Saga o braciach Roszczenko.
Dziedzictwo po dziadku to zalążek czystego zła, który na wszystkich odcisnął piętno. Młoda malarka z Polski i właściciel sieci hoteli na Słowacji. Za sprawą jego brata dziewczyna trafia w wir niespodziewanych i przerażających wydarzeń.
Czy traumatyczne przeżycia ich zniszczą? Czy będą w stanie znaleźć ten płomyk, który tlił się od początku tej znajomości?
Dawid — kat i obrońca w jednym. Jak wiele ukrywa w sobie sprzeczności?
Był przekleństwem i wybawieniem. Mrokiem, który najpierw kusił, a potem pochłonął doszczętnie. Czy uda jej się odrodzić na nowo?
Wydawnictwo: Ridero
Data wydania: 2021-08-06
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 333
Tytuł oryginału: Bojąc się jutra
Język oryginału: Język polski
Mia poznaje braci Roszczenko zupełnie przypadkiem. Jednym z nich jest Dawid
Mężczyzna wkradł się do jej głowy tak nagle, niepostrzeżenie. Ale dziewczyna także zabiera jego myśli. Coś iskrzy, coś się pojawia. Czy to może się udać?
Zupełnie niespodziewane zdarzenie sprawi, że tych dwoje zostanie wystawionych na wielką próbę. Jedna pomyłka, błąd...
Będzie niebezpiecznie, przerażająco. A gdzieś w tym wszystkim, w tym mroku, pośród wszechogarniającego lęku... znajdzie się miejsce na rosnącą namiętność.
Jak trudna może być walka serca z rozumem? Czy strach powstrzyma pożądanie, które nie chce zgasnąć?
Przed Wami debiut, który z pewnością zaskoczy! Ale też wstrząśnie czytelnikiem. Jest to mocna historia, w której zło miesza się z wielkiem pożądaniem. A takie połączenie jest niczym bomba, która w pewnym momencie wybuchnie. I wtedy już możemy spodziewać się wszystkiego.
Książka z pewnością nie jest przeznaczona dla fanek/fanów słodkich romansów. Autorka zaserwowała w niej brutalne sceny przemocy i seksu. Z kolei miłośnicy dark romansu świetnie się tu odnajdą.
Sam pomysł na fabułę uważam za bardzo interesujący. Sylwia dobrze ją poprowadziła. Nie nudziłam się, a lektura płynęła szybko.
Jeśli chodzi o bohaterów to muszę przyznać, że wzbudzali we mnie całą lawinę uczuć. Od sympatii po nienawiść. Często myślałam "Kurczę, jesteś taka naiwna", by za moment stwierdzić "Wiesz co, dziewczyno? Może warto zaryzykować". Bowiem bohaterowie nosili w sobie wiele sprzeczynych emocji, a to sprawiało, że wciąż toczyli wewnętrzną walkę - pomiędzy tym co powinni, a tym czego naprawdę pragną.
W książce wiele się działo, wydarzenie pogania wydarzenie. I takie historie właśnie do mnie przemawiają. Nie pozwalają czytelnikowi odetchnąć, wciąż chce się więcej.
Czas spędzony z tą książką uważam za naprawdę udany. Jeśli dark romans leży w kręgu Waszych zainteresowań, zachęcam do tego, aby przyjrzeć się temu tytułowi bliżej.
W mojej ocenie jest to udany debiut, gratuluję i życzę kolejnych sukcesów!
"Jestej jak ogień, ale nie masz o tym pojęcia..."
Choć to debiut autorki to w ogóle tego nie zauważyłam!
"Bojąc się jutra" to 1 część serii o braciach Roszczenko. W tej historii poznajemy przede wszystkim Dawida, jednego z trzech braci oraz Mię, malarkę z Polski.
Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem. Nie tylko samej treści. Podobał mi się styl autorki i dbałość o szczegóły. Każda postać została dopracowana, każdy z bohaterów miał swoje zadania, które doskonale wypełniał.
Poznanie Dawida i Mii na początku nie wróżyło takich kłopotów jakie spotkają na swojej drodze. Jaki udział w całej tej relacji będzie miał najstarszy brat? Do czego doprowadzi rywalizacja między rodzeństwem?
Sylvia Wyka zaserwowała mi burzę emocjonalną. Doprowadziła do tak skrajnych momentów, że musiałam płakać, nie dało się inaczej. Wzbudziła we mnie złość na Dawida za tak pochopne osądy i do pewnego momentu nie miałam dla niego litości, wiem co zrobił i wiem dokładnie jak czuje się wtedy kobieta i doskonale rozumiem jej strach przed swoim oprawcą. Tylko jak poradzić sobie z uczuciem, które się rozwijało, zostało brutalnie zdeptane, a następnie ponownie się budzi? Jak ponownie zaufać?
Autorka stworzyła mroczną historię, pełną bólu i strachu. Nie pozwoliła odpocząć ani mi jako czytelnikowi, ani bohaterom swojej powieści. Tu nie ma miejsca na czułości i słodkie słówka, tu siła wiedzie prym i nie pozwala na słabości. Co wyniknie z tego połączenia? Czy można pokochać swojego kata? Kto będzie sprzymierzeńcem, a kto wrogiem? Jak zakończy się ta znajomość? Wszystkiego dowiecie się czytając tę historię, którą polecam z czystym sumieniem. Gwarantuję duże zaskoczenie!
Muszę przyznać, że w ostatnich miesiącach (może też z powodu pandemii) pojawiło się na naszym rynku sporo debiutów. Doskonale mnie znacie i wiecie, że tacy Autorzy, jak już mnie zainteresują, mają specjalne miejsce w moim sercu i duszy. Tym razem wpadła w moje dłonie powieść, którą Autorka przygotowywała sama. Samo wydanie swojego „pisarskiego dziecka” jest ogromną rzeczą, a co dopiero samemu przygotowywać wszystko – począwszy od poprawek po wybór recenzentów i patronów. A często – gęsto ci, którzy piszą, dla swoich Czytelników przygotowują małe co nieco do książki.
Młoda malarka wiedzie spokojne i ułożone życie. Introwertyczna z jedną przyjaciółką, zamknięta na bodźce zewnętrzne odnajduje się w spokoju i tym, co robi. Jednak jej „chi” zostaje zakłócone przez poznanie Braci Roszczenko, którzy niosą ze sobą wiele niewiadomych. Nie spodziewa się jak piekielna, czeka ją przyszłość, po tym jak dwaj przystojni mężczyźni stanęli jej na drodze. Historia, która spoczęła w moich rękach, nie jest lekką przechadzką po porannej rosie. To powieść, która omota nas swoją fabułą i nie wypuści z objęć aż do ostatniej strony i ostatniego słowa. Narracja z punktu wybranego bohatera - jest strzałem w dziesiątkę. Jak się domyślacie, właśnie dzięki temu, możemy ich lepiej poznać, ich charaktery, zamiary, sekrety, uczucia.
Doskonale wykreowana fabuła. To jest pierwsze, co mi przychodzi do głowy. Cenię sobie Debiutantów, którzy zwracają uwagę na to, aby dialogi nie były drewniane i „kwadratowe” w stylu patologii spod bloku. Sami bohaterowie są charakterni, prawdziwi – działający chwilami pod wpływem emocji, których tutaj jest ogrom! Nie jednokrotnie łezka zakręciła się w oku, ale równocześnie, czytając, miałam kilka razy moment zadumy / zastanowienia (?). Autorka czaruje słowem, pisze przyjemnie i płynnie. A nasza strona uczuciowa zostaje poruszona do granic możliwości. Nie znajdziemy tutaj opisów, które ciągną się niczym guma na bucie, wszystko dzieje się składnie, konkretnie i zwięźle – co dodaje dodatkowego pazura.
„Ona mi nigdy nie zaufa, takiej traumy nie da się przepracować. W tych pięknych brązowych oczach wiecznie widziałem tylko strach.”
Mia wiedzie spójne życie w uroczym domku, uroczym miejscu blisko słowackiej granicy, malując i sprzedając swoje obrazy. Z reguły samotniczka, przyjaźni się tylko z Dianą, która choć mieszka daleko, to wspiera ją, zresztą z wzajemnością od zawsze. To spokojne życie, pewnego dnia, przerywa wizyta dwóch majętnie wyglądających braci Roszczenko. Dawid od razu wzbudza w dziewczynie zaufanie i sympatię, natomiast Matej widząc jej seksowne ciało bez ogródek proponuje Mii pracę w ich „przybytku rozpusty”, który odziedziczyli po dziadku, a którym tylko on się szczyci. Zdegustowana bezpośrednim zachowaniem jednego z braci, szybko próbuje zapomnieć o nieproszonych choć nie da da się ukryć, że przystojnych gościach. I gdy wydaje się, że obaj zostawili ją w spokoju, jej życie z zauroczenia jednym, a odrazy do drugiego- zmienia się diametralnie.
W najgorszych koszmarach nie spodziewa się co obaj bracia Roszczenko zgotują jej los i jak ich mroczne dusze i bezwzględne zachowanie wpłynie na jej dotychczas bezpieczne, monotonne i spokojne życie.
Pierwszy raz kiedy Mia chciała zacząć cokolwiek z mężczyzną okaże się być bramą do prawdziwego piekła.
Czy potwór na zawsze pozostanie potworem i czy ktoś lub coś może zmienić dobrego człowieka w potwora....
Niesamowita mroczna książka, wciągająca od pierwszych stron, prawdziwy dark romans w stylu hate/love. Tak wciąga i trzyma „pod napięciem”do końca, że szok. Niekiedy przeraża, niekiedy wzrusza, ale jedno jest pewne nie sposób się od niej oderwać nawet na chwilę.
Już nie mogę się doczekać kolejnej części Sagi o braciach Roszczenko, bo oprócz pogubionego Dawida, przerażającego Mateja, poznajemy jeszcze najmłodszego z braci - przesympatycznego Aleksandra, którego historia wydaje się być ....traumatyczna.
Autorka ma lekki styl pisania, a przedstawione postacie, świetnie tworzą całość historii. Dodatkowo narracja z perspektywy dwoje głównych bohaterów, pozwala nam poznać dokładnie ich myśli, odczucia i motywy ich postępowania.
Ja ze swoje strony gorąco polecam Wam pierwszą historie Sagi o bratach Roszczenko, którą miałam okazję przeczytać przedpremierowo.
Gratuluję autorce wspaniałego debiutu i pięknie dziękuję za możliwość objęcia patronatem tej jakże innej, od dotychczas przeczytanych przeze mnie,, ale meeega fascynującej, choć nie łatwej książki.
,,Robimy w życiu rzeczy, których się później wstydzimy, mówimy rzeczy, które normalnie nie przeszłyby nam przez gardło. Świat oddziałuje na nas, a my na niego."
W świecie pełnym niepewności, gdzie jutro wydaje się być ukryte w mroku, bohaterowie tej historii stają w obliczu dylematów i wyborów, które wydobywają z nich najgłębsze emocje i ukryte pragnienia, wnikliwie sondując zakamarki ludzkiej duszy.
Portret psychologiczny głównej bohaterki jest jak misterny mozaikowy obraz, składający się z drobnych emocjonalnych fragmentów. Jest to z pewnością mocny aspekt w fabule. Autorka tworzy postać, której wewnętrzne konflikty i tajemnice ożywają przed czytelnikiem. Jej zawiłości emocjonalne są subtelnie rzeźbione, co pozostawia wrażenie postaci trójwymiarowej i autentycznej.
Każdy ruch myśli, każda dźwięczna cisza, każde westchnienie - to elementy, które wspólnie tworzą jej wewnętrzny pejzaż.To postać, która zdaje się żyć własnym życiem, zmuszając czytelnika do zastanowienia się nad jej myślami i wyborami. Jej zawiłe emocje nie są prostymi reakcjami na wydarzenia, a efektem historii, traum, radości i zawiłości, które ją ukształtowały. W ten sposób, postać staje się pełniejsza niż tylko czarno-białe litery na stronie. Staje się odzwierciedleniem ludzkiej kondycji, z jej wielowymiarowymi odczuciami, które zmieniają się w miarę, jak dojrzewamy razem z nią. To, coś ją wewnętrznie napędza i porusza, ma swoją wartość i sens, co dodaje jej głębi i znaczenia.
Autorka zgrabnie buduje tempo narracji, umiejętnie wplatając zwroty akcji i momenty pełne emocji. Czytelnik jest prowadzony przez wir wydarzeń, które potrafią wciągnąć go w historię. Zawiłe intrygi i tajemnice są jak nić Ariadny, która ma nas prowadzić przez labirynt wydarzeń. Jednakże, niektóre z tych wątków mogą wydawać się zbyt rozbudowane, jakby naciągnięte na siłę, by wydłużyć fabułę. Czasami tracimy się jednak w gąszczu zdarzeń, które zdają się nie mieć ściśle zdefiniowanego celu czy związku z główną fabułą. Jest to jak strzał w niewidoczny cel, który trafia mimo to w czytelnika, choć może brakować mu pełnego zrozumienia.
Postacie, choć potencjalnie intrygujące, tracą swoją głębię w wirze skomplikowanych zdarzeń. W miarę jak fabuła się rozwija, często zanikają subtelne niuanse ich osobowości. To jak chmury, które zakrywają słońce, czasem przesłaniając nam pełny obraz ich charakterów. Motywacje postaci stają się tajemnicą, którą trudno jest odgadnąć. To, co kieruje nimi do działania, zdaje się płynąć z ukrytych źródeł, które pozostają poza zasięgiem czytelniczego oka. Są jak skomplikowane puzzle, gdzie brakuje kilku kluczowych elementów, by móc złożyć całość. W efekcie, trudno jest nam w pełni zrozumieć, dlaczego postaci podejmują konkretne decyzje.
Książka posiada pewne estetyczne walory, jednak brak pełnej spójności w fabule oraz zawiłości, które prowadzą do dezorientacji, stanowią niezaprzeczalne ograniczenia. To jak próba zbudowania majestatycznego zamku na kruchym fundamencie.
Niemniej jednak, warto docenić starania autorki, choć efekt końcowy dla mnie pozostawia uczucie rozczarowania i niedosytu. Opowieść, która misternie rzeźbi postacie i ukazuje niepewność przyszłości. Fabuła prowadzi nas przez emocjonalne labirynty, choć niektóre elementy mogą wydawać się rozbudowane i trudne do logicznego połączenia. Mimo to, książka ta skupia uwagę na ludzkich emocjach i relacjach, pozostawiając czytelnika z refleksją nad życiem i jego nieprzewidywalnością.
Niemniej jednak, można zauważyć, że zbyt duża ilość nieszczęść może stworzyć ryzyko utraty wiarygodności fabuły.
Główna bohaterka zdaje się być magnesem na katastrofy, co może wydawać się nierealistyczne. Momentami można poczuć, że autorka umyślnie zestawiła ją z nieskończonym łańcuchem trudności, co stawia pytanie, czy tak ogromna ilość cierpienia jest konieczna dla osiągnięcia głównego celu fabuły.
Dziedzictwo po dziadku to zalążek czystego zła, który na wszystkich odcisnął piętno. Młoda malarka z Polski i właściciel sieci hoteli na Słowacji. Za sprawą jego brata dziewczyna trafia w wir niespodziewanych i przerażających wydarzeń.
Czy traumatyczne przeżycia ich zniszczą? Czy będą w stanie znaleźć ten płomyk, który tlił się od początku tej znajomości?
Dawid -- kat i obrońca w jednym. Jak wiele ukrywa w sobie sprzeczności?
Był przekleństwem i wybawieniem. Mrokiem, który najpierw kusił, a potem pochłonął doszczętnie. Czy uda jej się odrodzić na nowo?
"Bojąc się jutra" rozpoczyna sagę o braciach Roszczenko. Jest to zarazem debiut Sylvii Wyki.
W tej powieści na próżno szukać słodkich, cukierkowych scen. To mroczna i szokująca historia, którą nie każdy czytelnik gładko przełknie. Na wątki pełne brutalności, opisy i rozwiązania, jakie zastosowała autorka, trzeba być na pewno w pewnym stopniu przygotowanym.
"Ona mi nigdy nie zaufa, takiej traumy nie da sie? przepracowac?. W tych pie?knych bra?zowych oczach wiecznie widziałem tylko strach."
Pierwszoosobowa narracja z perspektywy obojga głównych bohaterów pozwala na lepsze poznanie ich jako osoby oraz to, co myślą, czują, jakie mają sekrety i plany. Postaci nie są idealni, mają mnóstwo wad i słabości. Mia i Dawid są bardzo realni, tacy jak my. Nie wszystkie podejmowane przez nich decyzje były dla mnie zrozumiałe i akceptowalne. Uświadamiamy sobie jak różne traumatyczne sytuacje, wydarzenia oraz emocje mogą popchnąć nas do czynów, których pewnie w normalnych okolicznościach byśmy nie popełnili.
"Chciałem wymazać ból i upokorzenie. Wiedziałem, że w takim układzie to niemożliwe. Karaliśmy siebie nawzajem, obdzieraliśmy się z godności i zaprzeczaliśmy prawom logiki. Musimy to skończyć, inaczej będzie to katastrofalne dla nas w skutkach."
Da się odczuć, iż autorka miała wszystko doskonale przemyślane. Zarówno opisy, jak i dialogi są wyważone, niczego nie jest za dużo, czy za mało. Z kolei dosadny, obrazowy język podkreśla wydźwięk wydarzeń, a my sami wprost płyniemy z nurtem fabuły.
To historia udowadniająca, że zarówno słowa, jak i czyny mają ogromną moc. Ranią, przysparzają cierpień i nie pozwalają na nowo zaufać. Widzimy jak w tym wszystkim ważne jest, by wysłuchać drugą osobę, dać jej szansę, by przedstawiła swoją wersję wydarzeń.
"Czekałem, aż wypłacze wszystkie łzy. Gdyby krwawiła od ran zadawanych słowem, podłoga byłaby cała w lepkiej, rubinowej mazi. Byłem dla niej nożem, który wbijała sobie coraz głębiej."
"Bojąc się jutra" to mocny debiut, na który warto zwrócić uwagę. Sekrety, manipulacja, kontrola - to i wiele więcej czeka na kartach książki. Polecam fanom dark romans z motywem hate/love.
Dawid Roszczenko ma dwóch braci, prowadzi z nimi interesy .. sieć hoteli, interes idzie dobrze cały czas budują nowe budynki... Jednak jeden z braci ma dodatkowy "zarobek" od którego całą rodzina stara się go oderwać, niestety mężczyzna traktuje to jako dziedzictwo po dziadku .. bardzo specyficznym dziadku...
Dawid wraz z jednym z braci bardzo przypadkowo poznają Mię, dziewczynę skromną mieszkają samą w małym domku.. Dawid i Mia od razu wpadają sobie w oko i postanawiają się poznać .. Jednak Marcel, ma zupełnie inny pomysł na tą znajomość.
Od tej pory życie Dawida i Mii zamieni się dosłownie w piekło. Los nie będzie ich oszczędzał wręcz przeciwnie! Będzie rzucał kłody pod nogi...
Och co tu się działo! Zapewniam Was, że wiele! Jeśli ktoś z Was nie lubi nudy, to zapewniam że ta książka jest dla Was!
Nie polubiłam Dawida.. matko jak ten człowiek mnie irytował! By potem wywołać we mnie współczucie? Zrozumienie? Sama nie wiem. Musiałam chwilę pomyśleć i spojrzeć na tą historię z boku, na chłodno.
Czy mi się podobało? Tak! Zdecydowanie tak, to książka z gatunku dark i taka też jest. Nie ma tu motylków, serduszek i brokatu.. jest mrok, demony, ból i strach..
Oczywiście wiele rzeczy można powiedzieć o tej historii, ale na pewno doceniam pomysł.. i kreację "złego" bohatera...
Co do Mii i Dawida, raz ich rozumiałam by za chwilę chcieć nimi potrząsnąć! Autorka zdecydowanie umie grać na uczuciach czytelników! ??
Święty pokaże w tym roku, że potrafi być bardzo niegrzeczny. Pikantna opowieść, która rozgrzeje w chłodne wieczory. Jakub uwielbia święta i zimową porę...
Adriana Porwana przez żołnierzy trafiłam w ręce mafijnej, włoskiej rodziny. Kalabryjska „Ndràngheta była wszędzie, ich macki sięgały nawet...
Ona mi nigdy nie zaufa, takiej traumy nie da się przepracować. W tych pięknych brązowych oczach wiecznie widziałem tylko strach.
Więcej