"Ziemiomorze" opisuje malowniczy świat pełen wysp, smoków i tajemnic, w którym najważniejsza jest równowaga między tworzącymi go siłami. Głównym bohaterem serii jest czarnoksiężnik Ged; poszczególne części opowiadają jego losy - od najmłodszych lat i pierwszych kroków stawianych w świecie magii aż po czasy, gdy zaczęła się ona stawać niebezpiecznym narzędziem w rękach zła.
Ged, którego Ziemiomorze na zawsze zapamięta jako Krogulca, zostaje wysłany na wyspę Roke, aby tam zgłębiać czarnoksięską sztukę. Jest obdarzony niezwykłymi magicznymi zdolnościami, więc po latach nauki zostaje Arcymagiem, który będzie musiał pomóc Najwyższej Kapłance Archipelagu - Tenar - uciec z labiryntu ciemności.
Niestety, wraz z upływem lat równowaga Ziemiomorza zacznie się chwiać coraz bardziej, a prawdziwa magia i pradawne zwyczaje coraz częściej wykorzystywane będą przez mroczne siły zła i śmierci...
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2010-09-23
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 240
Tytuł oryginału: A Wizard of Earthsea
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Stanisław Barańczak
Choć jest to książka, która po raz pierwszy wydana została w 1968 roku, nadal wzbudza wiele pozytywnych emocji. Mowa o powieści fantasy amerykańskiej pisarki Ursuli le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu, która jest jednocześnie pierwszym tomem słynnego cyklu Ziemiomorze, gdzie magia i czary odgrywają olbrzymią rolę.
Książka ta zdobyła prestiżową nagrodę Lewis Carroll Shelf Award. To dla miłośników powieści fantasy wyznacznik, iż warto ją przeczytać, a mimo to przyznam, że miałam spory problem z przebrnięciem przez tę właśnie powieść. Zabrakło mi w niej nieodpartego uroku powieści Tolkienowskich, czy czaru jaki zauważyć można u innych klasyków gatunku. Jednak nie mogę powiedzieć, iż nie ma ona klimatu i aury. Tych odmówić jej nie można. Zwyczajnie pisana jest ona inaczej niż powieści współczesne, co zrozumiałe jest ze względu na datę jej powstania. I być może właśnie to sprawiło, że nieco odstręczała mnie jej przyciężkawa narracja, a może sprawiły to nieco inne czynniki, o których więcej za chwilę.
Cała historia skupia się wokół Duny’ego, chłopca który odkrywa w sobie umiejętności magiczne. Rozpoczyna on swoją przygodę z nauką i magią, która obfituje w liczne przygody i intrygujące zdarzenia. Początkowo pobiera nauki u wielkiego mistrza magii Ogiona, gdy jednak nagle zauważa, iż nauka ta nie przynosi mu zbyt dużo pożytku, postanawia zmienić nauczyciela… W jaki sposób decyzja ta wpłynie na chłopca, który zyska przydomek Krogulec, możecie posłuchać sięgając po audiobooka, którego lektorowania podjął się znakomity Andrzej Ferenc.
Słuchanie książki z pewnością nie będzie czasem straconym. Zapewniam, że choć w porównaniu z innymi mistrzami gatunku powieść wypada nieco gorzej, i tak warto jej wysłuchać. Ciekawie skonstruowana fabuła, intrygujący świat, plus tajemniczy Cień, wróg magów i Krogulca w szczególności, oto co odkryć możecie w Czarnoksiężniku z Archipelagu. Z pewnością książka ta zafascynuje młodego czytelnika poszukującego i odkrywającego uroki powieści fantasy. Starszy czytelnik wysłucha, czy też przeczyta z przyjemnością, jednak ze względu na dość płaską fabułę, odpowiednią dla młodzieży i dzieci, w zachwyt nie popadnie. Będzie zatem dość sennie, spokojnie i bardzo leniwie. Raz onirycznie, a momentami topornie. Bardzo nierówno, przez co uczucia na temat książki mam dwojakie. I przez to mam dwojakie uczucia co do sięgania po kolejne tomy. Z jednej strony coś podpowiada mi, że może jednak, z drugiej zaś, że mimo wszystko jest przecież tyle książek, które czekają w kolejce…
O książce słyszałam od dawna, obejrzałam film...jednak styl pani Le Guin nie odpowiadał mi do tego stopnia, że po tą książkę nie chciałam sięgnąć. Aż do czasu, gdy zanosząc ostatnio książki do parkowej szafki "drugiego życia" natknęłam się na stare wydanie "Czarnoksiężnika", jeszcze z przedmową Lema. Nie powiem, że przeczytałam jednym tchem...styl nadal nie mój. Jednak żywię ogromny szacunek dla głębi przesłania tej książki nawołującej do podążania swą drogą i szukania samopoznania.
No nie wiem. Książka jest ponoć arcydziełem i może takim była w latach sześćdziesiątych. Przeczytałem już w życiu tonę znacznie lepiej opisanych historii. Lepszym i sprawniejszym językiem, z lepszymi bohaterami i wiarygodniejszymi motywami. To nie było złe, ale nie zachwyciło mnie, mimo, że zamierzam doczytać pozostałe tomy trylogii. Można się z tym zapoznać, ale w mojej ocenie wcale nie trzeba. Jeśli czytacie bardzo dużo to czemu nie? Ale jeśli czytacie kilka - kilkanaście książek w roku - sięgnijcie po coś bardziej emocjonującego.
W sumie to nie wiem co napisać. Nie zaskoczyła mnie, bo w dzisiejszych czasach wszechobecnej fantastyki, to już ciężko by było kogoś zaskoczyć prostą w sumie historią. Ale absolutnie rozumiem fenomen jaki książka wywołała w swoim czasie. Jest naprawdę świetna.
Mam nieodparte wrażenie, iż wspominając wielkich klasyków literatury Fantasy, zawsze Ursulę LeGuin traktuje się nieco pobocznie. Jest to wielce krzywdzące. Minimalistyczna w swoim stylu pisania, a jednak tak dokładna, iż gdy opisuje morze, czyelnik czuje słoną wodę w ustach i chłód wiatru. Jedna z najlepszych autorek wszechczasów. Cykl Ziemiomorze powinien przeczytać każdy przynajmniej raz w życiu.
Po raz pierwszy w jednym tomie! Zbiór „Rybak znad Morza Wewnętrznego” jest doskonałym uzupełnieniem dwóch poprzednich tomów Ursuli K. Le Guin...
Dwoje ludzi: mężczyzna gotów oddać życie w walce o pokój i dziewczyna, którą przemoc napawa odrazą. W nowym miejscu, w innym czasie...