Nie tylko dla miłośników Downton Abbey. I czekolady!
Siedemnastoletnia Joanka Miller dostaje propozycję pracy i wyjeżdża do Berlina. Chlebodawcom podobają się skromność i pracowitość dziewczyny. Nakazują jej solenne wypełnianie obowiązków oraz trzymanie języka za zębami. Panna zamieszkuje przy rodzinie Karola Wedla i wkrótce pochłania ją wir spraw - w tym wyjazd do Warszawy, gdzie słynny cukiernik w 1851 roku zakłada własną cukiernię.
Czas Karola opowiada o początkach i rozwoju najsłynniejszej polskiej firmy. Są Karol i Karolina Wedlowie, ich dzieci Emil i Eleonora, służąca Joanka, kucharka Józefa i wiele osób z pierwszych stron gazet. Są zakupy w sklepie Stanisława Wokulskiego, gdzie panna Eleonora poznaje Izabelę Łęcką. Jest też skromny subiekt Ignacy Rzecki - stały bywalec wedlowskiej pijalni czekolady.
To oparta na faktach ballada o wspaniałych ludziach. Ballada napisana ze swadą, realistyczna, lekko melancholijna i często dowcipna. Oraz pełna obłędnego smaku czekolady!
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
– Każdy zysk niesie ze sobą stratę, a każda strata strata przynosi zysk. Musi być jakaś równowaga w przyrodzie – odpowiedział nieco bardziej optymistycznie Wedel.
"Czekolada kuruje duszę".
Wedlowska czekolada chyba od zawsze umila mi życie, a co za tym idzie, chwile spędzone z dobrą książką. Z wielką ciekawością zabrałam się więc za zgłębianie zbeletryzowanej opowieści o początkach firmy robiącej tak pyszne, czekoladowe cuda. Oczywiście nie odmówiłam sobie przysłanego wraz z "Czekoladową dynastią", towarzystwa Ptasiego Mleczka. Niepowtarzalnego w smaku, jak cała ta książka.
Teresa Monika Rudzka to urodzona we Wrocławiu, a mieszkająca w Lublinie, polonistka i dziennikarka, która pracowała również jako bibliotekarka, agentka ubezpieczeniowa i sekretarka. Autorka swój wolny czas wykorzystuje na lekturę dobrej książki i obejrzenie interesującego filmu. W 2010 r. zadebiutowała dobrze przyjętą powieścią pt. "Bibliotekarki".
Rok 1841. Joanka Miller w wieku siedemnastu lat wyjeżdża do Berlina i tam zaczyna służbę w rodzinie Karola Wedla. Jej pracowitość i oddanie chlebodawcom przeradza się w głęboką więź, która przez kolejne lata umacnia swoje korzenie. Wkrótce rodzina wraz z Joanką wyjeżdża do Warszawy, gdzie w 1851 Karol zakłada własną cukiernię, będącą początkiem rozwoju wymarzonej, czekoladowej potęgi Wedla.
Od teraz każde zetknięcie się z wyrobami Wedla, czy to podczas zakupów, czy w pijalni czekolady, będzie przywoływało w mojej głowie nową powieść Teresy Moniki Rudzkiej, która w swojej twórczości, zmienia kolory niczym prawdziwy, literacki kameleon. Ta nowa odsłona jej prozy doskonale wpisuje się w mój gust i jak mniemam, także w gust wielu innych czytelników lubiących solidnie napisane, beletrystyczne powieści. "Czas Karola" to bowiem książka, która w dobrym stylu i dzięki przystępnemu językowi, wprowadza czytelnika w historię rozwoju czekoladowej potęgi Wedla – firmy będącej marką samą w sobie. Ożywienie protoplasty tego rodu, ukazanie codziennego życia jego rodziny, wszelkich trosk, szczęśliwych chwil i innowacyjnej żyłki w interesach to bezcenna wartość w zrozumieniu tego, na czym polegał sukces rozwoju firmy Wedla.
Pierwsza część "Czekoladowej dynastii" toczy się w latach 1841 – 1902, a więc autorka postawiła sobie wysoką poprzeczkę osadzeniem fabuły w tych burzliwych społeczno-obyczajowych czasach. Teresa Monika Rudzka sprostała temu wyzwaniu, gdyż płaszczyzna ta będąca oczywiście tłem przewodniego wątku, zawiera wyraźne odwzorowanie klimatu życia w ówczesnej Warszawie – miasta zróżnicowanego narodowościowo i poglądowo. Dzięki temu polski czytelnik, towarzysząc Joance i jej chlebodawcom, w zasadzie przenosi się w czasie, a wpleciona w akcję warstwa epistolarna pod postacią listów bohaterki do rodzinnego domu, dodaje całej tej historii niezaprzeczalnego uroku.
Nie mogę nie wspomnieć o literackiej niespodziance autorki pod postacią wplecenia w fabułę powieści, fikcyjnych i faktycznie żyjących postaci, bardzo dobrze znanych polskim czytelnikom. Mowa tu o Henryku Sienkiewiczu, Bolesławie Prusie, Stanisławie Wokulskim, Ignacym Rzeckim, czy Izabeli Łęckiej. Na kartach powieści pojawia się nawet kultowy Rhett Butler! Nie da się ukryć, że podczas lektury "Czasu Karola" warstwa ta wywoływała na mojej twarzy wielki uśmiech.
Karol Wedel mawiał, że "Czekolada łagodzi obyczaje (…) I dla zdrowotności dobra jest". Dobra jest również najnowsza powieść Teresy Moniki Rudzkiej, która w zbeletryzowanej historii o rodzinie Wedla, udźwignęła ciężar wymiaru historyczno-społecznego epoki, w jakiej dzieje się akcja książki. "Czas Karola" to oczywiście fikcja literacka, ale jak mocno przybliża nam losy tej wspaniałej rodziny. Losy pachnące czekoladą, pachnące prawdziwą pasją do jej wybornego smaku. Czekam niecierpliwie na kolejny tom "Czekoladowej dynastii".
Początki czekoladowej potęgi
Przenosimy się do roku 1841, kiedy to kobiety siedzą w domach, zajmując się gospodarstwem, a mężczyźni starają się zapewnić byt i dostatek swojej rodzinie. Tu ważne są: reputacja, konwenanse oraz pieniądze, ważne by nie dać się wziąć na języki i po prostu robić swoje. Ogromnej odwagi trzeba, by postępować wbrew ogólnie przyjętym zasadom i pożądanym zachowaniom – tylko nieliczni decydują się na takie działania. Wedlowie zdecydowanie wyprzedzili swoją epokę!
Poznajmy Joankę Miller, która wyrusza do Berlina, by podjąć pracę u państwa Wedlów. Karol – z urodzenia Niemiec, zaś Polak z wyboru – postanawia z czasem przenieść się do Warszawy, by tam stworzyć czekoladową potęgę (musicie wiedzieć, że to mężczyzna, który miał obsesję na punkcie czekolady do tego stopnia, iż cała jego rodzina patrzeć na słodkości nie mogła, taki mieli przesyt). Ciężką pracą, innowacyjnymi rozwiązaniami i dzięki śmiałym, acz przemyślanym posunięciom, dopnie w końcu swego, choć przed nim i jego rodziną
Przyjrzymy się z bliska początkom polskiej firmy (Wedel otworzył małą cukiernię przy ulicy Miodowej w 1851 roku), wejdziemy między Wedlów i towarzysząc im w burzliwej codzienności, będziemy poznawać sekrety i historię rodziny, która miała ogromny wpływ na kształt i smak znanej nam wszystkim czekoladowej słodyczy. Nie zabraknie tu gorzkich refleksji i ociekających ciepłem wyznań – samo życie.
Czekolada łagodzi obyczaje
"Czas Karola" to zbeletryzowana opowieść o Wedlach – historia oparta na dostępnych źródłach i faktach, w której prawda zgrabnie łączy się z fikcją literacką. Taka mieszanka pozwala czytelnikowi na poznanie losów czekoladowych pionierów oraz zrozumienie, jak wielką rolę odegrali oni w rozwoju polskiej gospodarki. Dodatkowo ułatwia, a wręcz wymusza zżycie się z bohaterami tej powieści i wspólne przeżywanie ich wzlotów i upadków.
Pierwszy tom >Czekoladowej dynastii< obejmuje lata 1841-1902, a historia rodziny współgra ze znanym nam wizerunkiem pozytywistycznej Polski, choć warto w tym miejscu zaznaczyć, że wielokrotnie przekonany się o tym, iż Wedlowie wyprzedzili swoje czasy, np. zatrudniając panny w swojej pijalni czekolady. Autorka daje nam możliwość poznania ówczesnych obyczajów, z lekkością malując obraz społeczeństwa XIX wieku.
"Właśnie w trudnych czasach ludzie łakną pociechy i rozrywki, rzeczy błahych jak choćby czekolada. Aczkolwiek słyszałem, że ta ostatnia ma moc leczniczą. Dodaje odwagi i humoru bardziej niż nalewki na spirytusie."
Losy Wedlów przedstawiono w postaci klasycznej narracji, która jednak przeplata się z listami słanymi przez Joankę do rodzinnego domu. Uwielbiam takie zabiegi i bardzo doceniam oddanie głosu drugoplanowym bohaterom, którzy mają jednak spory udział w przebiegu zdarzeń. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: samodzielnie grają na emocjach czytelników, odsłaniają przed nami tę cząstkę siebie, która w trzecioosobowej narracji gdzieś umyka. Myślę, że wykorzystanie epistolografii było świetnym posunięciem – orzeźwiającym urozmaiceniem.
Powiem Wam, że początkowo obawiałam się lektury tej powieści, bo właściwie – poza motywem przewodnim, czyli wielbioną przeze mnie czekoladą – co może być ciekawego w życiu jakichś tam ludzi, którzy stworzyli znaną firmę? Oj, jak bardzo się myliłam! Ta historia mnie pochłonęła, zaintrygowała i zachwyciła, kazała zastanowić się nad rolą kobiety w XIX wieku. Dałam się wkręcić i nie mogłam się od niej oderwać. Z uwagą śledziłam losy Karola i jego żony Karoliny (cudownie nakreślona postać!), a potem ich dzieci, które również odgrywają istotną rolę w tej opowieści – Emil szczególnie, np. to jego podpis znajdziecie na każdej kostce wedlowskiej czekolady.
"Świat się zmienia, czy nam się to podoba czy nie.
Zatem musimy dotrzymać ku kroku."
Teresa Monika Rudzka w bardzo zgrabnym stylu wciągnęła nas w wir czekoladowych zdarzeń. Historia jest spójna, interesująca i bardzo... hm, realna? Okraszona sporą dawką humoru, z wyraźnym melancholijnym sznytem, pełna rodzinnego ciepła, wyzwań i trudnych decyzji.
Nie mogę doczekać się kolejnej odsłony losów czekoladowej dynastii. Aż mnie skręca w środeczku, by poznać bliżej Jana (wnuka Karola, a syna Emila) i przekonać się, jaką rolę odegrał w tej historii. Przeczytam na pewno. Tymczasem polecam Waszej uwadze "Czas Karola", a sama udam się po malutką kosteczkę słodkiej potęgi.
"Wszyscy wiedzieli o jego obsesji: czekoladzie, która miała rządzić światem, a Karol to praktycznie udowodni, sporządzi najlepszą i zaoferuje ją ludziom."
"Czekoladowa dynastia" to częściowo oparta na faktach historia rodziny Wedlów. Pokazuje nam początki i rozwój początkowo małej, skromnej fabryczki, która powstała w Warszawie przy ulicy Miodowej w 1851. Była to obok manufaktury maleńka cukiernia a jedna z głównych pozycji w menu zajmowała czekolada do picia. Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie, zwłaszcza że czytamy o smakowitej wedlowskiej czekoladzie...
Karol Wedel urodził się jako Niemiec, ale po studiach wyjechał do Warszawy aby rozwinąć swój kunszt cukierniczy, stał się Polakiem z wyboru. Zawsze uważał, ze w czekoladzie tkwi siła dająca ludziom sporą dawkę wigoru, ze jest cudownym specyfikiem i lekarstwem dla duszy.
" Od piwa brzuch rośnie, natomiast czekolada leczy duszę."
Autorka bardzo dobrze ukazała epokę, w której Wedlowie rozkręcali swój czekoladowy interes. Pasja z jaką Karol podszedł do swojej pracy poskutkowała ogromnym sukcesem. Niemal cała Warszawa schodziła się w pijalni Wedlów. Karol bardzo dbał o to aby zawsze dobrze trafić w gust klientów. Bardzo dużą pomoc miał od swojej żony Karoliny, która pomagała mu jak tylko mogła. Gdy ich dzieci Emil i Eleonora, zaczęły dorastać to również były zaangażowane w pomoc przy rozwijaniu fabryki. Emil miał bardzo dużo pomysłów, postanowił na czekoladzie dawać swój podpis aby konkurencja nie podrabiała ich wyrobów i napis ten został do dnia dzisiejszego. Zresztą Karol oddał Emilowi fabrykę w prezencie ślubnym a sam nieco się odsunął, chcąc odpocząć.
Nie bardzo wiem, dlaczego w tej książce znalazł się Bolesław Prus razem ze swoimi bohaterami z "Lalki"..., trochę to jakoś nie bardzo mi tutaj pasuje.
"Niejaki pan Aleksander Głowacki, znany w świecie pisarskim jako Bolesław Prus, zachodził często do sklepu i pijalni Wedlów, a wszem wobec było wiadomo, że ma coś wspólnego z Ignacym i Stachem."
Ogólnie to bardzo dobra i można powiedzieć, że smakowita lektura, bo od czytania aż ślinka leci na myśl o czekoladzie Wedla...
A to pierwszy tom, wiec będzie ciąg dalszy.
Z wielkim zaciekawieniem wzięłam do ręki najnowszą powieść Teresy Moniki Rudzkiej ( wydawnictwo: Marginesy ), ; Czekoladowa Dynastia. Czas Karola. Opowieść o rodzinie Wedlów ; gdzie autorka zabierze Was do wytwórni czekolady, gdzie śmiało można rzec, iż jej początki równie są bardzo ciekawe zaczynając powieść od roku 1841, gdzie Karol Wedel, po odbyciu praktyk w Londynie, Paryżu, pracował w cukierni w Berlinie, zdobywając doświadczenie, kunszt i rzemiosło. Dziś możemy oświadczyć, iż jesteśmy rozpieszczani, bo jak to nazwał Ignacy Rzecki: '' Od piwa brzuch rośnie, natomiast czekolada leczy duszę. '' O tym że ma niewysublimowany smak, która niekiedy nadaje kierunek ambrozji, staje się afrodyzjakiem, wywołującym endorfiny, zjadana, pochłaniana, ciamkana, mlaskana, z rozkoszą można porównać ją do ; uczty Bogów ; chwalebna, kusząca, co z tego że powoduje wyrzuty sumienia, skoro jest tym co najlepsze dla ciała, także dla ducha, w chwilach smutku, strapienia, warto poprawić nastrój w postaci ptasiego mleczka, pralinek, czy tabliczki czekolady. Na jesienne słoty, a także cudowną aurę, delektować się można, ba! nawet konieczne jest, wypicie znakomitej filiżanki gorącej czekolady, z dodatkiem serwowanej przez autorkę ciekawej lektury.
'' Myśl o tym, że może wypić jeszcze jedną filiżankę czekolady w środku nocy, wydała mu się zapowiedzią ekscytującej i pouczającej przygody ''
- Carlos Ruiz Zafón
Zaczynając opowieść o Karolu Wedlu, warto zaznajomić się z osobami z którymi nasz bohater miał styczność, niekiedy nie z własnego wyboru. Kiedy siedemnastoletnia Joanka Miller, trafia jako pomoc domowa do mieszkania Karola, ta całe swoje spostrzeżenia spisuje w formie listów, obarczając swą matkę o zawartych informacjach, czasem plotkując, czasem zachwalając, wrażenia Berlina, pracę i żonę cukiernika, staje się bacznym lecz cichym obserwatorem rodziny Wedlów, do których pewnego dnia przyjeżdża przyjaciółka żony Wedla. Kiedy ta umiera podczas porodu zostawiając małego Emila na świecie, kobieta staje u boku Karola, pomaga w pielęgnacji dziecka, ot zapuszcza korzenie, czy podoba się to rodzinie i reszcie świata, nie wyobrażając sobie życia bez tej dwójki. Trzeba przyznać że XIX w. był w istocie czasem rozwoju, pracowitości, budowy firm, tworzenia nowych i niezależnych zakładów przemysłowych, sam Karol jak na tamten odległy czas, gardził konwenansami, pozbawiony konserwatywnych zasad, norm, daleki od niewolnictwa etykiet, które rządziły się własnymi prawami, twierdzę że posiadał w sobie kolorowego ptaka, tworzącego sztukę z rzemiosła które nie tylko było marzeniem samo w sobie, mrzonką, pragnieniem by jego produkty wypłynęły na szeroką skalę światową, podbijając kontynenty, lecz pasją która dawała mu wiele ciekawych doznań, doświadczeń.. Tak więc Wedel w raz z rodziną otworzył cukiernie przenosząc się do Warszawy, wierząc że tam sprosta swoim wymaganiom, że nowe i nieznane, będzie drzwiami do jego kariery. Rzeczywistość jedynie potrafiła go ściągnąć na ziemię, ustawić do pionu, tę głowę pełną marzeń i fantazji, dzięki otaczających go współpracowników, służby która składała się z '' babińca,'' chwilami miałam wątpliwości, czy Karol był tak cierpliwy, czy potrafił dobrze udawać głuchego, iż go te '' baby '' w istocie nie zagdakały, a każda z nich pracowita, sumienna, wykonująca swoją powinność, wpisała się w rodzinę swoim charakterem i temperamentem. Można uznać że codzienny harmider, sprawy ważne i ważniejsze, nie doprowadziły Wedla do własnego upieczenia się, lub ucieczki gdzie pieprz rośnie, to doprawdy prosi się o złoty medal. Karolina jako żona, była i stała na pieczy ogniska domowego, nie tylko doglądająca wszelkich spraw domowych, ale i interesów męża, wspierająca, dobra i surowa, trzymająca wszystko w garści, dbająca o dobre imię firmy, daleka od plotek, kiedy to Karol otwierał w 1851r. swoją cukiernię a potem pijalnię gorącej czekolady, gdzie plany tworzyły namacalny i niepowtarzalny smak, wszelkiej delektacji, sprawiająca że interes kwitł ponad miarę. Karolina rok później urodziła córkę nadając jej imię Eleonora, Joanka także w tym czasie rozkwitła, mając u boku swego Mariana, syna Bolusia, stała się po części prawą ręką rodziny Wedlów, pracując, oddając im siebie, wolny czas, nabrała śmiałości, ciętego języka. Rodzina Wedlów spotykała się z różnymi sytuacjami, które pokazywały czym jest rzetelna i oddana praca, domieszka tej pasji była budową która dała fundament przyszłości, powodując rozkwit interesów, pokładana w modlitwach, stała się orężem, mieczem podczas kiedy to Polska rozgrabiana, walcząca o wolność kraju, smakująca słowa: patriotyzm, Wedel ukazał ją w pracy, w solidności czynu, bez szastania słowami, które chełpiły, stawiały pomniki. Życie codzienne pokazało iż robiąc swoje, idąc do celu, podwaja się zyski. W pijalni Wedlów także można spotkać takie osobistości jak Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz, czy Ignacy Rzecki, natrafiając na Stanisława Wokulskiego, czy Izabelę Łęcką. Czytając powieść, miałam ogromne wrażenie do barwnych opisów Warszawy, pierwszych wrażeń Karoliny, ulic, parków, ludzi, mody kreowanej na tamten czas.
'' Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiem, co się Ci
trafi.''
- Winston Groom.
W powieści Teresy Moniki Rudzkiej, nie zabraknie dowcipu, z sentymentalna podróż w marzenia, w spełnienie ich, w dążenie do perfekcji, do zrzucania ram narzuconych przez społeczeństwo, pokazująca że można żyć według własnych zasad, zobrazowana opowieść o rodzinie, z pazurem, z jajem, z dozą humoru, nie posiadająca nudy, nie oklepana, a niebanalna, i niesztampowa. Czekoladowa opowieść która będzie miała dalszy ciąg, który mam nadzieję w krótce nastąpi. Wszystkim serdecznie polecam.
Bardzo dziękuję autorce za powieść, za zaufanie, za książkę.
Tym samym pragnę podziękować również wydawnictwu: Marginesy za egzemplarz z pudełkiem ptasiego mleczka firmy Wedel.
Patrzę na Twoje zdjęcia, takie wyraziste, takie realne, nic, tylko uśmiechnąć się do Ciebie i przytulić i nie pojmuję, że już Cię nie dotknę, nie porozmawiam...
Podobno najlepszym wyjściem dla kobiety jest wyjście za mąż. Ale czy na pewno? Żenia, Joasia, Renata, Marcela żyją w każdym mieście. Były i są wśród...
Po co komplikować życie, skoro jest ono i tak trudne, skoro i tak każdy dostaje swoją porcję utrapień?
Więcej