Bestsellerowa powieść zdobywczyni Nagrody Bookera 2006
Osierocona przez rodziców szesnastoletnia Sai mieszka w miasteczku w Himalajach, w domu dziadka, emerytowanego sędziego. Pod czujnym okiem jego kucharza przezywa pierwszą miłość. W tym samym czasie syn kucharza, Bidźu, w Nowym Jorku śni swój amerykański sen, który szybko przemienia się w pełen rozgoryczenia koszmar. Ich losy ukazane są na tle społecznych i politycznych przemian w postkolonialnych Indiach. To lata osiemdziesiąte XX wieku, czas zamieszek o podłożu narodowościowym, konfliktów wewnętrznych targających Indiami. Dla Sai i Bidźu - także czas poszukiwania własnej tożsamości.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2013-10-31
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 530
"Brzemię rzeczy utraconych" jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Najpierw przeczytałam "Zadymę w dzikim sadzie" tej autorki i tamta książka ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Była dynamiczna, barwna, energetyczna i pozytywna. Na okładce tamtej napisano, że to debiut i dopiero "Brzemię rzeczy utraconych" przysporzyło autorce rozgłosu i za "Brzemię..." otrzymała Bookera. I co? "Zadyma..." podobała mi się o wiele bardziej. "Brzemię..." wydało mi się przygnębiające, traktujące o nieszczęściu i braku nadziei, o tym, że nic w życiu się nie uda, że ludzie traktują innych źle. A w szczególności tych, którzy są hindusami. Mam wrażenie, że autorka albo ma kompleks, albo niezałatwione swoje sprawy. Biorąc pod uwagę fakt, że mieszka w Stanach Zjednoczonych, jej odmienność może być przez nią odczuwana i tutaj dała upust emocjom. Ogólnie książka jest bardzo dobra. Obraz Hindusów w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku to jedna warstwa, a druga, to oczywiście historie konkretnych ludzi i studia ich dusz i psychiki, żalu i frustracji, miłości i okrucieństwa, ciągłych prób odnalezienia siebie w warunkach, w jakich się znaleźli. Dla mnie ta druga warstwa jest znacznie ciekawsza i ze względu na nią oceniam książkę wysoko. Obserwacje socjologiczne interesują mnie mniej. Ciekawa jestem czy spodobałaby mi się kolejna książka Kiran Desai, bo w zestawieniu dwóch dotychczas przeczytanych wrażenia mam różne, choć w obu przypadkach pozytywne.
Tryskająca humorem i chwytająca za serce, liryczna i satyryczna, pełna emocji i przemyślana do ostatniej kropki - opowieść o życiu, miłości i rodzinie...
Wreszcie pojawił się ktoś, kto może konkurować z Salmanem Rushdiem i Zadie Smith. Rok 1986, małe miasteczko w Himalajach. Szesnastoletnia Sai wychowuje...
Przeczytane:2013-02-10,