Nowa the capital of Europe. Zadeptywana przez urzędników Parlamentu Europejskiego, zamieszkiwana przez stare, bardzo bogate rodziny rentierów, ale też krzycząca współczesną sztuką uliczną i oszałamiająco różnorodna jak Wieża Babel.
Bruksela. Zwierzęcość w mieście to subiektywny przewodnik po miejscach, których nie znajdziecie na liście najpopularniejszych europejskich zabytków. To próby poszukiwania dzikości tuż obok centrum europejskiej praworządności. W mieście, w którym można zmyć makijaż, zdjąć wymyślne ciuchy i buty na obcasie. Gdzie można grzebać do woli w starych antykwariatach i odnajdywać w nich skarby. Grażyna Plebanek - czujna obserwatorka, ostra w swoich sądach, czasem szorstka, a czasem zaskakująco czuła - pokazuje, w jaki sposób brak zakorzenienia i bycie obcą przekłada się na spostrzegawczość i kulturową wolność. Jako emigrantka od wielu lat mieszkająca w Brukseli radzi: podczas zwiedzania tego miasta unikajcie oczywistych atrakcji turystycznych, nie wsiadajcie do autobusów, które obwiozą was po najważniejszych zabytkach. Zamiast tego zdajcie się na instynkt: weźcie głęboki oddech i pójdźcie za własnym nosem. Tropcie, szukajcie, zagubcie się i znajdźcie. Wypatrujcie tego, co nieoczywiste, dzięki czemu zbacza się z trasy. Wykreślajcie własne mapy. Bądźcie jak Zinneke - beztrosko łobuzerski i odważny kundel, który zna tu wszystkie uliczki.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 416
Język oryginału: polski
Marta sprawia wrażenie nowoczesnej kobiety sukcesu: młodej, ambitnej, świadomej własnych celów, realizującej się w sferze zawodowej. Wyrwała się...
Najważniejsze rzeczy są pod każdą szerokością geograficzną podobne, istnieją na nie tylko inne słowa. Zbiór felietonów Grażyny Plebanek to opowieść...
Przeczytane:2021-05-24, Ocena: 5, Przeczytałam,
Moja najbliższa destynacja, to wprawdzie Paryż nie Bruksela, ale byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób autorka pokaże stolicę Europy. Czy zainteresuje mnie na tyle, bym i tam skierowała swoje kroki?
Z pewnością przedstawia miasto w nieoczywisty sposób. Nie wiedzie nas wydeptanymi ścieżkami prowadzącymi do zabytków krzyczących z kart przewodników, a zachęca by pójść za zmysłami i intuicją, by poczuć miasto w mięśniach, w ścięgnach. I tym już mnie oczarowała, bo też uwielbiam zbaczać ze znanych szlaków i wydeptywać własne. Mieć czas na to, by poczuć prawdziwy klimat miasta, a nie tylko zrobić zdjęcia w atrakcjach turystycznych.
"Tu nie ma prostych ulic, są tylko mniej lub bardziej zakrzywione".
Autorka prowadzi nas przez miasto, które obserwuje jako kobieta, emigrantka, dziennikarka. Sytuację współczesną, na której cieniem kładzie się nie tylko pandemia, przeplata historią. Cofamy się o dwa wieki, by poznać dynastię królewską i cztery kobiety przedstawiane jako buntowniczki, lub ofiary. Cofamy się również do kolonizacji Konga przez Leopolda II i poznajemy emocje, jakie wówczas i po latach wywołuje ta zbrodnia.
To opowieść bardzo subiektywna i pełna emocji, których doświadcza autorka związana z tym miastem od lat. Napisana językiem budującym czasem klimat tajemniczości i melancholii, gdy kluczymy zaułkami miasta, czy szukamy śladów zamurowanej pod nim rzeki, lub dosadnym i ostrym, gdy dotykamy tematów budzących sprzeciw, czy złość.
Miasto pokazane oczami autorki kusi swoją różnorodnością, swą dziką stroną, którą można odnaleźć porzucając ścisłe centrum. Czas więc zaopatrzyć się w wygodne buty i odnaleźć jego duszę.
Kolejna świetna pozycja z serii „Podróż nieoczywista”.