Metafizyczny thriller G.K. Chestertona łączy surrealizm z fantastyką w konwencji utrzymanej w zawrotnym tempie opowieści grozy.
W Londynie za czasów króla Edwarda z młodym człowiekiem nazwiskiem Gabriel Syme nawiązuje kontakt agent Scotland Yardu. Szybko zwerbowany przez policję, która dąży do infiltracji i sparaliżowania organizacji anarchistycznych, młody Syme zostaje skierowany w stronę podejrzewanego o anarchistyczne powiązania człowieka, który nazywa się Gregory. Wyrobiony literacko Syme debatuje z tym mężczyzną i zyskuje dostęp do jego szemranej organizacji - rady europejskich anarchistów. Tropy wiodą Syme'a do Francji, gdzie jego nadrzędnym celem staje się ustalenie tożsamościczłonków rady, których pseudonimy pochodzą od nazw dni tygodnia, i zdemaskowanie ich zbrodniczych planów...
,,Prawdziwymi postaciami tej książki są idee. Zwariowany projekt Chestertona w sumie jest dość prosty: pokazać, że salonowy nihilizm i relatywizm moralny są diabelskie. Byłoby to jednak zupełnie nieciekawe, gdyby autor jednocześnie nie oddał diabłu tego, co mu się należy. Każdą cząstką swojej fantazji i retorycznej weny Chesterton ożywia siły chaosu i anarchii".
Jonathan Lethem, autor Osieroconego Brooklynu
Jedna z najsłynniejszych brytyjskich powieści XX wieku.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019-12-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 232
Tytuł oryginału: The Man Who Was Thursday
Dawno nie czytałam czegoś równie tak szalonego jak inteligentnego! Pierwsze dwie sceny powieści to po prostu mistrzostwo połączenia humoru, ironii, błyskotliwości oraz zdolności oratorskich. Po ich przeczytaniu nie miałam wątpliwości, że będę się przy tym tytule bawić doskonale!
Książka pełna jest angielskiego humoru w stylu Monty Pythona, gdzie absurd i groteska urastają do olbrzymich rozmiarów. Znajdziemy tu też rewelacyjne, mocno intrygujące postacie i oczywiście wiele tematów do rozmyślań. Autor porusza takie zagadnienia jak podziały społeczne, stosunek ludzi do władzy, a także, a może przede wszystkim, do religii. Wszystko to jednak kryje się pod płaszczykiem humoru i absurdu, więc czyta się przyjemnie i z dużym zainteresowaniem.
Obowiązkowa Msza Święta w kościele w Beaconsfield oraz kufel dobrego angielskiego piwa w miejscowej gospodzie ? oto jak dla G. K. Chestertona wyglądać...
Londyn przyszłości. Doskonale urządzona cywilizacja postępu, ogarnięta ideami ciągłej modernizacji. Demokracja jest już przeżytkiem. Polityka nie wyzwala...
Przeczytane:2020-03-01,
"Artysta jest anarchistą."[1]
Spiskowiec nie powinien posługiwać się swoim imieniem. Odkrycie jego tożsamość, może zagrozić niepowodzeniem sprawy, o którą walczy. Potrzebny mu dobry pseudonim. Dni tygodnia nadają się do tego idealnie. W naturalny sposób można je wkomponować w wypowiedź i przekazać konieczne instrukcje.
Fabuła
Gabriel Syme zostaje zwerbowany przez policję do wydziału zajmującego się walką z terroryzmem. Udaje mu się przeniknąć do grupy anarchistów i nawet zostać wybranym do grona ich kierownictwa. Akurat trwają przygotowania do zamachu. Gabriel stara się zrobić wszystko, aby do niego nie dopuść i zdemaskować członków grupy, a przy tym samemu nie zostać zdemaskowanym. Kto kryje się pod kolejnymi nazwami dni tygodni?
"Mając od niemowlęctwa styczność z przeróżnymi rodzajami buntu, Gabriel musiał się przeciw czemuś zbuntować, co czynił w ten sposób, że wyniósł na piedestał jedyną wartość, której nie hołdował nikt z jego rodziny: zdrowy rozsądek."[2]
Temat
Członkowie organizacji, która działa w powieści nazywają siebie szumnie anarchistami. Dążą do destabilizacji i planują ją osiągnąć to przy użyciu siły. Jest to temat, który nie traci na aktualności. Takie państwa jak Irlandia, czy Hiszpania borykają się z problemami wewnętrznymi, nie wspominając już o zagrożeniu ze strony organizacji muzułmańskich. Na liście stworzonej przez rząd amerykański znajduje się na dzień dzisiejszy 68 różnych stowarzyszeń o charakterze terrorystycznym [3], a pomyślcie sobie, że wystarczy jeden człowiek, żeby zasiać panikę.
"Człowiek, który był czwartkiem" pierwszy raz ukazał się w 1908 roku. Minęło już ponad 100 lat, a jego treść nie traci na aktualności. Przyznacie, że myśl ta nie napawa optymizmem.
"Człowiek, który był czwartkiem" to prawdziwe literacki szaleństwo. Już na poziomie ustania gatunku trudno włożyć tę powieść w jakiekolwiek ramy. Z pozoru jest to coś na pograniczu kryminału i thrillera, ale naiwny ten, kto myśli, że na tym się kończy.
Książka ociera się o elementy satyry. Są tu sceny, które balansują na granicy absurdu. Bohaterowie są pełnokrwistymi gentlemanami i nawet w sytuacji zagrożenia nie zapominają o etykiecie. Nikt się z nikim nie szapie, tylko grzecznie się pyta: Czy byłbyś uprzejmy, sir?
Momentami robi się niezwykle tajemniczo. Wędrując ponurymi ulicami Londynu, mamy wrażenie, że mieszają się na nich sen i jawa.
Wreszcie, znajdziemy tu elementy powieści filozoficznej. Dialogi między bohaterami to mistrzostwo erudycji. Każda z kwestii jest rozpatrzona z różnych punktów widzenia, a dyskusje okraszone są doskonałymi metaforami i porównaniami.
"(…) Och, jeśli nas wszystkich wywiódł w pole i się zabił... Tak, to byłby dowcip w jego stylu"[4]
Podsumowanie
"Człowiek, który był czwartkiem" z godnością może stać na półce klasyka literatury. Jest to prawdziwa uczta słowa. Gilbert K. Chesterton nie boi się polemizować z czytelnikiem, nie boi się mieszać mu w głowie rzucając trafne argumenty na uzasadnienie sprzecznych teorii. Stworzył powieść nie dającą się wpisać w żadne ramy i, niestety, nie tracącą na aktualności.
[1] Glibert K. Chesterton, "Człowiek, który był czwartkiem", tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2019, s. 11.
[2] Tamże, s. 50.
[3]