Bohiń

Ocena: 4.6 (5 głosów)
Powieść Tadeusza Konwickiego, prozaika, scenarzysty i reżysera filmowego, jest autokreacją jego przeszłości rodzinnej, próbą domniemania losów nieznanej pisarzowi babki, Heleny Konwickiej, zagubionej w mająteczku Bohiń na Wileńszczyźnie. Autor kreśli sugestywny obraz głównej bohaterki, kobiety pięknej i wrażliwej, pełnej sprzecznych uczuć osobistych i równie sprzecznych zachowań społeczno-obywatelskich, zdeterminowanych trudną sytuacją narodową po powstaniu styczniowym.

Informacje dodatkowe o Bohiń:

Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2010-06-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788375529104
Liczba stron: 174

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Bohiń

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Bohiń - opinie o książce

Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2015-07-11, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2015,
,,Bohiń" to chyba trochę pomijana książka Tadeusza Konwickiego. A jak coś jest pomijane, to z czasem niestety bywa zapominane. W tym wypadku bardzo niesłusznie, bo to pewnie jedna z piękniejszych książek tego autora. Książka w sam raz na gorące letnie popołudnie, z niespieszną akcją, z pięknymi opisami przyrody, którymi można się po prostu delektować. Zagubiony pośród bezkresnych litewskich pól mały dworek myśliwski. Był częścią większego majątku, który po powstaniu styczniowym został rozparcelowany. Zamieszkuje go Helena Konwicka - babka pisarza, której wnuk nigdy nie poznał, ale postanowił opowiedzieć pewien etap jej życia. Skoro nie poznał i nic o niej nie wie, jak to jest możliwe? Konwicki idzie w konwencję snu, wyobrażeń, nagina czasoprzestrzeń i obserwuje życie swojej antenatki w chwili dla niej bardzo ważnej. Otóż Helena skończyła trzydzieści lat, jest stara panną, o której rękę stara się sąsiad hrabia Plater. Helena wie, że powinna się zgodzić, bo to dla niej ostatnia szansa, ale... Na jej drodze staje Żyd o włosach w barwie ognia- Eliasz. Chłopak przypomina coś, o czym głośno się nie mówi - powstanie styczniowe. Tyle planów i marzeń uległo zniszczeniu, tych wielkich i tych małych. Nie ma Polski, nie ma małżeństwa Heleny z ukochanym Piotrem, bo poległ, za to są konfiskaty majątków, wszechobecni Rosjanie, którzy wietrzą spiski i ,,długie, nocne rodaków rozmowy" o dawnych czasach. Eliasz wyznaje Helenie miłość, to ona była dla niego motorem wszelkich działań, jej osoba prowadziła go do walki i była natchnieniem w ucieczce. Ale czy miłość Polki, panny szlachcianki i Żyda, człowieka z innego środowiska ma jakiekolwiek szanse... Cóż jest szczęśliwe zakończenie, bo istnieje wnuk Heleny, który to wszystko opisuje, ale jak pisze sam autor ,,czy ja mogę być pozytywnym zakończeniem jakiejkolwiek historii?". A czy takiego szczęśliwego zakończenia oczekuje czytelnik? Odniosłam wrażenie, że historia Heleny jest tylko pretekstem by powrócić do utraconego kraju, do centrum wszechświata, by powrócić do oderwanych Kresów, by móc wspomnieć ich urok raz jeszcze, nawet jako sen. Piękno przyrody - to, co zazwyczaj w książkach nuży, co się przekartkowuje jak najszybciej, w tej książce wciąga- jadę starym powozem przez wileńskie pola, przez litewski las i rozglądam się wraz Heleną: tu niedaleko znaleziono ciało Piotra, tam po lewej stronie, grób jej matki. Dlaczego pochowano ją w lesie? Ojciec Heleny, pan Michał przecież tak bardzo ją kochał, ale dlaczego opłakuje ją od trzydziestu lat i nie może zaznać spokoju? Ktoś stoi przy drodze... Mały chłopiec, Ziuk Piłsudski zabłądził, a chciał zobaczyć Powstańczą Górę, na której stoi krzyż. Chłopiec jeszcze nie wie, jaką rolę przyjdzie mu odegrać. Książka przypomina sen - pełen niedomówień, trochę nielogiczny, obsadzony postaciami, które nie powinny się tam pojawić. Ale jak to we śnie - wszystko jest możliwe.. Lepiej przyspieszyć podróż, bo po nocy straszy duch Schickelgrubra, co spalił żydowska synagogę- tak twierdzi stary sługa, który żyje już przeszło sto osiemdziesiąt lat i widuje cara Rosji z cesarzem Francuzów...Wileńskim czarem zachwyci się nawet potomek Puszkina, ale czy przyjmą go serdecznie na polskiej przecież ziemi? Czy zapomną, co jego ojciec napisał o Polakach? O tak, zadba o to lokalny przedstawiciel władz isprawnik Dżugaszwili, bo on musi wszystko wiedzieć i słyszeć, co dzieje się w okolicy, dbać, by polscy panowie nie organizowali kolejnego zrywu, by księża nie budzili wśród prostego ludu ducha narodowościowego. Spiszmy się w tej jeździe, bryczka trzęsie, a powietrze dziś ciężkie, parne, słońce mglisto świeci i zbiera się od kilku dni na burzę, ale czy jazda przez litewski las trwa godzinę czy kilka minut- kto to wie? Tutaj czas się załamuje, zawraca, rozciąga się lub skraca... A znów na drodze stoi jakiś rudy mężczyzna ... Moim zdaniem książka magiczna, ale dla ludzi, którzy lubią taki typ literatury. Jest niespieszna, na pewno nie dla kogoś, kto poszukuje sensacji i nagłych zwrotów akcji. Książka dla wielbicieli prozy Konwickiego, ale i dla tych, którzy szukają powrotu do świata, który już odszedł na zawsze - Kresów.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2013-10-28,
Jedyna książka Konwickiego, którą przeczytałam z przyjemnością
Link do opinii
Avatar użytkownika - violabu
violabu
Przeczytane:2019-06-09, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 12 książek 2019,

Lubicie słuchać rodzinnych historii? Starsi ludzie mają w zwyczaju wracać wspomnieniami do swojej przeszłości. Czasami wystarczy odrobina cierpliwości i zainteresowania z naszej strony, by wydobyli z siebie tajemnice, powiedzieli o historiach, o jakich w udziale nie podejrzewalibyśmy ani ich, ani ich rodziców czy dziadków (ja w taki sposób dowiedziałam się o horrorze rzezi wołyńskiej). Często są to opowieści warte przeniesienia na karty książki. Tak właśnie zrobił Tadeusz Konwicki, prozaik i reżyser, z historią swojej babki Heleny.

Wiadome jest, że w latach 70 XIX wieku Helena Konwicka mieszkała wraz z ojcem w Bohni, małej wsi pod zaborem rosyjskim (obecnie Białoruś na granicy z Litwą). 

Powieść przedstawia nam próbę odtworzenia niedługiego okresu w życiu babki autora, w 12 lat po powstaniu styczniowym, którego echo jest mocno akcentowane w książce. Konwicki przeplata osobiste przeżycia Heleny z przestawieniem sytuacji społecznej i przyczyn sytuacji politycznej. „Naród bez charakteru i rząd bez praw, co zawsze idzie w parze, nie mogą mieć nadziei na przeżycie”.

Dla Heleny jako 30 letniej panny, zamążpójście mogło wydawać się szansą zmiany mdłego życia. Jednak kobiecie nie spieszyło się do tej „budzącej grozy uroczystości kupowania kota w worku od ślepego losu”. Żyjąc spokojnie, w zniechęceniu oraz wspomnieniami po utraconej kiedyś sympatii, nie widzi ona przyszłości inaczej, jak: „Już wszystko minęło. Już zostało daleko za mną. A przede mną obowiązek. Ale wobec kogo i czego obowiązek. Wszyscy mamy obowiązki”.

Trudne relacje z ojcem, który jest, a jednocześnie go nie ma, poszukiwanie śladów zmarłej matki, by odnaleźć siebie i ... nieoczekiwana osoba, która zmieni przyszłość Heleny.

Podczas gdy główna bohaterka sama czuje się „zmęczona swym pustym życiem”, to dodatkowo przez treść książki przewija się słyszane przez nią kilkukrotnie głuche dudnienie - „odgłos zmęczonej ziemi”. W moim odczuciu jest ono symbolem bólu zagarniętej przez obce mocarstwa ziemi.

„Bohiń” to książka w miarę ciekawa, ale nie pasjonująca. Jej styl jest w moim odczuciu „chropowaty”. Ostatecznie jednak zaskakuje i pozostawia trwały ślad w pamięci.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jolantasatko
jolantasatko
Przeczytane:2017-05-16, Ocena: 4, Przeczytałam, książki bez daty,
Avatar użytkownika - MissDecrime
MissDecrime
Przeczytane:2013-12-12, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2011-01-05, Ocena: 4, Przeczytałam,
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy