Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2009-06-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: b.d
Liczba stron: 232
W książce „ Był sobie złodziej” narracja jest pierwszoosobowa, co pozwala doskonale wczuć się w rolę bohatera, ale czy do końca chcemy wcielać się w takiego bohatera który jest złodziejem? Odpowiem, chcemy. To nie jest zwykły bezwzględny złodziejaszek, to jest profesjonalista, który nie okrada bezbronnych osób, nie wyrywa starszym paniom torebek na ulicy. Powiecie złodziej to złodziej, niby tak, ale tego gościa można polubić, mało tego można mu kibicować i życzyć żeby jakimś cudem udało mu się wybrnąć z kłopotów, w które ma ”szczęście” wpadać.
"To, że ładowałem się z jednej kabały w drugą, kłamałem, uciekałem i zabijałem, było logiczną konsekwencją mojej przeszłości. Widać inaczej już nie umiałem. Dawno temu kupiłem bilet donikąd i nie umiem w porę wysiąść z pociągu. Przede mną ostatnia stacja. Może popełniłem kolejny błąd, ale jednego byłem pewien - nie zgniję w więzieniu."
Po skończonej lekturze możecie nieco dłużej obserwować ludzi, którzy kręcą się np. na parkingu i zadawać sobie pytanie czy aby na pewno szukają oni swojego samochodu? I czy gościu, który stoi przed klatką czeka na kogoś czy może bada teren, a może jego kolega zajmuje się już mieszkaniem twojego sąsiada w klatce obok?
Wyobraźnia pracuje, oj pracuje, ale najważniejsze, że autorowi Jackowi Skowrońskiemu wyobraźnia podsunęła pomysł na taką świetną książkę, polecam!
NOWA WSPÓLNA POWIEŚĆ NAJPOPULARNIEJSZEGO POLSKIEGO DUETU PISARSKIEGO! TYM RAZEM ZAPRASZAJĄ DO TRÓJMIASTA, GDZIE ICH BOHATEROWIE WPLĄTALI SIĘ, OCZYWIŚCIE...
ONA - pisarka, z pozoru twardzielka, a naprawdę marzycielka. Trochę dziwna, bo nie lubi ani złota, ani brylantów, uwielbia natomiast gadżeciki i... golonkę...
Przeczytane:2013-08-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - 52 książki 2013,