Wstrząsająca opowieść o złudzeniach, zemście i bliznach na sercu.
Dziennikarka Heloise Kaldan pracuje nad artykułem o żołnierzach dotkniętych zespołem stresu pourazowego. Jednocześnie zmaga się z niespodziewanym wydarzeniem w życiu prywatnym. W tym samym czasie ze szkoły znika dziesięcioletni chłopiec, Lukas. Heloise ma zająć się tą sprawą. Zbierając materiały do artykułu, spotyka na szkolnym boisku swojego przyjaciela - śledczego Erika Schäfera, który prowadzi dochodzenie.
Po Lukasie nie ma śladu, jednak w ręce policji trafia jego telefon. Okazuje się, że chłopiec miał obsesję na punkcie pareidolii: zjawiska, które polega na tym, że w przypadkowych rzeczach widzimy twarze. Ostatnie zdjęcie w jego telefonie przedstawia stare drzwi stodoły z dwoma okrągłymi oknami wyglądającymi jak świdrujące oczy i żelazną zasuwą, która przypomina zaciśnięte usta. Opatrzono je hasztagami: #monster #śmierć #szatan #zło #zabijęcię.
Dziennikarka i policjant ponownie łączą siły, aby za wszelką cenę odnaleźć chłopca żywego.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 376
Tytuł oryginału: Mercedes-snittet
Okładka jest utrzymana w stylu poprzedniego tomu, dominują jasne kolory, tylko teraz zamiast niebieskiego mamy czerwony. Widzimy blaszaną tacę na narzędzia chirurgiczne, a na niej właśnie metalowe przyrządy. U dołu widzimy chłopca w pustym korytarzu... Nie wiem jak Was, ale mnie obeszły ciary. Jeszcze tym bardziej, jak przeczytałam opis. Nie lubię takich sytuacji, gdy dzieci są zamieszane w takie rzeczy. Bardzo się denerwuję i chcę, by dziecku nie stała się żadna krzywda. Okładka jest satynowa w dotyku, z wytłuszczonymi dodatkami. Posiada skrzydełka, które chronią powieść przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim fragment książki. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Tak jak w poprzedniej części pojawiają się zamiast gwiazdek noże, jako odstęp od części tekstu. Krótkie rozdziały pozwalają nam na robienie swobodnych przerw, a nie przerywanie w trakcie rozdziału, co moim zdaniem jest na plus.
Drugie spotkanie z autorką śmiało mogę uznać za udane. Czytało się szybko, lekko i przyjemnie, bez jakichkolwiek blokad. Pisarka wie, jak oczarować słowem czytelnika, by był na tyle zainteresowany treścią, by zapomnieć o świecie, o problemach i tak było ze mną podczas czytania recenzowanej dzisiaj pozycji. Może nie było to zatrważające, sprawiające, że oddech więźnie nam w gardle. Była to przyjemna historia, momentami ciężka, jeśli chodzi o Lukasa, zaginionego chłopca. Wątki z dziećmi nie są nigdy przyjemne, jeśli chodzi o ich krzywdę... To czytało się naprawdę lekko i uważam, że śmiało możecie sięgnąć jeśli lubicie lekkie historie, bo nie jest ona zbytnio przeładowana mrocznymi wydarzeniami. Jest to lżejszy thriller, bo zdarzają się naprawdę mocne i ciężkie, a ten do nich nie należy. Dobrze skrojona akcja i fabuła.
Bohaterów już poniekąd znamy, zarówno Heloise jak i Erika. Akurat tę dwójkę polubiłam i cieszyłam się, że znów mogę poczytać o ich dalszych losach. Na samym początku to, co zrobiła dziewczyna, wbiło mnie w fotel. Po prostu... Ja bym tak nie postąpiła, to na pewno... I tutaj u mnie zaminusowała strasznie, mimo wszystko. Postacie są realne, mają swoje charaktery. Popełniają błędy, tak jak my i są z nich rozliczani, co również wyraźnie widzimy w powieści. Niemniej jednak mocno trzymałam kciuki za naszych bohaterów, żeby rozwikłali zagadkę i żeby odnaleźli chłopca. Przecież musieli go znaleźć... Nie mogło być inaczej. :(
Mimo przewinień Kaldan, z ciekawością śledziłam dalsze losy i czyny, ceniłam za upartość i odwagę, bo niejednokrotnie ryzykowała, chociaż kompletnie nie powinna. Ale wiecie, jak to działa. Jak się mówi nie, to człowiek jeszcze mocniej lgnie. Uważam, że postacie są dobrze wykreowane i można ich nieco polubić, a już na pewno się do nich przyzwyczaić. W sumie to ja czekam na trzeci tom.. :)
Akcja ma odpowiednie tempo, nie ciągnie się ślimaczo, ale też szaleńczo nie ucieka, że aż nie możemy jej dogonić. Autorka zarzuca nas co rusz nowymi wydarzeniami, które przyspieszają akcję, ale na tyle, byśmy mogli nadążyć. Nie ma nudy, bo jak nie pojawia się coś nowego w sprawie chłopca, to w życiu prywatnym dziennikarki również się dzieje sporo. Cieszę się, że pisarka nie postawiła na sam thriller, zagadki i zaginięcie, ale i również na wątek obyczajowy, który tutaj jest dosyć widoczny. Nie tylko na poziomie mężczyzna - kobieta, ale również na poziomie tej samej płci. To miły dodatek i taka trochę odskocznia poniekąd dla postaci i dla nas.
Może jakoś super nie odczuwałam emocji, nie miałam gęsiej skórki, ale gdzieś tam delikatny strach się czaił, jeśli chodziło o chłopca. A powiem Wam tyle, że jak zaczęłam się dowiadywać, co tak naprawdę się dzieje to ręce mi opadły. Byłam wściekła na bohaterów... Ale z drugiej strony zaraz przyszła do mnie prawda jak wiadro zimnej wody. Przecież to wszystko ma odzwierciedlenie w naszej codzienności, więc co ja się dziwię... I dopadł mnie smutek, przemyślenia - co nie było dobre, bo nie mogłam się wybić z rytmu tych niezbyt przyjemnych myśli. A jesień dodatkowo wpływa na taki nostalgiczny humor.
Reasumując uważam, że jest to dobra kontynuacja pierwszego tomu i cierpliwie czekam na kolejny, gdyż seria zapowiada się naprawdę dobrze. Jest ciekawie skonstruowana, z ciekawymi wydarzeniami, życiowymi, więc nie mamy tutaj zmyślonych wydarzeń. Wszystko możemy ujrzeć po zamknięciu oczu więc tym bardziej do mnie przemawia. Polecam wszystkim zainteresowanym, ale przede wszystkim, zacznijcie, proszę, od pierwszego tomu, a dopiero później zabierzcie się po Cięcie, by mieć wszystko poukładane w głowie. Mnie się podobało, oceniam ją spokojnie na siedem na dziesięć gwiazdek.
"Mroki Kopenhagi" to bardzo udany cykl, po świetnym I tomie, przyszedł czas na równie mocną II.
Osią fabuły jest poszukiwanie zaginionego dziecka, jednak nie brak w niej dodatkowych wątków, które tę oś dopełniają i choć początkowo ciężko "skleić" wszystkie w całość, to przy końcówce autorka każdy z nich mistrzowsko splata w jedno.
Dwójka głównych bohaterów, policjant Erik Schäfer oraz dziennikarka śledcza Heloise Kaldan, dali się już poznać przy "Ostrzu". Tu nadal potrafią ze sobą współpracować, nawet, mimo tego, iż stoją po przeciwnych stronach. Każdy z nich wykonuje swoją pracę, żadne nie wysuwa się na pierwszy plan, robią swoje, niekiedy ramię w ramię, niekiedy obok siebie.
Bohaterowie Anne Hancock wymykają się znanym w kryminałach schematom (jak chociażby sterany życiem śledczy), są zwyczajnymi ludźmi ze zwyczajnym życiem, które dzieje się gdzieś tam obok prowadzonego śledztwa.
Klimat autorka tworzy genialnie, tempo również jest odpowiednio wyważone, a sposób prowadzenia fabuły powoduje, że nie tracimy powieścią zainteresowania nawet na jedną chwilę. Z niecierpliwością czekam na finałowy tom.
Jak już wspomniałam wcześniej, każda powieść to osobna historia, jestem więcej niż pewna, że kto raz spotka się z bohaterami wykreowanymi przez autorkę, ten nie zrezygnuje ze spotkania się z nimi ponownie i nie zawaha się po sięgnięcie po drugą książkę.
Wątek kryminalny przeplata się tutaj z wątkami obyczajowymi dotyczącymi głównych bohaterów. Dzięki temu czytelnik ma możliwość lepszego poznania ich od strony zawodowej i od strony prywatnej.
Początkiem tej historii jest dramat zaobserwowany przez przypadkowych ludzi. Później autorka kieruje czytelnika na główny wątek powieści, czyli zniknięcie ze szkoły kilkuletniego chłopca pochodzącego z (teoretycznie) dobrej i szanowanej rodziny.
Na okładce jest cytat: ,,Kiedy zło ma znajomą twarz", czy dotyczy on osób, które przyczyniły się do zniknięcia dziecka, czy osób z jego najbliższego otoczenia?
Prowadzone śledztwo prawie do końca jest nieprzewidywalne. I kiedy wydaje się już, że wiadomo co stało się z dzieckiem i w domysłach pojawia się osoba ,,winna", nagle następuje zwrot akcji i śledztwo zaczyna zmierzać w innym kierunku.
Myślę, że na uwagę zasługuje wątek dotyczący rodziny chłopca. Teoretycznie normalna rodzina, kochający rodzice, szanowani obywatele zajmujący odpowiedzialne i ważne stanowiska, a dziecko postrzegane w szkole jako spokoje, dobrze uczące się, bezkonfliktowe. Czy wszystko co widać na zewnątrz to prawda? W ilu rodzinach obraz postrzegania ludzi jest zupełnie odmienny od tego jacy oni są naprawdę, w zamkniętych pomieszczaniach własnego domu.
Fabuła książki prawie cały czas trzyma w napięciu, momentami czytelnik może być przeświadczony o śmierci zaginionego chłopca, by po chwili zacząć wierzyć w to, że dziecko jednak żyje.
Świetnie wykreowane postacie są niezbędnym dodatkiem intrygującej fabuły, w której niebagatelną rolę odgrywają również ciekawe dialogi.
Lekki styl i ładny język jakim pisze autorka to z pewnością również zasługa osoby, która przełożyła treść z języka duńskiego na polski.
Polecam tę książkę szczególnie miłośnikom dobrych kryminałów, myślę, że nie zawiedzie ona nikogo, nawet jeżeli za kryminałami nie przepada.
Jeśli chodzi o mnie, to przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać trzeciej (ostatniej) części tej trylogii i jestem przekona, że kto przeczyta chociaż jedną z nich, zapragnie przeczytać kolejne.
,,CIĘCIE. MROKI KOPENHAGI."
Anne Mette Hancock Wydawnictwo Mova
,,Cięcie" to drugi tom, mrocznej serii ,,Mroki Kopenhagi". Tym razem autorka przenosi nas w dramatyczną sytuację - zaginął chłopiec- Lucas. Nikt nie wie co się z nim stało. Ostatnio widziany był jak wchodził do szkoły. Jednak do swojej klasy nigdy nie dotarł. Czy został porwany przez psychopatycznego pedofila? Czy może został zamordowany? Czy może sam uciekł? Cała Kopenhaga żyje tym zaginięciem. Nic dziwnego, w końcu zaginęło dziecko. Każdy chce pomóc. Co tak naprawdę stało się z Lucasem?
Sprawę próbuje rozwiązać dobrze nam znany duet: policjant śledczy Erik Schafer oraz dziennikarka śledcza Heloise Kaldan. Czy tej parze uda się odkryć prawdę? Czy chłopiec nadal żyje?
Jeżeli macie dzieci to ta historia jest idealna dla was. Powieść wciąga od samego początku. Każda sekunda od zaginięcia dziecka jest na wagę złota. Może decydować o jego życiu lub śmierci. Fałszywe zgłoszenia i mylne tropy mogą sprowadzić na chłopca śmierć. Mam dzieci, więc ta książka głęboko mną wstrząsnęła. Miałam nadzieję, że nasza parka odnajdzie żywego chłopca. Dlatego połączyłam się z Erikiem i Heloise i razem z nimi prowadziłam śledztwo. Czy nam się to udało?
Anna Mette Hancock stworzyła idealny kryminał/ thriller, który na długo pozostanie w moim sercu. Tej historii nie da się zapomnieć. Wielkie brawa.
Czy uda się odnaleźć właściwy trop i dotrzeć do chłopca na czas? Poczytajcie.
Niesamowici bohaterowie, fabuła, która przyciąga, wartka akcja - przy której nie da się nudzić i bardzo dobry motyw przewodni sprawiają, że trzeba tą powieść przeczytać.
Nie czytacie kryminałów/thrillerów? To nic nie szkodzi. Zacznijcie od tej książki a na pewno się nie zawiedziecie. Przez powieści Anne Mette Hancock pokochacie ten gatunek.
Powieść ,,Cięcie. Mroki Kopenhagi." jest godna polecenia i zarwania nocki.
For fans of Katrine Engberg and Lars Kepler, the second chilling novel in Anne Mette Hancock's #1 bestselling Danish crime series is a psychological whirlwind...
Wciągająca historia o zemście, przebaczeniu i poszukiwaniu sprawiedliwości. Pierwszy tom trylogii nagrodzonej przez Duńską Akademię Kryminalną (2018)...
Przeczytane:2023-05-03, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Druga część Mroków Kopenhagi, Anne Mette Hancock, ; Cięcie ; opowiada historię prawdopodobnie uprowadzonego chłopca, który zostaje przyprowadzony przez ojca do szkoły, jednak w niewyjaśnionych okolicznościach ten nie trafia na lekcję, ani do świetlicy, nikt nic nie widział. Erik Schafer zostaje przydzielony w raz ze swoją partnerką do śledztwa. Tymczasem dziennikarka śledcza Heloise Kaldan pisze artykuł o żołnierzach dotkniętych traumą, zespołem pourazowym. Otrzymuje zadanie by wyjaśnić sprawę zaginionego chłopca. Czas nie działa na ich korzyść. Kiedy znajdują telefon okazuje się że dziesięcioletni chłopiec prowadził profil na Instagramie. Lukas Bierre, miał obsesję na punkcie pareidolii. Jest to zjawisko psychologiczne, polegające na tym, że w przypadkowych wzorach, ludzie dopatrują się twarzy, obrazy pojawiają się na przykład w kałuży benzyny, w której można było zaobserwować podobiznę ludzkiej twarzy lub gałęzie drzew, bramy, gniazdka, plecak, wszystko to składało się na wyobraźnie obserwatora. Jeden motyw powtarza się w rzuconych zdjęciach na profil, brama stodoły. Kiedy partnerka Erika znajduje karteczkę w zeszycie chłopca, odkrywają że jest podpisana nazwiskiem Kiki. Kim jest kobieta którą dwukrotnie widziano z chłopcem na boisku szkolnym? Zatem kim jest facet który rozdaje dzieciom jabłka nazywany przez nich - Pan Jabłko? Kiedy znajdują kurtkę Lukasa, znajdują na niej ślady krwi, a także warfaryny, truciznę przeciw szczurom i innym gryzoniom, jak ona znalazła się w fosie w cytadeli Kastellet? Badania laboratoryjne ujawniły wynik DNA mężczyzny o nazwisku Thomas Strand. Kim jest, jaki ma związek z chłopcem, czego dowiedzą się policjanci o nim samym, co odkryją w jego mieszkaniu, co znajdzie Heloise, a Lisa która pojedzie do gospodarstwa pracownika marketu który uwielbia dzieci? Czy grozi jej nie bezpieczeństwo? Jedno jest pewne, wszystkie osoby powiązane ze sobą, co dziwnie, przypadkiem. Co ich połączy, dlaczego tak sumiennie uciekają się do kłamstw, intryg, co okrywa się wielką zmową milczenia, a tym samym tajemnicą. Czy chłopiec się odnajdzie żywy? Tempo akcji każe wstrzymać oddech.
Nie wiarygodna przygoda sensacyjna, ciemny kryminał, w pogoni za czasem, szukanie śladów, motywów, samo prowadzenie śledztwa i błąkanie się po mokradłach nie dopowiedzeń, budzi lęk, wyobrażamy sobie naszą własną bezradność wobec całej sytuacji, gdzie jest chłopiec, kto stoi za porwaniem. Sama rodzina ma wiele do życzenia, jakby ukrywała najważniejszy sekret w obawie że ta ujrzy światło dzienne, kim są ludzie którzy brali udział i jaki mieli cel? To była zemsta, intryga, a może egzekucja? Fajnie poprowadzona fabuła, w której dzieje się wiele, wiele warstw, wątków, które są nie kiedy nie spójne, krążą i zapodają osoby całkiem wiarygodne do postaci która mogłaby skrzywdzić w jakimś celu dziecko, typujemy i trafiamy grochem o ścianę. Druga część jest o wiele ciekawsza od pierwszej ; Ostrze ; gdyż tam wszystko było proste, obrysowane, podane na tacy, nie trzeba było się wysilać by dojść kto stał za morderstwem adwokata, tutaj trzeba było się nagimnastykować, pomyśleć, rozpoznać , bawić się w profilera policyjnego, wejść głębiej by zrozumieć końcowe znaczenie dlaczego tak się stało, odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego krzywdzimy tych których kochamy, zamiast otaczać je miłością i chronić przed barbarzyństwem, tym samym zadając cios poniżej pasa.
Podobał mi się klimat Kopenhagi, to jak została napisana książka w prostym stylu, tak aby można było wejść w całą opowieść i ujrzeć to czego często na pierwszy rzut oka nie widzimy. Samo zjawisko opisane jako pareidolia, jest ciekawe i przyznam że nie wiedziałam o jej istnieniu, owszem czasem każdemu z nas ukazuje się kształt twarzy w różnych rzeczach, i nie trzeba się nad tym zastanawiać że każdy potrafi je określić, czy nawet zespół pourazowy żołnierzy wracających z misji którzy cierpią na PTSD, gdzie można zauważyć różnice zachowań przed wyjazdem a po niej, agresja, bezsenność, stany lękowe, przeżyte traumy które mogą doprowadzić do tragedii, nie szukając pomocy psychiatrycznej. Wielkim plusem debiutantki, jest to jak autorka fajnie wprowadziła klimat, czuć atmosferę, strach, sami stajemy się świadkami uciekającego czasu i walki z nim, jej rzemiosło pisarskie jest dowodem na to że każda z jej powieści jest ciekawa, inspirująca, wciągająca, nie wypłaszacza, nie ciągnie się, nie tworzy długich opisów, po prostu się czyta i widzi oczami wyobraźni wszystko tak, jakby samemu było się na planie, sceny opisane są niemal wiarygodne, a postacie które biorą udział jako pierwszoplanowe, są ciekawe, z charyzmą, temperamentem. Ja polecam na weekend majowy i nie tylko.
Wydawnictwo: Mova.