Maryśka - polska Bridget Jones!
Maria Łódzka, dla przyjaciół Maryśka. Samotna matka dwóch nastolatków, rozwódka. Wyjątkowo pechowy człowiek; tylko jej w bezwietrzny dzień spada na głowę sucha bułka, i to z drzewa! Maryśka ma wielkie serce, naiwność dziecka i mnóstwo marzeń. Zdarza jej się być konsekwentną, a swoją dorosłość trenuje na synach, którzy zazwyczaj traktują ją z pobłażaniem.
Ma wspaniałe przyjaciółki - lekarkę Agatę, makijażystkę Mańkę i częściowo bezrobotną Ewelinę. Każda z nich jest inna, ma odmienny system wartości, a jednak w czwórkę znakomicie się uzupełniają.
Maryśka wikła się w dziwne relacje z facetami, poznanymi na przykład na portalach randkowych, jej najlepszym kumplem zaś jest gangster Krystian Poppucci (po ojcu Włochu, żołnierzu neapolitańskiej mafii), postrach osiedla wzrostu siedzącego psa. Galerię męskich postaci uzupełniają: piękny policjant Cieszmir Wykręt, przedziwny aptekarz Balbin Rącznik, który słowami strzela jak z karabinu, podkomendny Krystiana, czyli osiłek Pancerny, małolat Przemek i ten najważniejszy - łysy Tymon, w którym Maryśka zakochuje się bez pamięci. Nie obywa się przy tym bez komplikacji, rzecz jasna. Zresztą jak we wszystkim w jej życiu.
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2019-11-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 580
Język oryginału: polski
Ogromnie rzadko zdarza mi się sięgać po książki z nurtu typowo lekkich, łatwych i przyjemnych, tym razem jednak tak właśnie się stało za sprawą debiutu literackiego autorstwa Magdaleny Czmochowskiej o nieco przewrotnym tytule „Cholerna książka”.
Bohaterką opowieści jest Maria Łódzka zwana przez przyjaciół Maryśką, kobieta u progu „magicznej” 40-stki w metryce. Jest ona również mamą, która wychowuje dwóch synów – Krzyśka i Jaśka, w czym wspomaga ją były mąż.
W perypetiach Maryśki mają swój wymierny udział jej przyjaciółki. Autorka wykreowała postacie kilku różnorodnych kobiet, którym zdecydowanie daleko do ideałów, dzięki czemu możemy stosunkowo łatwo się z nimi utożsamić przeżywając ich radości, smutki i wewnętrzne dylematy.
W powieści nie brakuje również mocno oryginalnych i z całą pewnością nietuzinkowych męskich postaci, od policjanta poprzez aptekarza będącego jednocześnie wschodzącą gwiazdą estrady, aż po byłego gangstera.
Książka, chociaż na pozór lekka i przezabawna niesie w sobie również wiele pozytywnych refleksji dotyczących między innymi tego, jak ważna w naszym życiu jest rodzina i prawdziwa przyjaźń.
Magdalena Czmochowska ukazując w taki, a nie inny sposób losy Maryśki pokazuje, że na miłość nigdy nie jest za późno bez względu na wszystkie wcześniejsze doświadczenia. W gruncie rzeczy mniej, lub bardziej otwarcie każdy z nas jej szuka i potrzebuje.
Podobnie rzecz się ma z innymi życiowymi zmianami, które, mimo, iż wiążą się z wyjściem poza własną strefę komfortu finalnie bardzo często są korzystne i pożyteczne.
Zdanie na okładce książki głosi, że Maryśka to Polska Bridget Jones, ja chyba, aż tak daleko nie posunęłabym się w porównaniach, chociaż znam tylko filmową odsłonę Birdget Jones.
Niemniej jednak, jeśli macie ochotę na dobrą zabawę oraz mnóstwo śmiechu przy lekturze to myślę, że książka ta będzie dobrym wyborem.
Czy Maryśka odnajdzie w końcu samą siebie i to, czego szuka? No i czy jej cholerna książka ;) w końcu ujrzy światło dzienne? Przeczytajcie sami.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/03/witajcie-w-zwariowanym-swiecie-maryski.html
Miejsce wydarzeń: Łódź.
Czas wydarzeń: współcześnie, rok z bardzo upalnym latem.
Ona: Maria, czyli Maryśka, lat 38. Rozwódka. Matka. Niepewna swoich możliwości emocjonalna ameba cierpiąca na syndrom odrzucenia. Właścicielka galopującej wyobraźni, niepowtarzalnego uroku osobistego i specyficznego toku myślenia. Rozpaczliwa w swoich pragnieniach. Z pracą krucho. Tkwi w finansowym dołku. Eksperymentuje w kuchni. Lubi oglądać świat przez pryzmat Disneya. Ma pecha i wiele marzeń, wielkie serce i naiwność dziecka. Głupio wierzy w miłość. Pragnie dobrego, mądrego i odpowiedzialnego faceta. Wyflacza się w myślach. Co czwartek celebruje Dzień Sprzątania. Pisze cholerną książkę.
Stan posiadania: 2 rodziców, 0 męża; 2 synów Krzyśka i Jaśka; 3 przyjaciółki: makijażystka Mania, lekarka Agata z doczepką – studiującą córką Wiki, częściowo bezrobotna Ewelina; „przyjaciele”: Konrad, postrach osiedla Krystian wzrostu siedzącego psa; znajomi: Pancerny.
* * * * *
Na Dadźboga i Trygława! Oesu! Nie-wiary-kuźwa-godne! Urwa mać! Co też w tej Cholernej książce się działo! Co? Normalne życie się toczyło... Ale jak! Często był to rollercoaster, z rzadka koło młyńskie. Komplikacji nie brakuje, z każdej strony. Ot, życie! Samo życie…
– Mama… – zaczął nieśmiało Jasiek. – Czy to dzień, kiedy leci ci krew i mówisz nam, że mamy nie zwracać uwagi, kiedy będziesz płakać albo na nas krzyczeć? (s. 424)
Samotne wychowywanie nastoletnich synów do łatwych nie należy. Maria dba o swoje latorośle, ale czasem uważa się z nieodpowiedzialną i niedojrzałą matkę. Stosuje niewerbalny mobbing na dzieciach, trenuje na nich swoją dorosłość, a oni czasami traktują ją z pobłażaniem. Ich dom to istny dom wariatów, bo ciągle coś się w nim dzieje. Ale kto by nie chciał zjeść na śniadanie maminych naleśników z mlekiem i colą, cynamonem, serkiem waniliowym czy kakao? Bo Maria dla swoich dzieci zrobi niemalże wszystko. Kocha ich miłością nieustającą (z wzajemnością), bo to jedyni mężczyźni w jej życiu.
Który to już facet? Który to już raz? (s. 510)
Maryśka za bardzo chce męskiego ramienia (i nie tylko), a potem za szybko i za bardzo się angażuje. Portal randkowy Akuku spełnia swoje zadanie w nieco przewrotny sposób. Bohaterka wikła się w dziwne relacje z facetami, którzy chcą od niej tylko jednego. Przyciąga do siebie pewien typ mężczyzn, których nawet nie odstrasza jej dwudziestokilogramowy nadbagaż. Ponoć każda potwora… Współczesny świat skomplikowanych relacji damsko-męskich nie ułatwia jej znalezienia tego jedynego. Maria sama zadaje sobie pytanie: „Jak to jest z tymi facetami, że żyć się bez nich nie da, a zabić szkoda?” – ot, dylemat, nie tylko bohaterki. W powieści rozwija się miłość dojrzała w różnych odsłonach i w różnych relacjach: z dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi, z mężczyznami, tworząc psychologiczny obraz polskiego społeczeństwa.
Chcę napisać tę cholerną książkę, bo pochwaliłam się znajomym na Facebooku, że zamierzam to zrobić… (s. 12)
Słowo się rzekło, kobyłka… nie chce podejść do płota. Początki pisania do łatwych nie należą. Z czasem zapala się żaróweczka, że jej „takie” życie jest dobrym tematem. Maryśka pisze, robi notatki i martwi się o zawartość cholernej książki. Wskakuje na główkę w świat swojego książkowego alter ego i dłubie w niej. Odniosłam wrażenie, że bohaterka do pewnego stopnia jest alter ego autorki. Obie łączy wiek, zawód, własny biznes, bycie mamą dwóch synów.
Ożeż ty pierogu w kropki! (s. 263)
Od humoru w tej książce aż kipi! Komizm rozmnaża się przez pączkowanie (chyba). Maryśka to mieszanka wybuchowa sama dla siebie i dla otoczenia, ściągająca na siebie wszelkie katastrofy. Jest nieźle zakręcona i to ona napędza akcję, a wtóruje jej grono przyjaciół i nowi znajomi. Sytuacje komiczne pojawiają się jedna po drugiej. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, kilka razy śmiałam się w głos i płakałam ze śmiechu! Bo Maryśka ma… ryśka na punkcie facetów, choć czasem obiera politykę „precz z facetami”. Gubi się w świecie współczesnych randek i ponosi tego zabawne konsekwencje, zwłaszcza dla czytelnika. Do tego jej zabawne listy wszelkiej maści.
Swobodny i lekki styl, komunikatywny język, w którym pojawiają się „żyletki” i insze wulgaryzmy, sarkazm i autoironia w użyciu, świetne dialogi, także w esemesach i komunikatorach, autokorekta w telefonach, specyfika języka kilku bohaterów. Rozbrajały mnie niektóre metafory („pluła żyletkami”) i porównania („myśli o Aleksie wyciągnęły mnie z objęć Morfeusza jak marchewkę z ziemi”). Powiedzonka Maryśki weszły już do mojego słownictwa oraz „grzebalnia”. Podziwiam talent onomastyczny autorki do tworzenia niebanalnych nazw własnych w połączeniu z zawodem i osobowością: Cieszmir Wykręt, Balbin Rącznik, Krystian Poppcuci. Sza-po-ba!
– Bowe, Kfyfiek, dajef go, kokfif! (s. 574)
Bawią też panowie niezależnie od wieku, a jest ich w powieści wielu. Stanowią paletę (nie)nasyconych barw. Piękny policjant i jego syn Marek z wadą wymowy, aptekarz mówiący z prędkością karabinu maszynowego, Krystian walczący z przerywnikami łacińskimi, osiłek Pancerny od podnoszenia żabki, malujący Konrad, łysy Tymon, namolny Julek, za młody Darek, mamiąco-pasożytujący Szymon, faszysta umysłowy Jerzy, małoletni dżentelmen Przemek, złotousty Remigiusz. Mężczyźni całkiem, całkiem (nie) do rzeczy. W którym Maryśka zakocha się bez pamięci?
Prawda, że pozory mylą. Że w fajnej okładce znowu nie kryła się żadna fabuła. (s. 416)
Mimo humorystycznego wydźwięku i lekkiego tonu, to powieść, w którą autorka wplotła niejedną mądrość życiową. Na kilku przykładach pokazała, jak bardzo pozory mylą, jak powierzchowne ocenianie ludzi krzywdzi ich i wystawia nam ocenę z człowieczeństwa. Obrywa się facetom za ich niestałość w uczuciach i latanie jak motylek z kwiatka na kwiatek. Za to podkreślona została przyjaźń – nieważne są różnice charakterów i systemy wartości, gdy można się znakomicie uzupełniać, pomagać sobie, razem spędzać czas, dzielić się radościami i smutkami nie tylko w cztery oczy, ale i dzięki esemesom i komunikatorowi. Czasami przyjaciel ma siusiaka i można to przeboleć. Codzienne literackie bolączki i problemy, sukcesy i porażki, nadzieje i marzenia to wszystko skłania do zadumy nad własnym życiem.
Poznałam faceta, rozumiesz. Przez net, bo jakoś mi to klubowe towarzystwo nie podchodzi. (s. 64)
Cholerna książka wypełniona jest miękkimi emocjami, humorem, rodzinnym ciepłem, przyjaźnią i miłością, w której rzeczywistość jest naszą codziennością z problemami współczesnego społeczeństwa, a rodzina (patchworkowa) i przyjaciele stanowią jej główny ośrodek. Przypomina, aby być sobą, a nie tylko funkcjonować w rolach społecznych. Cholerna książka Magdaleny Czmochowskiej absolutnie nie jest cholerną książką! Jest życiowa i mądra, a Maryśka to polska Bridget. Obowiązkowa lektura dla każdej kobiety. Sięgnijcie po ten debiut literacki i spędźcie rok z Maryśką. Zacznijcie w Nowy Rok.
Magdalena Miłosz mieszka w Londynie, pisze książki i prowadzi całkiem udane życie. Teraz jednak powraca do domu, do Majaków, małego miasteczka nad rzeką...
,,Mocna. Poruszająca. Prawdziwa. Inspirująca opowieść o sile uczucia, które może zaskoczyć cię w najmniej oczekiwanym momencie." Wiktor Krajewski ...
Przeczytane:2020-01-26,
Choć Bridget Jones nie zachwyciła mnie tak, jak innych, to kiedy przeczytałam, że Cholerna książka będzie o perypetiach takiej polskiej Bridget - uznałam, że muszę to przeczytać. Z racji tego, że mam już jakieś zaufanie do polskich autorów spodziewałam się czegoś po prostu przyjemnego w odbiorze. No dobrze, to jak wyszło w rzeczywistości?
Maryśka jest prawie czterdziestoletnią rozwódką, singielką, z dwójką dzieci. Próbuje sobie radzić w tym pokręconym życiu, choć los często rzuca jej kłody pod nogi. Nie ma nawet zrozumienia w swoich synach, którzy wolą dzień spędzić przed komputerem, niż pogadać z własną matką. No cóż. Żeby było jeszcze ciekawiej, Maryśka ma ogromny problem z facetami: każdy ma w sobie jakiś defekt, który z miejsca go dyskwalifikuje. Poznaje ich na jednym z portali randkowych, więc w zasadzie nie ma czemu się dziwić. Może jednak zawsze liczyć na swoje najlepsze przyjaciółki oraz przyjaciela, Krystiana (były gangster). Jak widać na załączonym obrazku, życie kobiety nie do końca jest usłane różami, jednak i tak czerpie z niego, ile się da. Czy dasz się porwać przygodom Maryśki?
Standardowo zacznę od mojej opinii na temat głównej bohaterki. Otóż Maryśka lub może bardziej poważnie: Marysia nie jest kobietą, którą polubi każdy. Jej podejście do życia, ciągłe narzekanie na życie miłosne i naiwność mogą niejednego czytelnika wprawić w złość. Przyznaję się bez bicia, że ja również czułam zniesmaczenie, czytając o tym, jak kobieta na siłę próbowała znaleźć mężczyznę, a potem uprawiała seks z ledwo poznanym facetem. No, ja jestem w stanie zrozumieć takie rzeczy: że samotność, że potrzeba i tak dalej, ale się szanujmy. W końcowym rozrachunku jest to jednak sympatyczna babka, która mimo swojej naiwności ma ogromne serce i zawsze jest gotowa przybyć na ratunek.
Ciekawy jest również sposób wychowywania synów. Pozwala im na całodniowe sesje grania, ale kiedy muszą coś zrobić, to pozostaje stanowcza. Najczęściej patrzy na Jaśka i Krzyśka wzrokiem zabójcy i podobno to działa. Podobno. Wiadomo, że każda matka wychowuje swoje dzieci inaczej, a ja dzieci nie mam i też nie powinnam się za bardzo wypowiadać na ten temat, jednak... No takie pozwalanie chłopakom na tyle czasu spędzonego w domu, przed komputerem jest po prostu nieodpowiednie.
Przejdę już do samej fabuły książki. Przede wszystkim muszę się przyczepić do zbyt rozwlekłego przedstawienia całej tej historii. Książka ma ponad 500 stron, jednak gdyby wyciąć niepotrzebne dialogi i opisy sytuacji, miałaby ona spokojnie 300 z hakiem. Przez to, czytanie musiałam sobie podzielić na kilka dni (wyszedł ponad tydzień...), bo po prostu nie dałabym rady machnąć jej w dwa czy trzy dni. Męczyłam się i po kilkudziesięciu stronach musiałam ją odkładać.
Na wielki plus jest zdecydowanie humor, jaki czytelnik może spotkać w tej Cholernej książce. Uwierzcie mi, ale bywały fragmenty, przy których po prostu ryczałam ze śmiechu. Najmilej wspominam scenę, gdzie główna bohaterka udaje się na basen z przyjaciółkami, a tam natyka wiele przeszkód. W dodatku akurat doszłam do tego momentu późnym wieczorem, więc ciszę nocną zakłócało moje chrząkanie ze śmiechu. No cóż. Przepraszam mamo i tato?
Jest to powieść, która nie wszystkim przypadnie do gustu. Niektórzy uznają, że humor, jaki jest tu przedstawiony, sięga poziomem dna oceanu, ale innym może akurat się on spodobać. Gdyby nie to, że lektura książki mnie chwilami zbyt mocno męczyła, dałabym jej zdecydowanie wyższą ocenę. Ponieważ uważam, że Cholerna książka będzie świetnym rozluźnieniem po całym dniu pracy, nawet gdy będzie czytana po kilka stron.
Jeżeli poszukujecie dobrej książki, która okaże się świetną komedią obyczajową w wersji książkowej, to polecam Wam właśnie powieść Magdaleny Czmochowskiej. Jednak, jeśli nie lubicie tak grubych książek, to być może warto zainteresować się przykładowo Bezradnikiem małżeńskim Polly Williams, który może być równie świetną rozluźniającą lekturą.