Ryba to wyłom w europejskiej poezji; to rebelia, która pod osłoną nocy wjeżdża na twoją chatę, wymienia zamki w drzwiach, rozwiesza nowe znaczenia w oknach i pluje na windykatorów. Próbujesz go stąd wykurzyć? Za późno. Ryba już rozpełzł się pod tapetą, pleśnieje w narracjach, urządza sobie grilla dla czeskich rewolucjonistów. Słychać krzyki dobiegające spod podłogi, słowiańskie zaśpiewy w odpływie kanalizacyjnym, a twoje niegdyś bezpieczne schronienie spowija swąd palonej śliny i tektury. To wiersze spoza jakiejkolwiek strefy komfortu. Uwierają i uzależniają tak jak ich autor. Wpuść je i płacz.
(Łukasz Gamrot, Dawid Koteja)
Bruce Lee poezji polskiej przedstawia nam swoje kung-fu słów: wymierza surrealistyczne razy, dadaistyczne kopniaki, wykonuje salta neologizmów. Ale „blask glac” nie jest wyłącznie stylistycznym popisem; to przede wszystkim egzystencja człowieka „dążącego do jedności poprzez wyzbycie się własności”, nonkonformisty otoczonego murami przepisów i paragrafów; jest pejzażem miękkiej krawędzi z sikorkami w tle, nad którym unoszą się chmury literalnego głodu, smutku i zwątpienia.
(Marcin Ostrychacz)
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2020 (data przybliżona)
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 39
Język oryginału: polski
Zbiór podsumowujący dwadzieścia lat pracy twórczej jednego z najciekawszych współczesnych poetów polskich. Twórcy podążającego...
[BLURBY] Ślina to woda, woda to życie, życie to umysł, umysł to myśl. I od początku, na nowy krąg. „Nie wiem, dlaczego przeszedłem ze starożytnych...