tego kopniaka, który wszystko by napędził. Jest to taka zwykła bajka, przyjemna, ale z wadami.
Na samym początku całej historii panuje trochę chaos, przez którego ciężko było połapać się o co chodzi, co autorka ma na myśli. Z czasem jednak jest lepiej, a poznawanie całego świata jest przyjemne. Plątanina w świecie pełnym kłamstw i odkrywanie co jest prawdziwe, co fikcyjne, co złe, a co dobre sprawia przyjemność i dodaje wartości dla całej historii.
Autorka stworzyła ciekawą historię opierając się na znanych powieściach, wykreowała coś nowego, jednak nie pobiła pierwowzorów. Jej styl był dla mnie troszkę ciężki i czasami skupiała się na zbędnych opisach, które przeciągały na siłę historię. Brakowało mi tutaj dialogów, których jest bardzo mało. Mamy tutaj głównie opisową część, przemyślenia Aurory i świat widziany je oczami. Trochę szkoda, bo takie powieści czyta się ciężej.
"Dawno, dawno temu... we śnie" nie jest idealną bajką, jednak jest ciekawą, oryginalną rekonstrukcją znanych opowieści, która sprawi mnóstwo frajdy dzieciom, które nie zwracają aż takiej uwagi na budowę powieści czy niedoskonałości. Uważam, że warto ją podarować młodszym. Ja z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki, bo jestem ciekawa co stworzyła w swoich kolejnych baśniach.
Wyobraźcie sobie alternatywne zakończenie baśni o śpiącej królewnie. Pocałunek księcia nie budzi... W dodatku sam książe także zapada w sen! A co się dzieje w śnie? Czy jesto to zwykła senna mara, czy może jednak coś więcej?
Księżniczka Aurora wiedze nudne, pozbawione wrażeń życie na zamku, który z każdej strony otoczony jest ostrymi kolcami - to jej ciotka, Diabolina, stworzyła tę barierę, by ochronić zamek i jego mieszkańców przed zniszczeniem, jakie spodowali w świecie rodzice Aurory (interesujący się jedynie władzą i podbojami królestwa). Jednak z czasem do księżniczki zaczynają docierać różne plotki i dziwne znaki - o tym, że za murami zamku istnieje prawdziwy świat. O tym, że nie wszystko, co się dzieje jest prawdziwe... I tak pewnego dnia królewna dowiaduje się, że wszystko, co wokół niej istnieje, to sen. I próbuje ze wszystkich sił się obudzić. A tymczasem giną ludzie, a wyniony świat trzęsie się w posadach.
Baśń miała bardzo duży potencjał - jednak momentami była strasznie nudząca, nijaka wydawała się także księżniczka, a dialogi były strasznie sztywne.
Wiele oczekiwałam po tej książce i, niestety, zawiodłam się bardzo. Główna bohaterka jest apatyczna i głupiutka, książę jest narcyzem ślepo wpatrzonym w jej oblicze a jedyną osobą, która wbudziła moją sympatię jest okrutna Diabolina, bo jako jedyna ma charakter. Dialogi-dno, akcja beznadziejna, zakonczenie w miarę dobre stąd ocena powyżej najniższej. Jeżeli ktoś lubi książki przy których można się odmóżdżyć to jest to pozycja idealna. Szkoda...
KOLEJNA DEKONSTRUKCJA BAŚNI
Baśnie to nie tylko wiecznie atrakcyjne i warte przekazywania kolejnym pokoleniom przypowieści z morałem, który od wieków pozostaje aktualny, ale przede wszystkim część naszej tradycji, kultury i popkultury. Jednocześnie to nieustająca inspiracja dla wciąż nowych twórców, którzy najchętniej dekonstruują je i odsłaniają przed nami ich drugie, nieznane dotąd oblicze. Tak zrobili m.in. autorzy serii komiksowych „Baśnie” i „Grimm Fairy Tales”, a także twórcy filmu (a co za tym idzie i autorzy związanych z nim książek) „Następcy”. Teraz Disney serwuje nam serię powieści, których autorka zastanawia się, co by było gdyby takich klasycznych bajkach coś poszło inaczej, niż dotychczas. Na pierwszy ogień idzie alternatywna wersja dziejów Śpiącej Królewny. Co ma do zaoferowania czytelnikom znającym oryginał?
Zanim odpowiem na to pytanie, kilka słów o samej treści. Każdy z nas zna dzieje Śpiącej Królewny, którą mógł obudzić tylko pocałunek prawdziwej miłości. Tak się stało, a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Pytanie jednak co by było, gdyby prawda o tym wyglądała jednak zupełnie inaczej? Właśnie w miejscu przed złożeniem owego brzemiennego w skutki pocałunku, zaczyna się niniejsza opowieść.
Królewicz pokonał złego smoka, w którego zmieniła się równie zła czarownica – a może to Diabolina była bestią zamienioną w czarownicę? kto to może teraz widzieć – i rusza do wybranki swego serca. Chciałby być z nią nawet, gdyby była zwykłą wieśniaczką, co tam dawne zasady, trzeba iść z duchem czasu. Na szczęście śpiąca niewiasta jest królewną z krwi i kości, co stanowi dodatkowy plus. Królewicz dociera do niej, pochyla się, całuje… i w tym momencie pada nieprzytomny tak, jak ona. Nie ma happy endu, nie ma radości, pytanie jednak czy w ogóle ich nie będzie? Teraz to księżniczka będzie musiała sama poradzić sobie z kłopotami. Uwięziona w świecie snu, gdzie władza Diaboliny jest silniejsza, niż ktokolwiek mógłby sądzić, Aurora w towarzystwie księcia i przyjaciół, staje do walki o własny los. Ale trudno rozstrzygnąć kto w tym miejscu jest przyjacielem, a kto wrogiem…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/01/dawno-dawno-temu-we-snie-mroczna-basn.html
Po rozprawieniu się z Łowcą na moście Golden Gate, Chloe trafia do bezpiecznej kryjówki – posiadłości zamieszkałej przez potomków Mai...
Co by było, gdyby Aladyn nie posiadł czarodziejskiej lampy? Aladyn to Uliczny Szczur. Dzień w dzień musi walczyć o przetrwanie - tak jak inni ze slumsów...