Brzydcy ludzie

Ocena: 5.58 (12 głosów)

Kiedy nadchodzi czas trudnych wyborów...

Henryk, owdowiały przed trzema dekadami, mieszka sam, żyjąc wspomnieniami o ukochanej żonie. Mimo wieku stara się sobie radzić - drobne zakupy, spacery i wizyty córki Trudy wypełniają jego dni.

Kiedy rodzina organizuje przyjęcie z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, pozornie radosne wydarzenie staje się początkiem serii napięć. Urodzinowy prezent wywołuje u jubilata gniew. Tymczasem podczas porządków Truda natrafia na tajemnicze zdjęcie z miłosną dedykacją, co rodzi pytania o nieznaną przeszłość ojca.

Wkrótce nieoczekiwany splot wydarzeń komplikuje życie Henryka i jego rodziny. Teraz tylko siła ich więzi i wzajemna miłość zdecydują, czy czeka ich bolesne rozczarowanie, czy uzdrowienie.

Brzydcy ludzie to nowa powieść Żanety Pawlik, autorki ciepło przyjętych przez czytelników książek Mowy nie ma! (2022), Tamarynd (2023), Światło o zmierzchu (2023) i Za zasłoną milczenia (2024)

Informacje dodatkowe o Brzydcy ludzie:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2025-01-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788383354644
Liczba stron: 352

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Brzydcy ludzie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Brzydcy ludzie - opinie o książce

„Brzydcy ludzie” Żanety Pawlik to kolejny tytuł autorki, który miałam przyjemność czytać. Trzeba przyznać, że autorka w niezwykle codziennych powieściach, które przedstawiają zwyczajne historie, które mogą spotkać każdego z nas, daje nam wiele emocji, porusza trudne tematy i zmusza do przemyśleń.
Poznajemy sympatycznego Henryka, który owdowiał przed wielu laty, jednak wciąż pozostaje samotny, wracając wciąż myślami do zmarłej żony. Wiedzie spokojne życie, w którym każdego dnia odwiedza go córka Truda. Truda jest dobrą dziewczyną, która jest jednak bardzo zapracowana, a także znajduje się pod ogromnym wpływem męża chcącego przejąć kontrolę nad życiem Henryka.
Okrągłe urodziny Henryka są idealną okazją do zorganizowania imprezy niespodzianki, która jednak w wyniku splotu zdarzeń, przynosi więcej sporów, aniżeli radości. Tajemnice z przeszłości, które mogą ujrzeć światło dzienne, wydarzenia dnia dzisiejszego, które dla wszystkich okazują się niespodziewane… wiele zaskoczeń i emocji, które mogą potoczyć życie bohaterów w różnym kierunku, ale w którą stronę się ono potoczy, tego dowiemy się, sięgając po ten tytuł!
Starość nie jest częstym motywem w książkach, bo często również mówi się o tym, że jedyne, co Bogu nie wyszło to starość. Każdy ten fragment życia kojarzy głównie z niedołężnością, chorobami i zależnością od innych. Niemniej jednak nie zawsze musi ona tak wyglądać, bo często jest też tak, że osoby w podeszłym wieku same potrafią zadbać o swoje potrzeby, nie potrzebują ciągłego nadzoru, a jedynie wsparcia i rozmowy. Tak właśnie czuł się Pan Henryk, który niby miał obok wiele osób, ale czul się osamotniony, nigdy z nikim nie mógł porozmawiać o swoich problemach, a jedynie wszyscy oczekiwali, że będzie słuchał problemów innych. Myślę, że ludzie młodzi zdecydowanie powinni zwracać większą uwagę na potrzeby osób starszych, bo nie każdy musi wyłącznie wegetować w oczekiwaniu na śmierć, o czym często zdarza się innym zapominać.
Żaneta Pawlik potrafi pięknie wzbudzać emocje, aby nikt nie przeszedł obojętnie. Nie ukrywam, że podczas czytania nie dało rady powstrzymać łez, które płynęły strumieniami, ale naprawdę warto sięgnąć po ten tytuł, chociażby po to, aby zastanowić się nad tym, jak my traktujemy naszych bliskich i czy sami chcielibyśmy być kiedyś tak traktowani.
Piękna, poruszająca, a zarazem tak zwyczajna historia, którą wspaniale mi się czytało i którą bardzo serdecznie poleca wszystkim czytelnikom, bo naprawdę poznać bliżej Pana Henryka i towarzyszyć mu w tej trudnej drodze, którą spotkał na swoim życiu.
Serdecznie polecam ten tytuł każdemu, a wydawnictwu dziękuję za egzemplarz książki do recenzji.

Link do opinii
Avatar użytkownika - brunetkabooksrec
brunetkabooksrec
Przeczytane:2025-03-21, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,

Poznajemy Henryka, wdowca, który nie może zapomnieć o zmarłej żonie. Mężczyzna mimo wszystko stara się funkcjonować i może też liczyć na córkę Trudy, która jest nadopiekuńcza i stara się, by jej ojciec miał dobrze. Pewnego dnia rodzina organizuje przyjęcie z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, a jubilat wpada w gniew, gdy dostaje urodzinowy prezent.

Jesteście ciekawi, jakie perypetie czekają ojca z córką?

"Brzydcy ludzie” Żanety Pawlik to powieść obyczajowa, która porusza kwestie starości, akceptacji oraz ludzkich relacji w świecie. Nie zabraknie tutaj trudnych historii i skomplikowanych relacji rodzinnych . Autorka w mistrzowski sposób przedstawia zawirowania życiowe bohaterów, którzy muszą zmagać się z własnym postrzeganiem siebie oraz z oceną otoczenia. Książka jest napisana wciągającym stylem, a narracja płynie w sposób naturalny, co sprawia, że czytelnik łatwo angażuje się w losy postaci. Bohaterowie są różnorodni i dobrze nakreśleni; każdy z nich ma swoje unikalne wyzwania i historie, które składają się na całość opowieści. Żaneta Pawlik porusza trudne tematy, takie jak odrzucenie, poszukiwanie akceptacji oraz walka z własnymi demonami, co czyni tę powieść nie tylko emocjonalną, ale również refleksyjną. Jednym z mocnych punktów książki jest sposób w jaki autorka ukazuje, jak społeczne normy wpływają na postrzeganie siebie i innych. Żaneta Pawlik zachęca czytelników do zastanowienia się nad tym, co naprawdę definiuje piękno i jak ważne jest, aby zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy.

"Brzydcy ludzie” to książka, która z pewnością skłania do myślenia i może być inspiracją dla wielu, którzy zmagają się z podobnymi problemami. To opowieść o miłości, przyjaźni i odwadze w obliczu trudności, która pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury. Jeśli szukasz książki, która poruszy Twoje serce i umysł, zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję. Emocje gwarantowane. To piękna i poruszająca powieść.

Czytajcie! Polecam!


BRUNETTE BOOKS

Link do opinii

Życie człowieka przesypuje się niczym ziarnka piasków klepsydrze, a gdy ostatnia drobinka dosięgnie dna, kończy się nasza ziemska wędrówka. Egzystencję człowieka można porównać również do drogi, która dla każdego z nas ma inną długość. Ci którym dana została daleka trasa, na jej końcowym etapie trafiają na tor przeszkód, jakim jest starość. Właśnie na tym finałowym odcinku znalazł się Henryk - wdowiec z ósmym krzyżykiem na karku, który od trzech dekad wspomina swoją ukochaną żonę. Choć mieszka sam stara się sobie radzić z codziennymi obowiązkami, a jego dni wypełniają spacery i wizyty córki. Kiedy rodzina organizuje dla seniora urodzinowe przyjęcie, zamiast radosnego świętowania czeka na nich kłótnia oraz ciągle rosnąca seria napięć pomiędzy jej członkami, a znalezione przez Gertrudę w czasie sprzątania tajemnicze zdjęcie z miłosną dedykacją rodzi pytania o nieznaną przeszłość jej rodziców. Czy prawda głęboko ukryta od lat zaszkodzi więzi kobiety z ojcem? Czy żal okaże się silniejszy niż miłość?

 

Jestem ogromną wielbicielką pióra autorki, która okazuje się być świetną obserwatorką otaczającej nas rzeczywistości, a swoje spostrzeżenia przelewa na papier w pięknym, mądrym, momentami wręcz kwiecistym, aczkolwiek nie pozbawionym lekkości stylu. Jej prozę cechują niezwykła dbałość o każdy szczegóły, mistrzowska kreacja postaci, znajomość ludzkich charakterów, brutalna czasem wręcz szczerość, ale także wrażliwość oraz wyczucie.

 

Żaneta Pawlik w swoich powieściach porusza tak dobrze nam znane, a zarazem wydawać by się mogło tak odległe nam problemy, z którymi bardzo duża część naszego społeczeństwa musi się mierzyć dzień po dniu niczym chomik uwięziony na karuzeli. Tym razem pisarka zdecydowała się przybliżyć tę część naszego istnienia, która zdecydowanie się Panu Bogu nie udała, czyli jego schyłek. Ten okres często nazywany bywa jesienią życia. Czasem przypomina babie lato - kiedy człowiek może cieszyć się zasłużoną emeryturą, z dumą patrzeć na rosnące wnuki i ogrzewać się w blasku wspomnień. Jednak po pogodnych chwilach przychodzi listopadowa szaruga, a osoby w podeszłym wieku targane są chorobami niczym drzewa porywami wiatru. Gdy ciało odmawia posłuszeństwa, szwankują zmysły, a pamięć spowija mgła starsi ludzie muszą mierzyć się z wieloma ograniczeniami oraz wyzwaniami. Mimo że starają się być samodzielni w wielu kwestiach potrzebują wsparcia. Niemniej pomoc ze strony najbliższych nie może być nadopiekuńcza, nie powinna odbierać decyzyjności i prawa do dokonywania własnych wyborów, bo choć seniorzy z czasem stają się nieporadni czy zdani na cudzą łaskę jak dzieci, to absolutnie nie chcą być w ten sposób traktowani.

 

Ta pozycja to także znakomicie namalowany słowami obraz patchworkowej rodziny, której członków łączy tak naprawdę tylko wspólnie dzielona przestrzeń, gdyż każdy z nich krąży wokół własnej orbity. Chód emocjonalny i egoizm wyzierają z każdego kąta, a rozczarowanie czy wzajemne pretensje piętrzą się jak stos brudnych naczyń zlewie. Mimo że to Henryk gra główną rolę w tym spektaklu, to osoby z jego najbliższego otoczenia również mają tutaj swoje pięć minut. Każda z nich pozwala spojrzeć na prezentowane aspekty z innej strony oraz uchwycić to, co na istotniejsze.

 

To słodko – gorzka opowieść o przemijaniu, nieuchronności kresu egzystencji czy próbach pogodzenia się z tym, iż śmierć może czaić się dosłownie za każdym rokiem, wszak już tylu znajomych zabrała. Czasami otula ciepłem niczym puchaty koc, by za chwilę walnąć w nas emocjami jak obuchem w łeb. Nie pozbawiona sarkazmu czy humoru zmusza do refleksji, do spojrzenia na wiele spraw szerszej perspektywy bądź zrozumienia uczuć ludzi w podeszłym wieku. Oni też chcą czuć się potrzebni, docenieni, a młodzi ludzie mogą wiele się od nich nauczyć, czerpiąc wiedzę z ich doświadczenia. Należy im się szacunek, uwaga, nie tylko wtedy gdy upatrujemy w tym dla siebie własne korzyści, czy nienachalna troska, ponieważ my też, jeśli uda nam się dotrwać, dotrzemy do tego etapu. Polecam wszystkim, którzy pragną otworzyć oczy i lepiej pojmować nie tylko samą starość, ale przede wszystkim osoby, którym doskwiera.

Link do opinii
Avatar użytkownika - w_ksiazkowym_zac
w_ksiazkowym_zac
Przeczytane:2025-03-02,

"Brzydcy ludzie" to książka, która obnaża nam przykrą prawdę o ludziach, rodzinie, starości i samotności. Historia Henryka i jego córki, chwyta za serce, wzrusza i przynosi głęboką refleksję. Autorka w sposób wnikliwy, ale też subtelny przestawiła nam życie starzejącego się człowieka - jego więzi rodzinnych i samotności. Ci właśnie "brzydcy ludzie" w odróżnieniu od tych "ładnych", czyli młodych są wzięci pod lupę. Starość przecież nie ma za wiele do zaoferowania światu - wspomnienia o dawnym życiu, choroby, coraz mniejsza samodzielność i niezależność. Na tym etapie życia liczą się głównie te chwilę, okruszki dnia - minuty, godziny. Starość - to ten etap życia, kojarzący się z jesienią. Jest ponura, szara, nostalgiczna - często "brzydka". Mamy to doskonale zobrazowane na przykładzie Henryka. Jego córka dbała o niego, jednak on często się irytował - powtarzając "ja sam". Ciężko mu się dziwić, wyszak tej samodzielności i niezależności brakuje starszym ludziom najbardziej. Książka ważna - nie że względu na samą fabułę i akcje, chociaż nie można jej tu niczego odmówić, a że względu na jej przesłanie. Przypomnienie ludziom o tym, o czym często zapominają albo nawet nie myślą. Starość - każdy jej dożyć, a kiedy już nastąpi ten etap, będziemy potrzebować tego, co potrzebują teraz starsi ludzie: zaufania, czasu, uwagi. W natłoku codziennych spraw, często im tego nie dajemy. "Brzydcy ludzie" należy do literatury pięknej, która wymaga od czytelnika uwagi i skupienia, aby czerpać z niej to co najlepsze. Ta książka otwiera oczy, uświadamia i skłania do przemyśleń. Narracja jest plastyczna, uwagę zwraca tu opis nie tylko wykreowanej rzeczywistości, ale też uczuć. Nie zabraknie tu sugestywnych ironii, sarkazmu, subtelności krzyżującej się z pewną dosadnością. Ja jestem zachwycona i będę polecać ten tytuł K A Ż D E M U. Autorka stawia tu wyzwania czytelnikom - zadaje pytania, na które musimy sobie sami odpowiedzieć.... Polecam!

Link do opinii

Współpraca 

Brzydcy ludzie 

 

   Jest to kolejna książka tej autorki i kolejny raz się nie zawiodłam. Poprzeczka jest wysoko zawieszona ale poziom jest cały czas utrzymany. 

Autorka tworzy bohaterów, których rzadko można spotkać w literaturze. Pierwszy raz czytam książkę gdzie głównym bohaterem jest osiemdziesięcioletni mężczyzna- Henryk. 

 Piękna książka pokazująca normalne życie, pełne wzlotów i upadków. Przede wszystkim możemy poczuć się jak starszy człowiek, nie tylko człowiek się starzeje biologicznie ale także umysłowo. Dodatkowo jego otoczenie także się zmienia. Coraz częściej chodzi się na pogrzeby ludzi w swoim wieku. Własne dzieci już nie są takie małe, mają własne życie i próbują także ustawiać życie starszego człowieka. 

Zawsze mówiono że Bogu starość się nie udała. Henryka rodzina zaczyna traktować go jak dziecko, ale on niekiedy się sam tak zachowuje gdy nie chce chodzić o lasce i jego ciągle "ja sam". Problem się robi gdy starszy mężczyzna chce mieszkać sam ale nie jest już taki samodzielny. Czasem się zapomina, spalił garnek czy zgubił się na osiedlu. 

Idealna pozycja poprostu o życiu. Polecam przeczytać tę pozycję każdemu. Ale nie liczcie na wielkie zwrotu akcji czy szaloną historię. Trzeba mieć talent aby tak napisać historię zwykłego człowieka aby czytelnika tak zachęcić i prowadzić nas przez całą historię. Kolejny raz się nie zawiodłam i czekam na kolejną książkę autorki. 

Na końcu poczułam smutek i ukłucie w sercu. A to jest rzadkie u mnie uczucie czytając książki. 

 

W dwóch słowach podsumowania. Przepiękna historia 

Link do opinii

"Brzydcy ludzie" to nowa powieść Żanety Pawlik, autorki, którą polubiłam za jej wcześniejsze powieści (Światło po zmierzchu i Za zasłoną milczenia), dlatego i tę książkę również bardzo chciałam przeczytać. Nie zawiodłam się, lecz ta książka tak mnie przepełniła emocjami, że trudno było mi cokolwiek o niej od razu napisać.
Autorka zabrała się po trudny i wymagający temat, lecz przedstawiła go w piękny sposób, bez efekciarstwa, lecz prostym i plastycznym językiem ujęła temat starości...


"Starość jest egocentryczna. Skupia całą uwagę na sobie, jeśli jej pozwolić. Wówczas dochodzą do głosu bolączki ciała. Brzydota wydostaje się porami."
Dość często się mówi, że starość nie udała się Panu Bogu..., lecz gdyby sia udała, to pewnie ludzie chcieliby żyć wiecznie. To słowo nie zawsze oznacza to samo. Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką, to osoby po czterdziestce wydawały mi się stare, im człowiekowi przybywa lat, tym ta granica starości idzie w górę. Moja ciocia żyła 103 lata i nikt nie nazywał jej starą, była bardzo żywotna, pamięć rewelacyjna i do samego końca na chodzie, zmarła we śnie. Lecz czy każdy chciałby dożyć tylu lat? Nie sądzę, każdy inaczej się starzeje...

Bohaterem tej książki jest Henryk, jest wdowcem od trzydziestu lat, mieszka więc teraz sam. Nie trzyma się kurczowo życia, ale też nie bardzo się spieszy na tamten świat.
Zbliżają się jego osiemdziesiąte urodziny, więc jedyna córka chce zrobić mu niespodziankę. Gertruda chce zorganizować rodzinne przyjęcie w swoim domu i chociaż jej mąż nie do końca jest z tego zadowolony, przygotowania już trwają. Jak uda się przyjęcie urodzinowe? Czy prezent zadowoli seniora? Co postanowili sprezentować jubilatowi goście?
Chociaż Henryk domyśla się tego, co planuje urządzić córka, lecz udaje, że nie słyszy. Nie jest zbytnio zachwycony, bo nie lubi swojego zięcia. Andrzej jest lekarzem, ale teść uważa, że jest zbyt poważny i zawsze się wywyższa, to taki typ dyktatora lub wręcz tyrana. Andrzej jest rozwodnikiem, może więc dlatego nie zyskuje w oczach teścia. W ich domu przebywa też córka zięcia z pierwszego małżeństwa oraz jej nieślubny pięcioletni syn, który wszystkich przyprawia o ból głowy...
Henryk postanawia w końcu uporządkować stare zdjęcia, bo chce się czymś pożytecznym zająć. Jedno ze zdjęć wywołuje lawinę wspomnień, o których wolałby nie pamiętać. Dlatego też tym bardziej chce poukładać fotografie. Powodem tych porządków jest też to, że stopniowo ubywa jego znajomych, coraz częściej chodzi na pogrzeby rówieśników, i coraz mniej kolegów jeszcze spotyka na tych uroczystościach. Jest jeszcze dość sprawnym mężczyzną, chociaż jego nadopiekuńcza córka uważa inaczej. A nawet przy każdej okazji próbuje mu udowodnić, że sam sobie nie poradzi.
Jak można się tylko domyślać, takie sugerowanie komuś (nawet z dobrego serca), że ma problem ze sprawnością zazwyczaj odniesie przeciwny skutek. Ja wiem to z autopsji, bo moja mama po raz pierwszy wyszła z laską na zewnątrz dopiero po dziewięćdziesiątce i to dopiero wtedy, gdy nikt jej nie namawiał.


"Widzi pan, starzy ludzie robią się coraz bardziej podobni do dzieci. Tak samo nieporadni, zdani na cudzą łaskę, infantylni. I pomarszczeni na twarzy. Zauważył pan, że wszystkie noworodki mają zmarszczki? Tylko te ich się rozprostowują, a starzy ludzie umierają brzydcy."
Autorka bardzo realistycznie wykreowała bohaterów tej książki, że łatwo można utożsamić się z postaciami i ich przeżyciami. Czytanie tej powieści było dla mnie tym bardziej trudne, że chociaż sama zbliżam się powoli do wieku głównego bohatera, to opiekowałam się swoją schorowaną już mamą, więc wspomnienia wróciły. Moja mama dożyła 96 lat i chociaż wiele osób niby jej zazdrościło tego wieku, to ona sama nie lubiła o tym mówić. Uważała, że człowiek nie powinien tak długo żyć, żeby nie być ciężarem dla innych...
Myślę, że nikt nie lubi myśleć o tym, że kiedyś też się zestarzeje i będzie starym zniedołężniałym człowiekiem wymagającym opieki. Chociaż można się różnie zestarzeć, miałam a nawet do tej pory mam do czynienia w swojej rodzinie ze starszymi ludźmi, więc nie można tego określić jednoznacznie. Zdarzają się tacy, którzy chcą mieć wesołe życie do samego końca i starają się nie stwarzać problemów, ale za to inni są zgorzkniali i potrafią tylko dokuczyć opiekunom, to są właśnie ci brzydcy ludzie, bo nie mają w sobie krzty serdeczności.
Ale wszystko ma swoje dobre i złe strony. A starość czeka nas wszystkich, chociaż my na nią wcale nie czekamy...


"Ludzkie uczucia były takie kruche, a starzy ludzie tak bardzo delikatni, że nierozważnym słowem można ich siekać jak pejczem."
To piękna, chociaż chwilami smutna i gorzka książka, lecz bardzo, bardzo potrzebna. Polecam.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tatiaszaaleksiej
Tatiaszaaleksiej
Przeczytane:2025-02-21, Ocena: 5, Przeczytałem,

“W ciszy wybrzmiewa najwięcej”.

Henryk od bardzo dawna jest wdowcem. Jego żona odeszła ponad trzydzieści lat temu, a on wciąż jest sam. Nigdy nie myślał o tym, by związać się z inną kobietą, żyje wspomnieniami o ukochanej żonie. Jego codzienność staje się coraz trudniejsza, coraz trudniej jest mu robić zakupy, czy wybierać się na dłuższe spacery. Jego córka Truda stara się jak może by pogodzić pracę zawodową, ogarnianie własnego domu, męża i coraz mniej zaradnego ojca. Z okazji osiemdziesiątych urodzin Henryka, najbliżsi wyprawiają mu urodziny, jednak prezent, na który wszyscy się złożyli, wzbudza w jubilacie gniew. Truda podczas porządków trafia na tajemnicze zdjęcie z miłosną dedykacją. W wyniku pewnych wydarzeń Henryk musi zamieszkać z córką i nielubianym zięciem. Dla nikogo ta sytuacja nie jest komfortowa…

Przez powieść pomimo poruszanych trudnych, bolesnych problemów się płynie. Kolejne bardzo udane spotkanie z twórczością Autorki. Życie w całej swej zaskakującej, surowej, okazałości. Wielowątkowa akcja powieści toczy się niespiesznie i niesie spore, sprzeczne emocje. Fabuła ciekawie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, ukazuje skomplikowane relacje międzyludzkie i nieuchronne przyjście starości. Pani Żaneta posługuje się pięknym, lekkim, naturalnym językiem, okraszonym sporym humorem. Chwile pełne wzruszenia przeplatają się z tymi trudnymi. Ciekawie, bardzo realnie ukazani bohaterowie, zajmujący, psychologiczny rys ich osobowości. Razem z nimi przemierzałam ich trudne życiowe ścieżki.

Porwała mnie ta trudna, nieoczywista historia. Autorka porusza szereg złożonych, niełatwych, dramatycznych problemów, o których często nie chcemy słyszeć. Robi to z empatią, bez zbędnego oceniania. Skomplikowane relacje rodzinne, brak szczerych rozmów, zrozumienia, wsparcia, samotność, niemoc, zagubienie. Wnikliwy portret człowieka u progu życia, który zmaga się z trawiącymi go wyrzutami sumienia, wspomnieniami i który boi się konfrontacji z prawdą. Córka, która sama nie jest szczęśliwa, bardzo się stara, chce dla ojca jak najlepiej, chwilami traktuje go jak dziecko, próbuje dociec prawdy. Wnuczka, która stoi u progu dorosłości. Dawanie i branie, coś kosztem własnego szczęścia, wyznaczanie granic w relacjach rodzinnych.

Poruszająca, niebanalna, mądra opowieść. Zmusza do refleksji, zostawia ślad, nie da się przejść obok niej obojętnie. Wyraźnie ukazane jak traktujemy osoby starsze. Serdecznie polecam! Tatiasza i jej książki :) 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zaczytanyzakatek
Zaczytanyzakatek
Przeczytane:2025-02-16,

Mówią, że starość się Panu Bogu nie udała. Jakoś nie równo też ten los te karty rozdziela. Jeden w tym samym wieku biega w maratonach, zachowując trzeźwość umysłu, a na drugiego wszelkie plagi chorobowe znienacka spadają. Jedno jest tylko pewne i zagwarantowane, wszystkich nas ona czeka. Tych, którzy dożyją... oczywiście.

Powieść "Brzydcy ludzie" to bardzo wartościowa pozycja w świecie literatury, którą, nie boję się tego powiedzieć przeczytać powinien każdy. Wnosi ona do życia czytelnika wiele i na wiele spraw oczy potrafi otworzyć. Powieść życiowa i mądra zarazem.

Pisarka kreuje w niej bowiem, niezwykle interesujący portret starszego człowieka. Człowieka, którego dusza rwie się do życia, do tańca, do wypitki, ale ciało nie pozwala, starzeje się, ogranicza i coraz bardziej skłania ku ziemi. Z każdym rokiem mniej znajomych, wokół. Jak żyć, jak odnaleźć się w takiej rzeczywistości? Jak odnajduje się w tym główny bohater? Dowiecie się z książki.

Powieść ta, to także interesujący portret rodziny, której przypada obowiązek opieki nad taką osobą. Powinność dzieci, na których spada opieka nad starzejącym się rodzicem i tych, dla których starszy człowiek, to tylko kula u nogi, niepotrzebny balast, który najchętniej odsunęliby jak najdalej od siebie. W powieści tym bolesne, że taką osobą, jest człowiek, który ludziom służy i powinien on szczególnie chronić starsze osoby.

Ta powieść idealnie obrazuje miejsce ludzi starszych w naszym społeczeństwie ich rolę jaką przychodzi im pełnić. Jaką? Przekonacie się po przeczytaniu książki i zweryfikujecie to z własnymi doświadczeniami.

Dodam tylko, że pisarka pisze bardzo lekkim językiem, przez co powieść czyta się z niezwykłą przyjemnością. Pięknie gra na emocjach czytelnika, gdyż raz czytasz powieść przez łzy śmiechu, by za chwilę czytać ją przez łzy wzruszenia.

I to zakończenie, które pokazuje kto tak naprawdę jest w naszym życiu najważniejszy, ale czy mogło być inne? W przypadku tej powieści chyba nie.

Link do opinii

“Brzydcy ludzie” Żanety Pawlik to powieść, która zaskakuje swoją głębią i autentycznością, podejmując temat starości, zagadnienia rzadko eksplorowanego zarówno w literaturze, jak i mediach. Autorka mistrzowsko ukazuje, jak w życiu radość i smutek splatają się ze sobą, jak piękno rodzi się właśnie z obecności brzydoty, a prawda nabiera szczególnego znaczenia w kontraście z kłamstwem. W tle tej refleksyjnej opowieści o życiu, wyborach, obowiązkach i poświęceniu, buduje się skomplikowana  sieć relacji rodzinnych, w której każda postać staje się świadectwem różnych aspektów ludzkiej egzystencji.

 Centralną postacią jest Henryk Bocianowski, osiemdziesięcioletni, emerytowany tramwajarz, zamieszkujący samotnie. Początkowo wydaje się zgorzkniałym, narzekającym staruszkiem, ale z czasem odkrywamy, że w głębi duszy jest ciepłym, wrażliwym człowiekiem, pragnącym czuć się potrzebnym.  Codzienność Henryka to samotne dni spędzane na porządkowaniu starych fotografii, słuchaniu muzyki klasycznej oraz próbach odnalezienia siebie w świecie, który coraz mniej zwraca na niego uwagę. Jego postać to idealne połączenie determinacji, niezłomności i głębokiej refleksji nad przemijaniem. Pomimo fizycznych ograniczeń, jakie narzuca starzenie, Henryk nie poddaje się biernemu cieniowi upływającego czasu, a swoim nieprzejednanym charakterem i ciętym humorem odmienia stereotypy związane z wiekiem. 

Równolegle z Henrykiem, autorka kreśli barwne portrety innych bohaterów, którzy nadają opowieści dodatkowy wymiar. I spośród nich wyróżnia się postać Gertrudy, córki Henryka, która przez całe życie poświęca się innym. Truda nie ma czasu dla siebie, biegając między pracą, domem i opieką nad schorowanym ojcem. Jej poświęcenie, choć nacechowane miłością, wprowadza do rodzinnego życia nieustanny konflikt, między chęcią pomocy a potrzebą zachowania autonomii przez Henryka. Konflikt ten rodzi pytania o granice obowiązków wobec najbliższych i o to, czy miłość zawsze musi oznaczać rezygnację z własnych potrzeb, a postawa  Trudy pokazuje, jak społeczne oczekiwania potrafią przytłoczyć, gdy ciągle stawiamy potrzeby bliskich ponad własne.Podobnie jest z Anielą, która również rezygnuje ze swoich marzeń i szczęścia, by tylko wypełniać oczekiwania otoczenia.

Nie sposób pominąć postaci Andrzeja, męża Trudy, cynicznego człowieka skupionego na sobie. Jego zachowanie zdaje się wynikać z bolesnego dzieciństwa, którego cienie próbuje zatuszować poprzez życie w dobrobycie, co nie pomaga budować zdrowych relacji, a jedynie pogłębia rodzinne konflikty.

Kolejną ciekawą postacią jest Sandra, samotna matka, która wraz ze swoim synem  Alanem decyduje się opiekować nad Henrykiem, zamieszkując w jego mieszkaniu. Choć intencje Sandry są dobre, nie zawsze udaje jej się sprostać obowiązkom, co dodatkowo komplikuje życie starszego mężczyzny.

Książka stawia przed czytelnikiem ważne pytania: Czy poświęcenie dla innych naprawdę daje szczęście? Czy robienie dobra kosztem własnego komfortu czyni nas lepszymi? Historia pokazuje, że ciągłe zaniedbywanie własnych potrzeb może prowadzić do frustracji, a granice w relacjach rodzinnych są niezwykle ważne. Truda i Aniela są doskonałymi przykładami tego, jak brak równowagi między dawaniem a braniem może pozbawić człowieka szansy na prawdziwe szczęście.

„Brzydcy ludzie” to także opowieść o tym, jak społeczeństwo zapomina o starszych ludziach. Henryk, początkowo przedstawiany jako narzekający staruszek, powoli odkrywa w sobie siłę, by na nowo odnaleźć radość życia. Spotkania z innymi seniorami, codzienne rozmowy i drobne akty pomocy pokazują, że nawet w podeszłym wieku można odnaleźć sens i ciepło relacji międzyludzkich.  Żaneta Pawlik udowadnia, że starość nie musi być wyłącznie okresem samotności czy rezygnacji, ale może być czasem, w którym człowiek jeszcze raz rozlicza się z przeszłością, stawia czoła nowym wyzwaniom i, być może, odkrywa na nowo sens miłości oraz wartości, które nadają życiu głęboki wymiar.


Powieść zachwyca dynamicznym, plastycznym, czasem ciętym językiem, gdy sytuacja tego wymaga, z pewną dozą czarnego humoru. Autorka z wyczuciem balansuje między ironią a szczerością, unikając nadmiernej sentymentalności, co sprawia, że ból i urok starości przedstawione są w sposób niezwykle autentyczny.

Podsumowując, Żaneta Pawlik w prosty i bezpośredni sposób opowiada historię, która zmusza do refleksji nad sensem poświęcenia, granicami w relacjach rodzinnych oraz tym, jak traktujemy osoby starsze. Książka nie daje jednoznacznych odpowiedzi, ale skłania do zadawania pytań o to, czy warto rezygnować z siebie dla innych, i jak można lepiej wspierać tych, którzy w podeszłym wieku czują się niewidzialni. To lektura, która porusza, zmusza do myślenia i zostawia czytelnika z głębokim wrażeniem.

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - agnieszkamb
agnieszkamb
Przeczytane:2025-02-15, Ocena: 5, Przeczytałam,

Żaneta Pawlik prawie dziesięć lat występowała w Lekkim Teatrze Przenośnym, jeździ motocyklem, podróżuje. Zbiera doświadczenia, obserwuje ludzi i opisuje swoje własne spostrzeżenia w powieściach, które odzwierciedlają jej otwartość na świat. W najnowszej książce „Brzydcy ludzie” pochyla się nad człowiekiem w jesieni życia.

Brzydota – jedni czują odrazę, inni się nią zachwycają, staje się dla nich inspiracją. Czym zatem jest? Z całą pewnością jest trudna do zdefiniowania i jest jednym z elementów naszego świata, a on wciąż oddaje hołd młodości, sprawności, mimo że ludzie naturalnie się starzeją. Niektórzy różnymi sposobami starają się powstrzymać ten nieunikniony proces. Byle tylko się nie zestarzeć. Starość bowiem kojarzy się z ograniczoną sprawnością, chorobami, samotnością, smutkiem, cierpieniem i brzydotą. Czy taka jest? Czy musi tak być?

Henryk jest osiemdziesięcioletnim emerytowanym motorniczym i od trzydziestu lat żyje wspomnieniami o zmarłej żonie. Lubi grać w szachy. Pomaga mu niespecjalnie szczęśliwa w życiu prywatnym córka, Truda. Starszy pan dostrzega coraz większą pustkę wokół siebie, bo znajomi coraz częściej stają się nazwiskiem na klepsydrze. Córka z niepokojem obserwuje to, co dzieje się z ojcem. Troszczy się. Może za bardzo? W stosie starych fotografii znajduje tajemnicze zdjęcie, o którym ojciec nie chce nic powiedzieć. Czy dawniej świetne relacje między nimi przetrwają próbę? Jak potoczy się życie Henryka?
W powieści Żanety Pawlik „Brzydcy ludzie" powstały wspaniałe portrety: życia, rodziny i człowieka w podeszłym wieku. Poznajemy nie tylko Henryka. Obserwujemy relacje Gertrudy i Andrzeja. Jest również niezwykle energiczna Aniela, która zaczyna dostrzegać, że bliscy w swoich decyzjach nie biorą pod uwagę jej potrzeb. Ciekawy jest wątek mieszkającej u Henryka córki Andrzeja. Dziewczyna dopiero wchodzi w dorosłe życie. Jak to się stało, że przygarnął ją właśnie główny bohater?

Rodzina to też powinności dzieci wobec starzejących się rodziców. Czy układając swoje życie, powinniśmy brać pod uwagę to, że przyjdzie czas, gdy nasi rodzice będą potrzebowali opieki?

Pisarka niezwykle ciekawie, z wyczuciem pokazuje ludzi, którzy pragną korzystać z życia, czerpać z niego radość, jednak na każdym etapie los stawia przeszkody i warunki. Autorka ukazała egzystencję człowieka jako cztery pory roku. Każda ma swoje plusy i ma wady. To, jak je wykorzystamy, zależy tylko od nas. W tej historii nie ma prostych spraw. Dzięki energicznie i pięknym językiem prowadzonej narracji poznajemy różne punkty widzenia. Taki zabieg daje czytelnikowi przestrzeń na przemyślenia i refleksje.

Bardzo podoba mi się styl Żanety Pawlik. Lekko i przystepnie, z delikatnością i charakterystyczną dla siebie szczerością mądrze pokazuje trudne aspekty ludzkiego życia i wyzwala w czytelniku mnóstwo emocji. Dzięki temu jej bohaterowie są autentyczni, realni.

Ta książka jest bardzo potrzebnym literackim głosem wzywającym do uważności, empatii i przypominającym o tym, że każdy z nas się zestarzeje. Jak nasza starość będzie wyglądała, zależy w dużej mierze od nas, naszych relacji z ludźmi i od tego, jak wychowamy dzieci.

Powieść Żanety Pawlik czyta się cudownie! Pokazuje brzydotę pozornego piękna i piękno pozornej brzydoty. Wzrusza, czasem bawi i wywołuje refleksje nad własnym życiem. Polecam z całego serca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - EdytaStab
EdytaStab
Przeczytane:2025-01-19,

Czy poświęcenie daje szczęście? Często słyszymy, że jeżeli altruistycznie poświęcimy się dla innych będziemy bardziej szlachetni. Samo czynienie dobra kosztem naszego komfortu ma być receptą na szczęście. Czy tak rzeczywiście jest?

Truda i Aniela bohaterki książki pt.: „Brzydcy ludzie” Żanety Pawlik całe życie się poświęcały. Robiły to, czego oczekiwało od nich społeczeństwo: dbały o dom, o szczęście bliskich, organizację świąt, ważnych wydarzeń… Po latach wymagania bliskich nie maleją, a one same nie mają czasu dla siebie. Obie kobiety zdają się tego nie zauważać. Truda biega między pracą, domem rodzinnym i schorowanym ojcem. Jest znerwicowana, zaniedbana, jednak nie robi nic by zmienić coś w swojej sytuacji. Aniela zaprzepaszcza szansę na szczęście, rezygnuje z siebie, by trwać w poświęceniu – bo tak trzeba.

„Brzydcy ludzie” to nie tylko opowieść o poświęceniu. To przede wszystkim historia o starości. Główny bohater – Henryk jest emerytowanym tramwajarzem. Pochował żonę i najbliższych przyjaciół. Dni spędza samotnie porządkując stare fotografie, słuchając muzyki klasycznej. Ma dość namolnej córki, która pod pretekstem pomocy stara się kontrolować jego codzienność. Kobieta nie respektuje granic w relacji z ojcem. Kocha go i uważa, że to co robi, jest dobre dla Henryka. Ignoruje jednak przy tym prawdziwe potrzeby starca.

Żaneta Pawlik pokazuje czytelnikowi, że starzy ludzie umierają za życia. Skazani na samotność (państwo zapomina o emerytach, nie stara się ich aktywizować), odmierzają dni wspomnieniami i wizytami u lekarza, czy w sklepie. Nikt się nimi nie interesuje. Nikt nie przedstawia im oferty spędzania czasu wolnego. Nikt nie mówi o dostosowaniu infrastruktury do potrzeb osób starszych. Siwowłosi ludzie znikają ze społeczeństwa cicho i niezauważenie. 

Henryk na początku nie wzbudza sympatii. Jawi się jako stary, narzekający zgred. Dopiero pomoc innym oraz zajęcia w klubie seniora pokazują, że jest to wrażliwy, ciepły, przyjazny człowiek. Starzec chce się czuć potrzebny i akceptowany. Mężczyzna czuje, że utracił dla świata swoją tożsamość w chwili, gdy zaczął mieć problemy z poruszaniem się i słyszeniem. Trudno mu się z tym pogodzić, dlatego popada w apatię i zgorzknienie. Dopiero pomoc innym oraz „wyjście do ludzi” pokazuje go z innej strony. Opieka nad małym chłopcem, codzienne partyjki szachowe i pogaduszki z innymi emerytami odkrywają przed czytelnikiem drugą twarz Henryka. Okazuje się, że bohater jest serdecznym, sympatycznym, troskliwym starszym panem.

Żaneta Pawlik w swojej książce zmusza czytelnika do refleksji oraz stawia przed nim trudne pytania: czy poświęcenie dla innych ma sens? Czy kiedy udzielasz pomocy, respektujesz granice drugiej osoby? Co możesz zrobić dla starszych ludzi? Czy postrzegasz ich tylko przez pryzmat ich niedołężności? Dzięki tej książce zauważyłam, jak mocno wykluczeni ze społeczeństwa są starsi ludzie. Jak mocno stają się niewidzialni. Jak często irytują nas, gdy nie potrafią skorzystać np. z kasy samoobsługowej. Co zrobić, by starość była szczęśliwa? Jak w mądry sposób pomóc starszym ludziom? Dzięki „Brzydkim ludziom”, wiem, że na przynajmniej jedno z tych pytań będę próbowała znaleźć odpowiedź.

Link do opinii
Avatar użytkownika - aneta5janiec12
aneta5janiec12
Przeczytane:2025-02-20, Ocena: 6, Przeczytałam, Przeczytałam, Posiadam,

Żaneta Pawlik to jedna z moich ulubionych pisarek książek obyczajowych. Z przyjemnością sięgam po jej pozycje, które zawsze zaskakują mnie stylem pisarskim i emocjami jakie w nich otrzymujemy. Tak też było i tym razem. Kiedy zobaczyłam, że wychodzi nowa powieść autorki bez zawahania po nią sięgnęłam. Czy i tym razem skradnie moje czytelnicze serce?

 

Henryk ma osiemdziesiąt lat. Od trzydziestu lat jest wdowcem. Od śmierci żony prowadzi on samotne, ale dość uporządkowane życie. W dniu jego urodzin Henryk dostaje prezent, który nie podoba mu się i jawnie to pokazuje. Od tego momentu między nim, a rodziną pojawia się coraz więcej zgrzytów. Mężczyzna otrzymuje wsparcie od pasierbicy swojej córki. Niebawem na jaw wychodzą skrywane od lat tajemnice.

 

,,Brzydcy ludzie" to książka, która jest różna od tych po które sięgam na codzień. Głównym bohaterem jest bowiem osiemdziesięciolatek. Jednak ta historia skradła moje serce! Jest to powieść, która zapadła głęboko w moją pamięć! Jestem nią oczarowana, pokochałam zarówno bohaterów jak i fabułę! ,,Brzydcy ludzie" to powieść o starości, rodzinie, tajemnicach i wspomnieniach z przeszłości. To opowieść o trudnych wyborach, sile miłości i więzi międzyludzkich.

 

Henryk to postać genialnie wykreowana. Starzec już od pierwszych stron wzbudził moją sympatię, ale też współczucie. Nie oszukujmy się każdy z nas boi się tej starości jednak Żaneta Pawlik poprzez postać Henryka pokazuje, że starość może być też ciekawa. Chociaż człowiek nie ma już tyle energii i siły to spędzanie czasu z bliskimi i przyjaciółmi jest przyjemne i bardzo potrzebne. Jednak są też ukazane te ciemniejsze strony starości takie jak: utrata przyjaciół, choroby. Autorka przedstawi nam starość w sposób niekoloryzowany, co bardzo cenię w jej powieściach.

 

Nie jestem fanką długich opisów, jednak tutaj wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, bardzo były one potrzebne! Żaneta Pawlik ma tak przyjemny styl, że czytanie tej książki mimo tych opisów było niezwykle przyjemne! Ponadto niejednokrotnie ta historia skłaniała mnie do przemyśleń. Nie tylko związanych ze starością, ale i relacjami międzyludzkimi. Przepiękna, poruszająca historia, zapadająca głęboko w pamięci czytelnika.

 

Reasumując, ,,Brzydcy ludzie" to powieść, którą bardzo gorąco polecam! Choć w tej książce poruszane są trudne tematy to są one przedstawione w sposób przyjemny w odbiorze, ale też bez zbędnego dramatyzmu! Jak już wspomniałam cenię autorkę za jej styl, umiejętność poruszania trudnych tematów, cudownie wykreowane postaci, oraz tworzenie powieści innych, niebanalnych, emocjonalnych i tak bardzo życiowych! Z całego serca polecam!

 

IG: libresunn

Link do opinii
Avatar użytkownika - ktomzynska
ktomzynska
Przeczytane:2025-02-19, Ocena: 6, Przeczytałam,

Starość - co ją definiuje? Wiek? Choroby? Brak sprawności fizycznej? Demencja? ?

 

Żaneta Pawlik w swojej powieści ,,Brzydcy ludzie" z niezwykłą wnikliwością pochyla się nad tematem starości, relacji rodzinnych i trudnych wyborów, przed którymi stajemy w codziennym życiu. Ta książka to prawdziwy emocjonalny rollercoaster - wzrusza, złości, zmusza do refleksji, ale przede wszystkim otwiera oczy na to, co często ignorujemy: starość, która wciąż jest pełna emocji, wspomnień i marzeń.

 

Postać Henryka - osiemdziesięcioletniego wdowca - jest majstersztykiem. Z jednej strony to sarkastyczny, zgorzkniały staruszek, który walczy z codziennymi ograniczeniami swojego wieku, z drugiej - człowiek pełen głębi i tęsknoty za miłością oraz zrozumieniem. Jego codzienność wypełniają drobne rytuały: zakupy, spacery, wizyty córki Trudy. Na pierwszy rzut oka - zwykłe życie starszego człowieka. Jednak gdy rodzina organizuje przyjęcie z okazji jego urodzin, przeszłość powraca w najmniej oczekiwanym momencie, a jedno zdjęcie odkryte przypadkiem przez Trudę sprawia, że Henryk musi zmierzyć się z pytaniami, które unikał zadawać nawet sobie.

 

,,Brzydcy ludzie" to także przejmująca refleksja nad społecznymi stereotypami dotyczącymi starości. Autorka przypomina, że starzy ludzie nie tracą swoich uczuć, marzeń i potrzeby bycia widzianymi oraz słyszanymi. Ich świat może być inny, trudniejszy, ale wciąż pełen znaczenia. Pawlik nie ucieka od trudnych tematów - starość nie jest tu polukrowanym obrazkiem, ale rzeczywistością, w której odnajdziemy siebie, swoje relacje z bliskimi i pytania, które prędzej czy później będą dotyczyć każdego z nas.

 

Styl pisania Żanety Pawlik zachwyca swoją prostotą, która jednocześnie niesie ogrom emocji. Ta książka nie jest tylko literaturą, to lustro, w którym możemy się przejrzeć. Czy my sami nie jesteśmy czasem jak Truda - chcąc dobrze, zapominamy spytać, czego naprawdę pragną nasi bliscy? Czy starość nas przeraża, bo boimy się być kiedyś tak traktowani, jak traktujemy dzisiaj starszych ludzi?

 

,,Brzydcy ludzie" to powieść, która zostaje w sercu na długo. Czytałam ją powoli, smakując każde zdanie, i choć nie brakowało momentów, które ściskały za gardło, towarzyszyło mi poczucie, że to jedna z tych historii, które zmieniają sposób patrzenia na życie. Polecam ją każdemu, kto szuka książki mądrej, prawdziwej i potrzebnej. Bo czyż każdy z nas nie chce być kiedyś po prostu... widziany?

 

,,Głos starego człowieka niknie w chaosie rozpędzonego życia młodych. Wszystko robią po swojemu, bagatelizują doświadczenie i mądrość starszego pokolenia. Przypominają sobie o nim, jeśli mają w tym interes."

 

Serdecznie polecam! 

Link do opinii

Mieszkający sam jako wdowiec od trzydziestu lat, osiemdziesięcioletni Henryk próbuje żyć spokojnie z dnia na dzień. Cały czas ma jednak w głowie fakt,że jego czas już się kończy, a odchodzący na zawsze znajomi uświadamiają mu to jeszcze bardziej. Po swoich urodzinach i pewnym wydarzeniu musi zmienić swoje przyzwyczajenia. Czy jednak jest na nie gotowy? 

 

Powieść o niezrozumieniu, samotności i poczuciu nieuchronnego końca. 

Henryk stojący jedną nogą w grobie, nie chcący być dla kogoś ciężarem.

Gertruda, jego jedyna córka niedoceniona przez bliskich, przemęczona ale pełna poświęcenia dla taty. 

Andrzej, zięć który zachowuje się tak jakby jego starość nie dotyczyła i dotyczyć nie będzie, nastawiony na wygodę i z wysokim poczuciem własnej wartości. 

Sandra, samotna matka z niesfornym synkiem, przeczołgana przez życie ale walcząca o lepsze jutro. 

Aniela, starsza znajoma Henryka, od niedawna wdowa prowadząca własną działalność. Nakłaniana przez syna i synowa do jej sprzedaży by mogła - spokojnie zająć się wnukiem.

Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na zrozumienie, bezinteresowne zachowania, pomoc, docenienie tego co się ma? 

Powieść na wskroś prawdziwa, przepełniona głębokimi refleksjami, wewnetrzną walką człowieka z samym sobą i o to aby jednak zwyciężyło dobro. 

Powieść o ludziach starszych, o których w ostatnich latach już mało kto dba i się o nich troszczy. Którzy są postrzegani przez młodych jako obrzydliwi, brzydcy, niepotrzebni, bo w świecie gdzie młodość stawiana jest na piedestale nie ma miejsca na tych na końcówce życia. 

W tę książkę trzeba wejść głęboko, dać sobie czas na refleksje i zacząć dostrzegać to piękno które tkwi w oczach ludzi starszych, pominąć zmarszczki, może przykry zapach, fanaberie, a docenić doświadczenie i mądrość życiową. 

Piękna, smutna, miejscami gorzka ale potrzebna pozycja książkowa. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - allison
allison
Przeczytane:2025-02-12, Ocena: 5, Przeczytałam,

Sięgnęłam po powieść ,,Brzydcy ludzie" Żanety Pawlik, bo zaintrygował mnie tytuł oraz opis na stronie wydawcy.
Gdy przeczytałam kilkanaście pierwszy stron, już wiedziałam, że to lektura dla mnie - utonęłam w niej na dobre...

Głównym bohaterem jest Henryk, samotnie mieszkający wdowiec, którego żona zmarła przed trzydziestu laty.
Ważną rolę odgrywają także członkowie jego rodziny: córka, zięć, wnuczka... Mimo iż są to postacie drugoplanowe, ich losy i stosunek do Henryka interesują równie mocno, co perypetie starszego pana.

Henryk początkowo wydaje się zgryźliwym i marudnym człowiekiem. W dodatku upartym, wybuchowym i zamkniętym na wszelkie nowinki. Ma swoje przyzwyczajenia i dziwactwa, które irytują jego bliskich, ale nieraz bawią czytelnika i ubarwiają fabułę.
Szybko jednak przekonujemy się, że codzienność starego mężczyzny to cztery ściany, które często przypominają zmarłą żonę. Rzadkie wyjścia wcale nie rozjaśniają jego świata, bo Henryk nie utrzymuje kontaktów towarzyskich. Coraz częściej umierają jego koledzy, o czym dowiaduje się on z nekrologów.

Henryk skrywa tajemnicę, o której dowiadujemy się, gdy jego córka, Truda, natrafia na nieznane zdjęcie sprzed lat. Na rozwikłanie zagadki musimy jednak poczekać...

Proza Żanety Pawlik to nie tylko opowieść o losach leciwego mężczyzny, który rozpamiętuje przeszłość i zżyma się z rodziną.
To również, a może nawet przede wszystkim, przejmująca historia samotności i starości, która bywa upokarzająca oraz bolesna (w sensie dosłownym i przenośnym).
Trudno nie wzruszyć się podczas lektury, w której powaga przeplata się z poczuciem humoru, chociaż nieraz jest to śmiech przez łzy. Gratulacje należą się autorce za umiejętne, trafne połączenie refleksyjnego charakteru fabuły z zabawową nutą.

,,Brzydcy ludzie" to też proza podejmująca inne ważne problemy społeczne: wykluczenie, samotność wśród ludzi, także tych najbliższych...; brak zrozumienia dla potrzeb osób starszych i starych.

Tak, starych. Boimy się tego słowa i unikamy go, gdyż wydaje nam się, że źle brzmi. Kojarzy się ze zbliżająca się śmiercią i jej nieuchronnością, a o tym myśleć nie lubimy. Podobnie jak przeraża nas kwestia przemijania...
Żaneta Pawlik nie boi się tych tematów. Pisze o nich z wyczuciem, ale bez upiększania, bez egzaltacji i banalnych fraz. Pisze życiowo i prawdziwie, zmuszając czytelnika do refleksji na temat wartości moralnych i priorytetów. W dodatku robi to z dbałością o język i styl.

Kim tak naprawdę są tytułowi ,,brzydcy ludzie"? Czy to tylko ci, których twarze pokryły sieci zmarszczek i przebarwień, a skóra od dawna przypomina pergamin i jest sflaczała?
Na to pytanie każdy czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam. Sądzę, że po przeczytaniu powieści nie będzie to trudne.
Polecam szczerze.

BEATA IGIELSKA 

Link do opinii
Inne książki autora
Światło po zmierzchu
Żaneta Pawlik0
Okładka ksiązki - Światło po zmierzchu

Na scenie zwanej życiem Gdy gwiazda Julii zaczyna blednąć, jej agentka, chcąc wspomóc jej karierę, podejmuje zakulisowe działania. Aktorka uchodzi za...

Mowy nie ma!
Żaneta Pawlik 0
Okładka ksiązki - Mowy nie ma!

O życiowych zakrętach i nowych początkach. Małgorzata to kobieta spełniona. A przynajmniej tak by się wydawało na pierwszy rzut oka. Żona, matka, nauczycielka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Dotyk marcepanowych marzeń
Katarzyna Majewska-Ziemba
Dotyk marcepanowych marzeń
Toskański ślub
Marta Jednachowska ;
 Toskański ślub
Koniec mapy
S.J. Lorenc
Koniec mapy
Ostatnie zadanie
Grzegorz Kozera ;
Ostatnie zadanie
Smak zatracenia
Luna Zara Ray
 Smak zatracenia
Biuro Ludzi Zagubionych
Zuzanna Gajewska
Biuro Ludzi Zagubionych
Silesius
Henryk Waniek ;
Silesius
Szafirowy płomień
Ilona Andrews ;
Szafirowy płomień
Pragnienia i tęsknoty
Laurencja Wons ;
Pragnienia i tęsknoty
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy