Dwa pokolenia
Pięć kobiet
Jedna noc, która może wszystko zmienić
Magdalena nienawidzi świąt i próbuje uciec w pracę przed bolesnymi wspomnieniami. Teresa marzy tylko o jednym - by na chwilę przestać się martwić wszystkimi dookoła i móc zająć się sobą. Kamila musi poradzić sobie z nową rolą - partnerki i przyszłej matki. Kinga prowadzi szczęśliwe życie, które idealne okazuje się tylko na Instagramie. Maria pragnie tylko jednego - zgromadzić znów całą rodzinę przy wigilijnym stole.
Czy grudniowa noc sprawi, że stanie się cud?
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2018-10-31
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 400
Ta typowo świąteczna opowieść czekała na swoją kolej ponad rok... Kusiła okładką, wołała, aż w końcu nie zdołałam się jej oprzeć.
"Cud grudniowej nocy" Magdaleny Majcher, to opowieść rodzinna. Skupia się na dwóch pokoleniach kobiet, ich problemach i marzeniach, chociaż cała historia zaczyna się i jakby podąża za jedną z nich.
Teresa i Maria to siostry. Jedna z nich marzy o samotnych świętach, odpoczynku od obowiązków, gwaru, natłoku zadań związanych z przygotowaniem świąt. Druga z kolei, nie wyobraża sobie samotnie zasiąść przy wigilijnym stole. To w końcu taki czas, w którym nikt nie powinien być samotny, a cała rodzina może spotkać się we wspólnym gronie.
Dla córek Teresy, tegoroczne święta nie należą do najszczęśliwszych. Seria przedświątecznych zdarzeń skutecznie zniechęca kobiety do wspólnych spotkań, optymizmu.
Dla córki Marii, magia świąt umarła kilka lat wcześniej, wraz z tragicznym wypadkiem jej największego skarbu. Czy tym razem młoda kobieta postara się otworzyć, uwierzyć w magię świąt? A ta przyjdzie, z pewnością...
Żałuję, że ta książka tyle czasu leżała i czekała na swoją kolej. Z drugiej strony cieszę się ogromnie, że w końcu po nią sięgnęłam i mogłam poczuć taką ogromną magię świąt i grudniowej nocy. Ta opowieść jest bardzo, bardzo życiowa. Chociaż momentami bolesna, to jednak daje nadzieję na lepsze jutro, budzi wiarę w ludzi, w rodzinę i bliskie osoby.
Zachwyciłam się stylem opowieści Magdaleny Majcher. Nie mogę sobie przypomnieć czy czytałam jakąś jej powieść (na 99% nie), ale wiem, że po grudniowej historii, staję się jej ogromną fanką. Wykreowane postaci są tak realistyczne i sympatyczne, a ich problemy tak życiowe, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. Fantastyczny język, który w mojej opinii dodatkowo dodaje całej treści wiele ciepła. Całkiem tak, jakby się rozmawiało z bliską przyjaciółką. Dodatkowo - jak na sroczkę przystało - okładka jest fantastyczna i przyciąga wzrok czytelnika z daleka.
Różnie układają się losy ludzkie. Plotą się i przeplatają smutki i radości, narodziny i śmierć, zdrowie i choroba, prawda i kłamstwo. A potem nadchodzi ten wyjątkowy dla wielu dzień a właściwie wieczór wigilijny, kiedy spory powinny ustać, powinniśmy wybaczać i nie zamykać przed nikim drzwi... Ale to tylko pobożne życzenia, bowiem czasem życie ma dla nas niemiłą niespodziankę, jak dla mnie parę lat temu. Od tamtego roku nie lubię Wigilii, nie czuję już magii świąt, nie cieszy mnie cała ta otoczka a wręcz wywołuje stres... Dość o mnie...
Zapraszam Was na Śląsk, gdzie Magdalena Majcher umieściła akcję najnowszej powieści... Pierwszego grudnia zajrzymy w progi dwóch sióstr - Marii i Teresy oraz ich dorosłych córek. Czyli tak naprawdę pięć historii obleczonych w kokon problemów, marzeń, brutalnej rzeczywistości oraz wspomnień. Jak te kobiety pragną spędzić tegoroczną Wigilię? Czy wszystkie przypuszczają jak potoczy się ich życie w grudniu? Będziemy im towarzyszyć jak w kalendarzu adwentowym, niemal każdego dnia dowiemy się co u nich słychać. Czy spodziewały się, że los nieco pomiesza w ich planach?
Magdalena jest wrażliwą i empatyczną pielęgniarką, która od dwóch lat bojkotuje święta. Wraz z mężem - policjantem Danielem - biorą wtedy zmianę. Nie potrafią usiąść do wspólnego stołu i świętować. Ich wspomnienia są nadal bolesne, choć przez cały ten czas próbowali przepracować swoją stratę. Czy w którymś momencie zapragną innego scenariusza? Czy już zawsze będą wtedy pracować? Czy miłość się wypaliła?
Maria (mama Magdaleny) już od trzydziestu siedmiu lat spędza święta ze swoim mężem Cezarym. Wcześniej przynajmniej świętowali z rodziną córki... Teraz marzeniem Marii jest zgromadzenie całej rodziny przy wigilijnym stole. Co do czego posunie się, by tak się stało? Czy jej słowa można usprawiedliwić wyższym dobrem?
Teresa - wprost przeciwnie niż jej siostra Maria - pragnie w tym roku odpocząć. Od lat organizacja świąt była dla niej obowiązkiem a nie radością. Dlatego tym razem obwieściła córkom (Kamili oraz Kindze), żeby nie liczyły na zaproszenie z jej strony. Zamierza spełnić swoje marzenie i spędzić wieczór tylko z mężem a nie najpierw się napracować a potem długo sprzątać.
Kamila dorastała w poczuciu winy, matka winiła ją za odejście ojca a potem, że jej go przypomina. Dlatego dziewczyna szybko wyprowadziła się z domu, ale jakoś nie potrafi ułożyć sobie życia. Z aktualnym partnerem nie wiąże swojej przyszłości do czasu... dwóch kresek na teście. Jakie podejmie decyzje? Czy poradzi sobie w nowych rolach?
Kinga jest żoną i matką dwóch chłopców, którym chce zapewnić wszystko co najlepsze. Wozi ich na liczne zajęcia dodatkowe, z mężem zaś coraz bardziej się rozmija. Uwielbia chwalić się swoimi sukcesami w mediach społecznościowych, lubi być podziwiana i gdy wszyscy jej zazdroszczą... Perfekcjonistka i idealistka nie dostrzega, że jej życie jej ułudą... Jakie niespodzianki na nią czekają?
Pięć kobiet, pięć historii, które w naprzemienny sposób opowiedziała nam Magdalena Majcher. Niby związane więzami krwi, ale jakże różne bohaterki dostarczają nam wielu emocji, wzruszeń, łez czy złości. Pełen pakiet odczuć sprawia, że lektura plasuje się naprawdę wysoko w rankingu powieści Majcher, które przeczytałam a także spośród książek świątecznych.
Powieść Magdy Majcher jest poruszająca i wywołuje wiele sprzecznych uczuć. Nie sposób odgadnąć jak potoczą się losy przedstawionych postaci. Niby domyślamy się, że na końcu zdarzy się tytułowy cud, ale nie można mieć pewności - i słusznie - na czym on dokładnie będzie polegał. I czy wszyscy spodziewali się takiego obrotu spraw, bowiem cud tej wyjątkowej nocy może dla każdego oznaczać coś innego.
Bardzo podoba mi się historia mówiąca o tym, że nawet w małżeństwie ludzie powinni spędzać czas osobno, że każdy człowiek ma problemy a przyznanie się do porażki nie jest niczym złym. Wszystkimi możliwymi sposobami, ścieżkami czy drogami powinniśmy zdążać do szczęścia, gdyż nikt nie przeżyje za nas życia i nie sprawi, że ono po prostu na nas spłynie...
Podsumowując - "Cud grudniowej nocy" to powieść o goryczy życia, samotności, poczuciu bezpieczeństwa, niesprawiedliwości, przemocy, zdradzie oraz różnych odcieniach macierzyństwa. Autorka pokazała czym skutkuje utrata kontroli nad własnym życiem oraz jak staramy się ją odzyskać. Historia o tym, że słowa mają moc... moc zmieniania świata.
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Bardzo lubię tak zwaną „literaturę świąteczną” i nie przeszkadza mi w niej kicz, przesłodzone opowieści, wszechobecna miłość i szczęście – po prostu jestem jednym z bożonarodzeniowych wariatów i pojawiające się w sklepach w listopadzie choinki i dekoracje świąteczne wywołują mój uśmiech i rozczulenie – a nie irytację. I dlatego sięgnęłam po „Cud grudniowej nocy” Magdaleny Majcher. Skusił mnie tytuł i okładka, które obiecywały świąteczny nastrój, zapach pierników i rodzinne ciepło. I niby wszystko to w książce się znalazło, ale… No właśnie: niby. Bo tak naprawdę pani Magdalena zafundowała nam huśtawkę nastrojów. Na dodatek w tej huśtawce dominują frustracja, smutek, przygnębienie i fałsz. Chyba dlatego jest mi bardzo trudno ocenić tę książkę.
Zacznę od tego, co mi się spodobało: czyli od pomysłu rodziców dorosłych córek, aby w ten jeden, najcudowniejszy dzień w roku – w Wigilię – po prostu zaszyć się w domu i być tylko dla siebie. Nie przejmować się tym, czy karp będzie smaczny, czy piernik się udał – tylko delektować ciszą, spokojem i własną obecnością. Szkoda, że ten akurat wątek jest najkrótszy i potraktowany trochę po macoszemu. Spodobała mi się też jedna z bohaterek – Kamila. Dziewczyna, która próbuje żyć po swojemu, nie przejmuje się obowiązującymi schematami i nie robi niczego po to, żeby komuś tam zaimponować, czy też dlatego, że tak wypada. I to właśnie jej kibicowałam w tej książce najbardziej.
Teraz o tym, co mi się nie podobało. Przede wszystkim – bohaterki były tak jakoś skonstruowane, że – choć niby zupełnie różne po względem charakterów, to mi się w pewnych momentach myliły… Miałam wrażenie, że są trochę zbyt schematyczne, zbyt… płaskie. Już więcej barw mają ich mężowie czy partnerzy – i to dziwne, bo narracja skupia się na kobietach. Wydarzenia są mocno przewidywalne, i właściwie wszystko jest dość typowe. Mimo że problemy i tragedie, jakie spotykają nasze bohaterki nie są miałkie i bezsensowne, to samym bohaterkom brakuje… sama nie wiem, czego. Jest tutaj typowa matka idealna, która poświęca wszystko, żeby jej dzieci miały doskonałe życie, które doskonale wygląda na Facebooku czy Instagramie; głęboko zraniona dziewczyna z poczuciem, że jest gorsza, która boi się za bardzo kogoś pokochać, żeby nie zostać zranioną; jest ogłuszona bólem po stracie dziecka matka, która pozwoliła, aby jej serce umarło wraz z córką. Są toksyczne relacje i trudne decyzje. Brakuje optymizmu, rodzinnego ciepła, szczerego śmiechu – czyli tego, co obiecuje tytuł i okładka. A potem, po tych wszystkich tragediach, problemach i dramatach, które się rozgrywają, przychodzi Wigilia i wszystko znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wtedy nagle maleją problemy i wszyscy są zadowoleni i uśmiechnięci – bo oto przyszły Święta 😊 Wydało mi się to sztuczne – nawet jeśli wziąć pod uwagę, że to literatura świąteczna i tego się oczekuje…
Trudno mi podsumować i jednoznacznie ocenić tę książkę – nie nudziłam się podczas czytania, ale też nie gryzłam paznokci i nie myślałam o tym, co będzie dalej. Nie nastroiłam się świątecznie, nie rozczuliłam nad domowymi pierniczkami, nad zapachem choinki i prezentami prosto z serca. Mam wrażenie, że to jedna z tych historii, o których zapomina się od razu po zamknięciu książki.
Wydaje mi się, że „Cud grudniowej nocy” spodoba się miłośniczkom powieści obyczajowych, jeśli nie będą się zbytnio nastawiać na wszechogarniające poczucie szczęścia bijące z każdej strony. Spodoba się tym, którzy lubią czytać o ludzkich problemach, emocjach, trudnych relacjach, rodzinnych nieporozumieniach i błędach. Ale jeśli ktoś szuka lekkiej, przyjemnej lektury, która wywołuje rozrzewnienie, uśmiech i pozwala poczuć się znowu jak dziecko – to chyba lepiej niech sobie daruje „Cud grudniowej nocy”.
Nie przepadam za polskimi obyczajówkami (z wyjątkiem Magdaleny Witkiewicz), a po tę książkę sięgnęłam ze względu na tematykę świąteczną i dobrą ocenę na LC i nie zawiodłam się. To bardzo ciepła i miejscami wzruszająca opowieść o matkach i córkach, małżeństwie, związkach, rodzinie i o magii świąt. Nie jest to przesłodzona opowieść, jak to bywa w tego typu książkach. Warto przeczytać. Polecam.
Bohaterkami są kobiety, które łączą więzy rodzinne. Dzieli je jednak podejście do świąt, do życia. Magda po tragicznych wydarzeniach decyduje się wziąć dyżur w szpitalu we wigilię. Teresa ma dość przygotowań świątecznych i postanawia ten czas spędzić tylko z mężem a nie przy garach. Kamila zachodzi w niespodziewaną ciążę i próbuje sobie wszystko ułożyć. Kinga tworzy idealny rodzinny obrazek w mediach społecznościowych i nie zauważa, że w prawdziwym życiu pojawiła się rysa. Maria marzy o tym, aby całą rodzinę ugościć przy wigilijnym stole i ucieka się do podstępu. Historia pełna wzruszeń,ciepła i nadziei. Polecam.
Ta książka zasługuje na mocną 6. Piękna powieść, wzruszająca, która pochłania czytelnika. Pokazuje, że magia świąt istnieje i że nie ważne jak jest źle ale zawsze możemy liczyć na pomoc naszych bliskich. Gorąco polecam.
„Cud grudniowej nocy” Magdaleny Majcher to cudeńko, na które czekałam od pierwszych chwil kiedy wiadomo już było, kiedy nastąpi premiera.
Muszę przyznać, bez ogródek, że od dawna zaczytuję się w powieściach autorki i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. A trzeba nadmienić, że z każdą kolejną książką skutecznie podnosi sobie poprzeczkę, a co za tym idzie podnosi moje oczekiwania.
Jaka jest Magdalena Majcher w świątecznym wydaniu?
Dwa pokolenia
Pięć kobiet
Jedna noc, która może odmienić ich życie
Magdalena nienawidzi świąt i ucieka w pracę przed bolesnymi wspomnieniami. Teresa marzy, by na chwilę przestać się martwić wszystkimi dookoła i móc zająć się sobą. Kamila musi poradzić sobie z nową rolą – partnerki i przyszłej matki. Kinga prowadzi życie, które idealne okazuje się tylko na Instagramie. Maria pragnie jednego – zgromadzić znów całą rodzinę przy wigilijnym stole.
Czy grudniowa noc sprawi, że stanie się cud?
„Cud grudniowej nocy” zachwycił mnie nie tylko przecudną okładką, która urzeka od pierwszego wejrzenia.
Należy dodać jeszcze, że ogromnie spodobał mi się podział fabuły na dni od 1 grudnia do 24 grudnia. Ten ciekawy zabieg sprawia, że powieść może być fantastycznym kalendarzem adwentowym dla najprawdziwszego mola książkowego.
(Pod warunkiem, że da radę panować nad sobą).
„Cud grudniowej nocy” to historia pięciu kobiet – Teresy i Marii, które są siostrami oraz ich córek Kamili i Kingi (Teresa) a także Magdaleny (Maria).
Łączące je więzy krwi bynajmniej nie sprawiają, że nie ma między nimi spięć i rozbieżności.
Teresa - całym sercem marzy o Wigilii tylko we dwoje,którą mogłaby spędzić jedynie z mężem. Jest zmęczona codziennością, sprzątaniem, gotowaniem, ciągłą bieganiną, zajmowaniem się wszystkim i wszystkimi dookoła.
Czy uda jej pierwszy raz w życiu poczuć magię świąt? Czy spotka się ze zrozumieniem i akceptacją rodziny?
Jej córki to dwie dorosłe już kobiety i jak to w życiu bywa każda z nich boryka się z innymi problemami. Kamila, córka z pierwszego małżeństwa, w momencie kiedy ją poznajemy dowiaduje się o swej ciąży. Czy poradzi sobie z taką ogromną zmianą w swoim życiu? Czy dojdzie do kompromisu ze swoimi emocjami? Czy poczucie odtrącenia i „bycia gorszym” jakie drzemią w jej duszy pozwolą jej rozwinąć skrzydła?
Z kolei jej siostra Kinga to pani Perfekcyjna. Wszystko chce robić sama, bo wszystko wie najlepiej. Wiecznie zapracowana, po pracy zabiegana, w domu raczej mieszka aniżeli żyje. Uwielbia życie w mediach społecznościowych i z wielką starannością pokazuje swoją idealną rodzinę na Instagramie. Zdobywanie nowych „lajków” dodaje jej poczucia wartości i napełnia ją spełnieniem.
"Pozory. Kochała pławić się w ich blasku.
To nic, że całymi dniami przebywali poza domem, a w mieszkaniu tylko sypiali. Nieważne, że większość mebli - wszystkie łóżka, kanapy, fotele - przykrywała na co dzień kocami, żeby się nie brudziły.
Najważniejsze, żeby inni myśleli, że jest idealna i
ma perfekcyjnie wysprzątany dom."
Czy Kinga poradzi sobie w sytuacji, w której postawi ją życie? Czy jej perfekcyjna rodzina i małżeństwo nie okażą się jedynie „szklanymi domami” stawianymi na kruchych fundamentach mediów?
Maria – w przeciwieństwie do swej siostry marzy o spędzeniu wigilii z całą rodziną, o gwarze przy świątecznym stole, o zapachu potraw, o hałasie, rozgardiaszu i wspólnym kolędowaniu. Niestety w jej przypadku nie jest to proste zadanie…
Czy Marii uda się osiągnąć zamierzenia? Do czego jest w stanie posunąć się człowiek wiedziony miłością i przemożnym uczuciem tęsknoty za najbliższymi?
Jej córka – Magdalena – od trzech lat nienawidzi świąt Bożego Narodzenia, unika wszystkiego co jest związane z tym okresem, zapracowuje się w tym okresie byle tylko przetrwać ten specyficzny czas. Dlaczego Magda tak bardzo nie lubi świąt? Czy jej postawa nie zagrozi jej małżeństwu? Czy uda jej się na nowo otworzyć na miłość i na życie?
Wszystko to oraz wiele wiele więcej znajdziecie w powieści „Cud grudniowej nocy”. Więcej Wam zdradzić nie mogę, ale mam nadzieję, że odpowiednio zaszczepiłam w Was ciekawość wobec wielobarwnego wnętrza tej powieści?
Jedno Wam powiem – Magdalena Majcher – po raz kolejny zachwyciła mnie swoim stylem. Cieszę, się, że mimo podjęcia klimatu świąt w powieści nie przerzuciła się na zmianę stylu pisania.
Jeśli zatem spodziewacie się piernikowej, słodkiej powiastki to od razu lojalnie uprzedzam, nie będzie ociekania lukrem.
Autorka obdarzyła swoich bohaterów różnymi charakterami, problemami mniejszymi i większymi, a nawet wielkimi. Dzięki temu mamy okazję poznać wielowymiarowe relacje pomiędzy nimi. Jest zatem życiowo i prawdziwie – jak w każdej rodzinie.
Czy bohaterom uda się osiągnąć to, o czym marzą?
Czy grudniowa noc przyniesie ze sobą cud?
„Cud grudniowej nocy” to również delikatny manifest autorki, jak składa ona wobec życia w sieci.
Nie dajmy się zwariować! Nie wszystko to, co oglądamy na profilach naszych znajomych to prawda.
Zanim popadniemy więc w kompleksy z powodu naszej nie perfekcyjności i banalności – zadajmy sobie pytanie czy zdjęcia, które oglądamy u innych są faktycznym odbiciem stanu ich życia.
A przede wszystkim – nie wpadajmy sami w obłędną pułapkę życia na pokaz.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu PASCAL.
Recenzja na: https://przeczytajka.blogspot.com/2019/02/cud-grudniowej-nocy-magdalena-majcher.html
Otwórz drzwi kolejnego luksusowego domu! Osiedle Pogodne - poznaj nowe tajemnice mieszkańców. Monika z dystansu obserwuje afery i skandale, które...
Pełna emocji opowieść o trudnym macierzyństwie. To miało być najpiękniejsze lato w życiu Joasi. Sen o rodzinie, o jakiej zawsze marzyła właśnie się spełnił...
Przeczytane:2020-12-05, Ocena: 4, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 12 książek 2020, 26 książek 2020, 52 książki 2020,
"Cud grudniowej nocy". Pyk i pierwsza świąteczna pozycja za mną...
Miałam od grudnia postawić już tylko na świąteczny klimat, ale doszło do mnie trochę książek do recenzji i booktour, A terminy gonią. Chyba muszę przestać chodzić spać 😁
Wracając do książki ze zdjęcia to bardzo przyjemna lektura z mnóstwem kolorowych bohaterów. Czas mija im na przygotowaniach do świąt.
Każdy z nich ma swój pomysł na spędzenie tych dni najlepiej jak potrafią. Część z nich chce w tym roku postawić się przeciwko tradycji rodzinnej i zrobić coś całkiem innego. Jednak nie wszystkim się to musi spodobać.
Duża czcionka pozwala szybko przebrnąć przez te historie. Trochę zbyt szybko uciekały mi te strony 🙂
Czy zapadnie mocno w pamięć? Nie wiem... Ale na pewno pozwoliła mi wczuć się w klimat najpiękniejszego czasu w roku.