Podobno nie wysiada się z pędzącego pociągu. Tę zasadę wyznaje zarówno Kuba Szpikulec, seryjny morderca, którego swoistym celem są prostytutki, jak i tropiący go funkcjonariusze z grupy zadaniowej. Ale Szpikulec to nie jedyne zmartwienie organów ścigania. Uwikłani w walkę z własnymi demonami policjanci robią co w ich mocy, by sprostać stawianym przed nimi wymaganiom. Nie cofną się nawet przed zawieraniem sojuszy z tymi, od których powinni trzymać się jak najdalej.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2020-01-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
Są książki, które wręcz mnie przyciągają. Mogą mieć niepozorne okładki, niekoniecznie zachęcający opis, a jednak mają w sobie to coś, co mnie hipnotyzuje. Na Kazimierza Kyrcza Jr. trafiłam przypadkowo, zaintrygowana dość skrajnymi opiniami. Jedni uznawali jego książki za super, inni zaś za coś niewartego uwagi. Pomijając wtedy fakt, że zaciekawiła mnie okładkowa notka, to w takich przypadkach uwielbiam sprawdzać, gdzie ulokuje się moja opinia. Czy będę wśród tych zadowolonych, czy wręcz przeciwnie.
W Krakowie od dłuższego już czasu grasuje seryjny morderca nazwany przez dziennikarzy Kubą Szpikulcem. Jego celem są prostytutki, które dla niego są niczym - zbędne śmieci, które sprowadzają porządnych ludzi na złą drogę, doprowadzają ich do grzeszenia. Policja ma pełne ręce roboty, a dodatkowo musi się uporać z własnymi problemami. Dodatkowo okazuje się, że funkcjonariusze posuwają się do robienia rzeczy, które im nie przystoją. Co więcej, nawiązują bliskie kontakty z tymi, z którymi nie powinna zadawać się w ten sposób. Sprawę Kuby Szpikulca obejmuje Edyta Fortuna, która prócz rozwiązania sprawy seryjnego mordercy, dodatkowo musi okiełznać swój męski zespół śledczych.
Złapanie sprawcy jest nie lada wyzwaniem, bo co rusz pojawiają się nowi naśladowcy tacy jak Artur Porudzki, którego psychika skrzywiona jest za sprawą nadopiekuńczej matki, która nie zdaje sobie sprawy z tego, że swoim zachowaniem krzywdzi zarówno syna, jak i innych ludzi, bo mężczyzna w specyficzny sposób daje upust swoim emocjom.
Poznajemy także Michała Walczaka, którego relacje z matką również nie są normalne. Mężczyzna wręcz zmusza się do tego, by odwiedzać matkę w zakładzie opieki. Wizyty u niej kosztują go naprawdę wiele energii i emocji.
Co ciekawe, to o czym wspomniałam, to niewielka część wątków, jakie przeplatają się w powieści Kazimierza Kyrcza Jr. . Jedyne co mnie zirytowało, to brak jakiejkolwiek wzmianki o tym, że "Chłopcy, których kochano za mocno" to druga, a nie pierwsza część cyklu. Jak tylko zaczęłam czytać, to odniosłam wrażenie, że znajduję się w środku akcji, co dało mi do myślenia. Po przeszukaniu internetu okazało się, że faktycznie powinnam zacząć od powieści pt. "Dziewczyny, które miał na myśli", a nie od powyższego tytułu. Nienawidzę braku oznaczeń w przypadku serii, bo czytanie wyrywkowo historii, która powinna mieć logiczny i chronologiczny ciąg jest bezsensowne. Jednak pomijając ten fakt, książka jak dla mnie warta jest uwagi. Muszę powiedzieć, że wciągnęła mnie praktycznie od pierwszych stron i cieszę się, że posiadała wiele wątków, co powodowało, że musiałam się na niej skupić, a nie czytać ot tak bez zastanowienia. W tej chwili kończę pierwszą część, a lada dzień planuję usiąść do "Kobiety, które nienawidzą". Osobiście polecam ten cykl, choć proponuję czytać go w odpowiedniej kolejności.
W królestwie ślepców jednooki jest królem ;
Cześć czołem ❤
Biorąc do ręki kryminał, thiller z domieszką dreszczowca #kazimierzkurcz #wydawnictwoharpercollins spodziewałam się dobrej powieści z konkretną akcją w tle, tym bardziej że o tej książce czytałam w czasopiśmie Twoja Ksiegarnia, zachęcała, wabiła , promowała, odnosiła się do ; modnych ; w tych czasach pisarzy, na zachętę aby do końca jej nie skreślić, dać Wam kochani szansę byście sami wyrobili własne zdanie, napiszę parę słów.😘
Akcja powieści odbywa sie w Krakowie, gdzie tam dochodzi do brutalnych morderstw na prostytutkach. Policja szuka mordercy którego nazwano Szpikulec, którego metodą jest ćwiartowanie ciał. Niestety podczas dochodzenia, giną w równie makabryczny sposób inne osoby które przypadkiem zabawiły się kosztem Szpikulca biorąc przykład z najlepszego. O tyle trudniej dowieść winnych którzy wplątani w patologię, w narkotyki, w ciemne układy, całość wieńczona jest policją która nie grzeszy lenistwem, gdzie wóda leje sie strumieniami, gdzie każda decyzja podjęta pod wpływem kaca, jest tą złą stroną. Na szczęście komisarz Fortuna ma głowę na karku i udaje się w raz z Bednarskim dopaść psychola.
Nie wpadłam w zachwyt, bardzo nie obrazowo opisane miejsca, charakter nie spójny, a najbardziej irytujące są teksty, banalne, głupie, puste, dialogi ciągnięte na siłę jakby liczyła się ilość stron, a nie treść. Pomimo wszystko, nie chcąc zrobić jej większej krzywdy, pozostawiam resztę bez komentarza. Dla mnie w skali od 1/10 daję mocne 3. Być może dla Was to będzie odktycie, wielkie WOW , no mnie tylko zirytowało...jak czytać powieści to dobre, te które poruszą Twoją wyobraźnię, serce, czytać po to by na regale w pamięci pozostawić ślad istnienia.❤ Dobrego dnia🍷
Okładka tej książki przyciągnęła mój wzrok. Widzimy młodego mężczyznę z wąsem, w różnych odcieniach. Ciekawy projekt, mam nadzieję, że przyciągnie jeszcze wiele innych spojrzeń i zachęci, by kupić, a następnie przeczytać tę powieść.
Niestety nie posiada skrzydełek, więc nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Kremowe stronice, duża czcionka, literówek brak. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Wasze oczy się nie przemęczą. ;)
Pierwsze spotkanie z autorem, mogę przyznać, przebiegło pomyślnie. Nawet bardzo pomyślnie. Czyta się lekko, przyjemnie, be jakichkolwiek przeszkód. Słownictwo nie jest górnolotne, a wręcz proste. Nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba ta historia i szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, aż przeczytam inny tytuł tego pisarza, a mianowicie "Dziewczyny, które miał na myśli". Cenię autora za stworzenie naprawdę pokopanej historii, ale dużo z tego, co ma tu miejsce dzieje się w naszym świecie. Sam tytuł, który brzmi bardzo realistycznie... I nawet przed tą lekturą, wiedziałam, że takie rzeczy, jakie opisuje pan Kazimierz, niestety mają miejsce... Więc zdecydowany plus za lekkość oraz realność.
Bohaterów mamy tutaj kilku, ale nie chcę zbyt wiele zdradzać, więc wypowiem się ogólnikowo. Każdy z nich jest inny, chociaż jeden element łączy ich wszystkich. Jaki? Tego też Wam nie zdradzę. Wielu z nich wydawać się może zgoła inny w oczach pozostałych bohaterów, jednak gdy przerzucicie się na ich myślenie, oj możecie się zdziwić. Sama nie spodziewałam się takiej... bezpośredniości... Jednak... to samo życie. Postacie są jak najbardziej realistyczne, nie papierowe i bezbarwne.
Kurcze, aż sama nie wiem, co jeszcze mogłabym o niej napisać, tak, by nie zdradzić Wam za wiele... Wiem jedno, jeśli lubicie kryminały, to ten jak najbardziej polecam. Jest akcja, jest sensowna fabuła. Są wydarzenia, które sprawiają, że akcja biegnie bardzo szybko. A samo zakończenie? Cóż, nie tego byśmy się spodziewali, zdecydowanie.
Myślę, że jest to książka dla osób zdecydowanych i oswojonych z trupami. Jest ich kilka w tej pozycji i myślę, że jeśli ktoś nie ma mocnych nerwów, to nie ma co się na nią porywać.
Nie przedłużając, po prostu ją Wam polecam. Niech dowodem na to będzie fakt, że poluję na kolejną powieść autora, a gdyby nie przypadła mi do gustu, tak by po prostu nie było. :)
Kiedy zobaczyłam książkę Chłopcy, których kochano za mocno Kazimierza Kyrcza jr nie miałam żadnych skojarzeń, bo nie czytałam wcześniejszych powieści autora Podwójnej pętli, Dziewczyn, które miał na myśli ani zbiorów opowiadań Femme fatale i Okruchów mroku. Do przeczytania książki zachęciła mnie umieszczona na okładce opinia Wojciecha Chmielarza, że jest to mroczny i brutalny dreszczowiec oraz to, że autor kryminału jest oficerem krakowskiej policji.
Kraków, czasy współczesne. Za prowizorycznym kościołem na Ruczaju ksiądz Franciszek Brzuszka znajduje zaszlachtowaną kobietę. Sprawca zadał sobie sporo trudu, bo ułożył kawałki ciała według przemyślanej koncepcji. Jak się wkrótce okazuje po mieście grasuje seryjny morderca, który morduje prostytutki jakby chciał oczyścić rasę ludzką od grzechu rozpusty i porubstwa. Zespół policjantów z grupy zadaniowej tropi Kubę Szpikulca, a jednocześnie walczy z własnymi demonami.
Przyznam, że początek kryminału wprowadził mnie w osłupienie i obrzydzenie. Zastanawiałam się, czy czytać dalej, ale jednak postanowiłam poznać do końca tę historię i uważam, że to była dobra decyzja. Akcja przebiegała sprawnie i gdzieś w środku tylko lekko zwolniła, a koniec był równie szokujący jak początek. Bardzo podobała mi się plejada zróżnicowanych bohaterów-policjantów z grupy zadaniowej. Edyta Fortuna, początkująca komisarz policji, która na sprawie Szpikulca prawie zjadła zęby. Przenosi niepowodzenia w sprawach osobistych do pracy i wyżywa się na podwładnych. Sierżant Krzysztof Wierzbicki, muskularny, ale pozbawiony umiejętności dedukcyjnych, z żelem we włosach i miodem w uszach. Sierżant sztabowy Tytus Marchwica, wielki, gruby, ciągle chrupiący marchewki. Komisarz Sebastian Bednarski, samotnie wychowujący nastoletnią córkę. Skuteczny w przesłuchaniach podejrzanych i niezbyt przestrzegający policyjnych procedur. Po latach babrania się w ludzkim syfie i zmagań z głupotą przełożonych, nauczył się pragmatyzmu i nastawienia na cel. Podkomisarz Inga Chajec, ślicznotka czuła na punkcie własnego wyglądu i nie do końca określonej orientacji seksualnej. Starszy aspirant Zdzisław Kosturek, jedną nogą na emeryturze, ale wciąż sprawny policjant. Naczelnik komendy Andrzej Markowicz uważany powszechnie za śliskiego gościa. Postaci jest dużo i wszystkie charakterne.
Autor powieści jest oficerem krakowskiej policji, więc od podszewki zna środowisko funkcjonariuszy prawa. Przyznam, że obraz policji nie jest zbyt pochlebny i trudno w jej szeregach znaleźć tytanów intelektu, a ci wyróżniający się, z doświadczeniem mają bardzo dużo dodatkowej pracy, za którą nie idzie odpowiednie wynagrodzenie. Młodzi policjanci nic nie umieją i co gorsze, nie chcą się uczyć. Nikt ich do pracy i nauki nie goni, aby przypadkiem nie zrazili się do służby, a dostają takie samo wynagrodzenie, co starsi służbą wywalczyli latami harówki. Policjanci nie żyją tylko łapaniem morderców, ale są też imprezy integracyjne oscylujące wokół spraw służbowych, technicznych i związanych z seksem. Opite alkoholem, obrzygane i zaprawione ostrym seksem. Od połowy książki zaczęłam się śmiać z farsy i tekstów policyjnych rozmów, aż trudno uwierzyć, że mogą tak przebiegać. Ciekawe czy to świadomy zabieg autora, czy też dialogi policjantów faktycznie takie są.
,,Chłopcy, których kochano za mocno" to bardzo dobry kryminał, który pod wieloma względami szokuje i sprawia, że nie można o nim zapomnieć. Narastająca złość bohaterów, która szuka ujścia i kolejne decyzje pociągające za sobą następne wymieszane w policyjnym cyrku. Ogrom zła, które zadaje bliska osoba jest trudny do przyjęcia nawet przez policjantów, którzy latami pracy uodparniają się na jego przejawy. Mocny kryminał, który wiele osób zaszokuje. Zachęcam do przeczytania:)
Wciąga. Postaci policjantów świetne. Wątek Ciary beznadziejny. Po co? Trochę chaosu i za dużo powiedzonek, zwrotów frazeologicznych.
Po książkę "Chłopcy, których kochano za mocno" sięgnęłam zachęcona rekomendacją Wojciecha Chmielarza. Niestety, po lekturze, muszę stwierdzić, że nasz gust czytelniczy mocno się rozmija...
Świat przedstawiony w powieści jest zły. Każdy tu jest potencjalnym zabójcą, mordercą bez wyrzutów sumienia. Każdy myśli o sobie, nie ma tu miejsca na empatię czy zrozumienie. No chyba, że mówimy o środowisku policyjnym, bo oni, dziwnie, bo dziwnie, ale starają się siebie wspierać, choć skutki tego są raczej też kiepskie.
Styl powieści wydaje mi się ukierunkowany w bardzo wąską grupę odbiorców – ja tak z 1/3 dialogów w ogóle nie zrozumiałam.
Ogromna ilość postaci, wątków, ich historii, prócz pokazania, że świat jest zły, nic tu nie wnosi. Gubiłam się co chwilę, książka mnie zmęczyła i wpędziła w naprawdę podły nastrój. To zdecydowanie nie była lektura dla mnie.
SWOJSKI KUBA ROZPRUWACZ
Twórczość Kazimierza Kyrcza Jr. lubię od lat. Nie uwielbiam, nie zachwycam się nią, ale lubię, chociaż jeśli miałbym wybierać, powiedziałbym że lepiej wychodzą mu horrory, niż thrillery. Co się jednak dziwić, skoro dreszczowce to gatunek, o którym zbyt wiele dobrego nie da się powiedzieć. A co można powiedzieć o „Chłopcach, których kochano za mocno”? Przede wszystkim, że to niezła lektura, mało oryginalna i nie wybitnie napisana, ale niezła i nie nudząca.
Fabuła opowiada o seryjnym mordercy prostytutek, którego okrzyknięto mianem Kuby Szpikulca. Kto nim jest? Dlaczego to robi? I czy jest to tylko jeden człowiek? Bo równie dobrze może zabijać ta sama osoba, jak i jakiś naśladowca, a wtedy problem skomplikuje się jeszcze bardziej…
I tu na scenę wkracza policja. Policja, która ma własne problemy i musi posuwać się do robienia rzeczy, których funkcjonariuszom robić nie wypada. Co więcej bywa też całkiem blisko z tymi, z którymi blisko być nie powinna. Czy taka zbieranina ma w ogóle szansę rozwikłać zagadkę, z którą przyszło im się zmierzyć?
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/02/chopcy-ktorych-kochano-za-mocno.html
Czy przyszło wam kiedyś do głowy, że przemiła sąsiadka z parteru cichcem planuje wasze morderstwo? Albo że starszy pan, z którym codziennie jeździcie...
Od dawna nie odnotowano nowych ofiar Kuby Szpikulca. Jego sprawę, ku rozczarowaniu komisarza Bednarskiego, przejmuje Archiwum X. Kiedy jednak na terenie...
Przeczytane:2021-11-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku - 110, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Dwa miesiące temu podzieliłam się z Wami moimi wrażeniami po lekturze kryminału Kazimierza Kyrcza Jr. "Dziewczyny, które miał na myśli". Był to pierwszy tom serii z seryjnym mordercą Kubą Szpikulcem, kończący się w dość zaskakujący sposób.
W drugiej części autor wcale nie spieszy się z zaspokojeniem ciekawości czytelnika co do tamtych wydarzeń.
Przedstawia nam najpierw Artura Porudzkiego, który ma dwadzieścia trzy lata a każda wykonywana przez niego czynność jest nadzorowana przez matkę; również czynności fizjologiczne czy prysznic. Nie wspomnę co wieńczy dzieło kąpieli... Artur nie może spełnić swoich marzeń, postanawia więc podszywać się pod innych i realizować, choćby na krótką metę pragnienia. Finalnie chce zostać Kwasicielem - pogromcą brudasów! W jaki sposób? Odpowiedź znajdziecie w książce.
Wracając do głównej sprawy, czyli seryjnego mordercy Kuby Szpikulca, nie ma zbyt wiele do roztrząsania, bowiem temat utknął. Winowajca nieco się przyczaił i mniej działa a w Krakowie, owszem, mordują i wycinają "zetki", ale to raczej naśladowcy lub pragnący zwalić na "biednego" Kubę swoje zbrodnie.
A co robi Kuba? Sam wpada w tarapaty! Nie uwierzycie z czyjej winy?!
Policyjna grupa zajmująca się Szpikulcem rozrosła się w ostatnim czasie o podkomisarz Ingę Chajec, dowodzi zaś komisarz Edyta Fortuna. Tytusa, Kosturka i Kogucika już znamy... Edytę w sumie też, ale w pierwszym tomie pełniła nieco inną funkcję i życiowo i zawodowo. Teraz wiele się zmieniło i pani komisarz się wścieka...
Jeśli zamierzasz przeczytać ten tom to - uwaga, będzie spojler - pomiń najbliższy akapit. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Po prawie roku nieobecności do pracy wraca Sebastian Bednarski. Zapytacie, jak to wraca, przecież w pierwszym tomie Michał wyraźnie powiedział, że umarł! Cóż, tego wyjaśniać nie będę :) Sebastian zostaje jednak zdegradowany, choć wielu docenia jego pracę i pozwala się wykazać podczas przesłuchań i nie tylko. Mężczyzna nie potrafi odtworzyć wszystkich relacji jakie miał z poszczególnymi współpracownicami i wikła się w nowe... równie namiętne...
Autor mniej w tej części poszalał. Mam na myśli to, że w poprzednim tomie wiele wątków było dość abstrakcyjnych i mocno zawiłych. Nie twierdzę, że teraz jest prosto, łatwo i "z górki", ale bardziej mi się podobało. Jest konkretnie, więcej relacji międzyludzkich, koleżeństwa, przyjaźni, a poszczególne drobne wydarzenia w prostszy sposób łączą się zmierzając do finału.
Bohaterowie wcale nie mają lekkiego życia, bowiem Kyrcz wysyła ich za tropami Szpikulca w różne miejsca, na rozmowy z ludźmi, którzy nie zawsze mają czyste intencje. Pajęczyna rozrasta się coraz dalej, coraz większe zatacza kręgi. Tylko czy pozwoli to policji rozwiązać sprawę seryjnego?
Jakie plusy mają "Chłopcy..."? Niewątpliwie krótkie rozdziały, wnikliwie rozbudowana przeszłość bohaterów (zwłaszcza zatrzymywanych przez policję) a przede wszystkim... zaburzona chronologia! Tak, chwilami człowiekowi wydaje się, że przez nią tylko się gubi ale z czasem i po poznaniu niektórych faktów, doceni ten zabieg. Jeśli chodzi o mnogość wątków pobocznych to już sami musi ocenić, bo jeśli lubicie kiedy jest ich sporo, będziecie zadowoleni.
Ogromny minus dla mnie, jako posiadaczki świnki morskiej - nie mogłam wybaczyć autorowi tego, co z tymi zwierzątkami robił jeden z bohaterów :(
Podsumowując - "Chłopcy, których kochano za mocno" to kryminał osadzony w krakowskiej scenerii, pełny lejącej się krwi, ślepych tropów, prostytutek, seksu w pracy a na deser znalazło się też samobójstwo! Zupełnie się tego nie spodziewałam. W książce nie zabrakło molestowania, robienia kariery czy osób z chorobami psychicznymi. A dzięki temu, że autor pochodzi ze środowiska policyjnego, opisując ludzi parających się łapaniem przestępców, nie zapomniał nawet o pracownikach policyjnych, czyli nie-policjantach.
Kto stał się ofiarą Kuby w tej części i czym zaskoczył nas autor w finale? Wy sprawdźcie a ja zaczynam szukać miejsca w grafiku na kolejny tom tej serii!