Ciąg dalszy kultowej Blagierki
W deszczowy lipcowy poranek Blanka Pyton, teraz już uczennica I klasy LO, jej babcia Naftalina i odnaleziona po latach na szkolnym zjeździe, bliska przyjaciółka babci, Karina, wyruszają „żelazkiem” (tak się slangowo określa tico) do Transylwanii, a później nad morze, jak kiedyś, przed trzydziestu laty. Trzy bardzo różne osoby, o mocnych charakterach, w jednym małym samochodzie, zmuszone przebywać ze sobą 24 godziny na dobę – nic dziwnego, że podróż obfituje w liczne zgrzyty. A jednak jest to podróż udana. Bohaterkom udaje się odkryć niedoceniony urok Transylwanii i odnaleźć coś cennego (utraconą przyjaźń). Blanka zaś poznaje tajemniczego Drakulę, który pozwoli jej zapomnieć o nieudanej miłości...
Wydawnictwo: Akapit Press
Data wydania: 2012-10-19
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 320
*W deszczowy lipcowy poranek Blanka, babcia Naftalina i jej bliska przyjaciółka Karina wyruszają samochodem - żelazkiem do Transylwanii, a później nad morze. Trzy bardzo różne osoby, o mocnych charakterach, zmuszone ze sobą przebywać 24 godziny na dobę. Nic dziwnego, że podróż obfituje w liczne zgrzyty. Bohaterkom udaje się odkryć niedoceniony urok Transylwanii i odnaleźć utraconą przyjaźń. Blanka zaś poznaje tajemniczego Drakulę, Radu z Constancy, który pozwoli jej zapomnieć o nieudanej miłości.*
Typowo wakacyjna powieść, z której chyba miało coś wynikać. Albo zrobiłam się starsza,bardziej wymagająca i krzywym okiem patrząca,albo ta książka jest kiepska. Po tej autorce spodziewałam się czegoś z jakimś ukrytym dnem,a tutaj rozczarowałam się jak zwykle poruszoną u niej ekologią,błahymi problemami z rodzicami,które są tylko tłem dla wszystkiego,chociaż i tak nie potrafię powiedzieć co jest tematem tej powieści,spodziewałam się czegoś lekkiego i letniego,a tymczasem bohaterka połowę książki siedzi w szkolnej ławce. Jej Doru zajmuje raptem kilka stron i już big love,kompletnie nie przypadł mi do gustu,postać może zbyt delikatnie nakreślona i bez charakteru,a nie wypełniona. Szkoda, bo szkic był niezły.
Nie mogę powiedzieć,żebym męczyła się przy czytaniu,przemknęłam przez nią w najwięcej 3,5 godziny,ale pozostał jakiś niedosyt... Książka średniej grubości-338 stron,a właściwie nic nie jest na nich zawarte... Może dlatego mam takie odczucia,bo czytałam po W ciemności(126 podajże stron),dokładnie tego samego dnia. W ciemności nie jest pokaźna, ale ma treść. A ona jak wiemy najważniejsza.
Pisząc Cierpkość wiśni, chciałam przedstawić trudny proces wyfruwania z rodzinnego gniazda. Bohaterowie mają już za sobą próbne loty na sąsiednie...
Skąd masz pewność, że inwestujesz w to, co ważne? Że wymieniasz podarowany ci czas na właściwe fanty? Co będziesz wspominać za lat dziesięć, dwadzieścia...