Wydawnictwo: LTW
Data wydania: 2012-05-01
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 164
Magdalena Jastrzębska w swojej publikacji nie tylko przypomina o pięknej Helenie, ale przywołuje dawne historie wypełniające życie ówczesnej polskiej arystokracji.
Helena Sanguszko to młodsza córka Władysława Hieronima Sanguszko i Izabeli Marii Lubomirskiej. Helena miała starszą siostrę Jadwigę oraz trzech braci, Romana, Pawła i Eustachego. Helena do końca swojego życia była niezamężna, choć kandydatów ubiegających się o jej rękę trudno zliczyć. Same znakomite ówczesne partie. Helena była matką dwójki dzieci, choć to była ściśle strzeżona tajemnica. Oficjalnie była bezdzietna. Córka wychowywana była we Francji (tylko tyle dowiadujemy się o niej z tej publikacji). Syn, Jan Piotr, był wychowywany na zamku w Krasiczynie jako legalny syn Jadwigi (!) i jej męża Adama Sapiehy. Dlaczego tak się stało? Ano dlatego, że Jan Piotr (tak samo jak jego siostra) był owocem wieloletniego romansu Heleny Sanguszkówny i jej szwagra Adama Sapiehy! Choć w kuluarach mówiono o rzekomym romansie dwie potężne rodziny uczyniły wszystko, aby prawda nie wyszła na jaw. Ten skandal należało za wszelką cenę wyciszyć. Konsekwencje romansu tych dwojga ponosili wszyscy.
Mimo tego Helena była oczkiem w głowie swojego ojca. Rozpieszczana przez swoich braci. Ukochana bratanica swego wuja, Romana Sanguszko, powstańca listopadowego, któremu udało się wrócić z zesłania na Syberię. Przez lata Helena była podziwiana przez całą ówczesną śmietankę towarzyską. Bardzo długo uważana była za dobrą partię na żonę. Piękna, dobrze sytuowana, pochodziła z liczącej się rodziny, inteligenta, pełna sił i chęci do podejmowania działania. Gdy wywietrzały jej z głowy rauty, bale, amatorskie przedstawienia teatralne i kuligi poświęciła się działalności charytatywnej, w czym godnie zastępowała swoją matkę. Gdy nie kursowała po Europie angażowała się w przedsięwzięcia promujące lokalnych producentów.
Gdy zmarła za jej trumną szły tabuny ludzi. Przedstawiciele wielkich rodów: Czartoryscy, Braniccy, Potoccy czy Zamoyscy, ale też ludzie kultury i sztuki i wszyscy ci, którzy związani byli z piękną Heleną poprzez jej aktywną działalność. Żegnano nie tylko piękną damę, ale i damę o dobrym i hojnym sercu. Któż by pomyślał wtedy, ileż ta dama o tak szlachetnym sercu przysporzyła cierpień swojej ukochanej siostrze... Jadwiga, upokorzona podwójnie, bo i przez męża i przez siostrę całe swoje późniejsze życie idealnie odegrywała swoją rolę. Ale czy przebaczyła? Czy Helena żałowała swego romansu z Adamem? Czy gdyby miała podjąć decyzję jeszcze raz…?
W publikacji Magdaleny Jastrzębskiej ciekawe są nie tylko perypetie rodu Sanguszków. Ciekawe jest także tło powieści. Zarówno opisy sanguszkowskich dóbr i w Gumniskach, i w Tarnowie, i w Sławucie, i w Krakowie, ale też opis życia możnych rodów. Nie możemy zapominać, że w owym czasie polskie ziemie były pod zaborami. Jak arystokracja odnajdywała się w ówczesnych warunkach? Jakie decyzje podejmowano, aby nie narazić się na konfiskatę majątków. Który z rodów był bezpieczny, a komu lepiej nie wydawać córki za mąż? W tym miejscu warto również wspomnieć o pewnym zwyczaju, który zapoczątkowała Jadwiga Sanguszko i Adam Sapieha (rodzicie późniejszego kardynała Adama Stefana Sapiehy). Otóż na swoim krakowskim ślubie wystąpili w strojach narodowych. Tę myśl podchwycili i inni i utrzymywano ten zwyczaj do wybuchu II Wojny Światowej. Piękna manifestacja patriotyczna. Trzeba mieć świadomość jakim wydarzeniem był wtedy ślub przedstawicieli arystokracji.
Książka napisana jest w bardzo przystępny sposób. Jest też sporo zdjęć w tej publikacji, co jest jej sporym plusem. Brakuje mi wzmianki o tym, jak potoczyły się losy córki Heleny. A Jan Piotr? No cóż, gdy poznał prawdę nie potrafił się z nią uporać…
Była piękna, bogata a zarazem obdarzona błyskotliwym intelektem. Posiadała niezwykłą osobowość, która sprawiała, że w XIX wiecznych kołach arystokratycznych podziwiano ją nie tylko za gust z jakim się ubierała i oryginalność biżuterii jaką nosiła, ale również za wyjątkową aurę, jaką wokół siebie stwarzała. Pochodziła ze znakomitego rodu, jednego z najstarszych polskich rodów magnackich, spokrewnionego z Jagiellonami. Żyła krótko, gdyż tylko 55 lat / jej matka 82 /, ale intensywnie i w niezwykle ciekawych czasach. Jej życie przebiegało pod znakiem podróży, gdyż rodzina jej ciągle gdzieś wojażowała czy to w celach turystycznych, kuracyjnych czy też tylko towarzyskich korzystając między innymi z nowinek technicznych jakimi była kolej, którą mogli do Wiednia dotrzeć już w 19 godzin. Europa i salony polskiej emigracji stały dla niej otworem a ona sama była obiektem pożądania mężczyzn wielu znacznych rodów, ale nigdy nie wyszła - dzięki temu, że jej nie zmuszano - za mąż. Ale czy była tak do końca szczęśliwa nie mogąc żyć u boku swego ukochanego Adama Sapiechy, bo był jej szwagrem, jak również wychowywać swych dwojga dzieci, które z nim miała? Trudno, by pewno dzisiaj na to pytanie odpowiedzieć.
O kim piszę? O księżniczce Helenie Sanguszkównie, zwanej w polskich arystokratycznych kręgach piękną Heleną. A skąd to wiem? Z urokliwej książki Magdaleny Jstrzębskiej p.t. Dama w jedwabnej sukni, w której ta wyjątkowych walorów kobieta została pięknie "sportretowana" przez Autorkę na tle swego rodu oraz innych polskich rodów magnackich a także szeroko zaprezentowanej epoki, w której żyła.
Ta niezbyt obszerna, ale znakomicie udokumentowana i bogato zilustrowana książka, na kartach której pojawia się mnóstwo bardziej i mniej znanych mi nazwisk postaci już historycznych nie tylko z kręgów magnackich, ale również ze środowisk kultury, jak np. Helena Modrzejewska a także miejsc, w których bywała jej bohaterka to kopalnia różnorodnej i bardzo interesująco podanej wiedzy o życiu księżniczki Heleny Sanguszkówny, ale nie tylko jej samej. Magdalena Jastrzębska zaczyna bowiem swą frapującą opowieść od początku, od syna przyrodniego brata Króla Władysława Jagiełły, kniazia Fiodora, Sanguszki, który gospodarował na Wołyniu. To od jego imienia nazwę wziął ten wielki i znakomity ród, który przez wieki rozrastał się na Kresach i potężniał.
Helena przyszła na świat 5 lutego 1836 roku już w podtarnowskich Gumniskach, w których osiedlili się i mieszkali do końca jej rodzice. Stąd wyjeżdżała do ukochanego Krakowa i jeździła po całej Europie i tu na tarnowskim cmentarzu została 25 kwietnia 1891 roku pochowana a za trumną jej, jak dowiadujemy się z książki, oprócz rodziny postępował cały orszak polskiej arystokracji : Zamoyscy, Mycielscy, Stadniccy, Potoccy, Braniccy, Tarnowscy, Michałowscy, Wodziccy, Szembekowie, Potuliccy, Sobańscy. Pożegnali ją również : burmistrz Tarnowa, liczni posłowie, prezydent Krakowa, radni miejscy, profesorowie uniwersytetu, rodzina Kossaków i Jan Matejko. Odprowadzało ją również mieszczaństwo tarnowskie a także okoliczna szlachta. Bo też księżna znana była nie z tylko na salonach arystokratycznych. Mając doskonały wzór w swojej matce, księżnej Izabeli, którą z wielkim poświęceniem opiekowała się do ostatnich chwil jej życia angażowała się społecznie udzielając się mocno na polu dobroczynnym i dając się poznać jako osoba o wyjątkowych zaletach charakteru.
Dama w jedwabnej sukni wzbudziła moje żywe zainteresowanie nie tylko rzetelnie, i z wielkim polotem, błyskotliwie opowiedzianą historią samej księżniczki Heleny, ale zaintrygowała również oczywiście skróconą, ale niezwykle interesująco zaprezentowaną nietuzinkową historią całego jej rodu, którą Magdalena Jastrzębska nie kończy na śmierci swej bohaterki, lecz kontynuuje ją aż do czasów współczesnych ukazując wpływ zmian będących skutkiem II wojny światowej na losy rodziny jej najmłodszego brata Eustachego i siedziby rodu, czyli Gumnisk.
Muszę przyznać, że z ogromną przyjemnością pochłonęłam tę interesującą i barwną opowieść o rodzie Sanguszków, o ich powiązaniach i koligacjach z innymi arystokratycznymi rodami a także o XIX wiecznym klimacie kulturalnym Krakowa, w którym księżniczka Helena tak doskonale się odnajdywała i czuła czy też atmosferze, jaka panowała w jej rodzinnych Gumniskach.
Książkę znakomicie mi się czytało może i dlatego, że czułam w niej pasję z jaką została napisana i ogromną sympatię jaką Magdalena Jastrzębska, "portrecistka" również innych znanych kobiet z przeszłości obdarzyła swą bohaterkę.
A tak poza tym to tak fajnie poczytać o tym jak kiedyś w przeszłości możni korzystali z dobrodziejstw życia oraz spróbować to porównać z dzisiejszymi czasami.
Pani na Złotym Potoku to biograficzna opowieść o Marii Beatrix z Krasińskich Raczyńskiej (1850–1884). W książce tej możemy przyjrzeć się życiu córki...
Tajemnice księżnej Doroty Czartoryskiej to biograficzna opowieść o niezwykłej kobiecie - Dorocie z Jabłonowskiech Czartoryskiej, która była jedną z najciekawszych...