Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2010-06-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 174
Lubicie słuchać rodzinnych historii? Starsi ludzie mają w zwyczaju wracać wspomnieniami do swojej przeszłości. Czasami wystarczy odrobina cierpliwości i zainteresowania z naszej strony, by wydobyli z siebie tajemnice, powiedzieli o historiach, o jakich w udziale nie podejrzewalibyśmy ani ich, ani ich rodziców czy dziadków (ja w taki sposób dowiedziałam się o horrorze rzezi wołyńskiej). Często są to opowieści warte przeniesienia na karty książki. Tak właśnie zrobił Tadeusz Konwicki, prozaik i reżyser, z historią swojej babki Heleny.
Wiadome jest, że w latach 70 XIX wieku Helena Konwicka mieszkała wraz z ojcem w Bohni, małej wsi pod zaborem rosyjskim (obecnie Białoruś na granicy z Litwą).
Powieść przedstawia nam próbę odtworzenia niedługiego okresu w życiu babki autora, w 12 lat po powstaniu styczniowym, którego echo jest mocno akcentowane w książce. Konwicki przeplata osobiste przeżycia Heleny z przestawieniem sytuacji społecznej i przyczyn sytuacji politycznej. „Naród bez charakteru i rząd bez praw, co zawsze idzie w parze, nie mogą mieć nadziei na przeżycie”.
Dla Heleny jako 30 letniej panny, zamążpójście mogło wydawać się szansą zmiany mdłego życia. Jednak kobiecie nie spieszyło się do tej „budzącej grozy uroczystości kupowania kota w worku od ślepego losu”. Żyjąc spokojnie, w zniechęceniu oraz wspomnieniami po utraconej kiedyś sympatii, nie widzi ona przyszłości inaczej, jak: „Już wszystko minęło. Już zostało daleko za mną. A przede mną obowiązek. Ale wobec kogo i czego obowiązek. Wszyscy mamy obowiązki”.
Trudne relacje z ojcem, który jest, a jednocześnie go nie ma, poszukiwanie śladów zmarłej matki, by odnaleźć siebie i ... nieoczekiwana osoba, która zmieni przyszłość Heleny.
Podczas gdy główna bohaterka sama czuje się „zmęczona swym pustym życiem”, to dodatkowo przez treść książki przewija się słyszane przez nią kilkukrotnie głuche dudnienie - „odgłos zmęczonej ziemi”. W moim odczuciu jest ono symbolem bólu zagarniętej przez obce mocarstwa ziemi.
„Bohiń” to książka w miarę ciekawa, ale nie pasjonująca. Jej styl jest w moim odczuciu „chropowaty”. Ostatecznie jednak zaskakuje i pozostawia trwały ślad w pamięci.