Mężczyźni niszczą kobiety.
Zwłaszcza tacy mężczyźni jak Chase Davis. Przystojny, inteligentny, bogaty i wpływowy. Byłam bez szans.
Nie chciałam go pragnąć.
Nie chciałam go potrzebować.
Nie chciałam się w nim zakochać.
Nie przyjąłby odmowy, pozwoliłam więc, by mnie posiadł. Całkowicie i bez reszty. Arogancki, pewny siebie, władczy, wymagający... namiętny.
Kiedy wkroczył w moje życie, dopiero dochodziłam do siebie po tym, jak wyrwałam się z rąk swoich byłych mężczyzn. Przyjaciółki radziły mi, żebym zaryzykowała. Żebym pozwoliła komuś wejść w moje życie. Pozwoliłam właśnie jemu, a on otoczył mnie takim blaskiem, że poraziła mnie prawda...
Mężczyźni nie niszczą kobiet. Oni je pochłaniają pod każdym względem.
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2018-01-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 472
Przygodę z twórczością Audrey Carlan, rozpoczęłam od serii „Dziewczyna na miesiąc”. Choć pierwszy tom nie okazał się być zbyt owocujący, to jednak zaryzykowałam i sięgnęłam po kolejne. To była dobra decyzja, gdyż z każdym kolejnym tomem, autorka robiła duże postępy, dzięki czemu ostatni tom serii był rewelacyjny.
Nie da się ukryć, że seria „Dziewczyna na miesiąc” skradła moje serce, dlatego też z ogromną chęcią sięgnęłam po kolejną serię spod jej pióra, pt. „Trylogia namiętności”.
Część pierwsza – „Ciało”, już za mną. Po jej lekturze, mam jednak dość mieszane uczucia.
Mężczyźni niszczą kobiety. Zwłaszcza tacy mężczyźni jak Chase Davis. Przystojny, inteligentny, bogaty i wpływowy. Byłam bez szans.
Nie chciałam go pragnąć. Nie chciałam go potrzebować. Nie chciałam się w nim zakochać. Nie przyjąłby odmowy, pozwoliłam więc, by mnie posiadł. Całkowicie i bez reszty. Arogancki, pewny siebie, władczy, wymagający… namiętny.
Kiedy wkroczył w moje życie, dopiero dochodziłam do siebie po tym, jak wyrwałam się z rąk swoich byłych mężczyzn. Przyjaciółki radziły mi, żebym zaryzykowała. Żebym pozwoliła komuś wejść w moje życie. Pozwoliłam właśnie jemu, a on otoczył mnie takim blaskiem, że poraziła mnie prawda…
Mężczyźni nie niszczą kobiet. Oni je pochłaniają pod każdym względem.
Na chwilę obecną mogę śmiało stwierdzić, że „Dziewczyna na miesiąc” podobała mi się dużo bardziej. Fabuła tej historii jest tak oklepana i schematyczna, że od razu do siebie człowieka zniechęca. Już od początku mniej więcej wiedziałam, jak cała historia się potoczy i jak ewentualnie mogłaby się zakończyć. Na nieszczęście autorki wszystkie moje przypuszczenia się sprawdziły.
Historii tej niestety nie uratowali także bohaterowie.
Zupełnie nie potrafiłam wyczuć głównej bohaterki. Niby jej tragiczna przeszłość (taka sama jak w milionach tego typu książek) sprawia, że nie ufa mężczyznom, chce być niezależna i w ogóle, ale bywały takie momenty gdy Chase przybierał straszną (momentami przerażającą) i chorą postawę, a ona co na to? Oczywiście podniecała się jak nastolatka na widok Justina Biebera. W tym samym czasie, w mojej głowie była tylko jedna myśl: Kobieto zwiewaj od niego.
Postać Chase’a też mnie nie przekonała. Najpierw myślałam, że jest to obrzydliwie bogaty, arogancki dupek. Potem był krótki moment, gdzie pomału zaczęłam się do niego przekonywać. Ale pod koniec miałam go serdecznie dość i uważałam go za apodyktycznego seksoholika.
Miałam nadzieję, że chociaż przyjaciółki Gillian uratują sytuację. Momentami przypominały mi cztery muszkieterki, walczące o swoją godność, prawa i kierujące się w życiu zasadą „jedna za wszystkie, wszystkie za jedną”. Ale najwidoczniej autorka miała inną wizję niż ja, gdyż z nich także postanowiła zrobić niewyżytą seksualnie bandę. Co prawda ich sytuacja nie jest aż tak dramatyczna jak Chase’a i Gillian, no ale cóż…
To co mnie niebywale bawiło podczas czytania tej książki, to fakt, że odpowiedzią w niej na wszystko jest seks. Żal, smutek, trwoga, radość, szczęście czy miłość – wszystko w tej historii „świętuje się” seksem.
Ten przezabawny aspekt książki prowadzi do kolejnego jej minusa, a mianowicie – zaniku jakiejkolwiek akcji. Przez te ciągłe sceny seksu, historia ta robi się strasznie monotonna i najzwyczajniej w świecie przynudza. Jedyny zwrot akcji, jakieś napięcie (nie seksualne) pojawia się dopiero w dwóch ostatnich rozdziałach. Nie mniej jednak to trochę za późno by uratować historię.
Zarówno końcówka historii jak i tajemnicza rodzina Chase’a trochę mnie zaintrygowały, dlatego też nie skreślam tej trylogii. Zapewne sięgnę w najbliższym czasie po pozostałe dwa tomy, by przekonać się czy Audrey Carlan będzie umiała ponownie pozytywnie mnie zaskoczyć, tak jak w przypadku „Dziewczyny na miesiąc”.
Nie polecam, ale też nie odradzam. Nie czyta się tego źle, ale „Ciało” nie ma się z czym wybić na tle innych historii tego gatunku. Wpisuje się we wszelkie schematy erotyków.
Moja ocena: 6/10
Gillian, kobieta która niedawno wyrwała się z toksycznego związku i teraz pracuje w fundacji, która pomagam dziewczynom z podobnymi problemami. Wielokrotnie podkreśla, że po ostatnim związku, nie zaufa ponownie facetowi, ani nie pozwoli by kolejny, zawładnął jej życie. Wszystko zmienia się, gdy poznaje w barze Chase, wysokiego, nieziemsko przystojnego mężczyznę. Ich losy się przeplatają, ponieważ jak się niespodziewanie okazuję, Chase jest szefem głównej bohaterki. Czy taki związek ma szansę przetrwać? Czy to będzie kolejny mężczyzna, który będzie chciał kontrolować Gillian na każdym kroku?
Czytając opis z tyłu spodziewałam się mocnej, mrocznej i psychologicznej książki z gorącym romansem. Sądziłam, że to będzie coś w stylu trylogii Morfeusza. A co otrzymałam? Romans, gdzie bohaterka obiecuje sobie, że czegoś nie zrobi, a kilka stron później robi dokładnie to, czego nie miała. Jaka w tym logika? Naprawdę długo zbierałam się, by w końcu napisać recenzje, ponieważ nie wiem nadal, co o niej powiedzieć. Z jednej strony była całkiem niezła, a z drugiej często sobie zaprzeczała.
Sama historia nie jest jakaś oryginalna czy wnosząca coś nowego do naszego życia. Zwykły romans z powielanymi schematami i dość dziwnymi bohaterami. Kobieta po przejściach, która nie ma w planach zakochania się i mężczyzna obrzydliwie bogaty, który upodobał sobie główną bohaterkę i chce ją mieć tylko dla siebie. Jest chorobliwie zazdrosny i chce ją kontrolować na każdym kroku, nie ceni jej prywatności i musi wszystko o niej wiedzieć.
Bohaterowie są naprawdę dziwnie skonstruowani. Liczyłam, że jak będą oklepane schematy fabularne, to może przyjemniej bohaterowie utrzymają poziom. Aha, dobre marzenie. Gillian bardzo angażuje się w swoją pracę, chce pomagać kobietom, które przeszły podobne rzeczy co ona. Jednak gdy pojawia się męski bohater, cała fundacja leci na dalszy plan i choć co jakiś czas jest drobne wspomnienie o tym, to tylko chwilowe, bo blask Chase przyćmiewa wszystko inne. No i tak jak wcześniej wspominałam, bohaterka nie chce się zawładnąć ponownie facetowi, nie chce się uzależnić i ogólnie tego typu sprawy. Nagle ponownie pojawia się Chase i ona o tym zapomina, albo inaczej, ona pamięta że coś takiego sobie obiecywała, ale w tej wersji jej się nagle podoba, bo ona czuje się bezpieczniejsza jak on ją tak kontroluje.
No i Chase cudowny, bogaty a do pełni szczęścia brakuje mu tylko kobiety. Spotkanie z główną bohaterką było dla niego spełnienie wszystkich pragnień, bo ona spełnienia wszystkie jego kryteria. Dlatego musiał ją zdobyć, obsypać drogimi podarunkami, choć tego nie chciała. Musiał kontrolować ją na każdym kroku, musiał wiedzieć wszystko o niej i jej znajomych.
Naprawdę, nudne staje się to, jak już kolejna książka z rzędu opowiada praktycznie tą samą historię, tylko bohaterowie i miejsce akcji się zmienia. Nie ma w niej nic odkrywczego. Nie zaprzeczę, że czyta się ją o dziwo bardzo szybko i przyjemnie. Dialogi są dość dobre i nie jakieś sztuczne. Najlepsze co w tej powieści było, to przyjaźń głównej bohaterki z dziewczynami. To był taki promyczek, który ratował tą powieść od schematyczności do kwadratu. I cieszę się, że autorka wprowadziła ten wątek.
Podsumowując Ciało to kolejny romans, który umili Wam czas i zapełni wolne godziny. To niezobowiązująca lektura, choć zakończenie zapowiada mroczniejszą kontynuację. Dlatego z ciekawości sięgnę po kolejne części i dam Wam znać co z tego wyszło :)
Świetny romans. Gillian bardzo ucierpiała, była bita do nieprzytomności przez mężczyznę którego kochała. Kiedy wyszła z traumy obiecała sobie że nie ulegnie i nie będzie zależna od facetów. Wszystko się zmienia kiedy poznaje Chase. Porównuje go do Supermena bo jest doskonały pod każdym względem, a do tego stanowczy, wladczy stanowczy. Jednak to nie przeszkadza jej. Łamie swoje zasady bo zakochuje się w nim i czuje się przy nim bezpiecznie. Jednak szczęście nie trwa długo bo Gillian poznaje była narzeczoną Chase, która jest bardzo podobna do niej. Słowa Megan budzą jej niepokój i obawy, że Chase się nią tylko bawi. Jednak wątpliwości odchodzą kiedy Chase wyjaśnia dlaczego nie jest z Megan oraz czemu nienawidzi jednego z kuzynów. Również Gillian się boi bo ktoś ją prześladuje. Jednak wie że ukochany ją obroni i złapią stalkera. Co dalej będzie to trzeba czytać druga część Umysł. Polecam
Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po nową powieść autorki „Dziewczyny na miesiąc”, nastawiając się na lekką lekturę, przy której będę mogła się zrelaksować. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu? Zapraszam na recenzję.
Gillian to młoda i atrakcyjna kobieta, która została w przeszłości skrzywdzona. Zawsze przyciąga do siebie niewłaściwych mężczyzn, przez co za każdym razem cierpi. Stara się teraz skupić na swojej karierze w organizacji charytatywnej, by komfort jej życia się polepszył. W czasie wyjazdu służbowego spotyka w barze hotelowym piekielnie przystojnego Chase'a, który od pierwszej chwili okazuję jej zainteresowanie. Następnego dnia na konferencji spotyka ponownie tego mężczyznę i okazuję się, że jest najważniejszą osobą w jej firmie. Gillian nie chcę się angażować w związek, tym bardziej ze swoim szefem jednak decyzja została podjęta za nią.
Główny bohater jest bardzo pewny siebie, lubi panować nad każdą sytuacją i przejmować kontrole. Podejmuję decyzje za Gillian i nie rozumie słowa 'nie'. Z jednej strony kobietą podobają się mężczyźni, którzy mają taki charakter, jednak mi się wydaję, że nasz bohater był za bardzo apodyktyczny i drażniło mnie to w jego osobie. Jestem rozczarowana charakterystyką postaci i może właśnie dlatego nie polubiłam bohaterów.
„Ciało” to taka historia, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Ja nie zapałałam miłością do niej, a wręcz strasznie się przy niej wynudziłam. Czytanie szło mi opornie i nie mogłam się skupić, na tym, co działo się na kartach książki. Po kilka razy wracałam do tego samego zdania, a do tego lektura zajęła mi aż 5 dni. Sama nie wiem, czemu ta powieść mnie nie wciągnęła, gdyż poprzednia seria tej autorki była na swój sposób interesująca.
„Ciało” to książka z działu literatury erotycznej więc nie jest przeznaczona dla każdego, jeśli nie lubi się tego typu powieści to lepiej po nią nie sięgać. Scen seksu znajdziemy tu wiele i są one dokładnie opisane jednak nie jakoś bardzo wulgarnie.
Przewidywalność. To słowo opisuję dokładnie tę książkę. Bohaterzy niczym się nie różnią od bohaterów znajdujących się w wielu innych takich powieściach. Historia pary jest do bólu znana nam wszystkim. Ona skrzywdzona przed laty. On przystojny, bogaty i lubiący kontrolę.
Jestem już teraz pewna, że nie sięgnę po kolejną część tej serii, gdyż nie ma to dla mnie w ogóle sensu. Jednak nie chce was zrażać. Sięgnijcie po tę historię, aby się przekonać, że może wam właśnie przypadnie ona do gustu. W końcu każda z nas jest inna.
Mia Saunders musi zdobyć MILION DOLARÓW. Taką sumę pożyczył jej ojciec, a teraz został pobity i zapadł w śpiączkę. Mia musi spłacić ten dług, żeby...
Maria De La Torre jest twarda i zdołała ocaleć. Jej życie nie było usłane różami, ale krwią i poświęceniem. W Trylogii namiętności towarzyszy swojej...
Przeczytane:2022-02-20,
Audrey Carlan "Trylogia namiętności. Ciało" 🔥
Gillian Callahan nie ma szczęścia do facetów. Gdy poznaje Chase'a Davisa nie wie, że jej dotychczasowe życie wywróci się do góry nogami. Pewny siebie mężczyzna, który twardo stąpa po ziemi. Dwudziestoczterolatka pracuje w organizacji charytatywnej, działającej na rzecz skrzywdzonych kobiet. On jest prezesem zarządu i największym darczyńcą fundacji. Ich relacje oparte są na pożądaniu. Coraz więcej uczuć, które nie pozwalają im racjonalnie myśleć. Na horyzoncie pojawia się Megan - dawna miłość Chase'a. Czy zostanie on przy Gillian? Jak się potoczy ich romans?
Autorka stara się wzbudzić w czytelniku emocje, przypisując bohaterom mroczną przeszłość.
Książka z przesłaniem dla wszystkich, którzy po ciężkich przeżyciach mogą odnaleźć kogoś i się zakochać.
Dobra lektura na odprężenie. Zakończenie podsyca, by sięgnąć po kolejną część.